Lato 2025, nr 2

Zamów

Krzyżak: Pedofilia w Polsce nie istnieje poza Kościołem? Media i instytucje państwowe udają, że to prawda

Fot. Alexas_Fotos / Pixabay

Nie chodzi o to, że duchownym należy coś odpuszczać. Nie. Chodzi o to, by zadbać, a wręcz wymusić stworzenie mechanizmów ochrony dzieci także w innych środowiskach – pisze w „Rzeczpospolitej” Tomasz Krzyżak.

W „Rzeczpospolitej” ukazał się tekst Tomasz Krzyżaka „Usłyszeć głos krzywdzonych dzieci”. Publicysta zwraca w nim uwagę, że „skupiliśmy – tak media, jak i politycy – swoją uwagę na pedofilii w Kościele, a przestępstwa te w innych grupach społecznych znikają nam z pola widzenia”.

Podaje przykłady kilku spraw w ciągu ostatnich miesięcy, gdzie skrzywdzone zostały dzieci. Wylicza, że część mediów ogólnopolskich milczała na ten temat, politycy również nie zabrali głosu. „Można odnieść wrażenie, że problem nie istnieje. Ale tak nie jest. Sęk w tym, że nie tylko media, ale także instytucje państwowe udają, że go nie ma”.

„Kiedy państwowa komisja ds. pedofilii pyta kluby sportowe o przypadki wykorzystywania – nikt nie odpowiada. Tymczasem liczne badania ze świata wskazują, że świat sportu to olbrzymie środowisko ryzyka. Ale nie w Polsce…” – pisze Krzyżak. „Podobnie rzecz ma się ze szkołami, w których próżno szukać programów uczących dzieci reakcji na niewłaściwe zachowania ze strony dorosłych. W ubiegłorocznym raporcie państwowa komisja ds. pedofilii postulowała o takie zajęcia. Podobnie jak i o kampanię społeczną kierowaną w szczególności do mieszkańców mniejszych miast i wsi. I co? Nic” – dodaje.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Szef działu krajowego „Rzeczpospolitej” przyznaje, że choć dalej trzeba rozliczać Kościół, warto też zauważyć, iż jest on „w tej chwili jedyną instytucją w Polsce, która stworzyła w miarę spójny system profilaktyki i prewencji. A osoby pokrzywdzone przez duchownych mogą liczyć m.in. na sfinansowanie terapii psychologicznych. Te skrzywdzone poza Kościołem muszą płacić same, bo państwo im nie pomoże”.

„Nie chodzi przy tym o to, że skoro Kościół zabrał się poważnie do roboty, to duchownym należy coś odpuszczać. Nie. Chodzi o to, by zadbać, a wręcz wymusić stworzenie mechanizmów ochrony dzieci także w innych środowiskach. Tej presji zewnętrznej w odniesieniu do państwa brakuje, a być powinna” – czytamy.

DJ

Podziel się

2
Wiadomość