Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Michnik: Nie wierzę, że Jan Paweł II świadomie krył zbrodniarzy

Adam Michnik podczas spotkania w Krakowie, 2018. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Zbyt wiele Polska zawdzięcza papieżowi Wojtyle, żeby sprowadzać jego pontyfikat tylko do wątku pedofilii – mówi „Gazecie Wyborczej” Adam Michnik.

O roli papieża Jana Pawła II w ukrywaniu przestępstw seksualnych w Kościele w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska rozmawia z jej naczelnym Adamem Michnikiem.

„Rozumiem, że nadszedł czas rozliczeń. Jednak dla mnie nie do przyjęcia jest redukowanie polskiego papieża tylko i wyłącznie do skandali pedofilskich” – zaznacza Michnik. – „Jan Paweł II to jedna z najwybitniejszych postaci życia publicznego w polskiej historii XX w. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów, są wykuci z jednej skały i święci w każdym wymiarze. Ja staram się myśleć o całym dorobku i życiu Jana Pawła II. I jeżeli przyjąć, że w tej sprawie on pobłądził, to nie może to unieważniać wszystkich jego dokonań. Zbyt wiele mu zawdzięczam i jestem zdania, że zbyt wiele zawdzięcza mu Polska, żeby sprowadzać jego pontyfikat do tego jednego wątku. Choć jednocześnie uznaję, że spoczywa na nim – jako zwierzchniku Kościoła – część odpowiedzialności za te straszne błędy i ohydne zdarzenia”.

Szef „Wyborczej” zwraca uwagę, że „Wojtyła był dzieckiem swojego czasu. I to, co dzisiaj jest dla nas oczywiste, czterdzieści lat temu oczywiste nie było”. „Nasze postrzeganie wielu problemów przeszło niesamowitą ewolucję. Weźmy stosunek do środowiska LGBT. Przed laty osoby o orientacji homoseksualnej nie walczyły o prawa LGBT. O tym się nie mówiło. Powiem więcej, byłoby nietaktowne wspominać o czyjejś orientacji seksualnej. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. I z tej perspektywy można mieć do mnie pretensje, dlaczego ja nie walczyłem o prawa LGBT. No nie walczyłem, byłem niewolnikiem ducha tego czasu, takiej, a nie innej świadomości społecznej i przekonania, że są to sprawy stricte intymne. Nie chodzi mi o proste porównania, lecz jedynie o wskazanie pewnej tendencji: różne grzechy z przeszłości są analizowane z pominięciem kontekstu historycznego i społecznego” – tłumaczy.

Odnosi się też do rozmowy Zbigniewa Nosowskiego z prof. Tomaszem Polakiem, która ukazała się na Wieź.pl w grudniu 2020 roku. Zdaniem Polaka dwuosobowa „komisja”, badająca sprawę molestującego kleryków abp. Juliusza Paetza „pracowała bardzo wnikliwie. Jednak miesiąc po wyjeździe tej komisji – czyli w styczniu 2002 r. – dotarła do nas informacja, że próbowano załatwić wszystko z pomocą tak zwanego kopa w górę, czyli wysłania go z Poznania do Rzymu jako przedstawiciela Stolicy Apostolskiej przy ONZ do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), tyle że on sam się na to nie zgodził. Wniosek z tego, że w istocie dalej nic się nie działo. I myślę, że nie działoby się nadal, gdyby nie artykuł «Rzeczpospolitej»”. „Tego nie wiemy na pewno. To jest domniemanie prof. Polaka. Prawdą jest, że decyzja w sprawie Paetza została podjęta. Być może papież nie chciał go potępiać ani poniżać, tylko przesunąć na takie stanowisko, na którym nie miałby władzy i nie mógł molestować kleryków. Chciał w ten sposób zapobiec krzywdzie” – komentuje naczelny „Wyborczej”.

Na pytanie o to, czy nie żałuje, że dwadzieścia lat temu czekał, aż „Rzeczpospolita” opublikuje tekst metropolicie Poznania, mimo że dziennikarze „Wyborczej” też mieli na ten temat informację, Adam Michnik odpowiada: „Nie, nie żałuję. Uważałem wtedy i uważam także dzisiaj, że jeżeli się chce postawić komukolwiek tak obciążające zarzuty, to trzeba mieć na to twarde papiery, a myśmy ich wtedy nie mieli. Wszystko, co mieliśmy, to było takie «szu, szu, szu». Ja wiem, co może zrobić słowo w mediach: może człowieka zabić. Nie chciałem być tym zabójcą. Ja wiem, co o mnie pisano na podstawie plotek wyssanych z palca. Dlatego nie chciałem puszczać tekstu na podstawie informacji, do których ja nie miałem stuprocentowego zaufania. Obawiałem się, że tu ktoś może kręci swoje lody czy chce coś rozegrać. Uważałem, że lepiej, aby to zweryfikował i wziął na siebie dobry katolik Janek Skórzyński, który wówczas był jednym z szefów «Rzeczpospolitej»”.

„Jedno wiem na sto procent, ja nie wierzę w to, choćbyś ze mnie pasy darła, że papież świadomie krył zbrodniarzy. A on nie żyje i nie może się bronić” – podkreśla naczelny „Wyborczej”. A na uwagę Dominiki Wielowieyskiej, że „domniemanie niewinności można stosować wobec zwykłego obywatela, a nie wobec człowieka posiadającego wielką władzę”, dopowiada: „Tak, niestety, i ja mam z tym wielki problem. To najsłabszy punkt mojej linii obrony. Ale przekonany jestem, że domniemanie niewinności dotyczy każdego człowieka, a już na pewno powinno dotyczyć człowieka, który skądinąd zasługuje na wielki szacunek”. 

Wesprzyj Więź

W sprawie odpowiedzialności Jana Pawła II za krycie pedofilii Adam Michnik, jak stwierdza, chce „niezbitych twardych dowodów, a nie domysłów”. „Ale i uczciwie mówię, że ja tak do końca nie umiem sobie dać z tym rady”.

DJ

Jan Paweł II a pedofilia. Teksty i rozmowy na Więź.pl:

Anna Karoń-Ostrowska: Oddzielne zamknięte światy Jana Pawła II
Henryk Woźniakowski: Jan Paweł II, czyli świętość niedoskonała
Robert Fidura: Dlaczego Jan Paweł II nam nie dowierzał?
Marcin Gutowski: „Bielmo”. Nie znaliśmy Jana Pawła II jako „szefa”
Ks. Alfred Wierzbicki: Nie lękajcie się… prawdy o Janie Pawle II
Rafał Majda: Na wskroś autentyczny klerykalizm Karola Wojtyły
O. Adam Żak SJ: „Bielmo”? Czytelnik może czuć się zmanipulowany
Ks. Andrzej Szostek: Tajemnica sumienia Jana Pawła II
Jacek Moskwa: Ideologia „sekretu papieskiego” pozostaje w mocy
Tomasz Polak: Abp Paetz, papież Jan Paweł II i odpowiedzialność
Tomasz Krzyżak: Dlaczego Wanda Półtawska przemycała list do papieża pod bluzką?
Michnik, Nosowski, ks. Szostek: I wielki, i omylny. Jakim przywódcą był Jan Paweł II?

Podziel się

19
9
Wiadomość

Polska zbyt wiele zawdzięcza Wojtyle, żeby sprowadzać jego pontyfikat do jednego wątku pedofilii
Arka zawdzięcza zbyt wiele Vanierowi, by sprowadzać jego życie do jednego wątku wykorzystania kobiet. Też dobrze brzmi, prawda?

Czego boją się ludzie, którzy nie umieją puścić się autorytetu?
Że co, bez niego coś upadnie w nich samych? Jakieś miłe wspomnienia?
Czym innym jest obrona dobrego imienia, czym innym zaprzeczanie złu,
które było udziałem owego człowieka.

Kiedy umiemy usunąć sobie całą ziemie spod nóg i pozbyć się ludzkich konstrukcji –
wtedy nasza wiara opiera się naprawdę na Bogu.
Tracenie życia, coś o tym dziś było w Słowie.
Ale to tylko Słowo. Niech tam w książce siedzi.

Michnik to zamknięta epoka walki z komunizmem (choć ten nadal ma się w Polsce świetnie, ale dziś pod hasłem „Precz z komuną!” 🙂 ). Michnik już się nie zmieni. Ale to normalne. Wnuki dzisiejszych bojowników o prawa LGBT też zaskoczą swoich dziadków bo będą walczyć o prawa kogoś/czegoś, ale walka ta dla dziadka będzie całkowicie niepojęta. Może o nadanie robotom prawa do głosowania? Nierozumienie się pokoleń to naturalna rzecz „W każdej epoce inne rosną lasy” jak śpiewał Bułat Okudżawa….

„Michnik to zamknięta epoka walki z komunizmem (choć ten nadal ma się w Polsce świetnie, ale dziś pod hasłem “Precz z komuną!”).”

Bardzo proste widzenie sprawy. Wspomniałem tu kiedyś, że wsiąkłem głęboko w polski romantyzm po linii sporu o Andrzeja Towiańskiego, osoby która wywarła ogromny wpływ na trzech wieszczów. Poznałem znaczną część wypowiedzi historyków i badaczy literatury na jego temat. U jednej osoby z doktoratem i habilitacją zainteresowałem się jej przywołaną w drugim planie krytyczną oceną wpływu religijności Towiańskiego, zwłaszcza na Mickiewicza. Sprawdziłem jej dorobek i widzę, że sama bliżej nie interesowała się Towiańskim. Poszedłem tropem przypisów. Prawie wszystkie wiodły do promotora jej pracy doktorskiej, który za młodu brał udział w operacji odzyskiwania Mickiewicza dla władzy ludowej. Mickiewicz ewidentnie był proto-socjalistą w rozumieniu XIX-wiecznym, tylko ta silna religijność komunie przeszkadzała. I stąd operacja „dobry socjalista Mickiewicz – zły religiant Towiański”, który jakoby go zbałamucił. Zaplanował ją komunistyczny zakapior od kultury Jerzy Borejsza, organizator w 1940 r. we Lwowie obchodów 85 rocznicy śmierci Mickiewicza. Paskudną rolę zgodził się w tej operacji odegrać Boy-Żeleński pisząc dla władzy radzieckiej eseje na temat Mickiewicza, wydane przez Borejszę w wydawnictwie Czytelnik w 1949 roku w Warszawie. Głos w tym duchu zabierali prawie wszyscy badacze romantyzmu koncesjonowani przez władzę ludową i to jeszcze w latach ’60 (rok 1968 jest tu dostrzegalną cezurą, niestety). Komuna upadła, ale wychowani przez koncesjonowanych historyków literatury historycy literatury mając tamten okres za zbadany powielają wiecznie żywe instrukcje Jerzego Borejszy. A inni się cieszą, że komuna to już przeszłość. Więcej, kpią z tych, którzy widzą to inaczej. To samo można powiedzieć o wielu innych obszarach, począwszy od biznesu.

Przecież Towiański tworzył sobie sektę, w którą wciągnął Mickiewicza. Mickiewicz był religijny bo wierzył w cud uzdrowienia żony, co nie przeszkadzało mu ją zdradzać z kochanką Towiańskiego.

Najwyraźniej tradycja tworzenia sekt, przyciagających religijne jednostki, którym nie przeszkadza przekraczanie norm moralnych ma dłuższą tradycję niż sądziłam.

Anna2, Mickiewicz to przecież całkiem świeża sprawa. Takie historie istnieją już od starożytności chrześcijańskiej.

Drogi Panie! Borejsza nic do tego nie ma, bo krytyczne sądy o Towiańskim były już wcześniej… Znałam ludzi, których rodziny zaangażowane były w towiańszczyznę (także finansowo) i to głównie oni uważali, ze zostali wykorzystani ….

Próby wybielania argumentem „bo wtedy były inne czasy” są zwyczajnie żałosne. Kościół miał pełną świadomość, że gwałcenie dzieci to zbrodnia. Nie można tego zestawiac ze zmianą społecznego postrzegania homoseksualizmu.
Natomiast co do zasług, to ja od dawna pytam o konkrety, co takiego Jan Paweł II realnie zrobił? Bo hasło „obalił komunizm” jest mitem, komuna upadła, bo ZSRR zbankrutowało i wykończyło się w Afganistanie, co wykorzystali ludzie, by pożegnać się z radzieckim butem. Ale ani berlińscy studenci rozwalając mur, ani Czesi ze Słowakami robiący rozwód, ani Rumuni polujący na Chauchescu nie mieli nic wspólnego z jakimś papieżem. Komuna w Polsce i tak by upadła. A to, że w Polsce zrobiliśmy sobie z papieża symbol nie jest jego zasługą.

Mówiąc o Janie Pawle II w kontekście polityki trzeba też negatywnie ocenić wspieranie prawicowych junt. W kontekście teologicznym negatywnie trzeba ocenić koszmarną teologię ciała. Decyzje personalne to ogólnie jedno pasmo porażek. Tak więc nawet bez tematu pedofilii wystarczy, by skończyć z kultem jednostki.

@Wojtek
„Próby wybielania argumentem “bo wtedy były inne czasy” są zwyczajnie żałosne. Kościół miał pełną świadomość, że gwałcenie dzieci to zbrodnia. ”

Zgadzam się z pańskim komentarzem.
Gwałcenie dzieci zawsze było, jest i będzie przestępstwem. Zarówno w prawie kościelnym jak i państwowym.
Tłumaczenie czegokolwiek jakimiś „czasami” jest totalną aberracją i odwracaniem kota ogonem.
Czy KK kiedykolwiek w swoim prawie twierdził, że to nie jest przestępstwo/grzech ?

Co do JPII to także jestem tego zdania. Od dawna zastanawiałem się w jakiż to sposób „JPII obalił komunę”. Pozwalał na przesyłanie jakiejś pomocy finansowej dla Solidarności, jakieś dary etc. Nie wiadomo ile konkretnie, jak wiele razy i komu tak naprawdę. Jakieś rozmowy z Reaganem, OK. I co z tego wynika?
Jakby nie rozmawiał z nim i nie wysłał jakichś funduszy Solidarności to komuna w ZSRR nie upadłaby ? Serio ?

A ja śmiem twierdzić, że to był proces dziejowy, który i tak by się zadział a znacznie większe zasługi mają łącznie poszczególni protestujący i ci co zginęli przez te wszystkie lata.

Wojtek, „obalił komunizm” wydaje się skrótem myślowym. Rolę Jana Pawła II widziałbym w 2 kontekstach: pielgrzymek do Polski, duchowej roli w ruchu Solidarność. To trudno wymiernie wyważyć. Dla wielu pozostanie autorytetem, i moralną busolą, niezależnie od dokonywanych po latach ocen pontyfikatu. Które junty masz na myśli? Skąd tak drastyczna ocena teologii ciała?

Nawet jako skrót myślowy nie ma to większego sensu. Bez pielgrzymek do Polski komuna i tak by upadła. Zaś duchowa rola w Solidarności wynikała nieco z przypadku. Wyszyński widział w Solidarności zagrożenie, robotnicy czuli się zdradzeni, Jan Paweł II jak dobry aktor wszedł i zrobił z siebie gwiazdę. Ale znów większą rolę odegrała w tym wojna w Afganistanie i niechęć ZSRR do angażowania się w kolejny konflikt.

Co do wspierania junt, będzie to przykład Chile i Salwadoru. W tym kontekście wspomnieć też trzeba zabójstwo biskupa Romero, dziś świętego, a przez Jana Pawła II nazywanego niebezpiecznym partyzantem, bo otwarcie krytykował reżim.

Co do teologii ciała, to była ona porażką już w chwili jej wprowadzania, za czasów Pawła VI. Doprowadziła do ogromnych podziałów w Kościele, okazała się błędna i doprowadziła do wielu ludzkich tragedii. Cale szczęście dziś mało kto już o niej pamięta.

Wojtek, rzecz dotyczy duchowego wsparcia JP II dla Solidarności ale i dla formacji duchowo intelektualnej ludzi lat 70/80. I o tym piszę Michnik . Ty wałkujesz temat obalania komunizmu. Dalej, piszesz: duchowa rola z przypadku. Mam wrażenie, że cały pontyfikat, według Ciebie, to jeden wielki zbieg okoliczności. I dajmy już spokój z tym Afganistanem. O co chodzi z Pinochetem? Na podstawie czego wysuwasz zarzut o popieraniu junty? Ciekawe.

Bardzo mądra wypowiedź. Ja też zadaję pytanie,co konkretnie zrobił JPII, żeby przypisywać mu obalenie komuny? Gdyby wtedy rządził Chruszczow a nie Gorbaczow to stu takich Wojtyłów mogło by sobie wzywać by duch święty odnowił oblicze ziemi. Nawet tej ziemi

Oczywistością jest, że JPII nie chronił zbrodniarzy jak to określono w tekście. Za jego pontyfikatu nawet ich zboczeńcami by nie nazwano. Ot zwyczajnie mieli słabość. Grzesznikami jeno byli, do sakramentów przystępowali, pokutę nadaną odprawiali. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, miał być splendor i wieczna chwała, a jest kwas. Historia Kościoła jest jaka jest i z pokorą się nad nią pochylić trzeba. Jeśli coś zmieniam na lepsze, nawet tylko sam w sobie, to już jakiś postęp jest. On zmieniał i utrwalał, znaczy robił dokładnie to co jego poprzednicy, w zasadzie bez jakiegokolwiek postępu. Dziś to już nie ma znaczenia, dalej niewiele na lepsze się zmieniło, nijakiej nauki z tego i tak nie wyciągniemy.

Michnik musi być człowiekiem wielkiej wiary. Broniąc Jana Pawła ochrania rownież mit pierwszej Solidarności, ktòra uczyniła papieża swoim patronem i wspomożycielem . Po kompromitacji kard. Gulbinowicza, orędownika solidarnościowej walki, najwięksi mecenasi związkowych „gwiazd” okryliby się niesławą, co wpynęloby negatywnie na wizerunek całego ruchu.

Solidarnosc czeka nadal na pytania, które dziś zadaje się już papieżowni.
Ona nadal pod kloszem nietykalności.
Choćby pytanie o to jaka miała być Polska gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego za który sięgo tak potępia, a oddał władzę pannie S.?

W takim razie poproszę o konkrety. Bo teksty, że przyjechał do Polski, powiedział zaklęcie „niech zstąpi Duch”, a komuna zaraz się rozsypała jest myśleniem magicznym. Komunizm upadłby niezależnie od tego kto by był papieżem i co by zrobił.

Swoją drogą to interesujące obserwować zacietrzewienie osób, które krytykując JP2 za postawę w kwestii nadużyć seksualnych (czy też za inne sprawy) odmawiają uznania jakichkolwiek jego sukcesów na innych płaszczyznach. Ja jednak wolę poczytać np. profesorów Stempina i Dudka, bo Panów @Wojtek i @Jerzy2 nie podejrzewam – z całym szacunkiem – o posiadanie większego autorytetu do wypowiadania się jeśli chodzi o tę akurat kwestię. Oto dwa teksty ww. historyków:

https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/historia/%C5%9Bwi%C4%99te-przymierze-reagana-i-jana-paw%C5%82a-ii/ar-AACv0Xj

https://tygodnik.tvp.pl/42850289/antoni-dudek-wspomina-pierwsza-pielgrzymke-papieza-jana-pawla-ii-do-polski

Nadal brak tu jakichkolwiek konkretów. Komuna nie upadła w Polsce, tylko w ZSRR. Gdyby nie upadek ZSRR, spowodowany Afganistanem i ekonomią, to żadne pielgrzymki nic by nie zdziałały. Jak mówiłem, papież nie miał nic wspólnego ze studentami w Berlinie, czy Rumunami, którzy rozstrzelali Ceausescu.

Proszę Pana otóż nie, Sowieci już w 1980 r. liczyli się z tym, że Polska na skutek zachodzących w niej przemian politycznych może lada moment ,,wypaść” z ich strefy wpływów. Byli zresztą nawet gotowi na to przystać, co poruszał też w innych swoich wystąpieniach prof. Dudek. Powyżej wymienia Pan też protesty w Berlinie, wydarzenia w Rumunii itp., pisze że papież nie miał z nimi nic wspólnego. Tylko po co Pan to mówi? Sam przecież twierdzi, że komuna upadła w ZSRR.

Akurat te oczywiste najłatwiej dowieść. Najtrudniej dowieść potwierdzenia popularnych mitów, którymi karmiło się społeczeństwo od kołyski, a które nie mają żadnego oparcia w faktach.

„Od kołyski” trochę wyjaśnia ale nie usprawiedliwia. O roli Jana Pawła II można w książkach przeczytać (np. Tony Just „Podwójnie” i wiele innych). A ten „mit” zaczął potężnie działać już od 16.10.1978.

„Krył czy nie krył zbrodniarzy” to według mnie zła perspektywa. Problem nie leży w ocenie pedofilii przez JP2, bo jego opinia w tym względzie wydaje się być jednoznacznie potępiająca.

Problem leży w klerykalizmie naszego papieża, który zachowywał się tak, jakby osoby duchowne stanowiły odrębną „kastę”, która rządzi się swoimi prawami i na którą świeccy nie powinni mieć żadnego wpływu. Echa tej wizji do dzisiaj pokutują w polskim Kościele (ale nie tylko): korporacyjna solidarność w stosunku do drapieżców seksualnych; przekonanie, że biskupa może sądzić tylko papież, a najlepiej sam Bóg, a „powołaniem 'głowy’ jest rządzić 'ogonem’, a nie słuchać 'ogona'” (słynny cytat dot. świeckich przywołany przez abp. Gądeckiego podczas ingresu nowego metropolity gdańskiego w 2021). Tutaj ślepe posłuszeństwo w ramach hierarchii i deklarowany właściwy (konserwatywny) światopogląd są ważniejsze, niż wierność wyznawanym zasadom oraz osobiste świadectwo Ewangelii. Właśnie takie podejście otworzyło furtkę do krycia patologii abp. Paetza i Wojciechowskiego, bp. Szkodonia, czy ks. Drymera w wymiarze krajowym oraz Degollado, McCarricka, Groera, Trujillo w ujęciu globalnym.

I najważniejsza sprawa: Kościół uczy, że jednym z warunków sakramentu pokuty i pojednania (oprócz m.in. żalu za grzechy i mocnego postanowienia poprawy) jest zadośćuczynienie. Ofiary wyżej wymienionych w większości nie doczekały się oficjalnych przeprosin, o zadośćuczynieniu nie wspominając. Jeżeli KK nie zerwie z klerykalizmem i dalej będzie działał wbrew głoszonym zasadom, to błędy JP2 jeszcze bardziej będą ciągnęły go w przepaść.

@Marcin
Zgadzam się z pańskim podsumowaniem.

W teorii JPII był surowy w ocenie pedofilii ale tylko na piśmie bo gdy przychodziło do oceny konkretnych zbrodniarzy (typu Groer, Degollado, McCarrick etc.) to jakoś już „nie mógł uwierzyć”, „nie docierało do niego”, „ktoś mu nie przekazał” itd. itd.
Wymówek cała lista.

W teorii tak – w praktyce zdecydowanie nie!

Klerykalizm i traktowanie prezbiterów jak „Drugich Chrystusów” ze „świętymi dłoniami”… to jest totalny błąd i zaprzeczenie Ewangelii prowadzące do katastrofy którą obecnie obserwujemy.

Obalić klerykalizm….
Miłe. Tylko jak się coś obala to trzeba coś innego postawić na opróżnionym miejscu.
W Polsce klerykalizm to norma. Na dobre i złe. To ksiądz naprawia dach, zarządza finansami, inwestuje w hotele 🙂 organizuje życie parafii. Czy wierni potrafią to zrobić, gdy ksiądz powie: „Ja tylko się modlę, odprawiam i przygotowuję piękne kazania”? Klerykalizm trzyma Kościół w pionie. Marnie, ale jednak. Co będzie jeżeli społeczność parafialna nie będzie chciała go w wielu działaniach zastąpić?
Ta niewiara chyba stanowi najlepszy argument dla biskupów by z klerykalizmu nie rezygnować. Lepiej krzywo stać niż leżeć.

@Haggaj
Jesteś osobą o głębokiej intuicji.

A ja bardzo dziękuję Adamowi Michnikowi za ten potrzebny głos, szczery i w zgodzie z własnym wnętrzem, poza tym naprawdę pokorny w tym wszystkim. I otóż Michnik wykazał się tu większą pokorą i przyzwoitością niż dawni przyjaciele Jana Pawła II, którym walący się świat poprzez zachwianie papieskiego autorytetu pozwala nieudolnie psychologizować na jego temat – jakim to pewnie był aktorem, odgrywał swoje role i żył w różnych rzeczywistościach. Uwierzcie mi, słabo Wam to idzie. Próbujecie Jana Pawła II ogarnąć swoją miarą. Gdyby był ciągle grającym człowiekiem masek, to na pewno nie zaszedłby w Kościele tam, gdzie zaszedł i nie zrobiłby tego Dobra, które zrobił. No chyba, że rzeczywiście założymy, że dla większości kardynałów na konklawe nie liczą się zalety ducha, charakteru i umysłu. Osoba, od której biło takie ciepło i serdeczność jak od JPII, musi być wewnętrznie czysta i jak najbliżej ideału spójności, tego się nie da udawać na zawołanie, charyzmy, za którą idą tłumy, pociągnięcia całego świata, który modli się i płacze przy jego śmierci… Papież nie żyje już prawie 20 lat i trochę zapomnieliśmy, jakie miał oddziaływanie na Tu i Teraz, a co jest też ważną informacją w ocenie jego osoby.
Dlaczego, wszystko wskazuje na to, że docierały do niego pewne rzeczy i nic z nimi nie robił. Na dzień dzisiejszy odpowiadam – nie wiem – i w tej niewiedzy na razie pozostanę. Każda jednostkowa decyzja w takiej sprawie składa się z wielu niuansów i o wszystkich się pewnie nigdy nie dowiemy. Ja też chylę czoła przed wielkością odpowiedzialności, jaką Jan Paweł II na co dzień dźwigał, stojąc na czele Kościoła, wszystkim „maluczkim” łatwo jest sądzić, kiedy nigdy nawet nie przymierzyli tych butów.
Moje podejście za pewne wyda się niejednym naiwne…Dla mnie naiwnym jest ślepa wiara w to, że „twarde fakty”, których znowu nie ma tak wiele i które ukazują tylko jedną perspektywę, wyjaśniają nam wszystko.

Problem z pontyfikatem nie ogranicza się „tylko” do wątków instytucjonalnego krycia pedofilii i innych agresorów seksualnych. To także kwestia prezerwatyw w kontekście rozprzestrzeniania się AIDS. To także krucjata wycelowana w osoby homoseksualne i umniejszanie im człowieczeństwa. To także nieprzejrzystość banku watykańskiego, który prał pieniądze mafii. To pan Michnik uprawia redukcjonizm, a nie krytycy tego pontyfikatu [btw, czy ktoś powiedział Michnikowi, że Wojtyła już jako biskup bawił się w chowanego?]

Ciekawa jest też interpretacja względem czasów, w których żył Wojtyła. Jak to możliwe, że Wojtyła dostrzegł ogromne zło w użyciu prezerwatyw, natomiast nie widział zła w gwałceniu ministrantów na zakrystiach?! Naprawdę trzeba było dożyć XXIw. aby odkryć tą prostą prawdę? To była wiedza tajemna dla ludzi w latach 60′ i 70′? Biskup, potem kardynał i papież – nie miał tej wrażliwości, aby zauważyć, że księża zabawiający się z dziećmi to jest poważny problem? Żenada, panie Michnik, żenada.