rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Pomóżmy naszym siostrom. List do Biskupów

Fot. RobertCheaib / Pixabay

Obawiamy się, że jeśli nie zaczniemy pomagać wewnątrz Kościoła, problem ten może przerodzić się w kolejny skandal – czytamy w otwartym Liście do Biskupów, który opublikowało Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym

W 2022 roku powstała inicjatywa Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym – w odpowiedzi na rosnącą świadomość skali przemocy i nadużyć, jakich siostry zakonne doświadczają w zgromadzeniach w Polsce.

W toku prac organizacji, gdy liczba odkrywanych spraw i osób zgłaszających się z prośbą o pomoc stale rosła, inicjatorzy zdecydowali się na kolejny krok: napisanie listu do polskich Biskupów z prośbą o włączenie się w pomoc siostrom zakonnym. Jak informują organizatorzy, do każdego biskupa w Polsce został wysłany list polecony. Na 102 wiadomości inicjatywa otrzymała jedynie dwie odpowiedzi.

Poniżej publikujemy pełną treść Listu do Biskupów.

Piszę do Księdza Biskupa, aby opowiedzieć o nowopowstałej inicjatywie, która ma na celu ochronę krzywdzonych w Kościele kobiet.

Nasza inicjatywa chce odpowiedzieć na duży, choć mało zauważalny problem przemocy i nadużyć w żeńskich zgromadzeniach zakonnych. Zwracamy się do Księdza Biskupa z pełną świadomością tego, że są to sprawy w dużej mierze rozgrywające się za zamkniętymi drzwiami, przez co być może Ksiądz Biskup nie jest świadomy skali problemu.

Obawiamy się, że jeśli nie zaczniemy pomagać wewnątrz Kościoła, problem ten może przerodzić się w kolejny skandal. Najbardziej dla nas przykre jest jednak to, że nierozwiązany problem będzie się przyczyniał do zwiększenia liczby ofiar

Izabela Mościcka

Udostępnij tekst

Nasza organizacja oficjalnie działa od półtora roku. Przez ten czas z prośbą o pomoc zwróciły się do nas 63 siostry. Nie wszystkim udało się pomóc, gdyż nasze zasoby są mocno ograniczone. Tym listem chcemy też zwrócić uwagę Księdza Biskupa i innych Biskupów na skalę problemu. Obawiamy się, że jeśli nie zaczniemy pomagać wewnątrz Kościoła, problem ten może przerodzić się w kolejny skandal. Najbardziej dla nas przykre jest jednak to, że nierozwiązany problem będzie się przyczyniał do zwiększenia liczby ofiar.

Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym to obecnie jedyne miejsce w Polsce, do którego siostry zakonne doświadczające przemocy i nadużyć mogą zwrócić się o pomoc. Wiemy, że Fundacja Świętego Józefa, krótko po powstaniu naszego Centrum, uruchomiła inicjatywę telefonu „Siostry dla sióstr”. Jednak wiele kobiet, które doświadczyły przemocy w zakonnych strukturach, nie chce zwracać się do przedstawicieli swoich oprawców, nawet jeśli im to sugerujemy, gdy nie dajemy rady sprostać tak dużej ilości zgłoszeń.

Zakonnice, którym pomagamy, to między innymi:
– siostry, które nie znają swoich praw i nie widzą, jak mogą się bronić przed przemocą, której doświadczają wewnątrz swojej wspólnoty;
– siostry w wieku emerytalnym, które przełożone bezpodstawnie chcą usunąć ze zgromadzenia, manipulując nimi, by podjęły decyzje o odejściu;
– siostry, którym jest ograniczany dostęp do lekarzy i specjalistów (np. ginekologów, psychologów, psychoterapeutów, ale czasami też lekarzy pierwszego kontaktu);
– siostry, którym nakazywana jest praca ponad ich siły;
– siostry doświadczające przemocy seksualnej ze strony innych sióstr;
– siostry, które psychicznie nie dając sobie rady, chcą odejść ze zgromadzenia, gdyż nie znają rozwiązania, jakim jest eksklaustracja (często dzięki niej przeczekują przemocowe przełożone).

Takich przykładów mogłabym wymieniać wiele. Podaję jednak te, z którymi spotykamy się najczęściej. Kolejną grupą sióstr, którym pomagamy, są te, które decydują się opuścić zgromadzenie. Często zostają one wtedy bez środków do życia. Niejednokrotnie potrzebują też profesjonalnej opieki i wsparcia, bo to, czego doświadczyły, odbija się na ich życiu i zdrowiu.

Obecnie nasza organizacja staje przed dużym wyzwaniem. Potrzeby sióstr, które się do nas zgłaszają, są dużo większe, niż się spodziewaliśmy, gdy rozpoczynaliśmy działalność. Wszystkie osoby zaangażowane w Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym działają wolontaryjnie. W ten sposób nie jesteśmy jednak w stanie pomagać profesjonalnie, a części sióstr, które się do nas zgłaszają, musimy wręcz odmówić udzielenia pomocy.

Potrzebujemy stałego wsparcia finansowego, dla profesjonalnego i pełnego działania. Potrzebujemy inwestorów, dla których zyskiem nie będą pomnożone pieniądze, a uratowane konkretne osoby.

Mamy nadzieję, że nasze działania i sprawy, o których piszemy w tym liście, nie pozostaną dla Księdza Biskupa obojętne. Będziemy wdzięczni za informację, czy zapoznał się Ksiądz Biskup osobiście z treścią tego listu.

Wesprzyj Więź

Inicjatorka Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym
Izabela Mościcka

Link do strony inicjatywy Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym

Przeczytaj też: O nas znowu bez nas. List skrzywdzonej do samej siebie

Zranieni w Kościele

Podziel się

14
5
Wiadomość

Biskupi takie listy mają gdzieś! Tosia tez list napisała do biskupów i co, była odpowiedz choćby jednego biskupa?nie! I nie będzie! Pycha ich rozsadza i bogactwo! Ludzi mają gdzies! Powinni odejść i to natychmiast!

Niesamowite jak się zmienia sytuacja Kościoła w Polsce. 15 lat temu ten list byłby pokazywany jako przykład ataku na Kościół przez byłe zakonnice, którym zabrakło wiary, aby wytrwać. Dziś jest to dla biskupów być może ostatnia deska ratunku, aby utrzymać Kościół w jakiejkolwiek wiarygodności. Oni to oczywiście zignorują, czego efektem będzie jeszcze większą obojetność. Za 15 lat pojęcia “siostra zakonna” czy “biskup” będą już nieznane większości młodych Polaków, jako zjawiska z przeszłości. Problem sam się rozwiąże.

Szanowni czytający i szanowni komentujący, kiedy my, świeccy wezmiemy sprawy w nasze ręce? Kiedy? Kiedy ci obecni biskupi bedą przez nas nietykalni? Jak długo jeszcze bedziemy siedzieć cicho i nie będziemy reagować , reagowac tez fizycznie nie tylko poprzez komentarze, które to komentarze są niczym dla biskupów! Bo żyją oderwani nadal! od rzeczywistości! Kiedy wezmiemy sprawy w nasze ręce? Kiedy? Odpowiecie?

Tomasz, nie jest jak mówisz. Budynek kurii biskupiej prawnie jest traktowany jak prywatne mieszkanie. Wejście do kurii celem protestu będzie traktowane jako wtargnięcie i zakłócanie miru domowego. Było kilka podobnych spraw, dotyczących zakrystii, czy biura poselskiego, gdzie protestujący dostali zarzuty zagrożone karą do roku więzienia.

A kto mówi o zakłóceniu? Głos w dobie synodu z żądaniem dymisji wiekszości biskupów.

@ Tomasz: W momencie, w ktorym piszesz te slowa, w Gdansku obraduje Kongres Katolikow i Katoliczek. Biskupi tak sie go boja, ze nawet nie odwazaja sie wypowiedziec na jego temat, a co dopiero go odwiedzic. Tak wiec czasy sie zmieniaja. To nastepuje powoli, ale juz nikt tych nie bedzie w stanie odwolac…

@Tomasz
No to co innego może coś zmienić wg pana ?
Co nie zmieni to wszyscy wiemy. Nic co do tej pory było nie zmieniło i nie zmieni tej sytuacji.

Ja pisałem co ja robię.

A pan co proponuje ? Kłótnie z nimi ? czy coś innego?

Za zabranie głosu i to w czasie synodu żaden ksiądz nie odważy się aby taką osobę skrytykować.

Widzę nie rozumiesz, tu nie mówimy o tym czy ksiądz skrytykuje, czy nie, a o popełnieniu przestępstwa, które z automatu jest zagrożone więzieniem

Taki protest był w szcz kurii i co? Panie z budynku kurii nie zostały wyrzucone a do protestu przez płotem szcz kurii nie wezwano policji.

@Tomasz
” kiedy my, świeccy wezmiemy sprawy w nasze ręce?”

“Jak długo jeszcze bedziemy siedzieć cicho i nie będziemy reagować , reagowac tez fizycznie nie tylko poprzez komentarze, które to komentarze są niczym dla biskupów! ”

Nie wiem co ma pan na myśli, tak jak pozostali komentatorzy.
Protesty pod kuriami ? Nic nie dadzą a ludzie tam protestujący są szkalowani etc.
Nic to nie daje i nie da. Takie protesty ich nie ruszą.

Ja już wziąłem “sprawy w swoje ręce” w taki sposób, że nie wspomagam ani groszem KK, nie uczestniczę w żadnym (kompletnie) życiu KK, sakramentalnym etc. Nie wspieram w żaden sposób KK dopóki nie oczyszczą się z przestępców oraz ich protektorów.
Jeśli nie nastąpi to nigdy to cóż, trudno, pójdę do piekła (wg niektórych).

A że mój sposób działania jest słuszny ? To udowadnia np. ta sytuacja:

https://www.tygodnikpowszechny.pl/jak-swieccy-w-szwajcarii-zmusili-biskupow-do-podjecia-walki-z-wykorzystywaniem-nieletnich-przez?_gl=1*1eix4at*_up*MQ..*_ga*MjA0MzQyODEwLjE3MDA5MzM5OTI.*_ga_BJGNCFMDHY*MTcwMDkzMzk5Mi4xLjEuMTcwMDkzNDAyMS4wLjAuMA..

Zapewniam – puste kieszenie, puste brzuchy i puste ławki bardziej im do rozumu przemówią niż Ewangelia w którą w większości nie wierzą.

Oni nie mają pustych brzuchów! Bogactwa mają przeogromne! Na lata im starczy . Wystarczy popatrzec na coraz to nowe samochody biskupów. Kasa na nie jest z tych majatków własnie. Biskupi nie przejmują sie tym, ze Pana w Kosciele nie ma i nic Pan na tacę nie daje . Bo mają ogromne zasoby bogactw, o które dużo wczesniej się zatroszczyli .

@Tomasz
“Oni nie mają pustych brzuchów! Bogactwa mają przeogromne! Na lata im starczy . (…) Biskupi nie przejmują sie tym, ze Pana w Kosciele nie ma i nic Pan na tacę nie daje . Bo mają ogromne zasoby bogactw, o które dużo wczesniej się zatroszczyli .”

No tak, ale takie “bogactwa” w końcu się kończą a niektóre z tych bogactw wymagają środków na ich utrzymanie.

Np. pan R. z Torunia czytałem że potrzebuje miesięcznie (sic!) ok 5 mln na utrzymanie “dzieł”. Czy jak mu tej kasy zabraknie to nie będzie miał problemu ? Będzie miał i to duży.

A że biskupi nie przejmują się akurat mną ? No jasne, że nie bo takich jak ja nie ma jeszcze wielu ale jak będą dziesiątki tysięcy albo setki tysięcy lub miliony to się w końcu obudzą. Idzie o to aby to nastąpiło jak najszybciej.

A link podany jest tylko jako przykład: groźba utraty dochodów działa najlepiej!
Owszem w Polsce nie ma takiego podatku ale gdyby przykładowo w jednej parafii czy dekanacie czy jakkolwiek ludzie się masowo zmówili i nie płacili za nic kompletnie (ani na tacę, ani za… sakramenty etc.) to gwarantuję, że przebudzenie nastąpi prędzej niż pan sądzi.

Ja postępuję w zgodzie w własnym sumieniem, jak pisałem, biorąc nie siebie ryzyko ewentualnego wiecznego potępienia (gdzie w PŚ napisane, że jak nie będę płacił na KK to pójdę do piekła ? lub jak nie będę przyjmował Sakramentów ?)
Myślę, że Bóg zrozumie moje pobudki.

Co roku mają doplaty do ziemi rolnej z unii, mają prywatne szkolnictwo za czesne, mają prywatne szpitale – taki jest majątek szczecinskiej kurii, więc mają comiesieczny i coroczny stały dochód. Emeryci musieliby przestać rzucać na tacę i płacic za intencje mszalne. To niemozliwe bo większość świeckich starszych ludzi nie przyjmuje do wiadomosci iz wydarzenia obciążające pewnych … księży… miały miejsce.

Tez tak robie i uwazam ze to jedyna dostepna opcja dzialania . Pojde nawet o krok dalej, ten kto swoim udzialem lub wsparciem finansowym popiera KK obecnie ten w istocie jest wspolodpowiedzialny za cala patologie.

Kościół w Polsce nie został ustanowiony przez Jezusa, tylko przez polskich biskupów. Wątpię, by Jezusowi zależało na wielkich budynkach, złotych dodatkach itp. gdy bieda w Polsce i na świecie. Zabytkowe kościoły niszczeją, a budowane nowe, to często pomniki pychy proboszczów. I na dodatek szkaradne. A co do artykułu, ślepe posłuszeństwo jest gwałtem na sumieniu, stąd przetrącone życia sióstr. Przełożone uważają, że mają wszechwiedzę i bezpośredni kontakt z Bogiem. Bałochwalstwo.

Pani Magdo, Jezus ustanowił Kosciół sam z własnej woli i nie ograniczył Go terytorialnie. Rozesłał Apostołów aby szli i głosili na cały świat Ewangelię.

Nieodpowiedni link, w Polsce nie ma podatku kościelego, są bogactwa ziemskie poszczególnych kuii i biskupów. Oni są zabezpieczeni finansowo na lata. Więc brak Waszej obecnosci Wam, Panowie , szkodzi. Nie jestem po latach wewnątrz Koscioła dla Dzięgi, nie! Jestem dla Jezusa! ON mnie wyrwał w dołu ciemności!

Dobrze, że Centrum powstało i pomaga, ale równolegle trzeba sobie postawić pytanie o skalę nadużyć. Bez takiego pytania – nawet bez odpowiedzi – wyłania się obraz żeńskich zgromadzeń jako zła rzucając cień na wszystkie zgromadzenia, także te, gdzie siostry mają poczucie sensu swojej misji. Przeczytałem tu na Więzi rozdział z książki Moniki Białkowskiej o tytule “Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach” wcale w pełni nie adekwatnym do wybranej treści. Reklama tego krzyczącego tytułu wyświetlała mi się przez dwa tygodnie przy każdym wejściu do internetu. Wyobrażam sobie większość internautów, którzy nie pochylą się nad zjawiskiem, tylko wizualnie zakonotują sobie, że siostry = nadużycia. Gratulacje dla autorki i wydawnictwa jezuickiego WAM za propagowanie prawdy o Kościele wśród internautów. Miejmy nadzieję, że taki marketing zwiększył sprzedaż i pieniążki na wydawanie katolickich książek budujących wiarę.

Natomiast kupuję ostrzeżenie, że bierność w tej sprawie może zaowocować skandalem. Podobnie ostrzegałem pewnych biskupów o podobnym zagrożeniu – nadużyciach finansowych w parafiach. Dziś incydentalnie wychodzą na jaw jak np. w parafii Domostawa w diecezji sandomierskiej, gdzie przed odejściem z parafii proboszcz przelał na swoje prywatne konto 2 mln. zł. (proces karny w trakcie) lub parafii na Legnickim Polu, gdzie proboszcz postawił 1,2 mln. parafialnych pieniędzy na spekulacje na kryptowalutach i wszystko przegrał. Nie wiemy, jaka jest skala zjawiska, myślę że niewielka, ale jak w przypadku nadużyć seksualnych, jeden przypadek zdewastuje duszpasterstwo w całej diecezji. Tymczasem Kościół nie ma systemu prewencji i nadzoru, bo to co przewiduje prawo kanoniczne z 1983 roku to we współczesnych czasach brzmi jak nadzór nad sklepikiem szkolnym. Dlatego biskupi nie mają faktycznej wiedzy o zjawisku. Powtarzam, spodziewam się, że nie ma ono szerokiego zasięgu, ale skutki tych pojedynczych przypadków taki zasięg mogą mieć.

@ Piotr Ciompa: Monika Bialkowska wspomniala we wstepie do ksiazki, ze te dwanascie historii siostr w zadnym wypadku nie roszcza sobie prawa do adekwatnego przedstawienia stanu wynaturzen w zyciu siostr zakonnych. Ale nawet gdyby wydarzyla sie tylko jedna z tych historii, to wystarczajacym skandalem byl fakt zamiecenia jej pod dywan przez matki przelozone. Dla mnie najwiekszym problemem jest system omerty panujacy pod klasztornym welonem. Pani Bialkowska przytacza kilka przykladow, w ktorych siostrom zakonnym zabraniano opowiadania o sytuacjach we wspolnotach nawet swoim spowiednikom. To przeciez jest sekciarstwo na 100% a nie dojrzala duchowosc!

Te rozmowy Moniki Białkowskiej z książki “Siostry” są znakomite. Lata temu czytałem książkę – reportaż “Zakonnice odchodzą po cichu”, gdzie pojawiały się podobne treści, ale że została wydana przez Krytykę Polityczną, która jakoś kojarzy mi się z mocno niechętnym podejściem do Kościoła, to potraktowałem ją wtedy ze sporą dozą sceptycyzmu jako potencjalnie napisaną pod założenie dowalenia Kościołowi. U Białkowskiej nie mam takiej obawy, tutaj intencje widzę dokładnie odwrotne: chęć działania na rzecz oczyszczenia Kościoła i poprawy sytuacji wewnątrz niego.

Przemoc w zakonach żeńskich jest ogromna i przyjmuje bardzo zawoalowane formy. Widziałem na własne oczy. Siostry są zgorzkniałe i tracą poczucie sensu swojej misji. Sądzę, że Bog nie wymaga od nikogo aż takiej ofiary.