Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dla szwagra czy dla dobra wspólnego?

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

Nie dziwi niechęć wielu znakomitych lokalnych społeczników do aktywnego włączania się w działalność samorządów. Całe szczęście, zaczyna się to zmieniać.

Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 5 kwietnia 2024:

Ma rację Bartosz Bartosik, pisząc w swej przedwyborczej analizie, że bardzo możliwe jest, iż wszystkie wybory na prezydentów miast w 2024 roku wygrają (o ile startują) obecnie urzędujący politycy. Niekiedy wręcz można by powiedzieć, że brak zwycięstwa aktualnego włodarza po policzeniu głosów oddanych 7 kwietnia będzie jego sromotną porażką – nawet jeśli uda się mu pozostać na stanowisku po drugiej turze wyborów samorządowych.

Na poziomie lokalnym znakomicie widać słabości polskiej polityki: wykorzystywanie samorządów w partykularnych celach; brak oddolnego zaplecza w partiach; dobór kandydatów mający często charakter nie merytoryczny, lecz będący raczej efektem lobbingu czy niejasnych przepływów finansowych; tworzenie fikcyjnie niezależnych komitetów wyborczych, których jedynym realnym zadaniem jest wspieranie innego kandydata, najczęściej rządzącego miastem czy gminą i rozdającego przysłowiowe polityczne „konfitury”; brak nośnych wizji sprowadzający kampanię do plakatowego konkursu piękności; upadek lokalnych mediów, które pełniły funkcje kontrolne; łatwa możliwość manipulacji przy posiadaniu odpowiedniego zaplecza finansowego.

Nie dziwi zatem niechęć wielu znakomitych lokalnych działaczy społecznych do aktywnego włączania się w działalność samorządów. Całe szczęście, zaczyna się to zmieniać. Coraz częściej udaje się tę ich niechęć przełamywać. Czasem lokalni społecznicy tworzą własne komitety wyborcze, czasem inicjują ruchy miejskie, czasem przyłączają się do istniejących ugrupowań, podkreślając swoją niezależność.

Wesprzyj Więź

Warto takich właśnie osób poszukiwać na listach kandydatów w niedzielnych wyborach. Odnajdujmy ludzi, których obecność w radach gmin, miast, powiatów czy w sejmikach wojewódzkich będzie wyrazem prawdziwej troski o dobro wspólne, a nie – jak często bywa – o interesy swego ugrupowania, a jeszcze bardziej o dosłownie rozumiane interesy swoje, rodziny, szwagra, kuzynów i kolegów.

Słusznie mówi Jakub Wygnański, że w polskich samorządach nastał czas na nowy model przywództwa. Wspierajmy zatem kandydatów, dzięki którym polska samorządność będzie mogła przezwyciężać swoje patologie, a rozwijać to, z czego słusznie może być dumna.

Przeczytaj także: Samorząd to historia sukcesu

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.