rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Abp Jędraszewski przyczyny niskiej demografii widzi w kulturze. Odpowiada mu matka-katoliczka

Abp Marek Jędraszewski. Poznań, czerwiec 2018. Fot. Episkopat.pl

Przydałoby się stworzenie sensownych warunków, żeby mieć gdzie i za co wychowywać dzieci. Czemu by nie przekazać części działek, w posiadaniu których jest Kościół, na budowę infrastruktury mieszkaniowej przyjaznej rodzinom wielodzietnym? – pisze na stronie Klubu Jagiellońskiego Katarzyna Zarosa.

W ubiegłą niedzielę, pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, w kościołach archidiecezji krakowskiej czytany był list pasterski abp. Marka Jędraszewskiego. Metropolita Krakowa podjął w nim temat niskiej dzietności w Polsce, stawiając tezę, że jedną z głównym jej przyczyn jest negatywny obraz rodzin wielodzietnych w kulturze.

Wczoraj natomiast na stronie Klubu Jagiellońskiego ukazał się „List matki-katoliczki” do abp. Jędraszewskiego. Jego autorką jest Katarzyna Zarosa, architekt, projektantka wnętrz. Zaznacza ona, że jest „szczerze zdziwiona” spłyceniem przez hierarchę problemu malejącej dzietności w naszym kraju.

Dostać kredyt graniczy z cudem

„Słuchałam dziś listu Księdza Arcybiskupa, siedząc w jednym z krakowskich kościołów, w którym nie ma ogólnodostępnej toalety dla wiernych. Przewijak czy zapasowe pampersy pozostawiam już w sferze marzeń. Jak mniemam, Ksiądz Arcybiskup nie miał nigdy przyjemności uczestniczyć w Eucharystii w zaawansowanej ciąży, jako opiekun niemowlęcia czy też świeżo odpieluchowanego dwulatka. Spodziewam się również, że nie miał Ksiądz Arcybiskup nigdy przyjemności być obrzuconym pogardliwym spojrzeniem lub nieelegancką uwagą od współbraci z powodu przyprowadzenia do kościoła dziecka zachowującego się jak dziecko” – pisze Zarosa.

Dodaje: „Jestem też w stanie założyć się o moje ulubione wydanie «Władcy Pierścieni», że dysponuje Ksiądz Arcybiskup osobnym pokojem do spania, innymi do jedzenia, pracy, przyjmowania gości i pomieszczeniem, w którym przygotowywane są dla Księdza Arcybiskupa posiłki. Nie wiem, czy Ksiądz Arcybiskup da wiarę, ale wielu rodziców śpi, je i pracuje w tym samym pomieszczeniu, bo swoją mikrosypialnię w za małym mieszkaniu przeznaczyło na pokój dla dzieci. Gdzie miałoby spać kolejne?”.

Autorka listu wątpi w to, że abp. Jędraszewski jest świadomy, „ile obecnie kosztuje ogromne jak na krakowskie warunki 80-metrowe mieszkanie. 80m2 to już wystarczająca powierzchnia, żeby małżeństwo mogło tam spokojnie mieszkać z trójką dzieci. Tyle że rata kredytu za takie mieszkanie wynosi obecnie około 8000 zł. A dostać kredyt z trójką dzieci graniczy z cudem. Jak w takich warunkach decydować się na przyjęcie kolejnych dzieci?”.

Co więcej, wylicza Zarosa, „gdy kobieta prowadząca własna działalność zajdzie w ciążę i urodzi dziecko, już kilka dni po porodzie jest zmuszona rozpocząć tour po urzędach i «ZUS-ach», żeby udowodnić istnienie swoje, dziecka i firmy”. Poza tym, „wiele kobiet czeka na pierwszą ratę zasiłku macierzyńskiego nawet pół roku”. „Tego problemu społecznego jakoś Kościół nie porusza, a sądzę, że Ksiądz Arcybiskup częściej widzi się z osobami decyzyjnymi w naszym kraju niż przeciętna matka”.

Niech rodziny poczują się w kościołach dobrze

Zdaniem autorki „zwracanie uwagi na wzorce kulturowe ma sens i należy to robić. Ale problem listów pasterskich i szerzej – perspektywy instytucjonalnego Kościoła – polega na tym, że na tym poprzestaje. Co więcej, skupia się na tylko na etapie przed urodzeniem, a nie na tym, co dzieje się z matką, dzieckiem i rodziną już po przyjściu na świat kolejnego potomka”.

Co można by zrobić? „Zacznijmy od tego, żeby rodziny z dziećmi czuły się w krakowskich kościołach dobrze. Zamiast narzekać na dramatycznie niską dzietność, niech Ksiądz Arcybiskup napisze list pasterski doceniający rodziców i ich rolę w wychowywaniu przyszłych pokoleń, zachęci do przychodzenia do kościoła całymi rodzinami i uwrażliwi pozostałych wiernych na ten niewątpliwie głośny i ruchliwy, ale jednak Boży dar, jakim są dzieci”.

„Jeśli marzymy, to o wielkich dziełach. Czemu by nie przekazać części działek, w posiadaniu których jest Kościół, na budowę infrastruktury mieszkaniowej przyjaznej rodzinom wielodzietnym? Obecnie w Krakowie buduje się dużo, ale nie jest to budownictwo, w którym będzie się rodzić więcej niż jedno dziecko na parę, bo mieszkania cztero- i pięciopokojowe stanowią tego zaledwie drobny ułamek. Nikt takich mieszkań nie buduje, a Ksiądz Arcybiskup się dziwi, że ludzie nie mają więcej dzieci” – czytamy.

Wesprzyj Więź

W ocenie Zarosy, oprócz zalecanego przez metropolitę Krakowa „wielkiego duchowego nawrócenia”, „przydałoby się też stworzenie sensownych warunków, żeby mieć gdzie i za co dzieci wychowywać”.

Przeczytaj też: 25 powodów, dla których Polki i Polacy mogą nie chcieć dzieci

DJ

Podziel się

5
1
Wiadomość

Ciężko jest realizować potrzeby duchowe z pełnym pęcherzem w zaawansowanej ciąży, a dodatkowo małym dzieckiem marudzącym, że nie wytrzyma. @MS, w Pana wypowiedzi pobrzmiewa nuta apoteozy macierzyństwa, bez poszanowania człowieka jakim też jest kobieta – żona dla Pana ma być gwarantem dzietności, to jest przedmiotowe traktowanie kobiety.

Przebija też z Pana wypowiedzi jakaś nuta niespełnienia w swoim ojcostwie, które przecież też może być realizowane na płaszczyźnie duchowej, ale na pewno nie przez połajanki i brak empatii wobec skrzywdzonych w Kościele. W takiej atmosferze trudno się dziwić, że skrzywdzeni będą do znudzenia i zadręczenia wszystkich powtarzać swoje historie, a może by zamilkli gdyby ktoś raz okazał im empatię?

Związane obowiązkiem posłuszeństwa siostry zakonne, czytający list arcybiskupa księża czy starsze kobiety, nie naprawią problemu dzietności w Polsce. A do młodych kobiet, czujących sie traktowanymi jak bezrozumne bydło, arcybiskup Jędraszewski ma już chyba dożywotni zakaz dostępu. Skompromitował się na własne życzenie, nie jeden raz. Nigdy nie dane mi było usłyszeć ani jednej wiernej, która o arcybiskupie powiedziałaby chociaż jedno dobre słowo. W najlepszym razie- wymowne milczenie, uśmiech zażenowania lub komentarz ‘zmieńmy temat’. Kiedyż on to zrozumie?

Brawo! Biskupi i kurie juz dawno powinny pozbyć się swych ziemskich bogactw! Wiem – to biskupie zabezpieczenie na wypadek… pustych świątyń. Ale one juz są puste! Biskupi tego faktu nie widzą a czemu nie widzą? Ponieważ ten właśnie majatek zasłonił im oczy na ludzi! Dość gromadzenia tych majatków! DOŚĆ! One musza zacząć słuzyć Kosciołowi! Czyli nam wszystkim! I bardzo dobrze ta Mama trójki dzieci napisała! Ze Kosciół w Krakowie- czytaj kuria -musi ten majątek zacząć przeznaczać dla rodzin! Ale tez jest wiele innych potrzeb, które z tego ogromnego majatku mozna by zrealizować! Tylko czy biskupi ten apel tej Mamy usłyszą? Wątpię. Są za bardzo zaślepieni zdobytymi majątkami aby spoza nich kogokolwiek zobaczyć.

Władysław Herman jak wiadomo rozwiązał swoje problemy demograficzne za po ocą figurki że złota. Gdyby Kościół ofiarował ziemię, a Polacy zbudowali na niej wspaniale kościoły to może problem też by się cudownie rozwiązał?

Sugerujesz, że Polska jest krajem największego dobrobytu i wygodnictwa w Europie, bo ma najniższy wskaźnik dzietności? Analogicznie w Szwecji, czy Francji, gdzie dzietność jest najwyższa musi panować bieda i głód, tak?

Bardzo trafny przykład wzrostu dzietności wybrałeś D
Akurat we Francji i w Szwecji dzietność wzrosła ale wśród muzułmanów wśród tubylców spada. Wojtek sugerujesz że coś kumasz w temacie?

Na jakiej zasadzie nieposiadanie dziecka miałoby być wygodnictwem? Przecież ludzie mają dzieci nie w czynie społecznym a z własnej potrzeby.
Dobrobyt ma wpływ w tym sensie, że nie chce się dla dzieci biedy i rzeczywiście jest to pewien powód. Poczucie, że należy dziecku zapewnić wiele. Ale czy nie należy?
Powodów niskiej dzietności jest wiele. Kulturowe też. Problem Jędraszewskiego to wpędzanie ludzi w poczucie winy.

Jaaasne. A bycie katolikiem w Polsce to doświadczenie katakumb, areny i nieustannego prześladowania. Nie wiem w jakim świecie żyjesz. Wy naprawdę lubicie myśleć o sobie jak o męczennikach 🙂 Na szczęście bardzo pluszowe to męczeństwo.

Serio, nie rozumiem tego. Jak to jest? Zawieszamy problem, udajemy, że to było dawno i w sumie już nie ważne? Jak można wchodzić w dialog z kimś takim? Niech mowa wasza będzie tak-tak, nie-nie, nie-wspominajmy-o-paetzie 😉 Przecież to pisała matka, katoliczka, osoba świadoma. I pisze to kogoś takiego list otwarty, licząc na co? Nie wiem. Na dyskusję? Wysłuchachanie? Empatię? Jak wiadomo, Arcybiskup jest znany ze swojej empatii 😉

“ak mniemam, Ksiądz Arcybiskup nie miał nigdy przyjemności uczestniczyć w Eucharystii w zaawansowanej ciąży”

– ten fragment wystarczy do stwierdzenia z poziomu na jakim znajduje się ta pani, uszczypliwość, szyderstwo, czy jak to nazwać, przykryte pod płaszczykiem rzekomej troski.

“nie miał Ksiądz Arcybiskup nigdy przyjemności być obrzuconym pogardliwym spojrzeniem lub nieelegancką uwagą od współbraci z powodu przyprowadzenia do kościoła dziecka zachowującego się jak dziecko”

– a tu już w swym zacietrzewieniu raczy obwiniać ks. abpa o zachowania, które są od lat “wałkowane” na wszelkie możliwe sposoby i jak do tej pory nikomu nie udało się ich rozwiązać. Godne pożałowania i świadczące o złej woli piszącej.

“uszczypliwość, szyderstwo, czy jak to nazwać, przykryte pod płaszczykiem rzekomej troski.”
Uszczypliwość z pewnością tu jest, ale skąd wiadomo, że ta troska jest rzekoma? A może ta pani wie nieco więcej o macierzyństwie (z wszystkimi tego bolączkami) od abpa?

Można się zgadzać z tym listem, bądź nie, ale dlaczego od razu go hejtować? Moim zdaniem to bardzo ciekawy i potrzebny głos. W sumie poruszone są sprawy dość oczywiste, ale brzmią szokująco bo pokazują kompletne oderwanie Kościoła od rzeczywistości. Oni (hierarchowie) nadal żyją w mentalności udzielnych władców i panów. Poddani (tzn. wierni) mają żyć według ich dyrektyw i nie odzywać się.

to, że może wiedzieć więcej nie jest równoznaczne z prawdziwością troski. Nadużywa Pan słowa-wytrych “hejt”, który ma zamykać wszelaką dyskusję pod pretekstem nienawiści do piszącego. To co pan pisze na końcu świadczy właśnie o amnezji, bo jak widać, mimo tego co zrobili rządzący dla rodzin dzietność się nie zwiększa. Oderwanym jest pańskie naiwne niedostrzeganie problemu pokazywania rodzin wielodzietnych jako quai-patologii i szyderstwa ukazujące takich rodziców, takimi co to się zabezpieczyć nie umiejo.

Czy ja sugeruję ze ta Pani jest głupia? Napisałem o złej woli. Nie wiem jacy ludzie bywają “tutaj”, różni jak wszędzie i sugerują bliźnim”gorsze” rzeczy niż głupota, choćby taki Tomasz, który pod tym artykułem się udziela.

Panie Danielu- to Pan obraża ludzi! Ta Pani jako mama trójki dzieci dobrze wie co napisała i dlaczego! A sprawa Paetza do dzis nue wyjasniona! I tak postępuje biskup krakowski! Dla biskupów juz dawno Ewangelia przestała istnieć! Liczą sie bogactwa ziemskie, pieniądze i władza! A biskupstwo to nie WŁADZA! To słuzba dla najmniejszych, najbardziej skrzywdzonych! Ale o tym juz nasi biskupi… juz dawno zapomnieli! To Pan ma złą wolę nie ta Mama!

A słyszał Pan o słowach Prymasa? Chyba nie! A one są takie: “ten , kto mówi o tym co go spotkało , ze został skrzywdzony przez ksiedza, ten troszczy sie o Kosciół ! I ze cały Kosciół ponosi winę za te brutalne wydarzenia! Cały Kosciół w tym biskupi i księża! ”
Ale tych słów Pan nie słyszał! Bo większość katolików ma zamkniete oczy i serca!
Redakcje katolicke mają nas gdzies! Nie zabierają głosu, prawie nic o tych wydarzeniach nie piszą! Za to Bóg posługuje sie redakcjami niekiedy dalekimi od wiary aby te wydarzenia ujawnić skoro biskupi nie reagują i to latami i czynią to z pełną premedytacją jak Dzięga w Szczecinie.

Przy mojej sympatii dla Klubu Jagiellońskiego list uważam za strzał kulą w płot. Abp Jędraszewski ma rację – dzietność to kwestia także kulturowa. Autorka wspominając o przewijakach w kościołach popełnia błąd logiczny. Czy małżonków toaleta w kościele parafialnym przekona do starania o dziecko. “Kochanie, nie, nie zmienię pieluchy podczas Mszy, może za 5 lat, ok?” Jestem ojcem od 2010 roku, dzisiaj cieszymy się czwórką dzieci. Poziom szeroko rozumianego socjalu rodzicielskiego zmienił się w ciągu 12 lat diametralnie. Od śmiesznego urlopu macierzyńskiego w 2010 roku dzisiaj dzielą nas lata świetlne. Ulgi podatkowe, Karta Dużej Rodziny, +500 itd. – to są potężne instrumenty wsparcia rodzin z dziećmi. Bardzo dużo zmieniło się w sferze mentalnej. Jako rodzina wielodzietna na każdym kroku spotykamy się z wyrazami sympatii i uznania. Często starsi ludzie, gratulując nam, żałują, że poprzestali na dwójce dzieci.

Tak bardzo kulturowa, że wielodzietność w Polsce znikła akurat wtedy, gdy Polskę dotknął kryzys mieszkaniowy i fala bezrobocia?

Zaś co do uwagi, to stokroć bardziej przysłowiowy przewijak i toaleta w kościele by mnie przekonały, niż ulgi, czy 500+. Brudnej pupy dziecku nie wytrę banknotem pięćsetzłotowym. Mnie obchodzi gdzie zaparkuję, gdzie przewinę, gdzie nakarmię i gdzie pójdę uspokoić dziecko, a nie ile mi ktoś zapłaci za to, że je mam.

Szczyt demograficzny przypadł w Polsce na przełom lat 70 i 80. Wtedy nikt nie słyszał o postulowanych przez Matkę Katoliczkę udogodnieniach. Zostaję przy swoim, kwestia kulturowa jest właściwym tropem.

hahahah Jędraszewski tak naprawdę powiedział 🙂 Wielkie umysły myślą podobnie ;P

MŚ, a skoro ludzie są życzliwi wobec pańskiej licznej rodziny, to też chyba kwestia kulturowa? Nie chcę się czepiać, ale tym samym poście pisze Pan, że jest niechęć wobec licznych rodzin ( vide odklejony lat pasterski) i życzliwość. 😉

Ale za to były inne bonusy o czym Pan pewnie nie wie lub nie pamieta. Otóż gdy miało sie wiecej dzieci można było przyspieszyć spółdzielczy przydział mieszkania na dodatek tego większego, a gdy jeszcze udało się – oczywiście fikcyjnie – zameldować kogoś jako opiekunkę do dzieci to dostawało się najwieksze. A mieszkanie było dobrem największym. Dodatkowa latach które Pan wymienia budowano bardzo dużo.

500+ lepiej przekazać nauczycielom, którzy też mają swoje dzieci i muszą dorabiać na kilku etatach, żeby spłacać kredyt. Chyba, że są konsekrowanymi nauczycielami religii to kredytu spłacać nie muszą, ale mogą sobie pozwolić na uznanie dla rodzin z czwórką dzieci. Oczywiście uznanie bez zobowiązań finansowych, takich jakie państwo na siebie wzięło.

Ha, ha, ha…Jeśli to kwestia kulturowa, to trwa przynajmniej od stu lat jak nie więcej, bo jak śledzę historię mojej rodziny to co najmniej połowa to małżeństwa bezdzietne… Fakt, ze były po drodze wojny, ale wszystkiego to nie tłumaczy. Może jednak dopuścić myśl, ze jest wiele małżeństw które nie mogą mieć dzieci choć bardzo tego pragną i pozwolić na in vitro (a przynajmniej nie tepić)

Panie MS – kiedyś jako dziecko byłem ministrantem . I nie było dla ministrantów w naszej szatni pod zakrystią żadnej toalety. A byliśmy przecież dziećmi, które dużo czesciej niż dorośli miały potrzeby toaletowe… a o godz 13 jest Msza Swięta dla dzieci w większości parafii w Polsce i gdzie te dzieci i małe i większe mają realizować swoje potrzeby….

A co ma piernik do wiatraka? Powinien Pan jeszcze pamiętać jak to na katolickiej wsi polskiej rodziców wyrzucało się z domu do stajni lub obórki bo przeszkadzali. Sama pamiętam parę takich przypadków z mojej okolicy (a tak z pięćdziesiąt lat temu) i nie przypuszczam aby powodem było rozbuchane ego… Widać była taka tradycja skoro nawet ksiądz nie interweniował.

Za kilka lat ten problem zniknie całkowicie, po prostu nikt oprócz kilku staruszków nie będzie przychodził do kościoła na msze. A w szczególności rodzice z małymi dziećmi nie będą przychodzili i będzie cichutko w kościele, tak jak Pani chce…

Nie doceniasz, że arcybiskup orientuje się w polityce, bo problem demograficzny odbija się negatywnie na ekonomii, jest poważnym problelem w zarządzaniu państwem i każdy kto własnych dzieci nie ma przykłada do tego rękę.

Chrześcijaństwo jest religią nadziei, pokładanej w obietnicy przekazanej nam w Objawieniu.

“Nie może być w naszym myśleniu o małżeństwie i rodzinie żadnego socjologizmu, egoizmu czy hedonizmu.– mówił abp Marek Jędraszewski.”

https://kalwaria.eu/aktualnosc/abp-marek-jedraszewski-myslec-o-malzenstwie-i-rodzinie-w-kategoriach-bozych-a-nie-tylko-ludzkich

Oprócz Paetza jest świeże pytanie o kobiety z biura prasowego Kurii krakowskiej. Nie tylko kwestia empatii dla samotnych matek, dla których ta praca była źródłem utrzymania rodziny, tylko co było powodem, że zostały zwolnione z dnia na dzień?
Byćmoże formalnie to jedna zwolniona, a pozostałe solidarne z nią.

Jeśli nie miały mężów, to już wzorem rodziny być nie mogły
i co gorsze w tym wieku pewno nie mogły już poprawić sytuacji demograficznej Polski.

A co tu tłumaczyć ? Może nie wierzył w winę Paetza. Sam Nadredaktor mówił przecież, że to o Paetzu to było takie “szu, szu szu”. Co to , już nawet swojemu przewodnikowi duchowemu Pan nie wierzy?

laokon, jakby ci to powiedzieć… jesteś w tym szu szu rewelacyjny.

Jedno zdanie muszę napisać na poważnie. Ani nie asymiluję, ani nie odrzucam bezkrytycznie wszystkich tez GW. W szczególności to co Overbeek sugeruje (dzisiejszy artykuł Małgorzaty Skowrońskiej) na temat relacji Sapiehy i Wojtyły przekracza moje granice wyobrażenia.

Nadal abp… Jedraszewski oderwany od rzeczywistości. O bogactwie kurii krakowskiej ani słowa…. żadnej odpowiedzi dla tej Mamy w tej sprawie… nadal to bogactwo jest IM potrzebne… niedawno abp…. Jedraszewski wzywał proboszczów do większych wpłat na kurię… a skąd mają brać jak ludzi nie ma? Ale o tym problemie braku ludzi, dzieci, młodziezy w parafiach ani słóweczka…. ehhh

“PAP: Metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś mówi, że mamy do czynienia z falą apostazji. Czy w archidiecezji krakowskiej widać to?

Abp Marek Jędraszewski: Na szczęście, w archidiecezji krakowskiej nie ma problemu apostazji na jakąś wielką, masową skalę. To są raczej pojedyncze przypadki. Natomiast przykro mi, jeśli taka fala ma miejsce w archidiecezji łódzkiej, w której jeszcze stosunkowo niedawno pracowałem przez ponad cztery lata.”

Pani Moniko, proszę nie sugerować że osoba arcybiskupa MJ ma jakiś związek z odpływaniem ludzi i funduszy z Kościoła:

“Gdy chodzi o archidiecezję krakowską, nie wszyscy rzeczywiście wrócili do tego poziomu religijności, jaki istniał przed wybuchem pandemii. Na pewno jednak sytuacja nie jest tak dramatyczna, jak w innych regionach Polski.”

https://www.niedziela.pl/artykul/87456/Abp-Jedraszewski-o-swietach-religijnosci

Przeczytałam ten wywiad – nic nowego do dyskusji nie wnosi. Co do apostazji – to ze nie było w parafiach oficjalnych zgłoszeń apostazji nie dowodzi tego że takiego zjawiska nie ma. A to, że coraz mniej osób chodzi do kościoła i coraz wiecej młodzieży rezygnuje z lekcji religii jest faktem. Gratuluje bp Jędraszewskiemu dobrego samopoczucia…

Przeczytałem passus z listu arcybiskupa o dzietności polskich rodzin. Wcale nie odbieram tego, co napisał jako wypowiedzi natarczywej czy wpychającej w poczucie winy. Cel jaki widzę to- uwrażliwianie , nic więcej. Kto chce, przyjmie. Odpowiedź matki-katoliczki brzmi tak, jakby ten duchowny co najmniej ogłosił jakiś dekret ograniczający wolność wyboru u małżonków. Teraz jest Wielki Post. Ktoś, kto się obrazi na zalecenie Kościoła by dawać jałmużnę znajdzie sto wymówek, by się wymówić od tego gestu.

W mojej parafii ksiądz powiedział, że tylko dobrowolna jałmużna ma sens. Poszerzamy to za ten: dobrowolne posiadanie dzieci ma sens. Czy zatem trzeba ciągłe namawiać, krytykować, wyliczać? Po prostu zrzędzić. W sprawie jałmużny jakoś nikt nie pisze listów pasterskich, nie kłopocze się tematem. Raz się wspomni i doda, żeby była dobrowolna. W sprawie dzieci szuka się przyczyn, które zawsze leżą w egoizmie małżonków. Dziwne, że jakoś uważa się, że rodzice są mniej egoistyczni. Jakim cudem liczba dzieci wpływa na poziom egoizmu. Nigdy tego nie zrozumiem. Przecież egoiści są wśród wszystkich grup społecznych. Żadna z nich nie jest wolna od tego. Co więcej żadna jednostka też nie jest od tego wolna. Czy jestem mniej egoistyczna jako matka? Raczej nie. Jako matka wręcz musiałam nauczyć się egoizmu, żeby zadbać o swój wypoczynek, dzień wolny, męża zajmującego się domem. Także ze swojej strony powiem, że dzięki macierzyństwu nauczyłam się egoizmu.

Być może to arcybiskup jest egoistą, który odrzucił drogę powołania do ojcostwa na rzecz luksusów kariery kościelnej i naukowej. Ale tylko ktoś bardzo złośliwy mógłby tak pomyśleć.