Zima 2024, nr 4

Zamów

Czas oderwać się od bolesnej przeszłości. Abp Gądecki przed 80. rocznicą zbrodni wołyńskiej

Abp Stanisław Gądecki podczas zebranie episkopatu w Lidzbarku Warmińskim 14 czerwca 2023 r. Fot. EpiskopatNews

Polska i Ukraina muszą wreszcie powiedzieć sobie nawzajem: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – mówi przewodniczący polskiego episkopatu.

Wkrótce 80. rocznica zbrodni wołyńskiej. Za Katolicką Agencją Informacyjną publikujemy obszerne fragmenty homilii abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszonej 3 maja 2023 r. na Jasnej Górze.

W najbliższy piątek, 7 lipca, w trakcie liturgii Słowa sprawowanej w katedrze warszawskiej przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce, Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Kościoła rzymskokatolickiego w Ukrainie podpiszą wspólne oświadczenie o przebaczeniu i pojednaniu.

80. rocznica rzezi Polaków na Wołyniu przynagla nas do podjęcia niezwykle trudnego tematu przebaczenia i pojednania polsko-ukraińskiego. Ofiarami zbrodni i czystek etnicznych stały się wówczas dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców, oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych. Ofiara ich życia wzywa nas do głębokiej refleksji, do gorliwej modlitwy o odpuszczenie przebaczenie i pojednanie.

Chrystus w swoim nauczaniu wielokrotnie wzywał nas do hojności serca względem bliźnich, którzy wobec nas zawinili. Wiele przypowieści opowiada o hojnym przebaczeniu Boga człowiekowi, które ukazane jest jako wzór przebaczenia przez człowieka człowiekowi. Jezus objawia nam Boga jako Ojca, który najpełniej przebacza nam nasze winy i jedna się z nami jako pierwszy.

W życiu nie wszystko można rozwiązać za przyczyną sprawiedliwości. Tam, gdzie trzeba postawić granicę złu, ktoś musi kochać więcej niż trzeba

abp Stanisław Gądecki

Udostępnij tekst

Nieprzypadkowo Ewangelia św. Mateusza, po ofiarowaniu nam tekstu Ojcze nasz, komentuje właśnie słowa o braterskim przebaczeniu: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6,14-15).

Wzorem Ojca niebieskiego Chrystus i nam każe przebaczać nie trzy ani nawet siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze. W życiu bowiem nie wszystko można rozwiązać za przyczyną sprawiedliwości. Nie. Tam, gdzie trzeba postawić granicę złu, ktoś musi kochać więcej niż trzeba, aby rozpocząć nową historię łaski.

Przebaczenie uprzedza pojednanie

Najpierw należy jednak zauważyć, iż często osoby dążące do pokonania w sobie poczucia krzywdy mylą przebaczenie z pojednaniem, tymczasem są to dwa różne, choć ściśle ze sobą połączone, doświadczenia.

Przebaczenie uprzedza pojednanie, stanowiąc konieczny warunek prawdziwej jedności i zgody między ludźmi. Przebaczenie ma charakter doświadczenia wewnętrznego. Jest osobistą decyzją odpuszczenia „naszym winowajcom” wszystkich ich przewinień i grzechów popełnionych wobec nas. Dokonuje się ono w głębi serca i nie zależy od bliźniego.

Osobiste przebaczenie „swemu winowajcy” jest możliwe także wtedy, gdy z różnych przyczyn nie można się jeszcze z nim w pełni pojednać. Można obdarzyć przebaczeniem „naszego winowajcę” także wtedy, gdy nie poczuwa się on jeszcze do odpowiedzialności za wyrządzone zło i trwa wobec nas w postawie nieżyczliwości, niechęci czy wrogości. Przebaczenie jest zawsze możliwe, ponieważ zależy ono wyłącznie od decyzji naszego serca.

W pojednaniu natomiast konieczne jest zaangażowanie wszystkich stron uwikłanych w konflikt. Może ono być budowane dopiero na wzajemnej wymianie przebaczenia.

Pojednanie podobnie jak samo przebaczenie – jest procesem. Nierzadko wymaga ono dłuższego czasu, dlatego też konieczna jest cierpliwość obu stron. Nie należy zbyt pospiesznie i na siłę dążyć do pojednania wówczas, gdy istnieje pomiędzy stronami wiele wzajemnych oporów i niechęci. Przebaczenie oraz miłosierdzie z nim złączone wyrażają się także w cierpliwości wobec nieumiejętności jednania się z nami „naszych winowajców”.

Aby pojednanie mogło być prawdziwe, strony konfliktu powinny najpierw uznać swoją odpowiedzialność. Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie i sprawiedliwości. Szczere uznanie odpowiedzialności każdej ze stron – lub przynajmniej gotowość do jej szukania – jest konieczne do autentycznego pojednania. W pojednaniu nie można tuszować wzajemnych krzywd.

Dobrze jest też, gdy istnieje wzajemna możliwość wypowiedzenia ich wobec siebie. Pojednanie powinno się łączyć z gotowością do naprawienia wyrządzonych krzywd w takim wymiarze, w jakim jest to możliwe. Najczęściej konieczny jest kompromis obu stron połączony z postawą wzajemnego zrozumienia i wyjścia sobie naprzeciw.

Nie można mówić o trwałym pojednaniu, gdy jedna strona konfliktu przerzuca w sposób niesprawiedliwy cały ciężar odpowiedzialności na drugą stronę. Nie może też być owocne i skuteczne takie pojednanie, w którym jedna ze stron „dla świętego spokoju”, z chorego poczucia winy lub źle rozumianej odpowiedzialności, bierze całą winę wyłącznie na siebie.

Prawdziwe i trwałe pojednanie nie jest też możliwe, gdy jedna strona „podkłada się” drugiej stronie. I chociaż w takiej sytuacji może nawet dojść do zewnętrznego ułożenia wzajemnych relacji, to jednak w sercach pozostaje zwykle odczucie żalu i niesprawiedliwości. Każda ze stron powinna mieć swój udział w pojednaniu na miarę własnej odpowiedzialności oraz własnych możliwości.

Jeżeli drogę pojednania zaczynalibyśmy od wzajemnego licytowania się i wypominania sobie wielkości win, to w wielu sytuacjach byłoby ono nie tylko bardzo trudne, ale wręcz niemożliwe do osiągnięcia. Przebaczenie i pojednanie wymaga bowiem postawy szlachetności z obu stron (por. o. Józef Augustyn, „Ból krzywdy, radość przebaczenia”).

Rozrachunek z przeszłością

Najpowszechniej znanym przykładem gestu przebaczenia było „Orędzie polskich biskupów do biskupów niemieckich”. Dokument ten zawierał brzemienne słowa: „Wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.

List stanowił próbę moralnego rozrachunku z przeszłością, która byłaby zgoła niemożliwa bez zwrócenia uwagi na los ludności polskiej i niemieckiej tak w czasie II wojnie światowej, jak i po niej. Był aktem odwagi polskiego episkopatu, który w tamtych okolicznościach politycznych ośmielił się podjąć inicjatywę na forum międzynarodowym bez woli ówczesnej partii.

Jeżeli drogę pojednania zaczynalibyśmy od wzajemnego licytowania się i wypominania sobie wielkości win, to w wielu sytuacjach byłoby ono nie tylko bardzo trudne, ale wręcz niemożliwe do osiągnięcia

abp Stanisław Gądecki

Udostępnij tekst

Jego autorami „kierowało najszlachetniejsze dążenie do braterstwa między narodami”. Był częścią niezwykłego wysiłku, który posłużył odnowie moralnej naszego narodu.

Od czasu powstania Orędzia wiele się zmieniło na świecie i w Kościele, a także w relacjach między Kościołami w Polsce i w Niemczech. Polacy cieszą się odzyskaną wolnością a Niemcy jednością, która wówczas była dla nich tylko w sferze marzeń. To, co wydawało się wówczas niemożliwe – przynajmniej w krótkiej perspektywie czasowej – stało się rzeczywistością. W ramach jednoczącej się Europy zostały otwarte granice między naszymi państwami, co ułatwiło kontakty między ich mieszkańcami na różnych płaszczyznach.

Dobroczynny balsam

Do tego samego gestu skierowanego w stronę Ukraińców i Polaków przynaglał nas Ojciec Święty Jan Paweł II we Lwowie podczas beatyfikacji abp. Józefa Bilczewskiego i ks. Zygmunta Gorazdowskiego.

„Dzisiaj, gdy wielbimy Boga za to, że ci Jego słudzy okazali tak nieugiętą wierność Ewangelii, odczuwamy głęboką wewnętrzną potrzebę uznania różnych przejawów niewierności ewangelicznym zasadom, jakich nierzadko dopuszczali się chrześcijanie pochodzenia zarówno polskiego, jak i ukraińskiego, zamieszkujący te ziemie. Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości!

Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności.

Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy gotowi będą stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności” – mówił Jan Paweł II 26 czerwca 2001 roku we Lwowie.

Papież Franciszek zaś – w swoim przemówieniu na Wawelu – zwrócił naszą uwagę na pamięć dobrą i złą. „W codziennym życiu każdej osoby, podobnie jak każdego społeczeństwa istnieją jednak dwa rodzaje pamięci: dobra i zła, pozytywna i negatywna. Dobrą pamięcią jest ta, którą Biblia ukazuje nam w Magnificat, kantyku Maryi uwielbiającej Pana i Jego zbawcze dzieło. Pamięcią negatywną, jest natomiast ta, która spojrzenie umysłu i serca obsesyjnie koncentruje na złu, zwłaszcza popełnionym przez innych” – powiedział 27 lipca 2016 roku.

Sprawiedliwość nie wystarczy

Polska i Ukraina – ziemie, które od długich wieków znają ewangeliczne orędzie, i które dały niezliczone świadectwa świętości tylu swoich córek i synów – muszą wreszcie powiedzieć sobie nawzajem: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.

Dziś, po 80 latach od tamtych wydarzeń, bilans dziejów dokonany z pozycji chrześcijańskiej stał się bilansem, którego nie można wyrównać jedynie w perspektywie legalistycznej sprawiedliwości.

„Doświadczenie przeszłości i współczesności wskazuje na to, że sprawiedliwość sama nie wystarcza, że – co więcej – może doprowadzić do zaprzeczenia i zniweczenia siebie samej, jeśli nie dopuści się do kształtowania życia ludzkiego w różnych jego wymiarach owej głębszej mocy, jaką jest miłość. To przecież doświadczenie dziejowe pozwoliło, między innymi, na sformułowanie twierdzenia: summum iussumma iniuria. Twierdzenie to nie deprecjonuje sprawiedliwości, nie pomniejsza znaczenia porządku na niej budowanego, wskazuje tylko w innym aspekcie na tę samą potrzebę sięgania do głębszych jeszcze sił ducha, które warunkują porządek sprawiedliwości” – pisał Jan Paweł II w „Dives in misericordia” (12).

Wesprzyj Więź

W ręce Maryi, Królowej Polski, polecamy więc losy przebaczenia i pojednania polsko-ukraińskiego. Maryjo, Matko przebaczenia i pojednania, przytul do swego serca wszystkie twoje dzieci, aby twa miłość stała się balsamem dla ich zranionych serc.

Tytuł i śródtytuły od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: Starajmy się patrzeć na siebie nawzajem wzrokiem pojednania

Podziel się

6
4
Wiadomość

Henryk Pająk twierdzi, że Bandera nie był Ukraińcem. To by wiele wyjaśniało jeśli chodzi o przyczyny zaciemniania odpowiedzialności banderowców za zbrodnie ludobójstwa oraz postawę władz Ukrainy oraz wielu polityków III RP. Oderwanie się od bolesnej przeszłości wraz z oderwaniem się od prawdy i pamięci jest postawą antykatolicką.

„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” chyba naszym”elitom” kościelnym i państwowym coś się dzieje z głowami, my możemy przebaczyć ale prosimy o przebaczenie, za co? Takie słowa były aktualne gdy Niemcy wyparli się Hitlera i nazistów, ale ukraińcy wciąż gloryfikują oprawców naszych rodaków: bandę,szuchewycza i innych bandytów. Św. Jan Paweł 2 mówił: „tylko prawda was wyzwoli” a ukraińcy niewdzięczny naród zaczyna kąsać dłoń która im pomaga. Nadciągają wybory żyję nadzieją że naród Polski się obudzi.

Z inicjatywą pojednania polsko-ukraińskiego powinna wyjść strona reprezentująca sprawców mordów.
Wcześniej oni powinni potępić S.Banderę oraz innych banderowców i UPA. Zaprzestać gloryfikacji banderowców, usunięcia pomników im postawionych, zmianę ulic i placów związanych z banderowcami.

Żeby u ofiary nastąpiło przebaczenie to u sprawcy najpierw musi być skrucha i zadośćuczynienie (choćby te godne pochówki ludzi nigdy nie pochowanych). Przy skali jakiś 100 000 ofiar to nie jest drobnostka.

Dziwię się Polskiemu rządowi oraz chierarchom kościelnym. Jak można mówić o przebaczeniu kiedy sprawcy nie poczuwają się do winy. Przecież Ukraińcy relatywizują zbrodnię na Polakach mówiąc, że to były jakieś wzajemne waśnie. Nigdy Ukraina nie przyznała się do tej zbrodni i nigdy się nie przyzna. Wygląda na to, że Polska na siłę podejmuje próbę pojednania poprze stworzenie zgniłego kompromisu gdzie nic nie jest nazwane po imieniu a sama zbrodnia określona jest jako tragiczne wydarzenie. To nie jest żadne pojednanie. Tymczasem Ukraina staje się coraz bardziej banderowska.

Nie, Ukraina nie staje się banderowska, chociaż coraz wiecej Ukraińców wie kto to był (bo do niedawna wiedza ta nie była powszechna). To jest skutek toczacej sie wojny, bo Bandera w chwsili obecnej postrzegany jest jako ten, który walczył z Rosją, a raczej ZSRR..