Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nosowski: Kluczem do uzdrowienia Kościoła są relacje

Zbigniew Nosowski. Otwock, grudzień 2020. Fot. Wieź

Dla przyszłości Kościoła nie są najważniejsze ani hierarchia, ani reformy doktryny czy systemu władzy, lecz bliskość z Bogiem i bliskość z innymi ludźmi – pisze Zbigniew Nosowski w „Tygodniku Powszechnym”.

W noworocznym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazał się obszerny artykuł Zbigniewa Nosowskiego, redaktora naczelnego kwartalnika „Więź”, dotyczący przyszłości Kościoła w roku 2024: zarówno Kościoła powszechnego, jak i Kościoła w Polsce.

Nosowski zwraca uwagę, że 87-letni papież Franciszek należy już do najstarszych biskupów Rzymu. Mimo to naczelny „Więzi” nie spodziewa się papieskiej abdykacji. „Dobrowolna rezygnacja nie wydaje mi się możliwa przed rokiem 2025, kiedy można spodziewać się papieskiej adhortacji podsumowującej trwający Synod o synodalności. Przewiduję raczej, że – w perspektywie zbliżającego się końca swego pontyfikatu – Franciszek będzie chciał jak najdalej popchnąć kilka spraw, które uważa za szczególnie istotne dla przyszłości Kościoła” – czytamy.

W ocenie Nosowskiego w Watykanie widać jednak przyspieszenie, aby „zdążyć przed końcem obecnego pontyfikatu”. Trudno przewidywalne są losy Synodu o synodalności. „Nie wiadomo, w jakim kierunku dalsze prace zostaną poprowadzone przez watykański sekretariat. Nie wiadomo, na czym realnie skupi się dyskusja przed jesiennymi obradami. Nie wiadomo, jakie z niej wynikną wnioski. Nie wiadomo wreszcie, na ile sprawnie i skutecznie zorganizują się synodalne frakcje”. A także jak zadziała sojusz afrykańsko-wschodnioeuropejski między biskupami, wcześniej egzotyczny, obecnie realny.

W Polsce rok 2024 – przypomina naczelny „Więzi” – przyniesie zmiany w kierownictwie episkopatu. Swoje kadencje kończą przewodniczący i wiceprzewodniczący KEP, zresztą obaj przechodzą na diecezjalną emeryturę. Nowych arcybiskupów otrzymają w tym roku trzy duże miasta: Kraków, Poznań i Warszawa (kard. Kazimierz Nycz złożył przedwczesną rezygnację).

Kto zostanie nowym szefem episkopatu? Publicysta przekonuje, że „«idealnym» kandydatem może okazać się biskup, który stara się nie zajmować wyraźnego stanowiska i nie wadzić nikomu, np. abp Tadeusz Wojda z Gdańska, abp Józef Kupny z Wrocławia czy abp Józef Guzdek z Białegostoku”.

Tyle że – podkreśla Nosowski – taki „wybór «idealny» z punktu widzenia wewnętrznego interesu KEP okazałby się rozbieżny z potrzebami (tak jak je rozumiem) Kościoła w Polsce. Uważam bowiem, że zdecydowanie przydałoby się naszemu Kościołowi więcej twórczego niepokoju poszukiwań, a mniej «nie-świętego spokoju» wycofanej bierności, a tym bardziej kontynuacji linii ideologicznego sojuszu z partią prawicową w politycznym zderzeniu cywilizacji”.

Gdzie zatem rozstrzygnie się przyszłość Kościoła w naszym kraju? Naczelny „Więzi” jest zdania, że nie są w tej kwestii najważniejsze „ani hierarchia, ani doktryna, ani reformy sprawowania władzy w tej instytucji. Kwestią kluczową wydaje mi się zdolność zaproponowania dobrego doświadczenia Kościoła – bo tylko ono może być skuteczną odpowiedzią na złe doświadczenie, które stało się udziałem wielu”.

Wesprzyj Więź

„Dlatego za sprawę najważniejszą dla Kościoła w naszym kraju w nowym roku i w nowych czasach uważam to, co będzie się działo nie «na górze», lecz na dole. To tu rozstrzyga się przyszłość Kościoła w Polsce. […] kluczem do uzdrowienia Kościoła są relacje: bliskość z Bogiem i bliskość z innymi ludźmi. To jest najbardziej potrzebne, aby był on ponownie skutecznym i czytelnym sakramentem zbawienia” – zaznacza Zbigniew Nosowski

Przeczytaj też: Duchowość wyjścia w nieznane

DJ

Podziel się

4
1
Wiadomość

Czym jest wiara i więź z Bogiem?
Czym relacje w Kościele mają być i na czym mają się opierać?
Chyba nie wzajemnym poklepywaniu się po plecach.

Jedna osoba tu na forum jest oskarżana o bycie powodem utraty wiary dla innej.
Ja z kolei tej osobie zawdzięczam powrót do Kościoła i do wiary.

Ot takie zagadki …
A papież Franciszek to kolejna zagadka.

Napiszę może przewrotnie bo to pokłosie wczorajszej dyskusji. Jedna osoba może być utracona, druga jest zyskana. Bilans może wychodzić na zero (piszę w trybie przypuszczajacym bo chyba osoba ta nie dokonała jeszcze apostazji). Prosty rachunek plus jeden, minus jeden. Może dążymy do tego żeby było plus 2. Tylko niech mi nikt nie odpisuje, że chodzi o jakość a nie ilość. Kolejny raz powtórzę, że nie chciałbym być kimś, przez którego ktoś straci wiarę. Odsyłam również do Tischnera.

Zgadzam się z Panem Zbigniewem, że przyszłość będzie rozstrzygnąć się na dole

@Robert
Tak jest.
Pan dalej swoje bo pan ma te swoje „objawienia” więc wie lepiej niż jakiś Tischner czy ktokolwiek inny.

To co pan wyczynia na forach to jest dramat.
Albo pan się w ogóle nie zastanawia co pan robi albo dokładnie wie co robi. Co gorsze ? Nie wiem. Niech już to sam Bóg oceni.
Mnie to ni ziębi nie grzeje.

Dobre samopoczucie to podstawa.

Objawieniem jest Słowo Boże. Na tym się tu opieram. A Słowo Boże jest z punktu widzenia ludzkiego dramatem nad dramatami.

@Robert
Super. Tylko, że ja nie o Słowie Bożym piszę a o pańskim postępowaniu.

To jest dramat i to całkowicie wbrew Słowu.

„Dyskusje” z panem to kwadratura koła. nic nie przemawia, żadnej refleksji i jakiegokolwiek „pomyślunku” do czego pan doprowadza.

Generalnie dyskusje z panem uważam za zakończone.
Po prostu będę ignorował pańskie wpisy całkowicie.
Życzę dalszych „sukcesów” na drodze odpychania i oddalania innych od wiary.

A jak Pan określa moje postępowanie i na podstawie czego, jeśli chodzi o Objawienie?

Trochę nie rozumiem toku myślenia autora. Zwykle, kluczem do uzdrowienia (czegokolwiek) jest naprawa fundamentalnie ważnego i jednocześnie zepsutego elementu. Przyznam, że nie widzę jakiegoś szczególnego problemu w zakresie „bliskość z Bogiem i bliskość z innymi ludźmi”. Pełna zgoda, że jest to kluczowe, ale nie powiedziałbym że to przyczyna problemu. W moim odbiorze, wręcz przeciwnie. Fakt, że jest ciągle wielu szlachetnych ksieży i pelnych wiary świeckich powoduje że KK ciągle się jakoś trzyma. Dla mnie kluczem do naprawy KK jest odejście od dysfunkcyjnego, moralnie zgniłego, pazernego, skompromitowanego do cna zarządu KK, zarówno osób jak i zasad funkcjonowania.

Artykuł niestety za paywallem…

„… nie są w tej kwestii najważniejsze „ani hierarchia, ani doktryna, ani reformy sprawowania władzy w tej instytucji. Kwestią kluczową wydaje mi się zdolność zaproponowania dobrego doświadczenia Kościoła – bo tylko ono może być skuteczną odpowiedzią na złe doświadczenie, które stało się udziałem wielu”.”

Widzę tu pewną sprzeczność, a kto niby ma zaproponować te „dobre doświadczenie” jak nie hierarchia? W strukturze pionowej (hierarchicznej) pokładanie nadziei na reformę oddolną? Wątpliwa sprawa. Tym bardziej, że właśnie te doły są najbardziej pokiereszowane „złym doświadczeniem”.

Poza tym nie sądzę, żeby dobrą metodą było uwypuklanie „plusów dodatnich”, poprzez przykrywanie „plusów ujemnych”. Amnezja lekarstwem na chorobę? To się nie uda. Powoli (powoli?) stajemy przed zatrważającym pytaniem: ratować Kościół, czy religię? Czy chrześcijaństwo jest możliwe poza Kościołem? Czy Bóg nie poradzi sobie bez episkopatów, referatów, dykasterii, synodów, kardynałów, papieży, adhortacji, bulli i encyklik?

A gdzie ja proponuję uwypuklanie “plusów dodatnich”, poprzez przykrywanie “plusów ujemnych”? Gdzie twierdzę, że amnezja jest lekarstwem na chorobę?
I naprawdę jest Pan przekonany, że reforma w Kościele MUSI dokonywać się od góry? I że tak było w historii Kościoła???

Jeżeli mylnie odczytałem lub pochopnie, to szczerze przepraszam.

Ale „skuteczna odpowiedź dobrej nowiny na złą” , skojarzyła mi się jakoś automatycznie z przykrywaniem zła. Mea culpa.

Co reformy oddolnej, nie jestem żadnym ekspertem, to tylko moje przeczucie. Po prostu idea zreformowania megalitycznej organizacji, mającej ponad miliard wyznawców, na zasadzie oddolnej jest dla mnie zbyt fantastyczna. Do tej pory generalnie wszelkie zasady gry ustalała jednak „góra”, mylę się? Czy to nie jest Jej główny atrybut, przekazywanie dobrej nowiny, z góry na dół? Prosto od Boga, bo wszak namiestnikiem Chrystusa jest papież?
Oddolne ruchy, jak np. katarowie byli zwalczani do ostatniej kropli krwi, jako największe zagrożenie dla Instytucji.
Potęga tejże jest teraz dramatycznie mniejsza, ale i „katarów” chyba daremnie dziś szukać?
I nie napisałem – „musi”, napisałem „wątpliwa sprawa”, a to trochę co innego.

Skuteczna reforma Kościoła zazwyczaj zaczynała się od dołu.

Zbigniew Nosowski: „Skuteczna reforma Kościoła zazwyczaj zaczynała się od dołu.”
Owszem. Marcin Luter najlepszym przykładem. 🙂
Ale czy reforma w końcu XIX wieku nie zaczęła się od góry, od „Rerum Novarum”?

Zbigniew Nosowski, z całym szacunkiem, próbuję sobie przypomnieć jakie w historii reformy Kościoła miały charakter oddolny? Z pamięci, były reformy konstantyńska, utworzenie Państwa Kościelnego, reforma gregoriańska, okres laterański, Trydent, Vaticanum 1 oraz 2. Każda z tych reform miała charakter odgórny, często wbrew oczekiwaniom wiernych, w wielu przypadkach było to zwykłe „damage control” w reakcji na błędy.
Próby reform oddolnych z kolei kończyły się zawsze fiaskiem. Znów z pamięci. Najczęściej pamiętamy o nich jako o herezjach, albo poyępionych nutach wiary.

Były. Katarzy, beginki i begardzi, husyci, luteranie, jansenisci, mariawici. Wszystkie popierane z entuzjazmem przez hierarchię….
Niestety u Redaktora pobożne życzenia wzięły górę nad realiami.

Przykładów udanej reformy oddolnej jest mnóstwo – od św. Benedykta po np. polski ruch „światło-Zycie” przełomu lat 70./80. XX wieku. Sobory dają pewne ramy reform, które dopiero trzeba wypełnić życiem.

Na marginesie. Przywołując kryzys Kościoła w czasach Reformacji nie można wymieniać Lutra i na tym skończyć. Dużą część odpowiedzialności ponosi papież, który nie doceniając siły książąt niemieckich postanowił bardziej zaufać sile cesarza i rozstrzygnąć problem przemocowo. Przeliczył się. Notabene Leon X był prawdopodobnie ateistą, a przynajmniej swoją rolę postrzegał jako społeczną. A przynajmniej na jego tle Luter wydawał się mieć więcej wiary. Co nie musi oznaczać, że musiał mieć rację, ale ja z Leonem X też nie chciałbym trzymać.

„Franciszku, idź i odbuduj mój Kościół, który, jak widzisz, cały jest w ruinie”.

„Franciszek zrozumiał, że jeśli Kościół, ten pisany z wielkiej litery, ma być piękny i święty, potrzeba, aby on, syn asyskiego kupca Piotra Bernardone, wszedł na drogę Ewangelii i żył nią w całej rozciągłości. I tak też zrobił. Podjął życie w ubóstwie, w pokorze i małości, w czystości serca, w całkowitym zdaniu się na Boga.”

Naszym czasom potrzeba Biedaczyny z Asyżu!

Dziekuje za ten artykul w TP. Oprocz kilku inspiracji, ktore mi teraz beda towarzyszec, dowiedzialem sie tez, kto stoi za tym kuriozalnym opoznieniem tlumaczenia dokumentu na jezyk polski. W wielu firmach by takiemu „rzecznikowi” po prostu podziekowano, bo nie umie w to, za co mu placa…

Zgadzam się z autorem choć i „relacje” wydają się być Himalajami, gdy zwykłej kultury, zasad dobrego wychowania, nie mówiąc już o człowieczeństwie czy życiu Ewangelią wielu księżom, przynajmniej w moim otoczeniu, niestety brakuje.