rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Kard. Ryś: Ulmom nie udało się uratować ośmiorga Żydów, ale uratowali człowieczeństwo

Kardynał nominat Grzegorz Ryś podczas obchodów 79. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Getto, sierpień 2023. Fot. Archidiecezja Łódzka

Ani Kościołowi, ani narodowi nie zaszkodzi prawda historyczna. Chociaż ona zawsze z jednej strony jest piękna, a z drugiej smutna i godna potępienia – mówi Katolickiej Agencji Informacyjnej kard. Grzegorz Ryś, przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem.

Dawid Gospodarek (KAI): Co dla relacji chrześcijańsko-żydowskich oznacza beatyfikacja rodziny Ulmów?

Kard. Grzegorz Ryś: To wydarzenie ma niezwykle doniosłe znaczenie, przede wszystkim dlatego, że te relacje wciąż jeszcze stanowią wyzwanie. I to nie tylko w Kościele w Polsce, ale w ogóle w Kościele powszechnym. Oczywiście konkretny radykalny zwrot dokonał się na Soborze Watykańskim II i po nim, ale my jeszcze tego zwrotu w powszechnym zakresie nie pogłębiliśmy, nie wyczerpaliśmy.

Negatywnie można powiedzieć, że ciągle mamy w Polsce sytuacje trudne, rozmaite napięcia, które – żeby nie osądzać za ostro – biorą się przynajmniej z jakiegoś braku wrażliwości na sprawy Żydów w naszym kraju. Zwracaliśmy na tę kwestię uwagę w oświadczeniu Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem właśnie z okazji beatyfikacji rodziny Ulmów. Z jednej strony wyraziliśmy radość z tego wydarzenia, a z drugiej staraliśmy się opisać pewne – nawet tegoroczne – sytuacje, kiedy tej wrażliwości Żydów nie uszanowano.

Jakie to sytuacje?

– Bardzo różne. Na przykład boisko, które zrobiono na dawnym cmentarzu żydowskim. I to boisko, które wykorzystuje się nie tylko dla sportowych wydarzeń, ale również na huczne zabawy… Nikt z nas przecież by nie chciał, żeby tańczono na cmentarzach chrześcijańskich.

Budujący nas dialog chrześcijańsko-żydowski tak naprawdę ma miejsce w naszym Kościele raz do roku, podczas Dnia Judaizmu. A nam potrzeba dialogu, który by się toczył konsekwentnie i stale

kard. Grzegorz Ryś

Udostępnij tekst

Cmentarze żydowskie są potężnym tematem. Nie tylko dlatego, że od czasu do czasu dojdzie do jakiejś profanacji. Straszną sprawą jest to, że wiele z tych cmentarzy pozostaje zaniedbanych, zarośniętych, w opłakanym stanie. Po naszej, chrześcijańskiej stronie nie ma wielu inicjatyw, by ten stan zmieniać. A często brakuje nawet chociażby oznaczenia tych cmentarzy.

Ostatnio głośno było o cmentarzu w Przysusze, gdzie Ksiądz Kardynał osobiście brał udział w porządkach…

– Porządkowanie cmentarza w Przysusze to jedna rzecz. Od jego wykarczowania ważniejszą rzeczą jest jednak fakt, iż na tym cmentarzu do dziś pozostała jedna (!) macewa. Za to wiele z nich została wykorzystana np. jako budulec ściany jednego z budynków gospodarczych. Naprawdę trudno zrozumieć, jak to wciąż jest możliwe. Kto by chciał, żeby nagrobek jego taty czy mamy był budulcem na stodołę? Nam po prostu nieraz brakuje elementarnej wrażliwości. To wciąż stanowi dla nas wyzwanie i nad tym musimy pracować.

Wskazał Ksiądz Kardynał na stronę negatywną – co jest jeszcze do zrobienia od strony pozytywnej w kwestii dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, naszych relacji?

– Budujący nas dialog chrześcijańsko-żydowski tak naprawdę ma miejsce w naszym Kościele raz do roku, podczas pięknego święta, jakim jest Dzień Judaizmu, obchodzony 17 stycznia. A nam potrzeba dialogu, który by się toczył konsekwentnie i stale. Może jest kilka takich wyjątkowych miejsc w Polsce, wysepek, nie jest to jednak niestety rzeczywistość całego Kościoła w Polsce.

Jak więc można duszpastersko wykorzystać tę beatyfikację, by coś tu zmienić, nawet na poziomie parafii czy szkolnej katechezy?

– Niedawno byłem w Warszawie na odsłonięciu wystawy plenerowej przed Pałacem Prezydenckim, poświęconej właśnie rodzinie Ulmów. W trakcie tej uroczystości uświadomiłem sobie, że Ulmom przecież nie udało się uratować Żydów. Oddali życie, żeby uratować Żydów. Oddali życie, ale nie uratowali. Ich żydowskich domowników rozstrzelano przed nimi. Ulmowie umierali, mając przed oczyma osiem ciał ludzi, którym próbowali stworzyć bezpieczny dom przez szesnaście miesięcy, i uratować ich życie. Okazało się, że nie dali rady, nie udało im się to…

W naszym współczesnym społeczeństwie, dziś formowanym tak a nie inaczej, od razu pojawia się pytanie, czy warto było. To pytanie zresztą w różnych formach powraca. Czytałem trochę wywiadów, artykułów. Niektórzy zastanawiają się, czy Józef Ulma miał prawo w ten sposób postąpić, narażać swoją rodzinę dla celu, który mógł się okazać wątpliwy. I ostatecznie takim się okazał. Nie uratował tej ósemki Żydów.

Odpowiedź, która musi tu paść, jest taka, że oczywiście było warto! Bo są momenty, w których po prostu nie wolno inaczej postąpić. Józef i Wiktoria nie uratowali ośmiorga Żydów, ale uratowali Człowieka. Uratowali człowieczeństwo – również dla nas. I to, czy ta śmierć – Józefa, jego żony i siódemki dzieci – jest owocna, będzie dopiero widać w nas. W naszych prawdziwie ludzkich i ewangelicznych postawach wobec ludzi – również wobec Żydów. Właściwe postawy w stosunku do Żydów. W naszym niekoniunkturalnym odniesieniu do prawa moralnego i do sumienia. Powtórzę: są w życiu sytuacje, są wybory, kiedy nie wolno inaczej postąpić, nawet jeśli efekt zewnętrzny będzie odwrotny do zamierzonego. Nie wolno inaczej postąpić. Tak postąpili Ulmowie.

Jako chrześcijanie bardzo potrzebujemy dialogu, bliskości, wspólnoty z dzisiejszymi Żydami. Oczywiście są rzeczy historyczne (do rozliczenia i zmiany); są rzeczy wprost po naszej stronie do nawrócenia. Natomiast jeszcze bardziej potrzebujemy spotkania dziś, z dzisiejszym Izraelem, także po to, abyśmy lepiej zrozumieli swoją własną wiarę.

Dzień Judaizmu oczywiście spełnia swoją funkcję, zawsze jest to okazja, z której, jeśli naprawdę korzystamy, to zaczynamy czytać nasze wspólne święte Teksty najpierw w ich pierwotnym – żydowskim – kontekście. Ze wspólnotą, która również dziś żyje obok nas i wierzy obok nas. Dobrze jest pogłębiać nasze rozumienie Objawienia, otwierając się na jej interpretację słowa Bożego, Objawienia. To, że – jak wierzymy – Pan Bóg zawierzył nam pełnię Objawienia, nie oznacza przecież, że nie mamy ogromnej przestrzeni do nauki. Potrzebny jest nam ten pozytywny dialog, który pomaga nam rozumieć samych siebie, rozumieć Jezusa, rozumieć Kościół apostolski, rozumieć tekst natchniony.

W Polsce pojawiło się w ostatnim czasie wiele szkół biblijnych – również o charakterze ekumenicznym. Widać wielkie zapotrzebowanie wśród dorosłych chrześcijan, by uczyć się o Biblii. Z całą pewnością warto w nich poszukać miejsca dla miejscowego rabina czy kogoś, kto poprowadzi nas w głąb tradycyjnej i współczesnej egzegezy żydowskiej. To nie jest jakiś mój pomysł, tylko papieża Benedykta XVI.

W ogóle w dialogu chrześcijańsko-żydowskim jest tak, że mamy cały szereg watykańskich dokumentów bardzo pięknych i inspirujących, które mówią o tych przestrzeniach współpracy. Mówią także o wrażliwości w katechezie, modlitwie. Bo wciąż się pewne wpadki zdarzają, na szczęście od niedawna już nie w naszym Mszale, ale w rozmaitych księgach liturgicznych, np. brewiarzy, czasem można znaleźć fałszywe stwierdzenia chociażby o „narodzie, który niegdyś był wybrany”…

Kiedy możemy się spodziewać zmian np. w brewiarzowych modlitwach?

– Jednym z postanowień naszego Komitetu jest, by przejrzeć podręczniki do religii, agendy liturgiczne i księgi oraz wychwycić te nietrafne sformułowania.

Walkę o tłumaczenie w Mszale ostatecznie udało się wygrać, tym bardziej więc tu powinno się udać.

– Nad tym musimy trochę popracować. Ale więcej: są dokumenty, w których Kościół zachęca nas do wspólnej modlitwy z Żydami. Ona u nas wydarza się raz do roku. Za mało! Sami jesteśmy odporni na słowo, które w Duchu Świętym odczytaliśmy we własnym Kościele. Mam nadzieję, że ta beatyfikacja Ulmów w tym zakresie okaże się ważnym znakiem.

Co robić, żeby tej beatyfikacji nie pochłonęła polityka historyczna?

– Polityce historycznej najlepiej jest przeciwstawić rzetelne, sensowne uprawianie historii. To chyba jedyny sposób. Potrzebujemy bardzo rzeczywistej poważnej pracy historycznej, ale polityki historycznej w niewielkim stopniu. Na historii można budować lekcje, przesłanie, także kierowane do całego narodu czy społeczeństwa. Niewątpliwie tak. Ale na historii, nie na mitologii, nie na legendzie. I to każdej: złotej lub czarnej.

Naprawdę, ani Kościołowi, ani narodowi, ani jakiejkolwiek ludzkiej społeczności nigdy nie szkodzi prawda historyczna. Chociaż ona zawsze z jednej strony jest piękna, ale z drugiej strony smutna i godna potępienia. Mamy rodzinę Ulmów, ale mamy również człowieka, który na nich doniósł. Nie możemy mówić, że tylko Ulmowie tworzą naszą historię, a ten sąsiad już nie.

Podobnie: jest piękną inicjatywą zapowiedziana peregrynacja relikwii rodziny Ulmów po Polsce. Z drugiej strony taki sam szacunek należy się szczątkom pomordowanych ich żydowskich współ-domowników. Ich grób również domaga się modlitwy i uszanowania.

Wesprzyj Więź

A nam jest potrzebne przyznanie się i przeżycie poczucia wspólnoty tak z nowymi błogosławionymi, jak z tymi, za których oddali życie, a którzy przecież przez tyle wieków żyli wśród nas i współtworzyli rzeczywistość naszej Ojczyzny. Tu żyli. Tu zostali zabici. Jeśli wyprzemy ich z naszej pamięci – staniemy po stronie sprawców Zagłady. Dlatego bardzo się cieszę się, że w beatyfikacji weźmie udział naczelny rabin Polski i tego samego dnia razem pojedziemy na grób pomordowanych wraz z rodziną Ulmów Żydów.

Rozmowa ukazała się w serwie Katolickiej Agencji Informacyjnej

Na Więź.pl przeczytacie o rodzinie Ulmów:
Zbigniew Nosowski, I Sprawiedliwi, i Jedwabne
Kard. Nycz: To będzie beatyfikacja rodziny Ulmów, a nie narodu
Agnieszka Bugała, Żydzi u Ulmów, czyli rodzina poszerzona
Rabin Schudrich: Ulmowie pokazali, że w tym niedoskonałym świecie można coś naprawić
Watykan: Siódme dziecko Ulmów zostanie beatyfikowane jako narodzone
Ks. Andrzej Draguła,
Osobiście nie widzę przeszkód, by beatyfikować dziecko nienarodzone
Zbigniew Nosowski, O Ulmach nigdy dosyć
Mateusz Środoń, Dobrze, że byli Ulmowie
Paweł Stachowiak, Wyrwać Ulmów z pułapki polityki pamięci
Maria Czerska, Kim byli Żydzi, którzy ukrywali się u Ulmów?

Podziel się

4
4
Wiadomość

Bardziej do twarzy mu było z Nową Ewangelizacją.
Jakim prawem mówi, że Ulmowie nie mogli się inaczej zachować? Przeciez mogli wybrać… dorośli. Dzieci zostały skazane bez ich pozwolenia.
Co do cmemtarzy Żydowskich to dlaczego Żydzi mogą się upominać o jakies absurdalne majątki bezspatkowe, a nie chcą zadbać o cmentarze? Czyżby nie uważali Żydów z Polski ( czyli Polaków) za swoich? Juz pomijam fakt, że takich zaniedbanych starych cmentarzy jest mnóstwo – u mnie po cmentarzu zmarłych na cholere zostało kilka tablic, reszte zniszczone i zarośniete. I kto ma płacić za uporządkowanie tego?
Co oni w ogóle robią w tej sprawie? Nasze cmentarze i koscioly też są profanowane.