Pomysł zaostrzenia kar za krytykę religii powinni dziś piętnować zarówno wierzący, jak i niewierzący, zanim trafi pod obrady parlamentu. Dobrze, by przykład dali także biskupi – mówi ks. Alfred Wierzbicki.
Posłuchaj rozmowy Bartosza Bartosika z dr. Tomaszem Snarskim o prawnych aspektach pomysłu Solidarnej Polski w podcaście „Zwięźle”
Bartosz Bartosik: Solidarna Polska zbiera podpisy pod inicjatywą w „W obronie chrześcijan”, czyli projektem nowelizacji Kodeksu karnego, który rozszerza państwową ochronę instytucji religijnych – a zwłaszcza Kościoła, bo głównie o nim piszą autorzy w uzasadnieniu projektu – i zwiększa kary za krytykę religii. Czy Kościół potrzebuje zaostrzenia prawa karnego?
Ks. Alfred Wierzbicki: Nie. Jedynym podmiotem, który tego potrzebuje, jest Solidarna Polska. Partia Zbigniewa Ziobry próbuje instrumentalizować Kościół i wiernych. Podobnej instrumentalizacji dopuścił się w październiku i listopadzie 2020 roku Jarosław Kaczyński, gdy namaszczał narodowców do obrony kościołów przed protestującymi uczestniczkami i uczestnikami Strajku Kobiet. Tymczasem Kościół nie jest własnością żadnej partii ani żadnego ruchu, nie potrzebuje więc takiej politycznej protekcji.
Religijni fundamentaliści i ich autorytarni sojusznicy w polityce chcą zamknąć usta krytykom Kościoła. Walczą w ten sposób o dominację w przestrzeni publicznej i medialnej
Oczywiście zdarzają się przypadki zakłócania nabożeństw i należy temu przeciwdziałać, ale po pierwsze skala takich zjawisk jest minimalna, a po drugie nie potrzeba do tego zaostrzenia Kodeksu karnego. Pamiętajmy też, że krytyka Kościoła i religii jest w Polsce zjawiskiem znacznie szerszym. Ona bywa bardziej lub mniej zasłużona, ale krytyka jest potrzebna każdej instytucji – a zwłaszcza Kościołowi – bo może budzić do refleksji i być ozdrowieńcza.
Jeśli Kościół nie potrzebuje politycznej protekcji, a potrzebuje krytyki, to dlaczego Radio Maryja wspiera zbiórkę podpisów pod projektem, a jedynym biskupem, który skrytykował działalność Solidarnej Polski, jest metropolita lubelski Stanisław Budzik?
– Czuję dumę, że akurat mój arcybiskup zajął w tej sprawie stanowisko i zrobił to w duchu relacji państwo-Kościół, jaką sformułował Sobór Watykański II. W komunikacie podpisanym przez kanclerza kurii lubelskiej ks. Adama Jaszcza czytamy: „misją kapłanów powinno być apelowanie do ludzkich sumień, a nie domaganie się zaostrzenia kar”. To bardzo dobre sformułowanie, choć ja bym je jeszcze doprecyzował: misja Kościoła polega nie tylko na apelowaniu do sumień, lecz także na ich kształtowaniu. To droga wpływania na porządek społeczny, jaką powinien podążać Kościół, a nie stawiać na zaostrzenie prawa.
Jeśli zaś chodzi o Radio Maryja, ale także na przykład stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, to tym środowiskom od lat zależy na promowaniu wizerunku chrześcijan jako grupy prześladowanej. Partia Zbigniewa Ziobry stara się z kolei zbijać na tym kapitał polityczny i w tym sensie te grupy żyją ze sobą w pewnej symbiozie. Sama teza o prześladowaniu chrześcijan jest prawdziwa w odniesieniu do niektórych państw Azji czy Afryki, ale nie można jej przenosić na grunt polski, gdzie po pierwsze wszystkich obywateli chronią prawa człowieka gwarantowane przez Konstytucję, a po drugie chrześcijanie stanowią większość obywateli i Kościół rzymskokatolicki cieszy się szeregiem przywilejów, także tych nie zapisanych w prawie.
Projekt Solidarnej Polski próbuje rozszerzyć interpretację obrazy uczuć religijnych. Według autorów istnieją obiektywne zachowania – jak zakłócanie nabożeństw – które obrażają uczucia religijne, nie trzeba więc szukać konkretnych obrażonych osób, by stwierdzić przekroczenie prawa.
– Już dziś trudno zdefiniować obrazę uczuć religijnych, a wprowadzenie w życie podobnych przepisów byłoby kuriozalne. Obraza zawsze jest subiektywna i wymaga udowodnienia, że potencjalnie obrażony ucierpiał przez zachowanie innego człowieka. Istnieje czasem napięcie między swobodą wyznawania a swobodą wypowiedzi i manifestacji, a zadaniem dojrzałego państwa powinno być stworzenie takich warunków współżycia społecznego, by oba te prawa były realizowane. Nie da się jednak tego zapewnić przez instrumentalizację religii.
Jednocześnie uważam, że na ten moment projekt Solidarnej Polski nie ma wielkich szans na wejście w życie.
Może wypuszczenie tego projektu ma na celu mobilizację elektoratu fundamentalistycznego, który nie chce autonomii Kościoła i państwa? Albo pogrożenie krytykom Kościoła, by uważali na to, co mówią i robią, bo zawsze można z szafy wyciągnąć ten projekt i postraszyć ich odpowiedzialnością karną?
– Próba zamknięcia ust krytykom Kościoła jest formą walki fundamentalistów i ich autorytarnych sojuszników w polityce o dominację w przestrzeni publicznej i medialnej. Chodzi zresztą nie tylko o nasilającą się wraz z sekularyzacją krytykę Kościoła z zewnątrz. To samo dotyczy wyciszenia krytyki wewnątrz Kościoła.
Sojusze fundamentalistów i autorytarnych polityków nie są oczywiście na świecie niczym nowym. Zazwyczaj kończyły się źle dla Kościoła. I bywały tyleż niebezpieczne, co śmieszne – przypominają nadymanie się żaby.
Jak uchronić przed nimi Kościół?
– Projekt Solidarnej Polski powinien spotkać się z tym samym, co nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej z 2018 roku. W wyniku ostrej krytyki międzynarodowej i wewnętrznej parlament ostatecznie wycofał się z jej kontrowersyjnych zapisów. Pomysł zaostrzenia kar za krytykę religii powinni dziś piętnować zarówno wierzący, jak i niewierzący, zanim trafi pod obrady parlamentu. Dobrze, by przykład dali także biskupi.
Znów odwołam się do komunikatu kurii lubelskiej. Wyczytuję z niego dwa kluczowe postulaty. Po pierwsze, by nie wykorzystywać kościołów do agitacji politycznej. A po drugie, by nie zaburzać liturgii treściami, które do niej nie przynależą. To bardzo trafne obserwacje i dobry punkt wyjścia dla innych biskupów do zabrania głosu.
Zabranie głosu przez abp. Stanisława Budzika to również symptom końca pewnej epoki, w której obowiązywała niepisana zasada jednomyślności, gdy biskupi czekali z zajęciem stanowiska na dany temat na konsultacje w gronie episkopatu. Uważam, że powinno być dokładnie odwrotnie – biskupi powinni wychodzić czasem przed szereg i w istotnych sprawach zabierać głos przed całą grupą, by dać dobre świadectwo innym biskupom, a także swoim wiernym. Do takiego pełnienia funkcji biskupiej zachęcał ostatni Sobór, jak również wszyscy papieże co najmniej od Jana XXIII.
Nie obawia się ksiądz sytuacji, jakie obserwujemy w Stanach Zjednoczonych, gdzie biskupi sąsiednich diecezji głoszą odmienne werdykty na przykład w sprawie dopuszczenia do sakramentu Eucharystii przewodniczącej Kongresu Nancy Pelosi, która, pod pewnymi warunkami, jest zwolenniczką prawa kobiet do aborcji?
– Wielu wiernych, zarówno świeckich, jak i duchownych, tego się obawia. Chcą jednoznaczności i jednomyślności. Moim zdaniem milczenie w imię jednomyślności jest groźniejsze niż różnica zdań.
Łączyć ma nas Chrystus, a w innych sprawach powinniśmy móc głośno wypowiadać swoje zdanie i umieć je uargumentować. Gdy w Kościele istnieją różne opinie, należy je wyrażać, bo nie ma nic złego w różnorodności. Co więcej Kościół z definicji jest różnorodny – inaczej nie byłby powszechny – więc w sprawach pastoralnych i społecznych dopuszcza nawet głęboką różnicę zdań. Jej wybrzmienie służyłoby też kształtowaniu dojrzałego sumienia wiernych. Zobaczyliby oni, że skoro istnieją różne opinie, to nie we wszystkim trzeba i należy się zgadzać z hierarchami, zwłaszcza gdy sumienie podpowiada nam inaczej.
Amerykański przykład jest sprawą duszpasterską, a nie doktrynalną. W ogóle większość – o ile nie wszystkie – sprawy, które dzielą dziś katolików na świecie, są natury duszpasterskiej.
Wymaganie jednomyślności w sprawach społecznych czy pastoralnych może być opresyjne. Jeden z biskupów opowiadał mi o zebraniu po wypowiedzi abp. Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”. Nie wszyscy biskupi diecezjalni byli za poparciem metropolity krakowskiego, ale ponieważ istniał wielki nacisk na jednomyślność i zostali przegłosowani, to wbrew własnemu sumieniu podpisali się pod wspólnym oświadczeniem. To jest gwałt na ludzkim sumieniu.
Czy to także przykład głoszenia Boga „w sposób sprzeczny z Bogiem”, przed którym przestrzegał papież Franciszek podczas pielgrzymki pokutnej do Kanady?
– Zgadza się. To jest kapitalne stwierdzenie i choć papież bywa krytykowany, że podczas tej wizyty nie poszedł wystarczająco daleko, to jestem pod wielkim wrażeniem, jak głęboko zdiagnozował on problem szkół rezydencjalnych, które krzywdziły pierwsze narody amerykańskie. Franciszek pokazał, że udział Kościoła w zaplanowanym systemie wynaradawiania dzieci, separacji ich od własnej tradycji, stosowania wobec nich przemocy, to nie tylko szkodliwy prozelityzm, ale także zbrodnia przeciwko autonomii i godności osoby. Nazwał te praktyki „kulturowym ludobójstwem” i ta diagnoza jest również przestrogą przed posługiwaniem się instrumentami prawa w celu ewangelizacji. Ewangelizacja za pomocą państwowego przywileju jest karykaturą.
Ks. Alfred Wierzbicki – ur. 1957, ksiądz archidiecezji lubelskiej, filozof i poeta, wieloletni kierownik Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w latach 2006–2014 dyrektor Instytutu Jana Pawła II KUL i redaktor naczelny kwartalnika „Ethos”. Blisko współpracował z abp. Józefem Życińskim, m.in. jako jego wikariusz biskupi ds. kultury. Autor wielu książek naukowych i eseistycznych – m.in. „The Ethics of Struggle for Liberation”, „Filozofia a totalitaryzm. Augusta Del Nocego interpretacja kryzysu moderny”, „Polska Jana Pawła II”, „Kruche dziedzictwo. Jan Paweł II od nowa” – oraz tomików wierszy. Należy do Rady Naukowej Laboratorium „Więzi”.
Przeczytaj także: Czego o Kościele w Polsce dowiadujemy się z diecezjalnych syntez synodalnych?
„Wymaganie jednomyślności w sprawach społecznych czy pastoralnych może być opresyjne. Jeden z biskupów opowiadał mi o zebraniu po wypowiedzi abp. Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”. Nie wszyscy biskupi diecezjalni byli za poparciem metropolity krakowskiego, ale ponieważ istniał wielki nacisk na jednomyślność i zostali przegłosowani, to wbrew własnemu sumieniu podpisali się pod wspólnym oświadczeniem. To jest gwałt na ludzkim sumieniu.” Ahahahahahaha. Łamanie sumień może mieć w katowniach Białorusi i Rosji, a nie podczas spotkań towarzystwa wzajemnej adoracji i wspólnych interesów. Biedni biskupi, tacy złamani. Jak bardzo złamany był postępowy biskup Ryś? Podpisał, ale „się nie cieszył”? Podpisał, bo nie miał czasu i biegł zapełniać stadiony młodzieżą? Ufanie biskupom to grzech głupoty, tam nie został kamień na kamieniu. Tak jak piszę zawsze, nie ma różnicy między Głódziem, Jędraszewskim i tymi policzalnymi na palcu jednej ręki hierarchami, którzy nie krzyczą i mówią po kościelnemu te ładne, okrągłe słowa – wszyscy razem mają wspólne same interesy i wspólne metody. Nawet mi was nie żal.
@karol : Znowu w punkt! Dzieki!
@karol. Słabo z tym zabieraniem głosu przez innych. „Dziękujemy, poradzimy sobie” – no nie potrafią. Tak to bywa, milczenie, ciche głosy sprzeciwu, jakieś jednostki. A fałszywa jedność za cenę Ewangelii i tak się zemści. @ Karol i takie pytanie. Nie męczy Cię to patrzenie na zło, samo zło? W KRK?……… Dziś w punkt to Ezechiel 🙂 z czytań: Ez 16, 1-15, 60.63 ……… Nie usprawiedliwiam żadnego abp i bp tym opisem, znasz mnie z komentarzy. Opis zdrady od wieków ten sam i Bóg wierny od wieków … Nawet w tym KRK. Może któryś z abp i bp się wypowie, czy wierzy w Niego, czy w państwo.. hm …
Zazwyczaj nie podzielam opinii ks.Wierzbickiego, ale w tym przypadku popieram. Ale zasadniczo to ja w innej sprawie. Arcybiskup Ryś nie podpisał tego listu. Poniżej jego treść i lista sygnatariuszy:
„Jako biskupi zgromadzeni na spotkaniu świątecznym solidaryzujemy się z Tobą wobec krzywdzących ataków, jakie musi znosić Obrońca Prawdy ewangelicznej. Zawsze godną chwały jest rzeczą opowiadanie się po stronie antropologii chrześcijańskiej, która w człowieku widzi obraz samego Boga. Zapewniamy o braterskiej modlitwie i jedności w Chrystusie” – napisali hierarchowie.
Pismo podpisało 15 duchownych: abp Wacław Depo, metropolita częstochowski; abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski; abp Adam Szal, metropolita przemyski; abp Józef Michalik, senior archidiecezji przemyskiej; abp Stanisław Nowak, senior archidiecezji częstochowskiej; bp Andrzej Jeż, biskup tarnowski; bp Krzysztof Nitkiewicz, biskup sandomierski; bp Marian Rojek, biskup zamojsko-lubaczowski; bp Jan Wątroba, biskup rzeszowski; bp Kazimierz Górny, senior diecezji rzeszowskiej; bp Jan Śrutwa, senior diecezji zamojsko-lubaczowskiej; bp Edward Białogłowski, biskup pomocniczy rzeszowski; bp Stanisław Jamrozek, biskup pomocniczy przemyski; bp Mariusz Leszczyński, biskup pomocniczy zamojsko-lubaczowski oraz bp Andrzej Przybylski, biskup pomocniczy częstochowski.
https://wiadomosci.wp.pl/list-biskupow-w-obronie-abpa-marka-jedraszewskiego-solidaryzujemy-sie-z-toba-6461983760341121a
Ktoś przeczytał pana szkalujący wpis i już na tę stronę może nie wróci, ale będzie powtarzać pana opinie o drugim człowieku. No i co teraz, panie karolu? Jak pan planuje naprawić krzywdę, którą pan wyrządził? Ale zgadzam się, że alibi w postaci presji na jednomyślność dla czynu niezgodnego z sumieniem budzi poważną troskę o kondycję sumień.
Ok, to niech redakcja skasuje mój komentarz szkalujący biskupa Rysia, który tak wyraźnie i wprost, chociaż po cichu, krytykuje grzechy braci w biskupstwie.
Hm, ale skoro podpisała się tylko mała grupka biskupów, to o jakim łamaniu sumień mowi ks. Wierzbicki, opierając się na relacji jednego z uczestników spotkania?
Może Autor dopytałby o to swojego rozmówcę?
Mój rozmówca zastrzegł, że w tej sprawie nie jest upoważniony, by ujawnić źródło.
Ale jednocześnie jest upoważniony, żeby rozgrzeszać, wypowiadać się o moralności, oceniać życie seksualne innych pod względem etyki katolickiej. Nie mam nic do Rozmówcy, raczej interesuje mnie ten dysonans: nie mieć żadnych oporów przed mówieniem o rzeczach wielkich i ostatecznych i równocześnie kryć pokrętne i patologiczne relacje w łonie episkopatu. Widać, łatwiej przepowiadać o zmartwychwstaniu ciał niż ujawnić tajemnicę z plenum KEP.
Myślę, że Alfred Wierzbicki zachowuje daleko idącą wstrzemięźliwość w ocenianiu, nie mówiąc o potępianiu, czyichś zachowań. A nie ujawnianie nazwiska prywatnego rozmówcy, który prosił o sugestię, wydaje mi się po prostu za świadectwo wysokiej kultury.
Ale my nie pytamy o nazwiska tylko o sytuację, w której miało dojść do hehehe łamania biskupich sumień. Przepraszam za śmiech, ale ta fraza wydaje się tak samo oderwana od rzeczywistości jak diagnozy KEP na temat młodzieży.
1. Przecież sytuację ma Pan opisaną w wywiadzie.
2. Ciekawe, że pisze Pan o sobie „po kościelnemu”, stosując „pluralis maiestatis”: MY.
No ale nie wiem, wobec jakiego dokumentu biskupom hehehe łamano sumienia. Czy chodzi o list poparcia dla Jędraszewskiego, podpisany przez 15 biskupów. Czy może o poparcie Rady ds. Apostolstwa czy Czegośtam Świeckich?
@Zbigniew Nosowski – „i odpuść NAM nasze winy” też Pana razi? Może ja nie chcę, żeby mi ktokolwiek odpuszczał winy? Nieustanne pozdrowienia.
Nie razi, albowiem a) ta modlitwa zaczyna się od „Ojcze nasz”, b) jest prawdziwym opisem i wyrazem wspólnego dziecięctwa Bożego. Pańskie przejście od „ja” do „my” było zdecydowanie odmienne.
Może chodzi o wzorzec ogólny takich listów. Były listy pisane w obronie Paetza (gdzie wywierającym nacisk był Jędraszewski) czy Janiaka. Powstały w tak oczywiście negatywnych sprawach, że niewątpliwie złamały ileś sumień…
Bóg nie potrzebuje prawa karnego, ale katolicy w Polsce znieważani przez celebrytów, lempartówki, jawnych i zakamuflowanych wrogów Kościoła już tak. Wyznawców Chrystusa w obrządku rzymsko-katolickim należy zapytać o to w formie referendum wewnątrz Kościoła w ramach realizacji idei synodalności. Polski Kościół należy też chronić przed infiltracją duchownych i hierarchów, którzy wchodzą do jego struktur nie w wyniku realizacji powołań kapłańskich i zakonnych ale realizacji długiego marszu przez instytucje ogłoszonego dawno temu przez marksistów.
Tak właśnie jest, infiltracja przez marksistów. Tak głęboka, że zinfiltrowali nawet Pana komentarz – katolicyzm to posłuszeństwo władzy duchowej a nie żadne referenda. Proszę stanąć w prawdzie i odbyć wewnętrzny proces nawrócenia, a w ramach pokuty poczytać tweety Przemysława „Polski konserwatyzm” Czarnka.
Nie, no oczywiście żadnych marksistów nie ma, a nawet jeśli są, to tak nieruchliwi jak ślimaki -siedzą tylko w tych swoich akwariach i jedzą sałatę.
Jeśli jednak przyjmiemy (oczywiście -błędnie), że są i coś robią, to trzeba się zastanowić co robią , jakie sobie stawiają cele i jakimi sposobami te cele realizują?
Jedno wiadomo na pewno …Kościół stoi im na drodze. Reszta wniosków wyciąga się sama.
A co z masonerią? Nadal bruździ i podkopuje?
Nie musi. Może siedzieć i pic szampana. Ludziom Kościoła nie jest realnie potrzebna. Wystarczy czarna legenda masonerii jako wszechwyjaśnienie wszystkiego.
Też nie istnieje.
To zupełnie jak Bóg 😉
@karol. Ciekawy wątek tego łamania sumień. Dzięki za dociekliwość. Widać tendencje są po obu stronach, by czasem spojrzeć z poczuciem krzywdy. Dlatego warto wyjść poza ludzkie struktury. Zadać pytania Jemu. Wiem, to tylko forum. I formuła komentarzy. Co ja piszę…… Cuda się czasem zdarzają i nawet takie tylko forum bywa początkiem Rozmowy. A On odpowiada poza protokołem. Tak tu było miesiąc temu 😉
Pani Joanno, ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego dopóki toleruje niezawinione cierpienie.
@karol wiem, że nie chce Pan mieć z Nim nic wspólnego. Nie od dziś czytam Pana komentarze. Znam je dobrze. Obok ironii, temat niezawinionego cierpienia. I, że On nic nie może……… To już nie miejsce, by dalej pisać. Ale rozumiem Pana postawę. Też znam ten kierunek myślenia…..
pozdrawiam
Istnieje nieskończona liczba sposobów istnienia. Bóg może istnieć jako demiurg, może jako postać literacka, ale to nadal i tnienie. Nie istnieje tylko to, czego nie znamy, czego imienia nie znamy. Imię Boga znamy, a więc On istnieje.
@Marek ja znam imię tego wysokiego elfa, władcy Rivendell. Jak rozumiem, akceptuję Pan również jego istnienie.
Istnieje dalej możliwość odpowiedzi na forum. Czasem się kończą. Możliwości. A i … Nie uwierzy Pan, ale ja też nie chciałam mieć nic wspólnego z tą instytucją i nawet z Nim. Podobnie. Podobne argumenty. Chyba było widać.
Pana komentarze bardzo w tym pomagały. Potwierdzały moje oburzenie. Cały brud, absurd i degrengoladę środowiska. Patrzenie w otchłań.
Tylko jakoś wyszło inaczej 😉 Może przypadek na Arrakis.
@karol, i Ewangelia i Bóg mają się cały czas dobrze.
Dziś w drodze do pracy, czekając na zielone światło przy przejściu, towarzyszył mi starszy jegomość. W plecaku schowane miał urządzenie głośno grające, a na nim przyczepiony „święty obrazek”. Z głośnika dochodził donośny głos jakiegoś kaznodziei. Nie wsłuchiwałem się w treść przekazu, ale ciekawe czy obrażał uczucia współczujących czy nie. Takie mobilne monstra dość często spotykam, a to zamontowane na rowerze, platformie rydwanie ciągnionym po drogach. Nawet pielgrzymi do lokalnych sanktuariów, blokujący drogi, urządzający kuglarskie tańce obrazów przy przydrożnych krzyżach, jakby tak na poważnie się zastanowić, obrażają czy nie. Powiadacie Kościół nie potrzebuje politycznej protekcji? To niby dlaczego jest obecny na wszystkich uroczystościach, tych lokalnych i centralnych. Musi świecić każdą oddaną do użytku huśtawkę, drużynkę, przystanek autobusowy. Zawsze w pierwszym szeregu władza i ksiądz im wyżej tym więcej władzy i księży. Pół biedy gdyby tylko chodziło o pieniądze, ale oni bez siebie nie są w stanie istnieć, a powiadacie, że to Kościołowi nie służy, ciekawe.
Proroczo autor przewidział, że kończy się wymuszona jednomyślność Episkopatu w sprawach społecznych. Abp Jędraszewski był łaskaw zabrać głos w czasie kazania dla pielgrzymki krakowskiej na Jasnej Górze i niedwuznacznie poparł projekt Solidarnej Polski „żeby nie były deptane i ośmieszane najświętsze dla nas sprawy”. Czyżby v-ce przewodniczący chciał zdyscyplinować bp Budzika, żeby nie wychodził przed Orkiestrę? Oj, będzie się działo…
@Bertrand, to akurat chyba nikogo nie zaskakuje. Mam wrażenie że Jędraszewski to taki koń trojański… Symbol obrony przestępstw popełnianych przez biskupów (sprawa Paetza), symbol obłudy (choćby teksty o „tęczowej zarazie” w kontekście jego promotora Paetza) oraz symbol kompletnie nieewangelicznych opinii i wypowiedzi…
Koń trojański wprowadzony przez neomarksis.
Gdyby to był koń trojański, to ja bym przed nim ostrzegał.
Kto wie dlaczego nie ostrzegasz… Ja tylko zadaję pytania 😉
No, bo nie jest koniem trojańskim.
Specjalnie mianowany przez neomarksistę Franciszka by ostatecznie skompromitować Kościół w Polsce i odciągnąć od niego miliony młodych….
Wielka potęgą są ci straszni neomarksiści. Rządzą i w Watykanie i w Waszyngtonie. Tylko Moskwa bohatersko stawia im opór?
@Marek2, nie jestem zwolennikiem spiskowej historii dziejów.
@lakaon, i słusznie
Bardzo słusznie. Ja też 🙂
@karol, raczej przez głupotę.
Żarty żartami, ale Kościół i neomarksizm są na kursie kolizyjnym i do konfrontacji musi dojść. Kościół nigdy nie zgodzi się na żadne formy eugeniki, eutanazję społeczna czy inżynierię genetyczną na ludzkich zarodkach. Nie ma takiej opcji. Abp. Jędraszewski powiedział prawdę , ale może przedwcześnie, bo obecne kierownictwo Kościoła chcę to rozegrać inaczej , bardziej „po franciszkańsku”. Być może uznając, że z krucjatą zawsze zdążymy. Czas pokaże.
A dlaczego „inżynieria genetyczna na ludzkich zarodkach” to neomarksizm? Bo tak powiedział ten zabawny ksiądz z KUL, który widzi Lutra nawet w losowaniach grup do Ligii Mistrzów?
Jak się konstruuje „nowego człowieka”- a neomarksizm ma takie ambicje -to od podstaw.
Chrześcijaństwo też ma takie ambicje.
@karol. W swoim założeniu najczystszym chrześcijaństwo i nauki Jezusa to odbudowanie zerwanej więzi Twórcy ze swoim stworzeniem … Zaufanie. Z pewnej rozmowy: „Człowiek ma jednak przerażającą „moc” płynącą z jego wolnej woli – możliwość
wyboru odrzucenia Bożej przyjaźni i miłości. (…) potrafię wyobrazić sobie, że jest to możliwe, a człowiek w tym uporze staje się coraz bardziej zaciekły, aż do zrodzenia nienawiści względem Stwórcy i przypisania Mu całego zła.” oraz „Ale problem z
postmodernizmem jest taki, że w jego najgłębszym zamyśle człowiek zostaje rozebrany ze wszystkiego, zostaje ze swoim do bólu racjonalnym oglądem świata, ogołocony z wszystkiego
co jest “przesądem” i… cóż ma począć? Nie ma wyjścia – musi zbudować, uzasadnić, postawić całą etykę nadającą kierunek i zwrot jego działaniom sam, na sobie, w trakcie swojego
krótkiego życia, które ostatecznie sprowadza się do co najwyżej kilkudziesięciu, jak nie kilkunastu lat prawdziwie dojrzałego, dość kreatywnego i jeszcze nie skostniałego życia wewnętrznego. Któż jest gotów to zrobić? Kto sam gotów jest przeciwstawić się skutecznie dziesiątkom tysięcy lat dziejów, kto jest tym herosem, tym Zaratustrą? Rozglądam się i chyba
nie tylko ja nie widzę nikogo. Nietzsche wcale nie zabił Boga dla kultury, jak się powszechnie powtarza – on jedynie zdiagnozował jego śmierć. I nie miał innego wyjścia, niż podać ludziom
pomocną dłoń w postaci Nadczłowieka. A zatem… Uwierzyć tej rewolucji, to najprościej rzecz ujmując popełnić formalny błąd – aby odwołać się li tylko do rozumu, a przecież jest tak wiele
jeszcze wymiarów rzeczywistości, do których można by się odwoływać w tym sporze.” … „Można popsuć siebie w najgłębszym sensie i choć jest to przez długi czas prawie niezauważalne, to jednak wcale nie jest to zabawa, ani żadne przytulanie ciemności, ani twórcze manewrowanie wśród przypadków i bezsensu. To jest śmiertelnie poważna kwestia, która ma swoje realne i dotkliwe konsekwencje indywidualne i społeczne, materialne i duchowe. No, ale jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie usiadł.”… pozdrawiam
@karol. Bóg nie naprawia świata jak zepsutej zabawki. Odgórnie.
Naruszyłby wtedy wolność człowieka. Tę, która czasem prowadzi na manowce.
Na to pozwala. Wolność. Pana i moją. Na tym forum też. Jak zwykle moderatorów pozdrawiam.
Dał nam ręce i wolę, by coś zmienić. Nie wyręcza nas tam, gdzie możemy.
Daje nam sprawczość. A to, że my non stop w krzaki, jak Adam, no to sorry 🙂
Onkologia. Bóg jest Miłością. Zgrzyta. Tak. Bucza mnie też zmieliła, Karolu.
Ale tych innych Bucz było wcześniej sporo. Również po stronie KRK.
Onkologia nie, ale Bucza jest wyborem człowieka. A onkologia, nie mam odpowiedzi…
Jak to pogodzić z wiarą … w Niego. Nie wiem. Pozdrowienia dla Erlonda.
Polecam książkę „ Tolkien – mit i łaska” Piękne pojęcie „eukatastrofy”.
Pozytywnego zwrotu w sytuacji, gdzie nic już nie mówi o nadziei.
Frodo do Sama …
„-Pamiętasz Shire Panie Frodo? Wkrótce przyjdzie wiosna, rozkwitną drzewa w sadach, ptaki uwiją gniazda w gałęziach leszczyny, na polach zasieją jęczmień, będą jeść pierwsze truskawki ze śmietaną. Pamiętasz smak truskawek?
-Nie, Samie. Nie pamiętam smaku potraw ani szumu wody, ani dotyku trawy. Jestem nagi w ciemnościach. Nie ma już nic, żadnej zasłony, między mną, a ognistym kręgiem. Widzę go na jawie, z otwartymi oczyma.” …
Dobrej nocy.
@laokon. Przecież z krucjatą już wyruszył Cyryl i Putin. Tylko jak to pogodzić z ich przeszłością KGB? Ot taki paradoks i to niestety nie ewangeliczny…… A Watykan nie wie czy im dziękować czy za nich przepraszać. Na pewno Putin przerwał brutalnie marzenia o spokoju w tej i nie tylko części świata. Co na to dyplomacja watykańska, która wspierała Putina w Syrii, by ów z kolei poparł Asada?… Watykan milczy i w tej sprawie – więc może milczenie naszych abp i bp w przypadku ustawy o rozszerzeniu ochrony instytucji religijnych nie jest niczym nowym. Ot załatwienie sobie spokoju i poparcia dla idei rękami różnych satrapów czy też rządów KRK przerabia od wieków. Tracąc wiarygodność. Niestety.
Jeśli Kościół traci wiarygodność od wieków, to może jeszcze kilka wieków to tracenie potrwa, bo tempo nie jest imponujące . Być może jest tak, że jednak to zaufanie od czasu do czasu zyskuje.
Asad w Syrii jednak kościołów nie bombardował, a jego wrogowie- wręcz przeciwnie.
Co do Putina , to gołębie ćwierkają, że zgłosił zamiar oddania Rosji pod opiekę Najświętszej Maryji Panny.
Każda władza potrzebuje legitymacji ,Putin też. Próbował z Cerkwią, ale mimo wyłożenia wielkich pieniędzy, chyba się nie udało- wobec niemalże całkowitej obojętności narodu. Być może, patrząc na skuteczność ewangelizacyjną księży katolickich działających w Rosji uznał , że związanie się z Watykanem będzie lepszym rozwiązaniem. Z kolei papieżowi wizja zakończenia tysiącletniej schizmy wschodniej też bardzo się uśmiecha. I może stąd ta powściągliwość Watykanu w potępianiu Putina. Co wyjdzie z tych rozgrywek , zobaczymy.
Tempo jest imponujące. Wśród młodych. @laokon – proszę sobie wpisać, co pasuje … pozdrawiam – …………………………………………………………. zostawiam kropeczki. Może tak z imienia i nazwiska ? Ksiądz, nie ksiądz jak np. Sebastian. Czasem wiele wyjaśnia.
Żona, mama, no i …. ja.
Wtedy jednak rozmowa bardziej zobowiązująca, albo zbywanie.
A jeżeli ten komentarz jest na poważnie, to sorry, ale jak najdalej od takich słów.
I tu już zostawię kropeczki……………….
Albo się rozmawia, albo publikuje. Jeśli na poważnie wziąć te słowa, to powściągliwość Watykanu będzie po trupach.
Jakie jest stanowisko Watykanu, chyba jest jasne dla każdego.Ja próbuje tylko podać możliwe jego powody. Nie wiem czy są takie czy inne . Jakieś jednak muszą być. Najlepiej zapytać papieża .
@laokon Jasne. Zapytam przy najbliższej okazji. Rok temu napisałam list, może już przeczytał – to pewnie teraz czas na osobistą audiencję…
@laokon, Jędraszewski jest miernym politykiem ze stajni Kaczyńskiego. To działa na rydzykowe media i moherowe berety ale na nikogo więcej. A z ewangelią nie ma kompletnie nic wspólnego.
Ale przecież arcybiskup Marek „Kpinomir” Jędraszewski jest nowym „Wyszyńskim”. Być może, ale Wyszyński był jednak kardynałem xd 😉 https://www.ekai.pl/abp-jedraszewski-nagrodzony-statuetka-lecha-kaczynskiego/
Jak odstraszająco działa abp Jędraszewski nawet na pielgrzymów na Jasną Górę było widac na wczorajszej mszy wieczornej tamże: nie doliczyłem się nawet tysiąca osób („na oko” w relacji na you-tube), a przyszło podobno 4 tysiące… reszta wróciła do domu? Zresztą nie dziwi to; jest tak do bólu przewidywalny, że jak czytam streszczenia jego kazań, to jest to właściwie cały czas jedno, tylko z drobnymi zmianami.
To takie bingo: ideologia grender, neomarksis, Jan Paweł II, wojna, walka, płeć, diesel. Można losowo generować wypowiedzi.
Dla tego tysiaca owa niezmienność to największa cnota arcybiskupa, gdyż utwierdza ich w przekonaniu, że mają Rację Ostateczną.
Jakby zmienił choć jotę został z automatu masonem i neomarksistą, czyli nie wiadomo kim, ale na pewno kimś strasznym….
Już pierwsze pytanie zawiera nieprawdziwą tezę: „Solidarna Polska zbiera podpisy pod inicjatywą w , czyli projektem nowelizacji Kodeksu karnego, który rozszerza państwową ochronę instytucji religijnych – a zwłaszcza Kościoła, bo głównie o nim piszą autorzy w uzasadnieniu projektu – i zwiększa kary za krytykę religii”.
W Polsce „krytyka religii” nie jest karana. I projekt „Solidarnej Polski” nie zaostrza takiej kary (bo jej brak), ani jej nie wprowadza.
Przykro, że autor wywiadu konstruuje na jego początku manipulację (którą niezorientowani będą powtarzać), a jego rozmówca jej nie prostuje, ale w nią wpada i powiela.
Bardzo dobrze, że autor artykuł nie ulega fałszywej narracji ziobrystów. To nie jest żadna ustawa „w obronie chrześcijan” bo chrzęscijanom nic złego się nie działo i nie dzieje. Kanapowej partyjce o poparciu stale zbliżającym się do 0% chodzi o głosy wyborcze skrajnej grupy wiernych spod skrzydeł Radia Maryja. I to właśnie słusznie piętnuje wywiad.
Dyskutowana ustawa jest dowodem, że religia zaczyna nakładać się na ideologię i powoli wykluwa się z tego system opresyjnego działania. Praca Marcina Kuli, „Religiopodobny komunizm” nie tylko nigdy nie straciła na aktualności, ale tymczasem dostaje nowe życie.
Wygląda na to, że przed wyborami partia rozsypała przed kościołem „kartofle”, a jego funkcjonariusze próbują, gdzie się da, jak się da, garściami nabierać do worków, niestety nie wiedząc o tym, że zanim z nich skorzystają one zgniją, a przykry zapach pozostanie i długo będzie się za nimi ciągnął… Wspomniana ustawa, nie wzmocni religii w państwie, przeciwnie pogłębia się rozejście społeczeństwa i kościoła, milczenie księży w tej sprawie, tylko temu sprzyja i przyspiesza ten proces. Kto jeszcze wierzy w sukcesy kościelnego środowiska, zarówno na polu społecznym, jak i naukowym? Niby wszystko się udało, propaganda sukcesu działa, niby czysto, tylko strasznie śmierdzi…
Pisze ksiądz: „misja Kościoła polega nie tylko na apelowaniu do sumień, lecz także na ich kształtowaniu”.
Ksiądz wybaczy, może religia i przynależność do organizacji z nią związanej, tj. KK będzie urzędowo nakazana, albo „dobrowolnie wymuszona”, gdy ogłosi się, że chrześcijaninem nie można być na własną rękę, ale po partyjnych żniwach do sumień raczej się nie dostaniecie.
Obfity plon, jaki przyniosą „zgniłe partyjne kartofle” – to puste kościoły.
Czy perspektywa pustych kościołów mnie cieszy? Nie! Podobnie, jak nie cieszy mnie perspektywa odbicia w drugą stronę, a więc całkowitego wyłącznia kk z przestrzeni publicznej. Chciałabym, aby zajął miejsce obojętne dla władzy, niezależnie z której strony będzie się ona pochodziła. Wszystko zależy od was, księży, czy dacie się w partyjną grę wciągnąć, jak atrakcyjny zawodowo okaże się dla was temat „partyjnych kartofli”.
To, co jest przerażajace zwłaszcza na terenie Lublina, może nawet w pobliżu ks. profesora środowiska naukowego, to głoszone w kościołach kazania z przekonaniem o wielkim prześladowaniu księży, na temat odwagi, jaką muszą się wykazywać, by nimi zostać[ jakiego to oni ducha ku temu nie powinni mieć], pokazuje się w kościołach obraz rzeczywistości całkowicie przekłamanej.. Czym innym jest prześladowanie z powodu wiary, a czym innym odrzucenie z powodu przestępstw seksualnych, naruszeń prawa i obyczajów, podciąganie takich spraw pod prześladowania pierwszych chrześciajan, jest po prostu nie tylko dalekie od prawdy, ale wydaje się wielką ignorancją kaznodziei. Po prostu nieprzyzwoite.
Robienie z siebie kozłów ofiarnych, jest dokładnie spełnieniem przypowieści, że „diabeł przebrał się w ornat i…..”.
Jednak w sytuacji, w jakiej jest kościół w Polsce, mówienie o prześladowaniu, jest nie tylko niezdolnością do stanięcia w prawdzie, ale obrazem zakłamanej rzeczywistości kościelnej. Chyba, w zależności od środowiska, kazania się głosi, takie, jakie publiczność chcę usłyszeć…