rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Chrzest osób transpłciowych. Franciszek ma odwagę uwrażliwić nas na relacje

Wojciech Żmudziński SJ. Fot. Archiwum prywatne

Nie może miłować Boga ten, kto nie miłuje człowieka, kto go wyklucza tylko dlatego, że go nie rozumie, a czasem nawet nie chce zrozumieć.

Osoba transpłciowa może przyjąć chrzest i może pełnić rolę ojca chrzestnego lub matki chrzestnej. Może też być świadkiem na ślubie, a dziecko adoptowane przez parę homoseksualną zostać ochrzczone. Tak ustalił papież Franciszek, kontrasygnując deklarację prefekta Dykasterii Nauki Wiary, kardynała Victora Manuela Fernándeza. Stolica Apostolska stawia pewien warunek. Takie sytuacje są dopuszczalne, o ile nie powodują „publicznego zgorszenia i dezorientacji wśród wiernych”.

Nie da się jednak zaprzeczyć, że już sama informacja przekazana przez watykańskie media spowodowała dezorientację w wielu środowiskach.

Wiara czy usługa?

Spójrzmy najpierw nieco szerzej. Moim zdaniem wszystkie rodziny, których wiara jest ugruntowana i które żywo uczestniczą we wspólnocie Kościoła, powinno się zachęcać do ochrzczenia swoich dzieci. Ale rodzinom, które nie są w stanie zapewnić im podstawowej katechezy i wzrastania w atmosferze wiary, powinno się chrzest odradzać – nie jest on ani magicznym gestem, ani kwestią jedynie kulturową, a sakramentem, powinien więc być przyjmowany z wiarą.

To prawda, czasem nie wiadomo z czyją wiarą, skoro rodzice pojawiają się w kościele jedynie od święta. Dziecko adoptowane przez parę homoseksualną – jeśli na taką adopcję pozwala obowiązujące w danym kraju prawo – może mieć zapewnione środowisko, w którym będzie wzrastało w wierze. Takie warunki mogą mu zapewnić inni członkowie rodziny, choćby dziadkowie.

Jeśli uznajemy, że chrzest jest sakramentalną drogą do synowskiej relacji z Bogiem, jak moglibyśmy go komukolwiek odmówić?

o. Wojciech Żmudziński

Udostępnij tekst

Znam natomiast wiele heteroseksualnych par, które nie mają w rodzinie nikogo, kto poważnie traktuje wiarę. I to właśnie oni nie wyobrażają sobie, że ksiądz mógłby nie ochrzcić im dziecka. Twierdzą, że to „święty obyczaj” i „obowiązek Kościoła”. Czy rzeczywiście tak jest? Przecież chrzest to nie usługa świadczona obywatelom. Warto zatem przemyśleć kwestię, czy chrzest udzielany dzieciom powinien być współcześnie zasadą.

Chrzest jest bramą

Wróćmy do watykańskiego dokumentu. Czemu akurat teraz trafia on na pierwsze strony gazet? To odpowiedź na pytania brazylijskiego biskupa Joségo Negriego, zadane w lipcu tego roku Dykasterii Nauki Wiary, a dotyczące właśnie możliwości udzielania sakramentu chrztu i małżeństwa osobom transpłciowym i o orientacji homoseksualnej.

Tak naprawdę nie jest to nowe stanowisko, zostało ono już zdefiniowane w nocie Dykasterii z 21 grudnia 2018 roku. Był to jednak dokument tajny, „sub secreto pontificio”. Obecnie zdecydowano się na ogłoszenie tego stanowiska.

Co konkretnie z niego wynika? Osoba transpłciowa (polskie tłumaczenie KAI używa określenia „transseksualna”) może przyjąć chrzest pod tymi samymi warunkami, jakie obowiązują wszystkich wiernych. W przypadku dzieci lub nastolatków, sakrament musi być poprzedzony odpowiednim przygotowaniem.

Dokument Dykasterii przypomina nauczanie Kościoła, które mówi, że jeśli jakaś osoba przyjmująca sakrament nie żałuje za ciężkie grzechy, nie otrzymuje łaski uświęcającej. Lecz nawet tak przyjęty sakrament przynosi swoje owoce, gdy ustąpi przeszkoda uniemożliwiająca działanie łaski, twierdzi św. Tomasz z Akwinu.

Używając słów papieża Franciszka, „chrzest jest bramą”, która otwiera człowieka na Chrystusa, a nie urzędem celnym. Co człowiek zrobi z tym darem, zależy w dużej mierze od niego. Naszym zadaniem jako Kościoła jest pomóc człowiekowi, by otworzył się na łaskę. A jeśli uznajemy, że chrzest jest sakramentalną drogą do synowskiej relacji z Bogiem, jak moglibyśmy go komukolwiek odmówić?

W internecie pojawiają się już pytania, czy po korekcie płci potrzebny jest drugi, nowy chrzest, skoro dana osoba zamierza zacząć niejako „nowe życie”. Watykańska nota nie odpowiada na tę wątpliwość, bo nie musi. Korekta płci nie anuluje ważności sakramentu chrztu, otrzymujemy go na poziomie bycia ludźmi, a nie kobietami bądź mężczyznami. Znam przypadek jezuity po święceniach, który wystąpił z zakonu i po terapii hormonalnej (być może też po operacji) zmienił tożsamość, teraz jest kobietą. Został suspendowany, ale w sytuacji zagrożenia życia może ważnie rozgrzeszyć – sakrament święceń jest nadal w mocy.

Błogosławione zgorszenie

Dla niektórych największą trudność stanowi przyjęcie decyzji papieża o możliwości pełnienia roli ojca lub matki chrzestnej przez osoby transpłciowe, będące „po terapii hormonalnej czy po zabiegu chirurgicznym zmiany/korekty płci”. Tekst znowu precyzuje: mogą być chrzestnymi „pod pewnymi warunkami”. Rodzicem chrzestnym nie może natomiast zostać – i o tym przypomina nota – osoba homoseksualna, która współżyje z inną osobą tej samej płci, będąc z nią w stałej, zadeklarowanej relacji.

Zastanówmy się. Jakie warunki stawiają dziś księża kandydatom na rodziców chrzestnych? Najrozmaitsze, nierzadko starają się niestety być nadgorliwi. – Mój proboszcz nie zgodził się, abym była matką chrzestną, bo jestem po rozwodzie – żali się moja znajoma. Zdaniem części duchownych księży panna w ciąży też nie wchodzi w grę, a protestant może być najwyżej świadkiem na chrzcie, ale żadną miarą ojcem chrzestnym. Wierni, czytając ostatnią odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary, mogą zatem czuć się skołowani. Trudno im przyjąć, że mężczyzna, który był kiedyś kobietą (albo odwrotnie), może zostać rodzicem chrzestnym. Moja koleżanka rozwódka, którą maż zostawił z piątką dzieci, zastanawia się, czy nie ponowić teraz swojej prośby. Może po watykańskiej deklaracji proboszcz zmięknie?

Samo kryterium zgorszenia jest dla mnie mało zrozumiałe. Jeszcze przed stu laty wielkim zgorszeniem było w Stanach Zjednoczonych, gdy czarnoskóry wszedł do kościoła i zajął miejsce w sektorze dla białych. Przed kilkunastu laty moja włoska kuzynka spowodowała zgorszenie podczas Mszy św. w jednej z podlaskich parafii, bo chciała przyjąć Komunię na rękę. Nie wspominam już o zgorszeniu, jakie powodowały kiedyś gesty i słowa proroków oraz samego Jezusa. Prawda jest taka, że ludźmi trzeba nieraz wstrząsnąć.

Wesprzyj Więź

Papież bulwersuje i zmusza nas do tego, byśmy zaczęli myśleć i skupili się na tym, co istotne. Jedyną sensacją czy rewelacją w tzw. kontrowersyjnych wypowiedziach Franciszka jest moim zdaniem niespotykana dotąd ze strony Watykanu odwaga radykalnego uwrażliwiania na relacje. W tej optyce należy też rozumieć nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary.

Nie może miłować Boga ten, kto nie miłuje człowieka, kto go wyklucza tylko dlatego, że go nie rozumie, a czasem nawet nie chce zrozumieć.

Przeczytaj też:
Czy osoba transseksualna może zostać ochrzczona? Odpowiedź Dykasterii Nauki Wiary
Płacz ulgi jako wyrzut sumienia

Podziel się

4
1
Wiadomość

Czy Papież zna Biblię, trudno powiedzieć, nie mnie to oceniać. Jednak Szanowna Pani z pewnością jej nie zna nawet pobieżnie. Wyrwanie z kontekstu cytatu i używanie dla uwiarygodniania własnych tez, świadczy o traktowaniu jej instrumentalnie. Tak używana przez setki lat służyła manipulatorom do gnębienia adwersarzy i przeciwników. Bardzo zgrabnie się nią posługiwała inkwizycja. Na jej kanwie powstało wiekopomne dzieło “Młot na czarownice” Zachęcam do lektury.

Wspomnialem juz o mojej niedawnej rozmowie z misjonarzem Pigmejow kamerunskich. Tam kobiety udzielaja chrztu, prowadza nabozenstwa Slowa Bozego, rozdaja komunie sw. (o tempora, o mores – na reke ja rozdaja!) i sa odpowiedzialne za tygodniowa katechizacje (o finansach parafii nie wspominajac). U nas w Europie jestesmy tym zgorszeni, poswiadczajac tym nasza zadufana zasciankowosc i koltunstwo.

Biorąc pod uwagę że znakomita większość chrztów w KK udzielana jest niemowlętom (w przypadku których problemem nie jest zmiana płci, najwyżej problematyczność w jej ustaleniu), a dorosłe osoby transpłciowe raczej nie palą się do chrztu po odpowiednim wcześniejszym przeczołganiu ich ze strony innych wiernych to ten artykuł jest jedynie pięknym przykładem z serii “Lekcja scholastyki na co dzień”.

https://deon.pl/kosciol/kard-mller-po-odpowiedzi-watykanu-dotyczacej-chrztu-osob-transplciowych-transhumanizm-jest-diaboliczna-fikcja,2662253

“Kard. Müller przestrzega, że transhumanizm we wszystkich swoich odmianach jest diaboliczną fikcją i grzechem przeciwko godności osobistej istot ludzkich. Cytuje nauczanie i praktykę Kościoła rzymskiego, który wyraźnie stwierdzał: “Jawnogrzesznica, człowiek lubieżny, lub ten kto siebie okaleczył i każdy, kto zajmuje się pracą, o której nie przystoi się mówić, niech zostaną wyłączeni, gdyż są nieczyści [od katechumenatu i chrztu]” (Traditio Apostolica 16).”

Człowiek, który jest daleko od religii i kościoła, widzi jak te sfery dramatycznie nie przystają do rzeczywistości i jak bardzo wykrzywiają moralność uczestniczących w tym ludzi. Potrzeba było dopiero Franciszka, żeby zobaczyli, jak wielki to był i jest nadal obszar dyskryminacji i niepotrzebnej krzywdy? Sami z siebie nie potrafili tego dojrzeć?
Ten rozziew między powszechnymi już od dziesięcioleci standardami cywilizacyjnymi a kościołem, rodzący tyle zła, musi dziwić i zastanawiać.

Papież i nie tylko potrzebują modlitwy za nich. Mam wrażenie ze jezuici „odjechali”. A odnośnie komentarzy to jak można uważać ze Europa jest bardziej zaściankowa niż Pigmeje kameruńskiej… nie mi oceniać ludzi, ale katolicyzm to katolicyzm a kto go chce układać inaczej odchodzi od katolicyzmu i tworzy swoją religie. Ja zostaje przy katolicyzmie i zachęcam innych do poznania go bliżej.

@ Edi: Czuje sie wywolany do tablicy, wiec chetnie odpowiem pytaniem: “a czemuz to Pan uwaza, ze panski katolicyzm jest lepszy od katolicyzmu pigmejskiego?” A moze warto sie zastanowic, czy odpychanie kobiet od wszelkich urzedow koscielnych nie jest wlasnie zasciankowoscia i koltunstwem?

Na razie wygląda to tak:
Franciszek zdymisjonował bp. Josepha Stricklanda z USA. Bp m. in. krytykował promocję LGBT w KK, wzywał papieża do odmówienia udzielenia Komunii Pelosi za jej poparcie dla aborcji. Hierarcha ogłosił też sprzeciw wobec „programu podważania depozytu wiary” przez papieża.

Chrzest “nie jest on ani magicznym gestem, ani kwestią jedynie kulturową, a sakramentem, powinien więc być przyjmowany z wiarą” Bardzo pięknie powiedziane, szczególnie o przyjmowaniu z wiarą. Jeśli wiec hipotetyczny niemowlak przyjmuje ten sakrament z wiarą, mam pytanie. Po co te całe zawody z lekcjami religii, przygotowywaniem do przyjęcia komunii, bierzmowaniem itp, itd. Wiara czy usługa? skoro ów maluszek mimo wszystko chrzczony jest mimo wyrażenia własnej woli, bo takiej oczywiście z wiadomych względów wyrazić nie może. Mamy do czynienia z płatną usługa wykonaną na zlecenie opiekuna, rodzica. Oczywiście rodzic może wierzyć w słuszność własnego postepowania, nic to jednak nie zmienia w stosunku do dziecka całkowicie nieświadomego konsekwencji togo w czym bierze udział. Z pewnością teologowie się już tym zajmowali i wyszło im zgoła inaczej. Nie będę wnikał w niuanse asysty osób “niestabilnych płciowo”. Kościół w oczywisty sposób i tak ich piętnuje. Szacunek im się należy. Jednak idąc za ciosem, pytam co z szacunkiem dla wspomnianego niemowlęcia. Sporo już poczytałem dziwnych komentarzy na temat ostatniej decyzji Watykanu, nigdzie nie dostrzegłem oznak szacunku dla bliźniego, raczej jakiejś formy gry w “ciuciu babkę”.

Fajnie fajnie ale jak ślubu kościelnego ktoś nie ma to nie może być chrzestnym Rozwodnicy, rozwody i osoby biorące ślub z takimi osobami (cywilny) są widzę gorzej traktowane niż osoby transpłciowe… no no fajnie fajnie tak całkiem logicznie