rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Tischner i obietnica domu. Nadzieja matką filozofów (3)

Ks. Józef Tischner. Fot. archiwum rodzinne

Dom – ucieleśniona obietnica, że „ten świat jest dla Ciebie” – jest podatną na rany formą, w jakiej dobro udziela się naszej nadziei. Tylko tyle i aż tyle.

Publikujemy trzecią część wielkopostnego cyklu „Nadzieja matką filozofów”, w którym Karol Grabias i Wojciech Zalewski przyglądają się nadziei przez pryzmat myśli wielkich filozofów.

Józef Tischner w „Filozofii dramatu” pisał: „Świat jest dla mnie. Słówko «dla» wskazuje na obietnicę – świat mój to świat danej mi obietnicy, świat zarazem obiecany i obiecujący. Przywiązuję się do świata – ja, gospodarz świata – na tyle, na ile w moim życiu na świecie sprawdza się archaiczna obietnica”.

Bardzo łatwo źle zrozumieć przesłanie tych słów krakowskiego filozofa, podobnie jak biblijnej frazy „napełniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną”, na której wspierał się w tym samym podrozdziale „Filozofii dramatu”. Refleksja krytyczna, pełna podejrzeń, która u korzeni każdej myśli szuka relacji władzy i zatajonej przemocy, bez chwili zastanowienia rozpoznałaby tu manifestację zgubnego antropocentryzmu – nieuzasadnionego kultu człowieka i jego prawa do zniewolenia świata przyrody.

Nie ma potrzeby po raz kolejny skrupulatnie odczarowywać słów o poddawaniu sobie ziemi – wystarczy tylko wspomnieć, że nasze myślenie może iść dalej niż chciałaby tego filozofia podejrzeń. Świat jest dla mnie w dwóch fundamentalnych sensach – po pierwsze, czego uczyli nas tacy myśliciele jak Husserl czy Heidegger, nie docieramy inaczej do świata niż poprzez snop światła, którym jest nasza, ucieleśniona i przytomna w nim obecność.

Świat jest „dla mnie”, ponieważ ktoś mi go podarował. Ktoś mnie do niego zaprosił, ktoś przyjął mnie do swojego domu, posadził mnie przy swoim stole i nauczył języka, w którym wysłuchałem opowieści o nim.

Karol Grabias

Udostępnij tekst

Świat jest w zasięgu naszych rąk i w polu naszego widzenia, jest siedzibą naszej troski o własny byt, horyzontem, w jakim osiedla się nasz język, myślenie i zamieszkiwanie – tak głęboko, że często nie potrafimy odróżnić nas samych od form, poprzez które udało się nam świat oswoić. Wyobrażenie o naszym istnieniu poza światem, albo świata poza nami, wydaje się osobliwe, dziwne, choć niekiedy fascynujące – jeśli już w nas się rodzi, to w wyniku wysiłku myśli, która próbuje przekroczyć swoje spontaniczne zakorzenienie.

Możemy oczywiście ten „świat dla nas” próbować oczyścić z sensów, jakie odnajdujemy w nim z samego tytułu naszego istnienia na ziemi – jak czyni to naukowe przyrodoznawstwo. Ale nawet ono w swoim zaklęciu „świata obiektywnego” wyłania się ze „świata dla nas” i ze swojej natury prędko do niego wraca w postaci techniki, która jest przecież niczym innym niż kolejną formą oswajania zamieszkiwanej przez nas ziemi.

A jednak jest jeszcze drugi istotny sens „świata dla mnie”, który wchodzi w silną reakcję z tym pierwszym. Świat jest mi dany, ale złudzeniem jest, że rozświetlam go swoją obecnością zupełnie samodzielnie, na pustyni sensów, którą przemierzam w pojedynkę. Świat jest „dla mnie”, ponieważ ktoś mi go podarował. Ktoś mnie do niego zaprosił, ktoś przyjął mnie do swojego domu, posadził mnie przy swoim stole i nauczył języka, w którym wysłuchałem opowieści o nim. Pierwszym aktem „świata dla mnie” są słowa „ten świat jest dla Ciebie”.

Dom jest miejscem – rodzi się i znika wraz z ludzką obecnością, której szczególnym rodzajem jest wzajemność: „ja jestem dla Ciebie”. Każdy dom jest czymś bardziej pierwotnym od nas. Był, zanim my zjawiliśmy się w świecie. Jest nam darowany w geście wspaniałomyślności, która nie żąda niczego w zamian – poza wzajemnością. Dom to płynąca od przyjmujących nas na ten świat ucieleśniona obietnica: dla Ciebie też jest tu miejsce, czeka Cię tu jakieś dobro, masz prawo do swojej nadziei.

Tischner stawia jednak pytanie: czy jest coś bardziej kruchego niż dom? Czy w świecie ludzkiego dramatu dom jest czymś rzetelnym? Odpowiedź dyktuje samo życie. Filozof pisze: „tracąc dom, człowiek wchodzi w sytuację graniczną, w której krystalizuje się nowy sens pustoszejącego domu: rodzi się przypuszczenie, iż dom był jedynie obietnicą domu”. Dom – ucieleśniona obietnica, że „ten świat jest dla Ciebie” – jest skończoną i podatną na rany formą, w jakiej dobro udziela się naszej nadziei. Tylko tyle i aż tyle.

Często piszę ze swoją przyjaciółką z Ukrainy, która 24 lutego 2022 r. spakowała swoje dwie córki i wyjechała z Dnipro. Jej dawny dom wciąż stoi na swoim miejscu, ale już nie istnieje.

Jest takie ukraińskie przysłowie: życzę Ci spokojnego nieba (Бажаю тобі мирного неба). Dom przestaje istnieć nie tylko wtedy, gdy gaśnie w nim wzajemność, ale również, gdy wiszące nad nim niebo staje się groźbą. Wtedy, gdy zapowiadający bombardowania dźwięk syren codziennie powtarza: ten świat nie jest dla ciebie, nie ma tu dla ciebie miejsca.

Ludmiła mieszka teraz w Niemczech: w świecie obcego języka, zwyczajów i wśród nie zawsze życzliwych spojrzeń. Każdy gest pogardliwego traktowania wobec uchodźcy to jak powtórzenie mu „ten kawałek ziemi nie jest dla ciebie, nie masz tu czego szukać, twoje nadzieje są płonne”. Tu ujawnia się dramat związku człowieka z ziemią: na archaiczne pytanie o to, czym jest ziemia, możemy przecież uzyskać odpowiedź: jest ziemią odmówioną, ziemią wygnania. Świat nie jest dla mnie.

Mimo tego moja przyjaciółka nie przestaje marzyć o swoim domu i planuje sprzedaż mieszkania w Dnipro, w którym spędziła całe dorosłe życie. Często godzinami wspomina życie z czasów, gdy nieba nad jej dawnym domem nie wypełniała groźba. Coś zostało jej na dobre odmówione, ale nadzieja, która została dotknięta obietnicą dobra, jest w niej silniejsza od gróźb, jakie ją spotkały.

Wesprzyj Więź

Dom opustoszały otwiera bowiem inny horyzont: „ideę innego domu, domu nietykalnego dla ognia, dla zdrady […]. Idea ta określać będzie z ukrycia dramat człowieka z domem konkretnym, nawet wtedy, gdy człowiek będzie w nią wątpił” – pisze Tischner.

Nie istnieje bardziej namacalny przykład ludzkiej nadziei niż trwające w nas zawierzenie obietnicy domu. Dobro – które zawsze wymyka się naszemu myśleniu i próbom uchwycenia w namacalnym konkrecie – w tej właśnie obietnicy i naszej nadziei coś ważnego z siebie odsłania. Dziś, gdy niebo wypełniają groźby pod jego adresem, naszym obowiązkiem jest starać się ocalić fundamentalną obietnicę: „ten świat jest dla Ciebie”.

Przeczytaj też: Nietzsche i puszka Pandory. Nadzieja matką filozofów (1)

Podziel się

3
2
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.