rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Prowincjał dominikanów: Wzmacniamy wewnętrzne formy kontroli nad działalnością duszpasterską

Łukasz Wiśniewski OP. Fot. Łukasz Woś OP

Z wszystkimi osobami pokrzywdzonymi przez Pawła M. zawarliśmy ugody finansowe. Spotkałem się z każdą z nich – mówi Łukasz Wiśniewski OP, od 31 stycznia 2022 r. prowincjał polskich dominikanów, w rozmowie z Sebastianem Dudą.

Sebastian Duda: Wczoraj minął rok od publikacji raportu komisji w sprawie przemocy psychicznej, duchowej, fizycznej i seksualnej stosowanej w duszpasterstwie przez dominikanina Pawła M. Jakie konkretnie działania podjęto względem osób poszkodowanych przez niego? Czy doszło do zawarcia ugód finansowych ze wszystkimi osobami, które oczekiwały odszkodowania? Czy osoby te zostały również objęte asystą duchową ze strony dominikanów?

Łukasz Wiśniewski OP: Z wszystkimi osobami pokrzywdzonymi zawarliśmy ugody finansowe. Po zakończeniu Kapituły Prowincjalnej napisałem jako nowowybrany prowincjał osobisty list do wszystkich osób poszkodowanych z „okresu wrocławskiego”, gdyż nie miałem okazji ich wcześniej spotkać i poznać. Następnie z każdą z tych osób spotkałem się osobiście i długo rozmawiałem.

Przekonałem się, że każda z tych osób odmiennie przeżywa tę sytuację, a co za tym idzie, ich potrzeby indywidualne są również bardzo odmienne. Potrzeba kontaktu z dominikanami jest również bardzo różna. Kilku braci z Prowincji ma też kontakt z poszczególnymi osobami. Każda z tych relacji wymaga odmiennego i bardzo wrażliwego podejścia.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie można powiedzieć, że sprawa Pawła M. jest ostatecznie zamknięta dla dominikanów. Cierpienie skrzywdzonych osób stało się częścią naszej Prowincji

Łukasz Wiśniewski OP

Jak praca komisji badającej działalność Pawła M. wpłynęła na Zakon Kaznodziejski w Polsce? Czy opublikowany rok temu raport stał się asumptem do zmian wewnątrz wspólnot dominikańskich? W jakich obszarach dostrzeżono konieczność reformy? Jakie działania już podjęto?

Raport na temat działalności br. Pawła M. skłonił nas do uzupełnienia i wzmocnienia stosowanych dotychczas wewnętrznych form kontroli nad działalnością duszpasterską. Są to m.in.: kapituły klasztorne, kapituły prowincjalne, rady klasztorów, wizytacje generała Zakonu i wizytacje prowincjała oraz wdrożony w 2020 r. dokument – Dodatek A do Statutu Prowincji: „Ochrona osób małoletnich i bezradnych w duszpasterstwie oraz przestrzeganie ślubu czystości”. Podczas tegorocznej Kapituły Prowincjalnej zaktualizowaliśmy ten dodatek oraz wprowadziliśmy dodatkowe rozstrzygnięcia zawarte w Aktach Kapituły.

Chciałbym tu wymienić niektóre najważniejsze decyzje:

– zasada „zero tolerancji”: podejmowanie działań na rzecz usunięcia z Zakonu i stanu duchownego tych braci, którzy dopuszczą się poważnych przestępstw, szczególnie związanych z przemocą seksualną;

– powołanie komisji ds. ochrony małoletnich i osób w duszpasterstwie pod przewodnictwem prowincjała, w skład której wchodzą: delegat ds. ochrony, promotor formacji stałej, duszpasterz osób pokrzywdzonych, kurator braci oskarżonych. Komisja opracowuje instrukcje dla prowincjała oraz doradza w sprawach ochrony, a także podejmuje współpracę z zewnętrznymi ekspertami i instytucjami;

– wydanie instrukcji dotyczących dobrych praktyk w duszpasterstwie, szczególnie dzieci i młodzieży;

– przygotowanie informatora dla braci zajmujących się duszpasterstwem dzieci i młodzieży na temat wymagań nakładanych przez prawo kanoniczne i państwowe;

– organizowanie grup superwizyjnych dla duszpasterzy, przede wszystkim duszpasterzy młodzieży i studentów;

– organizowanie przez promotora formacji stałej spotkań dla braci w klasztorach z zakresu ochrony duszpasterskiej;

– organizowanie przez przełożonych klasztorów co najmniej raz w roku spotkań z każdym duszpasterstwem działającym przy klasztorze oraz o dbanie o spotkania z rodzicami lub opiekunami prawnymi osób małoletnich;

– systematyczne przypominanie braciom o obowiązku kanoniczno-prawnym powiadamiania prowincjała o ewentualnym przestępstwie natury seksualnej, popełnionym przez brata;

– nałożenie na prowincjała obowiązku powiadamiania przełożonych klasztorów o ważnych informacjach dotyczących braci z ich wspólnot, m.in. o ciążących na nich karach kościelnych i problemach, które mogą stwarzać w pracy duszpasterskiej;

Jednocześnie jest rozpisany harmonogram wdrażania tych zasad. Prowincjał, wraz z komisją d.s. ochrony, w odpowiednich terminach wyznaczonych przez Kapitułę Prowincjalną wprowadzają stopniowo te postanowienia. Bracia z Prowincji zostaną też zobowiązani do podpisania imiennie, że zapoznali się z Dodatkiem A do Statutu Prowincji.

Obecnie funkcjonuje również znacznie płynniejszy i bardziej profesjonalny sposób przyjmowania zgłoszeń przez naszych delegatów oraz zespołowe działania braci, zapewniający też swojego rodzaju system samokontroli.

Z jakimi ocenami zawartymi w raporcie na temat działalności zakonu w Polsce dominikanom trudno było i jest się zgodzić?

Trudno mi zabierać głos za wszystkich dominikanów. Ze swojej strony zgadzam się z niektórymi ocenami zawartymi w raporcie – np. z dostrzeżeniem konieczności większej wrażliwości na osoby pokrzywdzone oraz uważniejszego wychodzenia naprzeciw ich potrzebom czy konieczności nieustannego nawracania się przez dominikanów. Ponadto zgadzam się z postulatem większej profesjonalizacji administracji zakonnej czy superwizji naszych duszpasterzy, a także większej przejrzystości informacyjnej w naszych wspólnotach.

To, co z czym się nie zgadzam, to opis polaryzacji w Prowincji – podziały czy różnice w podejściu do różnych spraw są obecne wśród braci, jednak przebiegają one inaczej, z inną intensywnością i z innym rozkładem akcentów, niż przedstawia to raport. Formacja braci studentów także przebiega obecnie zupełnie inaczej niż w czasach studentatu br. Pawła M.

Jakie będą dalsze losy Pawła M. w Zakonie Kaznodziejskim?

Zakończyliśmy już wszystkie procedury związane z procesem kanonicznym br. Pawła M. na etapie prowincjalnym. Przekazaliśmy sprawę Kurii Generalnej w Rzymie i – zgodnie z obowiązującymi przepisami kanonicznymi – dalsze decyzje w tej sprawie podejmie Stolica Apostolska. Od jej werdyktu będzie zależał dalszy los br. Pawła M. w Zakonie Kaznodziejskim.

Jak dominikanie po ujawnieniu sprawy Pawła M. widzą przyszłość swojego Zakonu w sekularyzującej się Polsce?

Kluczem do naszej przyszłości są dla nas słowa generała Zakonu, br. Gerarda Timonera OP, wypowiedziane podczas tegorocznej Kapituły Prowincjalnej. Zwrócił on uwagę na konieczność przejrzystości i jednoznacznego reagowania na wszelkie nieprawidłowości (zwłaszcza dotyczące osób małoletnich i zależnych) zgodnie z zasadą „zero tolerancji”. Jednocześnie podkreślił, że pomimo bolesnych wydarzeń w naszej wspólnocie jesteśmy ciągle wzywani do głoszenia Słowa. Przestrzegał zarazem przed nadmierną koncentracją na „myśleniu negatywnym”, które nie jest ewangelicznie płodne.

Jeśli będziemy stanowczo reagować na wszelkiego rodzaju wypaczenia, a z drugiej strony będziemy pokornie i odważnie głosić Ewangelię, wówczas staniemy się wiarygodnymi kaznodziejami w sekularyzującym się społeczeństwie. Wielką nadzieją – jako współuczestnicy głoszenia Ewangelii – są dla nas także siostry zakonne, świeccy Zakonu oraz wszyscy świeccy skupieni wokół naszych klasztorów. 

Czy myśli Ojciec Prowincjał, że sprawa Pawła M. jest już dla dominikanów sprawą zamkniętą? A jeśli nie, to kiedy takie zamknięcie nastąpi?

Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie można powiedzieć, że sprawa jest ostatecznie zamknięta dla Zakonu Kaznodziejskiego. Jeśli rany, które zostały zadane, nie będą całkowicie zabliźnione, to nie odważę się na takie stwierdzenie.

Cierpienie skrzywdzonych osób stało się częścią naszej Prowincji. Nie mam prawa wypowiadać się w ich imieniu. Mogę jedynie wyrazić nadzieję i pragnienie, że są one na dobrej drodze ku uzdrowieniu (które obejmuje wiele wymiarów). Zdaję sobie sprawę, że to długi i wymagający proces.

Wesprzyj Więź

Podobnie jest w przypadku naszego – dominikańskiego – uzdrowienia. Mam tu na myśli nie tylko zmiany na poziomie rozwiązań strukturalnych, lecz również zwiększenie wrażliwości każdego z braci wobec osób najsłabszych czy skrzywdzonych.

Kolejnym elementem jest nasz wewnętrzny rachunek sumienia, dotyczący indywidualnej odpowiedzialności braci za poszczególne zaniedbania. Potrzebujemy tego jako wspólnota, aby we własnym gronie, w dużej szczerości, przeanalizować poszczególne sytuacje, uznać konkretne błędy i jeszcze raz wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.  To z kolei prowadzi do autentycznego wspólnotowego i duchowego wymiaru pokuty przed Panem Bogiem, z powodu krzywd i zgorszenia. Reasumując, zamykanie sprawy związanej z br. Pawłem M. ma wiele wymiarów i trwa.

Przeczytaj także: Tomasz P. Terlikowski, Nie da się zobaczyć piekła i zostać takim samym

Podziel się

7
2
Wiadomość

Poza tym, wyżej jest do odsłuchania bardzo dobry podcast, rozmowa z redaktorem “Kontakt”. Naprawdę w tej nocy ciemnej, w świeckich środowiskach katolickich tkwi nadzieja. Bardzo dobra rozmowa redaktora Dudkiewicza.

Dziękuję dominikanom za zmierzenie się z tematem wykorzystania w duszpasterstwie. Ponieważ znając koscielne zwyczaje wcale nie musieli się tak bardzo przejąć. Vide sytuacja w diecezji szczecińsko kamieńskiej. Tak? Czy tylko ja mam wrażenie, że w szeregach koscielnej,było nie było, wspólnoty- istnieje taka postawa przyglądania się jak inni mają problem, bo im coś dziennikarze wykryli i dogadywania – przy jednoczesnym oddychaniu z ulgą, że uf, o nas to jednak nic nie wiedzą i oby tak dalej.

@Marek2, jeśli to ma być wyraz Twojego zaniepokojenia to je podzielam. Fascynacja np duchowością proponowaną przez ks.Dominika Chmielewskiego nie omija OP. No bo to jego magiczne myślenie tłumy ściąga np do Centrum JP2. Posłuchaj programu red.Białkowskiej o magii jaką ten ksiądz promuje….

A kto u OP fascynuje się duchowością Dominika Chmielewskiego? Jestem mocno związana z OP i nie widzę żadnego zainteresowania tym księdzem. Gdyby nie net i komentarze na jego temat to nie wiedziałabym o jego istnieniu.

To, że Ty nie widzisz to nie znaczy, że takich spraw nie ma. Sprawa PM też nie budziła podejrzeń na początku i zanim urosła do patologii była tylko pociągającym tłumy rodzajem duchowości. Ci co pamiętają te czasy to wiedzą, że początkowo o PM mówiło się “super duszpasterz” i świetny kaznodzieja. Podobnie mówi się o ks.Chmielewskim i to także w kręgach ludzi związanych z dominikanami. Pozdrawiam.

Tu nie chodzi o tego karatekę z teologią prostą jak cios. Chodzi o odejście od masowości jako kryterium sukcesu w Kosciele. W końcu masowość mszy Pawła M. chroniła go przed jakimikolwiek zarzutami i podejrzeniami.

Tłumy w kościele to już przeszłość, historia. Te obecne “tłumy” za kilka lat trzeba jeszcze będzie podzielić przez 2 albo nawet przez 4. Pytanie, na ile zmieni się narracja kościelnych funkcjonariuszy… Czy nadal będą uważać, że winni takiego stanu są wrogowie kościoła, wyborcza i rodzice odwodzący swoje dzieci od uczestnictwa w katechezie? Patrząc na to jak twarde mają głowy i jakie buńczuczne głosy podnoszą, jestem przekonany, że tak właśnie będzie. Nadal winny będzie cały świat, a oni nieskalani.

Wywiad nie budzi szacunku jako rzetelny, bo obaj rozmówcy musieli umówić się by przemilczeć stanowisko o.Ludwika Wiśniewskiego OP wyrażonego w Rzeczpospolitej w artykule “Czy raport w sprawie dominikanów jest rzetelny?” z 5 listopada 2021. No, ale jak pytanie o rzetelność pracy komisji ma postawić jej członek? Czy redakcja nie widzi niewłaściwości w wystąpieniu red.S.Dudy jako “obiektywnego” dziennikarza w kolejnym charakterze w tej sprawie po świadku, oskarżycielu, sędzim?

A sprawa Pawła P. nie zamknie się dla dominikanów, dopóki Paweł M. nie przemówi. Pozbawiono go prawa do obrony. Z pewnością zna fakty o decyzjach zakonu nieznanych komisji. Owszem, może wszystko co powie będzie kłamstwem, ale ma prawo je podnieść.

Katolicy otwarci w obronie komisji T.Terlikowskiego postępują jak biskupi w obronie Kościoła – odmowa rozmowy o jej mankamentach (zaraz, jakich mankamentach?”). Tymczasem by ją ocalić trzeba te ułomności skorygować, by takie komisje mogły powstawać. To za mało powiedzieć, że dobrze, że komisja powstała, bo rzeczywiście była koniecznym “wystrzałem armatnim pośród ciemności”, ale jej zasługi nie są argumentem by nie celować lepiej.

No, niby obronę miał, ale został skazany zanim się proces rozpoczął. A gdyby wyrok nie był po myśli izraelskiej strony, to ćwiczono by wariant Kastnera i paru innych. W każdym razie, sąd nasz i ważny, ale sprawiedliwość sami wymierzymy….

Analogia jest zatem w pewnym sensie uprawniona, skoro Paweł M. też został praktycznie osądzony (przynajmniej medialnie) bez ani jednego wypowiedzianego przez siebie w tej sprawie słowa.
(Choć oczywiście porównanie do Eichmanna jest monstrualną parabolą.) Powiem szczerze, że spodziewałem się , że Komisja Terlikowskiego go w przesłucha w jakiejś formie, choć w czasie jej prac siedział w areszcie. Dodam, że nie mam zamiaru umniejszać tu wagi zebranego przeciw niemu materiału i świadectw osób pokrzywdzonych.

Myślę, że winne takiego zamieszania jest to, że za mało publicznie wytłumaczono rolę komisji, a nie chodziło w niej o rozsądzenie winy PM. Większość spraw PM tak naprawdę była lub będzie rozsądzona gdzie indziej. Sprawy wrocławskie „rozsądził” ojciec Zięba i tam PM. się bronił, widać przekonująco. Zięba uznał jednak jego winę skoro próbował lokalnie ofiarom zadośćuczynić. Problem, że nie przekazał sprawy wyżej, a z wypowiedzi ofiar wynikało, że to było to czego oczekiwały (zadośćuczynienie nie było ich celem choć się należało). W sprawie zakonnicy będzie natomiast osobny proces, gdzie również PM. będzie miał głos. Komisja miała wyjaśnić procedury, które użyto i których nie użyto. Oceniała przede wszystkim funkcjonowanie zakonu i grup w nim, ewentualność tuszowania, kontakt ze skrzywdzonymi, a w drugiej kolejności zebrała materiał dowodowy. Zbieranie materiału nie wymaga uczestnictwa oskarżonego. Sądzeniem zajmą się już w Watykanie. Wrażenie rozsądzania sprawiły media. Ale szczegóły pracy komisji znają red. Duda i Terlikowski. Może warto, żeby napisali jeszcze jeden artykuł w o tym jak wyglądała praca i jaki był jej cel i stosunek do PM. ? Wiem, że podobne już były, ale wciąż widać wątpliwości.

Minął rok. Pamiętam te rozmowy tutaj, forum. Ofiarami Pawła M. są ponad wszystkim poszkodowane dziewczyny, dziś już kobiety. A jednak tak jak wtedy myślę o kręgach na wodzie. O tych którym ta sprawa odebrała wiarę, złamała poczucie zaufania do kościoła. Cieszę się, że T. Terlikowski porusza temat w szerszym, a moim zdaniem koniecznym kontekście: jakie zagrożenia niosą formy duchowości. Jakie zagrożenia pojawiają się w duszpasterstwach? Czy inne zakony skorzystają z doświadczenia Dominikanów czy tylko ucieszą się, że to u innych? Z wymienionych rzeczy cieszy mnie superwizja. Tego brakowało. Z dawnych lat w DA pamiętam żarty o „wielbicielkach braci” (nie chodzi o poszkodowane (!!!) tylko o „duszpasterskie klimaty”, braci nie stroniących od wyrazów sympatii (oby platonicznych), wyjazdy, namioty, gdzie gubi się dystans, zasłyszane historie gdzie kto był, z grupą na dyskotece, w kinie z „aktywem” DA). Czuło się, że aktyw jest ponad cywili. Mieli dostęp. Byli bardziej uduchowieni. Wszyscy byli uduchowieni tym świeżym jeszcze zapałem. Grupki dzielenia niczym AA, gdzie ludzie potrafili dzielić się najintymniejszymi rzeczami, a inni myśleli o podobnej „niewymuszonej konieczności” ze zgrozą. Kto był ten zna, może odczuwa inaczej? Wiek studencki, kiedy popełnia się jeszcze dziecięce błędy ale ponosi już dorosłe konsekwencje wymaga niezawodnych przewodników. Posłać kogoś niedoświadczonego, nieskontrolowanego to jak wilka między owce. Natomiast sukces widziałabym odwrotnie do sukcesu. Tam gdzie ludzie wychodzą z wypiekami na twarzy z rekolekcji, tam gdzie pół grupy słyszy powołanie, tam gdzie „jest moc”, tam trzeba szukać „dziury w całym”.

Jeszcze jedna myśl. Nie daje mi to spokoju od czasu tej sprawy. Może ktoś spojrzy z boku. Pamiętam takie rekolekcje u Dominikanów w Krk. Ojciec (nie pamiętam kto, mógł to być każdy, jakieś 20 lat temu) postawił monstrancję i mówi coś w rodzaju „dziś tu możecie dotknąć (samego) Jezusa w tej monstrancji” po czym wszyscy podchodzili dotykając szkła pod którym znajduje się opłatek. Tak to pamiętam. Wydało mi się to dziwne. Bardzo dziwne. Niby nic, bo tak samo przyjmuje się komunię, ale sprawiało to wrażenie jakiegoś innego nieznanego obrzędu. Mamy równie dziwne jak całowanie krzyża. Nie wiem. W moim odczuciu było w tym jakieś złamanie (…?) sakrum powodujące emocjonalne pobudzenie.

Owszem, konsekrowana hostia to najczęściej okrągły opłatek z mąki przennej. Miała to być jakaś ironia? Opisałam tak, żeby nie było wątpliwości w szczegółach opisu i raczej żeby uzyskać merytoryczną ocenę sytuacji, która budziła i budzi moje wątpliwości. Nie tyle w kwestii zgodności co zasadności takiego „rytuału”.

@W. Tak słowa mają duże znaczenie. Nie rozumiem na przykład jak można nazwać tych co ujawnili sprawę szczecińską twórcami czarnego PR’u i dodać sobie otuchy, słowami że z Bogiem damy radę. heh

Na wszelki wypadek zaprzeczę, że ja coś takiego mówiłem / pisałem. Jestem tu dziś przypadkiem i tylko dlatego. że nie chciało mi się wczoraj iść na imprezę. heh

Dobrze, że Pan zaprzeczył, bo z chęcią zmierzę się z autorem tej wypowiedzi (ale to raczej poza forum). W takim razie życzę dobrego imprezowania w przyszły weekend.

Czekaj W.ojtek. A w tygodniu imprezujesz czy tylko w weekendy?
Bo kolega (nawet nie wiem skąd, ale chyba z Warszawy) wysłał mi wczoraj zaproszenie na imprezie w Lublinie, we wtorek 27 września o 19.00. Impreza otwarta.

Jeśli namówie koleżankę (która jeszcze nic o tym chyba nie wie,
ale zaraz się dowie) to we wtorek się wybierzemy do Lublina
na jeden dzień. Na razie mój mąż miłosiernie się zgodził,
że mu zostawie cały dom na głowie. Koleżanka pewno też
wszystkie obowiązki powierzy mężowi. A wtedy Ty się dasz namówić na wypad do Lublina? Ja wiem, przegiełam. Ale najpierw oczywiście superizora zawiadom i poproś o zgodę. Co za nuda. Ten superwizor chyba nic ciekawego nie ma do roboty przy Tobie.

Dla tych którzy nie zrozumieli grypsu w formie swawolnego
flirtu o imprezie, to słowo “impreza” to szyfr użyty
na poważne spotkanie poważnych ludzi zaniepokojonych
kondycją moralną decydentów w Kościele.

Coraz bardziej nabieram przekonania, że tu nie ma czego ratować, skoro ujawnienie prawdy nazywa się nadal tworzeniem czarnego PR’u.

A zgorszenie budzą nie nieprzyzwoite czyny, ale to że ktoś
głośno o nich mówi lub podejmowane są śmieszne próby podważania wiarygodności wyroku, który zapadł w sądzie biskupim w najdłuższym procesie świata i tym samym blokuje się uparcie jego ujawnienie. A najlepiej to się opowiada, że nadużycia to nie u nas.

Jakkolwiek niedoskonała była komisja dominikańska
(bo choćby PM nie miał możliwości przedstawienia swojej wersji), to w takiej postawie dominikanów jest godność w zmierzeniu się z bolesnymi wydarzeniami i wyciągnięcie wniosków na przyszłość.

A gdzie jest reszta Kościoła?

No właśnie, jakoś nie bardzo rozumiem co w tym dziwnego. Przecież za każdym razem podczas przyjmowania komunii sacrum styka się z profanum i odwrotnie. Wiele zależy od wiary – zarówno tych przyjmujących komunię, jak i tych dotykających monstrancji. Kobieta z krwotokiem też dotknęła fizycznie Jezusa i została uzdrowiona, bo dotknęła Go z wiarą. Komunię też można określić mianem ‘dziwnego obrzędu’, jeżeli całe wydarzenie będzie traktowane na sposób magiczny. Zresztą nie brakuje księży dla których udzielanie komunii to już taka normalka, że nawet nie wypowiadają słów Ciało Chrystusa i rozdają jak by to był precel z odpustu.

@Konan. W kontekście PM stwierdzenie “dotknięcie sacrum przez profanum” bardzo mi się źle kojarzy. Nie będę rozwijać. Ale z takim skojarzeniem to zupełnie niechrześcijańskie. Sądzę, że @Głos rozsądku też mógł mieć podobne skojarzenie, ale nie wnikam. Ale żeby było jasne, też dla @Martyny – mnie nikt nigdy u OP nie skrzywdził, natomiast bardzo cieszy mnie, że dominikanie wzmocnili superwizje. Miło mi też powiedzieć już wcześniej w niektórych duszpasterstwach superwizja funkcjonowała, zapewne bez wytycznych. Jak są rozsądni i odpowiedzialni ludzie, to reagują nawet bez wytycznych na przypadki “zaczadzenia”. 😉

Dla jasności. Temat do którego się odniosłem – dotknięcie monstrancji podczas jakichś rekolekcji – absolutnie nie łączę/nie łączyłem z PM. To dwie różne sprawy.
Wyrażam opinię, bo też kiedyś byłem na rekolekcjach (bodaj w Lublinie), gdzie znany mi ksiądz kt. prowadził rekol. zaprosił tych którzy chcą, by dotknęli Jezusa w monstrancji. Nikt nikogo nie zmuszał. Kto chciał, podszedł, dotknął. I tyle.

Konan, dziękuję Twoja odpowiedź jest odpowiedzą której szukałam. Czyli nie jest to jednostkowa praktyka. Dla mnie łączenie z PM. bierze się z podejrzenia, że mogłam w jego rekolekcjach uczestniczyć. Wielu mogło, aczkolwiek wiadomo, że na szeroką skalę nie stosował rzeczy świętokradczych. Żałuję, że właśnie o tym mało się mówi, że wcale nie był schowany, że pozwolono mu kształtować duchowość wiernych. Nadal jednak sam taki akt mi się nie podoba. Jest czymś magicznym, nawet jeśli teologicznie zgodnym z nauką. (co do opłatka raz jeszcze tłumaczę, chodziło o precyzyjny opis, ciekawe, że użycie słowa bardziej skupia uwagę niż sam akt).

@Głos rozsądku. Czy uwalnianie od krasnoludków i wypędzanie demonów z żarówek różni się zasadniczo czymś od posądzania, że diabeł się wcielił w kota domowego lub, że dziecko płacze w nocy, bo młode małżeństwo zamieszkało w mieszkaniu, gdzie wcześniej była melina i śpi w miejscu gdzie inny mężczyzna znęcał się nad kobietą? Nie wiem czy żarówki zostały uwolnione od demonów, ale dziecko podobno spało spokojnie po odprawieniu mszy św w tym mieszkaniu. @Głos rozsądku, ratunku! Bo ja się nie dziwię, że ludzie odchodzą z Kościoła.

@Kinga: czy znany fragment Ewangelii gdzie złe duchy wstępują w stado świń, to alegoria? czy wiara musi być maksymalnie racjonalizowana? jak racjonalnie wytłumaczyć to, że w obecności jednych ludzi czujemy się dobrze, a innych – źle? jak to się dzieje, ze czujemy na sobie czyjś wzrok. albo ludzie oddaleni od siebie myślą o sobie w tym samym czasie? heh

Czy tymi samymi słowami o wypędzaniu złych duchów ze świń
będzie Pan przekonywał tych co odeszli z Kościoła, bo próbowano na nich uskutecznić zaocznie egzorcyzmy w Centrum Jana Pawła II? Czasami warto racjonalizować, zwłaszcza gdy ocieramy się o magię i zabobon. Choć zgadzam się, że wiara przekracza możliwości rozumu i nie chodzi tu o jakieś doświadczenie intelektualne.

OK, to są dwie różne sprawy – możliwość opętań oraz uwikłań przedmiotów i miejsc – jest o tym spora, poważna literatura i dokumentacja. Natomiast na pewno nie jest to dobry sposób na duszpasterstwo, zwłaszcza uprawiane w mass mediach. W tym sensie mówienia o kotach przez znanego kaznodzieję nie było zbyt przemyślane, pełna zgoda. Dobrze pisze o tym na Deonie Marta Łysek. Duszpasterstwo w pierwszym rzędzie powinno się skupić na podkreślaniu dobra i mówieniu o nim oraz na tym, co łączy a nie dzieli.

Powinno być oczywiście: wypędzenie złych duchów i wpędzenie go w stado świń. Dziwi mnie Pana przyzwolenie na takie irracjonalne metody powiększania grona wiernych, wyrwane z kontekstu historycznego, ale oczywiście może Pan mi zarzucić brak wiary. To jest zawsze bardzo dobry agrument w ewangelizacji. Tylko co Pan chce osiągnąć?

@Kinga,
Piszesz: ” uskutecznić zaocznie egzorcyzmy”, które często występują w połączeniu z psychomanipulacjami, oddziaływaniem na podświadomość, nieświadomych tych praktyk osoby… tego jest cała masa w kościele, sekciarstwo kwitnie w praktykach zakonno – księżowskich. Słabe, zaburzone osoby, pozbawione władzy nad sobą, próbują wpływać na innych. Z jednej strony zaburzony oficjalny porządek kościoła i odejścia ludzi, z drugiej podziemnie uprawiane sekciarstwo, no po prostu taka ” marihuana” kościelna… Połączenie tych dwóch zjawisk w kościele, także nie jest przypadkowe, zgniliznę próbuje się przykryć charyzmatem, sądząc, że nie będzie cuchnąć, a cuchnie podwójnie. Szkody i krzywda ludzka nieoszacowana. Sądzę, ze po sprawie PM, podziemie charyzmatyczno – egzorcystyczne, działa ostrożniej, na pewno jednak jest mocno obecne w kościele, stosując przemoc psychiczną.

@Glos rozsądku i @Basia
Ofiar jest więcej. Kręgi zła. Wpływ chorej duchowości i takiego wybrania przez Boga oraz potrzeba misji. Wiem, o czym mówię. O innych osobach będących pod wpływem rozeznawania duchowego tego człowieka. Znałam taką osobę.
Z depresją później.
Kontakt się urwał 14 lat temu.

Poruszyłam ten temat i tę historię właśnie z tego powodu. Będąc przez kilka lat w DA czułam się bezpiecznie. Fizycznie, duchowo, psychicznie. A jednak pewne rzeczy wcale dobrze się na mnie nie odcisnęły. Żadnej fizycznej czy psychicznej przemocy tam (wtedy) nie było, ale zadaję sobie pytanie czy duchowej też nie. Czy jest to możliwe, że gdzieś w tle była duchowość Pawła M. albo jemu podobnych? Czy był on sam? Nigdy już tego się nie dowiem, a przecież to dorastanie w wierze. W skrzywionej wierze czy w nie skrzywionej? Ten przykład obrazuje o co chodzi ze złamanym zaufaniem duchowym. Wątpliwość w czym tak naprawdę się uczestniczyło. Nie wiem czy spotkałam Pawła M. i to mnie przeraża. Mógł prowadzić rekolekcje (mam takie mgliste wrażenie, a byłam na wielu: Krzysztofowicz, Góra, Zięba, Salij, wszyscy ze świecznika Dominikanów, jak przez sen pamiętam koleżankę zachwalającą mi chyba właśnie Malińskiego, myślałam, że mówi o tym z TP). Mógł być na spotkaniu o sektach (pamiętam, że ten który je prowadził mówił wiele o duchowości wschodniej), mógł być… gdziekolwiek. Obok. Człowiek będący seryjnym gwałcicielem. Człowiek będący w istocie świętokradcą, mógł formować duchowo setki osób i jego ślad może być trwały. To coś o czym pisze Terlikowski, a o czym Dominikanie nie mówią. Temat który trzeba poruszać.

Po serii takich przypadków (nie tylko przecież u dominikanów) kompletnie straciłam zaufanie do grup w kościele, a gdy nagle słyszę o “gwieździe” kościelnej, która tłumy gromadzi, reaguję na odwrót niż reagowałabym kiedyś).
Ja z czasów studenckich bardzo szanująca dominikanów, w sumie im zawdzięczająca zostanie przy wierze.
I wiem jedno: cechą najważniejszą dobrego duchownego (czy księdza, czy zakonnika) jest jedno: bycie osobą wierzącą w Boga, idącą na co dzień drogą Chrystusa- ON ma być ich punktem odniesienia w głoszeniu Słowa. A wcale habit czy sutanna nie oznacza, że ma się do czynienia z wierzącym duchownym (przykład Pawła M.) jest tego żywym przykładem.
I przy tym wszystkim odrzuca mnie zupełnie duchowny, który angażuje się partyjnie po którejkolwiek stronie (a na TT czy fb widać takich jakże wyraźnie!).
Za to przemawia do mnie to, co np. na fb czytam o. Krzysztofa Pałysa OP. Ten sposób “pójścia ze Słowem”, gdzie nie on, zakonnik jest taką gwiazdunią, a przekazuje Słowo.

@Basia. Zachowajmy trzeźwość myślenia. Nawet jeśli słuchałaś rekolekcji seryjnego gwałciciela, to Ciebie nie zgwałcił. To pozytywne. A ja uważam dodatkowo, że dobrze świadczy o Tobie. Nie poszłaś na ten lep.

Dokładnie trzy dni temu (można przeczytać w tvn24/kraków) zapadł wyrok skazujący Roberta J. za uwięzienie, torturowanie i brutalne morderstwo studentki w latach 90tych, którą następnie oskórował, a szczątki wrzucił do Wisły. Czy będziesz się przejmować, że go mogłaś na ulicy spotkać? Co więcej on był później, po tej zbrodni w jednym z duszpasterstw jak donisiła prasa (nie dominikańskim żeby nie powstała plotka). Jak mogą się czuć ludzie, którzy siedzieli z nim obok w ławce i się modlili? A no powinni się cieszyć, że nic im się nie stało kiedy sędzia w uzasadnieniu czyta: zaburzenia preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych.

No moje miasto to mogłam, aż mnie dreszcz przeszedł. Ale tu nie chodzi o samo spotkanie, a jednak o naukę, interakcję. Właśnie minusem jest, że było to dawno, rzeczy się zlewają, nauczanie. Zapomina się, ale to jest. Tak jak można zapomnieć lekcje jazdy na rowerze, ale postępuje się wedle nich chwytając kierownicę. Żeby nie było mam również wiele dobrych wspomnień.

Pod tym artykułem

https://wiez.pl/2022/09/15/nie-da-sie-zobaczyc-piekla-i-zostac-takim-samym/

@Konrad+Schneider, @Judyta i @Konan wymienili cenne uwagi o tym kto powinien być dopuszczany do słuchania spowiedzi i przwodnictwa duchowego.

Dodam tyle, a może wspomiani włączą się do dyskusji:
z relacji telewizyjnej Archiwum X, które badało sprawę zbrodni popełnionej przez Roberta J. można było się dowiedzieć (nie wiem jakim cudem to odkryli), że Robert J. trafił do wspólnoty modlitewnej po popełnieniu tej zbrodni za namową swojego spowiednika, u którego wyspowiadał się z tego co zrobił…..
Spowiednik, starszy kapłan już nie żyje.

A jeśliby tej spowiedzi słuchał świeży adept seminarium?
Pytam raczej w trosce o takiego spowiednika, a nie o przestępcę
lub potencjalną możliwość kolejnych ofiar. Tam już superwizja nie sięga.

Z czego się spowiadał to nie wiemy. Do domysł. Natomiast tu i może tam też bardzo ważna uwaga, tylko w pustkę niestety trafi 🙁 zwierzchnik nigdy nie powinien być spowiednikiem podwładnego. Gdyby tym się kierować „tajemnica spowiedzi” nareszcie przestała by był ucieczką przed odpowiedzialnością i metodą zamiatania spraw.

Basia: na każdą sytuację jest dobra odpowiedź w Biblii. Proszę pamiętać o przypowieści o pszenicy i chwaście. One rosną razem, czasami bardzo blisko siebie. Co więcej, to dotyczy nie tylko, a może nawet nie tyle różnych osób, co również naszego serca, w którym jest zarówno dobro, jak i jego brak. Dlatego nie ma i nie będzie idealnych sytuacji – w zakonach, w pracy, w rodzinach, i w naszym sercu. Trzeba starać się dobrem odpowiadać na zło, tylko to powiększa zasięg dobra, i nie kontemplować zła, bo to zwiększa jego siłę i działanie [do siebie: łatwo powiedzieć…]

W związku z przejrzystością i jednoznacznością: Czy zarzuty wobec Paweł M. były zgłoszone polskiej prokuraturze? Jak postąpiono z poszkodowanymi i czy przystali na to? Czy może wypowiedzieć się w ich imieniu ktoś reprezentujący krzywdzonych?

o, widzę że kolega zupełnie nieświadom. Paweł M. został aresztowany w kwietniu 2021 roku na 3 miesiące, a potem ten areszt przedłużono, o ile pamiętam. Natomiast czy proces karny już się odbył, tego nie wiem, i jaki jest obecny status oskarżonego – takoż nie

jeszcze dodam, że najpoważniejsze zarzuty już się przedawniły, i wypłata odszkodowań przez zakon OP jest aktem dobrej woli, do którego nie był zobligowany stricte prawnie. Jeśli to Cię interesuje, to tu na portalu Więzi jest dużo artykułów i wywiadów dot. tej sprawy.

@W. i @Adam+G. nie wypowiadam się w imieniu pokrzywdzonych (żeby była jasność), tylko swoim. Natomiast raczej jest powszechnie wiadome, że wypłata odszkodowań trzymając się litery prawa nie przysługiwała. Szanowny @W. jeśli jesteś jakimkolwiek @W. OP,
to niesmaczne jest przypominanie o tym. Trochę jakbyś chciał powiedzieć, że wypłaciliśmy, ale się nie należało.