rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Tusk o migrantach mówi Brexitem. I mainstreamem

Donald Tusk. Bruksela, 12 grudnia 2019. Fot. European People's Party

Spot Donalda Tuska, który wykorzystuje migrantów do uderzenia w PiS, jest nie przypadkiem, ale istotną wyborczą strategią, spójną z poglądami lidera PO i jego europejskich partnerów.

Straszenie migrantami i uchodźcami weszło do europejskiej debaty publicznej na szeroką skalę podczas kryzysu migracyjnego w 2015 r. Polityczni handlarze strachem łączyli opowieść antyimigracyjną z antyliberalnymi i antyeuropejskimi hasłami. To za ich pomocą w czasach, gdy Donald Tusk szefował Radzie Europejskiej, popularność budowali liczni ekstremiści, populiści, a także brexitowcy. Dziś do tego grona akces zgłosił… sam Tusk.

„Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami” – powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej w sobotnim nagraniu w mediach społecznościowych. Użył tym samym dokładnej kalki brexitowego „Take back control of our borders”. Wyliczył też listę krajów, które – według pomysłu Ministerstwa Spraw Zagranicznych – miałyby otrzymać ułatwienia wizowe w Polsce. Wymienił jednak wyłącznie te, w których większość mieszkańców jest muzułmanami lub hinduistami, podkreślając tym samym ich odrębność kulturową. Zdaniem Tuska Jarosław Kaczyński sprowadza do Polski migrantów na niekontrolowaną skalę, czemu należy się sprzeciwić.

Europejski mainstream jest gdzie indziej

Czyżby Donald Tusk wszedł w antyimigrancką narrację, aby stanąć w szranki z Krzysztofem Bosakiem i Jarosławem Kaczyńskim w walce o wyborców, którzy utożsamiają migrantów z zagrożeniem? Czyżby przewodniczący chadeckiej partii brał udział w subtelnej, ale wyraźnie zaplanowanej kampanii demonizowania migrantów w debacie publicznej?

Czy antyimigrancki dyskurs pomoże chadecji odzyskać utracone poparcie? A może wprost przeciwnie: uwiarygodni i tylko wzmocni partie skrajne, które posługują się nim od lat?

Bartosz Bartosik

Udostępnij tekst

Odpowiedź nie jest oczywista. Po pierwsze, jak zwrócił uwagę Jakub Dymek, poglądy samego Tuska na kwestię migracji niekoniecznie są takie, jak przedstawia je PiS, ani jakie chciałaby widzieć liberalna część polskiego społeczeństwa. To Tusk, gdy kierował Radą Europejską, negocjował pakty migracyjne z liderami autokratycznych państw w Afryce i Turcji, które miały za zadanie zatrzymać migrantów u bram Unii Europejskiej.

Grube pieniądze, jakie w ramach wynegocjowanych umów płacą kraje europejskie, zapychają kieszenie lokalnych autokratów i watażków. Ci z kolei – szczególnie w Libii – na masową skalę wykorzystują migrantów z krajów Afryki subsaharyjskiej. Niewolnictwo, znęcanie się, przemyt ludzi, wykorzystywanie seksualne – na to właśnie wydawane są europejskie pieniądze w Libii. UE została za to skrytykowana m.in. przez misję ONZ.

Inną sprawą są tzw. pushbacki, czyli wypychanie migrantów poza granice państwa, do którego trafili w celu złożenia wniosku o ochronę międzynarodowe. Choć procedura ta łamie prawa człowieka, to w praktyce media i organizacje pozarządowe od lat wskazują, że służby państw europejskich wraz z Frontexem stosują pushbacki. Do tej pory sprzeciw władz europejskich był bardzo niewyraźny na granicy z niezauważalnym.

Czy tego chcemy czy nie, retoryka Donalda Tuska stała się w ostatnich latach europejskim mainstreamem. Coraz częściej europejskie partie chadeckie – na czele z CDU kierowanym przez Friedricha Merza – stosują retorykę antymigrancką po to, by zawalczyć ze skrajną prawicą o utracony w ostatnich latach elektorat. Spot Tuska, który wykorzystuje migrantów do uderzenia w PiS, jest więc prawdopodobnie nie przypadkiem, ale istotną wyborczą strategią, spójną z poglądami lidera PO i jego europejskich partnerów.

Solidarność, czyli polityczna sierota

Czy jednak antyimigrancki dyskurs pomoże chadecji odzyskać utracone poparcie? A może wprost przeciwnie: uwiarygodni i tylko wzmocni partie skrajne, które posługują się nim od lat? Dlaczego nagle Platforma miałaby stać się w temacie integralności granic bardziej wiarygodna od Konfederacji?

To tylko niektóre z pytań, które przychodzą do głowy w kontekście toczącej się debaty o migracjach. Fundamentalnie istotnym problem dla całości naszego społeczeństwa jest fakt, że kolejne partie sięgają po straszenie innymi ludźmi jako narzędzie mobilizacji wyborczej. Jak pokazuje raport „Twarze polskiej radykalizacji” Polki i Polacy są niesamowicie zmęczeni polaryzacją, przeżywają mnóstwo lęków ekonomicznych i społecznych. Niestety politycy, zamiast przynosić odpowiedzi na te lęki, jedynie na nich żerują.

Wesprzyj Więź

Tymczasem ani straszenie migrantami, ani budowa murów nie powstrzymają migracji. To strategie, które jedynie odwlekają w czasie rozwiązanie problemów natury globalnej. Na coraz gorętszej planecie, na której dobra materialne dystrybuowane są zgodnie z logiką chciwości (czyli: najbogatsi zagarniają dla siebie coraz więcej), biedni będą migrowali coraz częściej. Nie powinniśmy więc winić społeczeństwa, które obawia się migracji, tylko decydentów, którzy te lęki podsycają.

Odpowiedzią na migracje i strach przed nimi może być tylko zupełnie nowy paradygmat relacji politycznych i społecznych, oparty na globalnej solidarności i uznaniu, że wraz ze wzrostem bogactwa rośnie też odpowiedzialność za ubogich. Na dziś to utopia, która niestety jest polityczną sierotą.

Przeczytaj też: Nie ma racjonalnych przesłanek do rozpisania referendum migracyjnego

Podziel się

2
Wiadomość

O co temu panu chodzi to już sam nie wiem.

Raz mówi żeby to biedni ludzi i żeby ich wpuszczać a teraz wymienia z nazwy (!) kraje sugerując, że ludzie pochodzący z nich przyniosą nam samo zło.

Chce odebrać głosy Konfederacji i PiS ?
Zmienia poglądy ? nie zmienia ale udaje, że zmienia ?
Ja nigdy na tą formację nie głosowałem i nie zamierzam bo mam dobrą pamięć
Żeby nie było – na obecnie rządzących także nigdy nie głosowałem i nie będę głosował.
Raz jedni raz drudzy, byle tylko się dorwać do żłobu.
Im to na rękę, że się wyklarował taki “dwupartyjny” system.

Próbuje walczyć z PiSem jego własną bronią. Ale to PiS tak zatruł debatę, że wszelka racjonalna dyskusja, nie tylko o imigracji, ale np. o podniesieniu/zrównaniu wieku emerytalnego, stała się niemożliwa. Zaraz ktoś wykoczy i zacznie się drzeć: “Wpuszczają gwałcicieli!”, “Każą pracować aż do śmierci!”

Autor ma dużo racji. Ale nie zauważa, że głównym chyba celem Donalda Tuska było obnażenie hipokryzji i fałszu PiS. który z jednej strony nasowo ściąga imigrantów do pracy w Polsce a z drugiej napuszcza społeczeństwo na nich, zwłaszcza na tych z krajów muzułmańskich. Uważam, że Tusk miał pełne prawo, a nawet obowiązek, to obnażyć. PiS jest potwornie zakłamany. Posługuje się kłamstwem jak bronią na każdym kroku i niemal w każdej wypowiedzi swoich przedstawicieli.
Problem imigrantów jest gigantyczny i będzie jeszcze większy wraz z postępującym ocieplaniem klimatu, deficytem słodkiej wody, pustynnieniem i stepowieniem ziemi. zwłaszcza na biednym Południu, niedoborem żywności. Trzeba przede wszystkim zastopować dalszy wzrost temperatury atmosfery Ziemi, na co się nie zanosi – aczkolwiek UE ma tu sukcesy. Trzeba uświadamiać ludzi i upowszechniać środki antykoncepcyjne w takich krajach jak Nigeria. W 1950 liczyła 35 milionów mieszkańców. Obecnie ma ich ponad 220 milionów, a w roku 2100 może być najludniejszym krajem świata! Bez ograniczenia przyrostu naturalnego w wielu krajach problemu imigracji się nie rozwiąże. Charytatywność i międzyludzka solidarność są tu absolutnie niewystarczające.