Lubię, kiedy Jego ciało leży na ich stołach, krzesełkach, bo i tak bywa. Widać wtedy, że Jego przyjście nie jest świętem, ale codziennością, zwykłością, że możemy w Jego obecności modlić się, plotkować, gawędzić i poopowiadać sobie dowcipy.
– Ksiądz widział tego mojego męża, jak on wygląda? Przed ślubem był ładniejszy – mówi pani w małżeństwie od ponad sześćdziesięciu lat. I zaczyna się śmiać.
– Starość to takie fajne czekanie na śmierć, bo jak się jest młodym, to człowiek się jej boi, a jak się jest takim starym, jak ja (Pani po dziewięćdziesiątce), to czeka się na nią jak na najlepszą przyjaciółkę.
– Stara jestem, proszę księdza (pani ma 89 lat), ale mam przystojnego lekarza i ślicznego księdza, co do mnie przychodzi.
Inna pani po przyjęciu Pana Jezusa, zanim wspólnie podziękowaliśmy, mówi: – Zanim odprawimy modlitwy, mam pytanie: czy państwo panu płaci, za to, że pan tu przychodzi? A za chwilę dodaje: – Ach, pan jest księdzem, wszystko mi się miesza. To módlmy się.
Jedna z pań daje mi zawsze 20 złotych, a ja zawsze mówię żartując, że to na wódkę będzie. I tak co miesiąc się przekomarzamy. Bo ona mówi mi z uśmiechem, że nie wolno pić. A dziś mnie zaskoczyła: dając mi te dwie dychy, powiedziała: – A to na wódkę – i figlarnie się uśmiechnęła.
Lubię do nich chodzić z Jezusem. To są wizyty, w których jest dużo uśmiechu, przykrywającego trud starości i cierpienia. Często też opuszczenia i samotności. I to nie jest tylko kwestia braku dzieci. Ludzie, którzy są blisko z dziećmi, też są samotni. Ta samotność to po prostu część nas, naszego ludzkiego losu. Jedni się z tym godzą, potrafią się z tego i do tego śmiać, i mniej cierpią. Drudzy cierpią bardzo.
Lubię, kiedy Jego ciało leży na ich stołach, krzesełkach, bo i tak bywa. Widać wtedy, że Jego przyjście nie jest świętem, ale codziennością, zwykłością, że możemy w Jego obecności modlić się, plotkować, gawędzić i poopowiadać sobie dowcipy.
Przeczytaj też: Ojciec Grzegorz Kramer. Opowieść (prawie) hagiograficzna