Od czasów II wojny żyliśmy w świadomości, że funkcjonujemy w kulturze, która jest w opozycji do wojny. Niemal rok temu, wraz z atakiem Rosji na Ukrainę, wszystko się zmieniło – mówi Onetowi Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau.
O roli pamięci i kultywowaniu jej oraz o współczesnych wyzwaniach dla pokoju z Piotrem Cywińskim, historykiem, dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, rozmawia na łamach Onetu Magdalena Rigamonti. Wywiad ukazał się w poniedziałek.
Na zarzut sformułowany przez prowadzącą rozmowę, że zawłaszczył pamięć o Holokauście, skupiając się na żydowskich ofiarach, a zapominając o polskich, Piotr Cywiński odpowiada: „To, co się tu działo w czasie II wojny światowej, jest punktem zwrotnym w myśleniu o świecie, polityce, człowieczeństwie. W muzeum mówimy o wszystkich ofiarach tego miejsca, totalitaryzmu niemieckiego”.
I dodaje: „Uważam, że każdy człowiek żyjący z poczuciem swojego własnego dramatu, siłą rzeczy będzie czuł pewien dyskomfort, kiedy się w tym samym miejscu i w tym samym czasie umiejscawia inne dramaty. Polacy mogą uważać, że za mało mówimy o polskich ofiarach, Romowie, że o romskich. W Auschwitz-Birkenau były różne tożsamości i różne cierpienia i one są tu opowiadane. Auschwitz jest opowieścią o tym wszystkim, co tu się stało”.
Historyk wyraża opinię, że obecnie jako świat „jesteśmy w ogromnym skręcie”. Wskazuje na zmianę, jaką przyniosła napaść Rosji na Ukrainę 24 lutego ub.r. roku: „Od czasów II wojny żyliśmy w pewnej powolności i w świadomości, że funkcjonujemy w kulturze, która jest w opozycji do wojny. To był jeden z zasadniczych elementów, który był w stanie pogodzić i Zachód, i Wschód. Niemal rok temu wszystko się zmieniło”.
„Do tego Rosjanie perfidnie zaczęli używać retoryki denazyfikacji w kontekście Ukrainy i Ukraińców. Z ich strony zaczęły pojawiać się głosy, że Zachód planuje jakiś Holokaust, jakieś ludobójstwo na Rosji, tym samym wywracając do góry nogami każdy symbol, każdy mocny znak historii, fakt historyczny” – mówi dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau. Jego zdaniem znaczy to tyle, że „czasy powolności się skończyły, że przekaz o tym, że nie ma powrotu, że nigdy więcej wojny, przestał być święty, niepodważalny”.
Zauważa także, że instytucje powołane po II wojnie światowej po to, żeby takim działaniom jak rosyjskie przeciwdziałać, kompletnie sobie z tym nie radzą. Jako przykład podaje pomysł UNESCO, które planowało w ubiegłym roku w rosyjskim Kazaniu zrobić coroczny zjazd listy światowego dziedzictwa. „Już trwała wojna, już wszyscy wiedzieli o rosyjskich zbrodniach wojennych, o mordach, gwałtach, torturach. I tam mieliśmy jechać i omawiać, m.in. sytuację Auschwitz jako miejsca pamięci. Odmówiłem udziału. Zresztą nie tylko ja” – relacjonuje.
Na stwierdzenie Rigamonti, że Auschwitz wyzwoliła Armia Czerwona, a więc Rosjanie, Cywiński odpowiada: „Akurat także Ukraińcy. Poza tym w kontekście Polski, tej części Europy, słowo «wyzwolenie» brzmi komicznie, bo przecież to wyzwolenie zajęło 40 lat. Jednak sami więźniowie, ze wszystkich opcji światopoglądowych czy politycznych, nawet przedstawiciele mocnej polskiej przedwojennej prawicy, którzy siedzieli w obozie, zawsze o tym, co się stało 27 stycznia 1945 roku, mówili wyzwolenie. Ponieważ to dla nich było absolutne wyzwolenie”.
„Wiem, że są głosy, które się podnoszą, że trzeba to zmienić, że nie powinno się nazywać wyzwoleniem wyzwolenia Auschwitz i wiem też, że ci, którzy takie postulaty wypowiadają, kompletnie nie rozumieją rzeczywistości obozowej. Uważam, że trzeba stać tam, gdzie są fakty, prawda, a nie wykorzystywać pamięć miliona ofiar Auschwitz w jakimś swoim, z reguły politycznym celu” – podkreśla dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau.
KJ
Przeczytaj też: Nowa książka Hitlera po polsku, czyli ekstremizm pod płaszczykiem wolności
Byla w latach 50-tych taka piękna piosenka Marka Bernsa „Czy Rosjanie chcą wojny?”. Tamto pokolenie pewnie nie chciało bo ja znało. Dziś wyroslo nowe i jest wojna….
Hasło „nigdy więcej wojny” przecież nigdy nie było święte. Na tym haśle sojusznicy nie ruszyli z pomocą Polsce po wybuchu IIWŚ (straumatyzowani I), z tym hasłem we wczesnej epoce PRL niszczono opozycję. Od IIWŚ było już przecież wiele wojen. Najbliższa nam na Bałkanach, ale też wszystkie na Bliskim Wschodzie, w Korei, w Afryce. Piekło Kambodży czy krwawe junty w Ameryce Południowej. Wizja, że Auschwitz jest symbolem dzięki któremu ludzie trwale docenią pokój to mrzonka. Jedyne czego jest symbolem to kulminacji zła. Ale widok kulminacji zła nie nawraca na dobro. Człowiek zerwał owoc, a jednak wygnany z raju wciąż się nim żywi, ma potrzebę dosięgnąć granic własnego zła.