Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Byle tylko nie płacić

Bp Damian Bryl, 2019. Fot. episkopat.pl

Pomimo zmian personalnych diecezja kaliska niezmiennie kieruje się troską przede wszystkim o interes finansowy Kościoła-instytucji, a nie troską o przyszłość Kościoła-wspólnoty.

Diecezja kaliska zapowiedziała złożenie apelacji od wyroku sądu okręgowego w sprawie zadośćuczynienia finansowego dla Bartłomieja Pankowiaka, wykorzystanego seksualnie przez duchownego tej diecezji, ks. Arkadiusza Hajdasza (przed dwoma tygodniami ogłoszono, że sprawca został wydalony z kapłaństwa). Decyzje kaliskiej kurii to kolejna fatalna wiadomość dla wszystkich kochających Boga i Kościół oraz kolejne potwierdzenie, że nasza wiara jest coraz częściej wystawiana na próbę przez biskupów.

Okazuje się bowiem, że – pomimo ponawianych od lat ostrzeżeń co do postawy hierarchii kościelnej w kwestii odszkodowań dla osób wykorzystanych seksualnie przez duchownych, pomimo obowiązujących prawomocnych wyroków w podobnych przypadkach, pomimo rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego w analogicznej sprawie kasacyjnej, pomimo pozytywnych zmian personalnych w diecezji kaliskiej, wreszcie (last but not least) pomimo dobrze znanych karygodnych zaniedbań kolejnych zwierzchników tej konkretnej diecezji, które kończyły się ukaraniem biskupów Edwarda Janiaka i Stanisława Napierały przez Stolicę Apostolską – obecny biskup kaliski Damian Bryl niezmiennie kieruje się troską przede wszystkim o interes finansowy Kościoła-instytucji, a nie troską o przyszłość Kościoła-wspólnoty.

„Przeczołgamy cię, jak nikt wcześniej”

Z goryczą napisał o tej decyzji Jakub Pankowiak, brat Bartłomieja: „To komunikat do poszkodowanych: Chcesz wygrać? Zapłacisz za to najwyższą możliwą cenę. Przeczołgamy cię, jak nikt wcześniej. To także przestroga dla innych chcących wejść na drogę sądową”.

Dobro Kościoła utożsamione jest w Kaliszu (i nie tylko tam) z aktualnym stanem kurialnej kasy

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

Pamiętajmy, że pisze to człowiek, którego krzywda jest niewątpliwa, którego mądrość i szlachetność w działaniu jest dobrze publicznie znana, który na ostatniej prostej wycofał w sądzie swój pozew cywilny, dając diecezji kaliskiej (niewykorzystaną) szansę wyjścia z twarzą i zawarcia ugody – a który jednak został na sali sądowej oskarżony przez mecenasa Marka Markiewicza reprezentującego diecezję, że ma „misję walki z Kościołem”.

Rzecznik prasowy diecezji kaliskiej, ks. Michał Włodarski, wyjaśnia w specjalnym oświadczeniu: „Złożenie apelacji w żaden sposób nie podważa krzywdy wykorzystania seksualnego doświadczonej przez osoby małoletnie ze strony duchownego. Krzywda ta została jednoznacznie uznana i potępiona przez decyzję sądu kościelnego skazującego sprawcę na karę wydalenia ze stanu duchownego”. O co więc chodzi? „Diecezja stoi na stanowisku, że odpowiedzialność za przestępcze czyny oraz zadośćuczynienie za nie ponosi przede wszystkim sam sprawca. Równocześnie, korzystając z prawa do apelacji, deklaruje, że będzie respektowała i stosowała ostateczne wyroki niezależnego sądu”.

Przynajmniej szczerze powiedziane. Po prostu o pieniądze chodzi. O to, żeby diecezja nie musiała płacić zadośćuczynienia osobom pokrzywdzonym. Dobro Kościoła utożsamione jest więc w Kaliszu (i nie tylko tam) z aktualnym stanem kurialnej kasy. Nieważne, jakim to jest sygnałem dla opinii publicznej. Nieważne, jak to wpłynie na społeczne postrzeganie Kościoła. Nieważne, z jakimi problemami będą się z tego powodu borykać kościelni liderzy w przyszłości. Ważne jest to, co teraz i już: żeby więcej MIEĆ na koncie niż BYĆ bardziej uczciwą instytucją i bardziej czytelnym sakramentem zbawienia.

Co wolno? Co się godzi? Co się opłaca?

Czy wolno kurii kaliskiej odwoływać się od wyroku? Rzecz jasna, wolno. Ale czy się godzi? Moim zdaniem, zdecydowanie nie – zbyt wiele ta diecezja ma zaniedbań w tej dziedzinie (zob. cykl „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej”). Wątpliwe to jest także w świetle konstytucji Kościoła, jaką jest Ewangelia. „Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!” – mówił Jezus w Kazaniu na Górze (Mt 5,40). Chyba że istnieje jakaś specjalna wersja Ewangelii dla biskupów, w której przy tych słowach dodano gwiazdkę z wyjaśnieniem, że nie dotyczy to prawowania się z pokrzywdzonymi o zadośćuczynienie finansowe z kasy diecezjalnej.

Co więcej, uważam, że instytucjom kościelnym nawet czysto finansowo zdecydowanie nie opłaca się unikanie problemu odszkodowań. Rozwój sytuacji w innych krajach jasno pokazuje, że prędzej czy później przychodzi pora na ich płacenie, i to nie tylko tym pokrzywdzonym, którzy złożą pozew do sądu. A dzisiejsze uchylanie się od płacenia też ma swoją cenę – narasta bowiem frustracja i pokrzywdzonych, i opinii publicznej, i zapewne także sędziów, a w efekcie w przyszłości płacone kwoty będą raczej wyższe niż niższe. 

Choć więc wolno instytucji kościelnej wnosić w tej sprawie apelację, to nie widzę żadnego innego powodu do takiego kroku niż uparte trzymanie się wytyczonej linii episkopatu, który od lat – niezależnie od rozwoju sytuacji i rozumienia prawa, kolejnych zapadających wyroków i przestróg ekspertów – niezmiennie stoi na stanowisku, że odpowiedzialność finansową za wyrządzone krzywdy ponosić ma bezpośredni sprawca. Dlatego polscy biskupi – nawet najbardziej życzliwi osobom pokrzywdzonym – wykazują się co najwyżej biernością w kwestii zadośćuczynienia finansowego.

„I jeszcze wam dołożą”

Trzeba jednak postawić także inne pytanie. Postępując w taki sposób, instytucje kościelne stawiają siebie w jednym rzędzie z innymi podmiotami. A czy Kościół naprawdę chce być instytucją taką jak inne? Taką, która chroni przede wszystkim siebie, a nie osoby powierzone swojej pieczy? Taką, która w trosce o własne interesy gotowa jest płacić grube pieniądze wynajętym adwokatom, byle tylko nie przegrać sprawy w sądzie i nie płacić pokrzywdzonym? Która nie dąży do zawarcia ugody, lecz kieruje się troską wyłącznie o stan własnej kasy? Która – głosząc na sztandarach miłość bliźniego – wynajmuje jako swoich prawnych przedstawicieli osoby albo bezwzględne, albo pozbawione inteligencji emocjonalnej, a tym samym działające wbrew wizerunkowym choćby interesom instytucji?

Od lat wiadomo, że w trosce o własną wiarygodność Kościół, który wiele wymaga od innych, najwięcej powinien wymagać od samego siebie. Niestety… Odchodzą biskupi starsi i zakorzenieni w mentalności oblężonej twierdzy, przychodzą ich następcy, bardziej otwarci i życzliwi światu – ale, jak pokazuje przykład kaliski, ta życzliwość ogranicza się do sfery prywatnej. Biskup Damian Bryl, owszem, zadzwonił do Jakuba Pankowiaka, przepraszając go (prywatnie) za wypowiedź mec. Markiewicza w sądzie – publicznie jednak o przeprosinach nie poinformował, a pełnomocnictwa dla adwokata bynajmniej nie wycofał. Publicznie trzeba się bowiem trzymać linii episkopatu…

Żaden z polskich biskupów katolickich nie chce być tym pierwszym, który powie, że diecezje powinny płacić zadośćuczynienia finansowe, bo wiadomo, że uruchomi to lawinę. Jakże to smutne, że kluczowym punktem odniesienia dla hierarchów są bardziej „bracia w biskupstwie” oraz kurialni współpracownicy broniący instytucji i swoich stanowisk niż pokrzywdzeni (których teoretycznie Kościół ma stawiać na pierwszym miejscu), cały lud Boży czy odpowiedzialność za przyszłość przed Bogiem i historią. A przecież: „Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą” – czytamy w Ewangelii Marka (4,24). Oj, słusznie dołożą, bo naprawdę się należy.

Wesprzyj Więź

Cierpię sam z tego powodu, bo piszę te słowa nie z zewnątrz, z satysfakcją obserwując, jak się „czarni” samopogrążają, lecz z wewnątrz, z dramatycznym bólem dostrzegając, jak nieczytelny staje się dziś sakrament Kościoła i jak trudno dostrzec w nim Boga. W meandrach kościelnej polityki gubi się Dobra Nowina. Tym bardziej trzeba więc ponownie mozolnie na nowo odkrywać głębię przesłania chrześcijańskiego. Ale to już temat na inną refleksję.

PS. Analiza aspektów prawnych pozwu (słuszność zastosowania wobec instytucji kościelnej art. 430 Kodeksu cywilnego) nie zmieniła się od ponad dwóch lat, gdy zapadł werdykt Sądu Najwyższego orzekającego na wniosek zgromadzenia chrystusowców, które wniosło skargę kasacyjną od wyroku nakazującego wypłatę milionowego odszkodowania. Wówczas, w marcu 2020 r., nieodwołalnie jasne stało się, że w wielu przypadkach wypłacanie finansowych zadośćuczynień dla osób skrzywdzonych przemocą seksualną przez duchownych może być nakazywane przez sądy nawet bez stwierdzenia bezpośrednich zaniedbań ze strony instytucji kościelnych. Odsyłam więc do tego tekstu.

Przeczytaj też: Cztery poziomy zgorszenia. Teologiczne konsekwencje wykorzystywania seksualnego osób małoletnich

Zranieni w Kościele

Podziel się

16
3
Wiadomość

Pani Margaret Tuchman w jednej z wielu swoich wspaniałych książek zatytułowanej „Szaleństwo władzy” pisze o sytuacjach, kiedy w obliczu nadciągającej klęski istniał prosty sposób, aby jej zapobiec, ale jednak z jakiegoś powodu tego nie zrobiono, wybierając niepotrzebnie drogę wiodącą do katastrofy.
Nie trzeba było wprowadzać konia do Troi, można go było spalić. Było wystarczająco wiele powodów i proroctw by tak zrobić. Można było zapobiec Reformacji gdyby dwór papieski opamiętał się i skończył z ekstrawagancjami i odpustami. ostrzeżeń było w bród. Anglicy nie musieli tracić Ameryki, wystarczyło dopuścić do parlamentu przedstawicieli kolonistów by wspólnie z posłami z Wyspy nakładali podatki. Nie trzeba było grzęznąc w bagnie Wietnamu, gdyby Amerykanie nie zahipnotyzowali się teorią domina.
Tutaj mamy identyczną sytuację. Rozwiązanie problemu jest banalnie proste: trzeba stanąć w prawdzie, zapłacić, okazać chrześcijańskie zasady, zapobiegać podobnym ekscesom na przyszłość. Jasne, proste, oczywiste. A mimo to biskupi wybierają rozwiązanie najgorsze. Dlaczego? Bo brakuje im wielkości, brakuje odwagi, brakuje przywództwa. Bo rządzi nimi lęk i zasada znana z dawnych tabliczek na oknach wagonów: „Nie wychylać się!” Bo są małymi ludźmi, dobieranymi w toku wieloetapowej selekcji negatywnej do czego dołożył wiele pontyfikat Jana Pawła II.
Wybierają najgorsze rozwiązanie bo mogą, bo papież daleko, urząd prymasa de facto nie istnieje, świeccy są bierni, a władza broni pałką, gazem, grzywną, aresztem. Tylko jakieś nowe Sacco di Roma pomoże? Musi zapłonąć Świątynia Opatrzności Bożej czy inny tego typu symbol? Czy da się inaczej?

~ Marek2: Dziekuje za ciekawa synteze. Za dziesiec lat wszyscy beda z niedowierzaniem mowili: „Czyzby polscy biskupi byli wtedy slepi? Czy infantylni jak dzieci, ktore wloza glowe pod poduszke i mysla, ze nikt ich nie widzi? Czy moze po prostu do cna zaklamani?”

Marni, wystraszeni, słabi. Takich mianowano by byli wierni i tacy są. Tutaj działa cały system selekcji, który bez interwencji zewnętrznej jest nie do przełamania.
Ale kto ma interweniować? Papież Polską się nie interesuje, wierni nie naciskają, a jakiegoś Karola V, którego wojska podłożyły by ogień pod zgniliznę nie widać. Biedroń okazał się za mały 🙂
Obecny układ ma tak wielu głośnych obrońców wspieranych przez państwo, Ordo Iuris, bejsbole narodowców że nikt im się nie przeciwstawi. Kto miałby zresztą to zrobić? Katolewica to margines, a główny nurt jest z siebie zadowolony i jakąkolwiek zmianę storpeduje pod hasłami nacjonalistycznymi lub obyczajowymi. Jak się nie podoba toś wrogiem Polski i elgebetem. Na odczepienie choćby częściowe katolicyzmu od nacjonalizmu, od obsesji seksualnych nie ma szans.
Kościół dzisiejszy łatwiej może upaść niż się zmienić. Mimo że zmiana jest tak naprawdę tak niezmiernie łatwa….

Na ten temat ciekawy artykuł na Onecie https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/jaka-przyszlosc-czeka-polski-kosciol-zmiana-pokoleniowa-nie-ma-znaczenia/xz6e5nl,79cfc278
i wypowiedź ks. Andrzeja Kobylińskiego: „– Mówię o tym od lat: zmiana pokoleniowa nie ma najmniejszego znaczenia. Niestety, ona nie gwarantuje zmiany jakościowej – ocenia w rozmowie z Onetem ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i teolog, kierownik Katedry Etyki w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

– Nowi biskupi są produktem systemu, zostali ukształtowani w określonym modelu rozumienia władzy w Kościele. Mentorami wielu nowych biskupów i potencjalnych kandydatów na biskupów byli tacy dostojnicy kościelni, jak kard. Gulbinowicz, abp Paetz, czy abp Głódź – dodaje. Gulbinowicz, Paetz oraz Głódź to hierarchowie skompromitowani skandalami seksualnymi.”.

@Marek2 Bardzo trafnie i gorzko podsumowane. Też nie liczę na zmianę pokoleniową. Wierni bierni w większości. Księża nie za bardzo się będą wychylać.
Abp i bp bezkarni dalej.

Hipokryzja wspólnoty też boli. Temat wielu wykorzystanych przez system to temat tabu.
Dzieci, siostry zakonne, klerycy i inni zależni dorośli. Uciszanie.

Bo się mogą posypać kolejne odszkodowania.
Za mobbing.
Za zaniżone wynagrodzenie, alimenty dla dzieci księży.
Instytucja mogłaby się nie wypłacić 🙂

Proszę – Tygodnik Powszechny dziś z ważnym tematem. Zaraz będzie, że to kolejny atak na Kościół i świętości najświętsze.

https://www.tygodnikpowszechny.pl/dzieci-ksiezy-niewidzialne-w-kosciele-175774

Oczywiscie jak za 10 lat bedzie rzadzil PiS, jak nastapi zmiana wladzy, bedzie rzadzil Okragly Stol. wszystko zostanie wyciszone. Zboczency byli znani, ofiary tez, dziwi mnie ze zaczeli mowic teraz, nie protestowaly jak stawiali pomnik ks. Jankowskiemu. Dziwny wydaje mi sie ten powrot pamieci.

Kiedy ksiądz Piotr Studnicki wraz z O. Żakiem zabierzecie publicznie głos z tej ohydnej sprawie? Boicie sie bp. Bryla? Tak go zachwalaliscie! I co? Gorszy od Janiaka! Żądam zabrania przez Was głosu i stanięcia publicznie w obronie braci Pankowiak!

To samo odnosnie Szczecina! Abp. Dzięga znów otoczył sie pedofilem ks. M. Sz. To nastepna złota kura , która dostarcza finansów dla szcz kurii , połaci ziemi, 140 hektarów!

https://oko.press/ksiadz-molestowanie-kosciol-ziemia-kowr/

ak. Ks. Studnicki po projekcji filmu 'Szklany dom” powiedział mniej więcej, że albo z tego kryzysu wspólnota Kościoła wyjdzie razem ze skrzywdzonymi, albo nie wyjdzie wcale.
To jak wspólnota chce to zrobić, jakoś po kryjomu?
Zgorszenie jest publiczne. Jawne.
Może jakiś raport na temat rzeczywistej pomocy udzielonej skrzywdzonym.
Nie tylko przecież medialne sprawy określają, to co robi w tym temacie Kościół.

Czy szkoła płaci odszkodowanie za molestowanie ucznia przez nauczyciela? Odpowiada nauczyciel. Chyba nie ma w naszym prawie zbiorczej odpowiedzialności. Osobiście sprawca czynu- ksiądz powinien zostać ukarany

Tak, szkoła płaci odszkodowania, jeśli nauczyciel wykorzystywał uczniów. A dokładnie, to organ zarządzający szkołą, czyli gmina. Podobnie Skarb Państwa płaci w analogicznych przypadkach, gdy sprawcami są funkcjonariusze publiczni. Poszkodowani mogą w sądzie dochodzić odszkodowań od prywatnych firm, gdy sprawcą przestępstwa jest pracownik.
Jedynie Kościół chce tu być ponad prawem i uparcie próbuje ignorować zasadę odpowiedzialności instytucjonalnej, obecnej w polskim prawie.

Oczywiście. Każdy dyrektor szkoły, dyrektor wydziału oświaty, burmistrz, starosta, wójt, prezydent, którzy ukrywaliby przestępstwa nauczyciela, przenosiliby go ze szkoły do szkoły, zastraszali świadków i robili wszystko by prawda nie wyszła na jaw tak samo zostaliby ukarani.
Może rzeczywiście nie powinno się karać kurii, ale od razu biskupa z jego prywatnych pieniędzy? I to nie w formie nie wiadomo jakiej dobrowolnej kwoty , ale od razu 300 tysięcy na konto sądu.
Ciekawe co wtedy mówili obrońcy kościelnego dziewictwa? Coś o potwornych represjach spadających na żyjącego jeno korzonkami i szarańczą sługi Bożego? I skąd on biedak miałby te pieniądze wziąć?

Art. 430 K.C. Odpowiedzialność zwierzchnika za podwładnego: Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności. Nie ma mowy o odpowiedzialności zbiorowej. Aczkolwiek chyba już nikt nie kwestionuje tego, że obrażająca najprostsze poczucie przyzwoitości postawa duchownych wobec szeroko pojętej przemocy we własnych szeregach ma (miała, jeśli ktoś wierzy- tu odrobina sarkazmu) charakter systemowy. Dlatego w przypadku KK odpowiedzialność zbiorowa jest sprawiedliwa. I stąd mój wpis- mój sprzeciw wobec tego systemu krycia zła i rozmywania odpowiedzialności, który trzeba zniszczyć.

No właśnie „Kto na własny rachunek..” Kościół nie działa na własny rachunek, tylko na rachunek wiernych. Podobnie jak inne organizacje pożytku publicznego działają na rachunek publiczny. Kościół Katolicki te 300 tysięcy raz na półtora roku wytrzyma . Gorzej z małymi związkami wyznaniowymi , stowarzyszeniami czy fundacjami. Tu nie chodzi o pieniądze, tylko o zagwarantowane przez Konstytucje podstawowe wolności, które to nowatorskie odczytanie powyższego przepisu likwiduje (po cichu, podstępnie i tylnymi drzwiami).

Spokojnie, nie każda fundacja i stowarzyszenia na taką skalę wykorzystuje dzieci ,a jak już to robią – podlegają prawu świeckiemu, nie idealnemu, ale mającemu większą sprawczość.
A finansowo wytrzyma. Ja bym się o to nie martwiła :).
Najstarsza korporacja świata.

1.„Kto na własny rachunek”: słowniki frazeologiczne jako synonim podają ,,na własną odpowiedzialność” i o fakt istnienia ODPOWIEDZIALNOŚCI przede wszystkim chodzi, pieniądze to rzecz wtórna.
2. Konstytucja gwarantując podstawowe wolności nie gwarantuje bezkarności za nadużywanie ich.
3. Troska o małe związki wyznaniowe, stowarzyszenia i fundacje wzruszyła mnie do łez.

„2. Konstytucja gwarantując podstawowe wolności nie gwarantuje bezkarności za nadużywanie ich. ”
Wierni nie nadużyli żadnych wolności, a w ten sposób są karani.

„3. Troska o małe związki wyznaniowe, stowarzyszenia i fundacje wzruszyła mnie do łez. ”

To może wzruszy się Pan jeszcze bardziej jak się Pan dowie, że fundacja zbierającą na leczenie dla bardzo chorych dzieci, będzie musiała z datków na leczenie tych dzieci płacić odszkodowanie bankowi, bo pracownik tej fundacji sfałszował dokumenty tej fundacji i wyłudził w ten sposób dla siebie kredyt od banku… albo prezes mobbował jakiegoś pracownika i fundacja będzie musiała zapłacić odszkodowanie pieniędzmi od ludzi wpłacających je ze szczytnych pobudek, na ratowanie tych dzieci.

Ani trochę nie czuję, bym był karany jako wierny, za to, że moja diecezja wypłaci groszowe odszkodowanie. Świadomie piszę „groszowe”, bo 150 tysięcy, jakie musiała wypłacić moja diecezja jednej z ofiar, to były grosze. Dwa razy tyle jedna parafia z okolicy wydała na ochydny ołtarz zewnętrzny, który nie służy nikomu, bo nawet gołębie go omijają.

Jeśli się nie mylę to fundacje mają środki statutowe i te na cele. Jak pan wpłaca 10 zł na chorego Wojtusia to % z tego przejada fundacja, prezes itp. Odszkodowania są płacone że środków statutowych, nie z tych na cel. Nigdy nie słyszałam, żeby bank pozywał o odszkodowanie ze wspomnianego artykułu za wyłudzenie. To inny rodzaj przestępstwa. A jeśli prezes mobbingował pracownika to słuszne żeby dostał odszkodowanie.

@ Basia „Nigdy nie słyszałam, żeby bank pozywał o odszkodowanie ze wspomnianego artykułu za wyłudzenie. To inny rodzaj przestępstwa” Tutaj ma Pani taki przypadek z 2017 roku. http://www.saos.org.pl/judgments/316767

Oddalony z uzasadnieniem całkowicie przeciwnym do obecnych uzasadnień. Ciekawe, co takiego stało się przez rok, Ze nagle doczytano się w tym artykule kodeksu cywilnego zupełnie innych treści niż wcześniej?

@ Basia Art. 430 kc. „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.”

Nie ma tu nic o molestowaniu. Mowa jest o wyrządzonej szkodzie. Rodzaj przestępstwa nie ma nic do rzeczy.

W przypadku pedofili-duchownych oraz struktury która ich „posyła”, „chroni” i „kontroluje” sytuacja prawna jest zasadniczo odmienna od typowego pracodawcy. To przecież dość proste i logiczne.

W sumie: czy diecezja jest pracodawcą dla księdza? Czy jest on zatrudniony w rozumieniu Kodeksu Pracy?

Zresztą w sumie nie o to chodzi. Gdyby biskup zareagował natychmiast po pierwszym sygnale o nieprawidłowościach, natychmiast zawiadomił prokuraturę, wzorowo z nią współpracował, przedstawiał potrzebne dokumenty to rzeczywiście nie byłoby powodów do obciążania kurii karami. Wtedy odszkodowania powinien płacić jedynie sprawca.
Tylko że jest niestety odwrotnie.

Jest pracodawcą, czy nie jest, ale pytanie kluczowe jest czy ksiądz/duchowny może działać/głosić na własną rękę, bez jakiś wymogów misji i kontroli zwierzchników, że nie głosi herezji? Tu jest jakaś niekonsekwencja. Co rusz ktoś zostaje przyciszony, albo upomniany kanonicznie lub wysłany żeby sobie przemyślał czym jest posłuszeństwo. Jest to wyraz tego, że ksiądz ma dosyć duże ograniczenia w wolności wypowiedzi, nawet w mediach nie tylko na ambonie, gdzie naturalne, że ma słowo Boże wyjaśniać. A tu nagle jak gwałci, to ma wolność, Kościół nie ma odpowiedzialności. Bez względu na to czy gwałci na ołtarzu (takich przypadków wiele było za granicą), czy prywatnie w domu, swoim czy parafii to już nie ma odpowiedzialności instytucji? To jest się księdzem „po godzinach” czy się nie jest? A może jest się księdzem bez-kościelnym, takim z własnej misji do nauczania i dawania świadectwa?

Szkoła podlega nadzorowi pedagoczmemu i organowi prowadzącem. Dyrektor jako funkcjonariusz publiczny ma obowiązek zgłaszać te sprawy, które są właściwe dla odpowiednich instytucji. Jeśli tego nie uczyni ma zarzut zaniechania, niedopełnienia czynności służbowych. Z punktu widzenia prawa dla dyrektora to byłby koniec kariery w edukacji.
Przenosząc to na sferę instytucji kościelnej biskup jest osobą poza takim rozumieniem. Jego decyzje są podejmowane w sposób absolutny. Wszystko zależy od niego i jego grona, które go otacza. Królewski absolutyzm

Diecezja kaliska nie gwałciła i nie molestowała chłopców. Za co są winni taką sumę, kiedy za najcięższe przestępstwa, w tym gwałt na dziecku, nie płaci się podobnej grzywny. Czy sąd ujawnił, skąd wziął taki przelicznik?

Prosze zobaczyc, zapoznac sie jakie kwoty płaci episkopat USA, Niemiec, Francji wobec osób wykorzystanych !! A po drugie to biskupi dopuszczają do święceń kapłanskich i ich osobiscie udzielają ! Nic nie wiedzieli przez 6 lat seminarium? Nic? Gdzie był ówczesny rekror seminarium, ojcowie duchowni, prefekci? Tez nic nie widzieli i nie wiedzieli? Nic? Dlatego odpowiada za te wydarzenia cały Kosciół Katolicki w Polsce jesli chodzi o nasz kraj.

@Tomasz @Robert
To jest dokładnie tak jak pisze Tomasz.
Te dewiacje zaczynają być widoczne już seminariach tylko w mniejszym zakresie ! i… nikt z tym nic nie robi !
Odpowiedzialni są wychowawcy w seminariach oraz biskupi, którzy ich wyświęcają.

Przepycha się kandydata z roku na rok byle tylko własnego zdania nie miał. A że jakieś wybryki seksualne miał ? A kogo to interesuje ?

A kogo będzie miała pod ręką jak już będzie sam na parafii ? kleryków ?
Nie sądzę…

Fakty:
1. Bezsporna wina pana H. wówczas księdza.
2.Ukaranie biskupów Edwarda Janiaka i Stanisława Napierały przez Stolicę Apostolską potwierdzające zaniedbania obowiązków w.w. biskupów ordynariuszy Diecezji Kaliskiej.
Teza wraz z uzasadnieniem:
Diecezja Kaliska jako osoba prawna działająca poprzez swoich ordynariuszy, którzy mając wiedzę o skłonnościach jej funkcjonariusza i możliwość wpływu na niego w zakresie miejsca i charakteru sprawowanej przez niego funkcji jako duchownego tej Diecezji, nie wykorzystali tej możliwości by zapobiec kontynuowania jego przestępczej działalności, a wręcz sprzyjała dając ochronę dopuściła się, wraz ze swymi reprezentantami, się gwałtów ,,Per procura”, co rodzi odpowiedzialność na gruncie Kodeksu Cywilnego.
Szokujące czy oczywiste?

Zrozumiał kwestię, której widocznie Ty nie rozumiesz. Przeciw diecezji toczy się proces cywilny, nie karny. Nie ma więc sensu mówienie, że „diecezja gwałciła”, albo porównywać to z karami w procesie karnym. Tu sąd określa zakres krzywdy, jakiej dopuściła się diecezja i określa wysokość zadośćuczynienia. Co do przelicznika, uwzględniono zakres krzywd poszkodowanego. Koszty terapii, utracone potencjalne dochody, których nie uzyskał, bo zamiast pracować mierzył się z traumą itp.

Skoro nie rozumiem, to dlaczego odpowiedź jest taka, o jaką mi chodziło? Czyli sąd wystawił diecezji rachunek za to, za co jest odpowiedzialny sam sprawca – dobrze zrozumiałem?

Odpowiedź do @Robert Forysiak: źle Pan zrozumiał. Ale ilość wpisów w wątku – wyczerpała się, podobnie jak wyczerpuje się cierpliwość komentujących do czczego boksowanie się z Panem. Zdaje się, że na jednym forum już Pana komentarze zostały zablokowane…. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

@Robert
„Uwielbiam” pańskie komentarze.

„Czyli sąd wystawił diecezji rachunek za to, za co jest odpowiedzialny sam sprawca – dobrze zrozumiałem?”

Nic pan nie rozumie lub udaje Greka.

Diecezji został wystawiony rachunek za to za co sama była odpowiedzialna ! a nie za to za co „jest odpowiedzialny sam sprawca”

Proste ?

Za to za co „jest odpowiedzialny sam sprawca” zostanie on ukarany swoją drogą.

Tak jak dyrektor szkoły otrzymując informację o wiarygodnym wykorzystaniu przez np. wuefistę dziecka ma obowiązek (sic!) poinformować o tym prokuraturę/policję tak samo i biskup ma.

Gdyby taki dyrektor otrzymując info o wykorzystaniu, np. pańskiej córki lub syna, zamiast go zadenuncjować i natychmiast (sic!) zawiesić, tylko by go przeniósł do innej „zaprzyjaźnionej” szkoły aby sprawę zamieść pod dywan nawet nie informując drugiej szkoły o przyczynach tych przenosin a panu jako ojcu by zalecił… modlitwę i wybaczenie… to byłby odpowiedzialny za każdy (sic!) kolejny czyn przestępczy tego degenerata bo miał okazję / szansę zapobiec kolejnym przestępstwom ! a nie zrobił tego!

Ciekawe jak by pan wówczas krzyczał, że tak się nie godzi, że tak nie wolno ?
Prawda, ze inaczej to wygląda jak to dotyczy nas samych ? I gdy nie jest to akurat KK ?

Sprawa jest prosta – ukrywasz / pomagasz przestępcom ? – sam jesteś przestępcą i musisz za to odpowiedzieć.
Czy karać samych biskupów czy całą diecezję to już sprawa sądów.

@Wojtek. Nadal nie rozumiesz. Ja nie pytam, dlaczego płacą. Proszę czytać naprawdę uważnie.

Moi tajni współpracownicy donoszą, że tak Pan wkurzył ludzi na forum Tygodnika Powszechnego, że Pana tam zablokowali. Prawda to? I zawiode Pana. Nikogo z redakcji Więzi nie znam, nigdy w życiu nawet nie spotkałam. I nie mam zwyczaju robić „interwencji” za plecami.

Nie to nie prawda, ale to bardzo ciekawe. Może komuś dzwoni, tylko nie z tego kościoła. Tygodnik Powszechny zrezygnował z całego forum. Nie jest mi znany powód.

Niczego nie udaję. Wojtek pisze, że cyt. „Koszty terapii, utracone potencjalne dochody, których nie uzyskał, bo zamiast pracować mierzył się z traumą”. Rozumiem, że nie chodzi o konsekwencje wywołane postawą kurii, ale wyrządzonymi krzywdami przez sprawcę.

Nie, nadal nie rozumiesz. To, co zasadzono kurii wynika z tego, do czego przyczyniła się kuria. Nie sprawca. Sprawca byłby ukarany w innej sprawie, karnej, nie cywilnej, gdyby nie to, że kuria swoim zachowaniem załatwiła mu wywinięcie się od procesu. Do krzywdy przyczyniła się kuria, więc kuria płaci. Gdyby kuria zachowała się jak trzeba i odpowiednio zareagowała na zachowanie podległego księdza, to by nie płaciła.

@ Robert Polinkowałam w innym celu. No ale … wykorzystał Pan jak zwykle … chwycił się jednego …
„Jak więc widać w oczach Sądów gwałt jest traktowany jako jeden z najpoważniejszych naruszeń dóbr osobistych
na równi w zasadzie z uszczerbkiem na zdrowiu.”

Co do kwot jak Pan widzi mogą być wysokie. Zależy od skali.
Oprócz gwałtu może dojść jeszcze do uwięzienia/ ubezwłasnowolnienia na dłuższy czas osoby i znęcanie się psychiczne.
Nie chciałby Pan być w skórze tej skrzywdzonej dziewczynki przez chrystusowca. Proszę mi wierzyć.
I tak nikt nic nie wiedział, serio? A może nie chciał wiedzieć?

I proszę zostawić sędziom ustalanie wysokości odszkodowań. Każdy przypadek jest inny.

Pełna zgoda z każdym słowem. Dodam parę cytatów z procesu karnego. W ostatniej instancji uznano przedawnienie, a więc Arkadiusz H. nie poniósł żadnej kary poza wydaleniem. A właściwie jaka to kara? Jak rozumiem nadal może pracować z dziećmi,
Cytaty z GS 24.pl.
„wszyscy uczestnicy wycieczki, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, spali w jednym pomieszczeniu. – Gdy się przebudziłam, usłyszałam słowa „zrób mi loda” – zeznawała.”, „ W klasztorze rozmawiałam o tym ze swoją mistrzynią. Nie wiem, co ona później zrobiła.”, „w rodzinie czasami zastanawiali się, dlaczego H. jest tak często przenoszony z parafii na parafię.” Obrońca mec. Nowak „ Poza tą sytuacją była to osoba, która dała wiele dobra różnym ludziom. Poza tą sferą seksualną.” Widzimy tu jasne zaniedbania kościoła, które doprowadziły do krzywdy Pankowiaków. Błąd w myśleniu kościoła polega na tym, że w sprawie Pankowiaków chciałby wyizolować tylko to co dotyczy Pankowiaka, a tymczasem to zaniedbania z innych spraw spowodowały ich krzywdę.

Tak. A nawet więcej, diecezja kalisko mogła skorzystać z okazji i przyznać drugiemu bratu taką sama kwotę odszkodowania jak zasądzona bratu pierwszemu, który wycofał pozew. To byłby sygnał, że coś się zmienia. Przekonywałbym do tego jednak tylko rozumem, nie wartościami, ponieważ przypuszczam, że kuria kaliska nie uznaje wspólnoty z osobami, które w tej sprawie nie podzielają jej poglądu, więc przywoływanie wartości jest rzucaniem pereł. Owszem, argumenty podważające wyrok są uprawnione, ale red.Nosowski wykazał, że są z niższego poziomu hierarchii – napiszcie proszę Państwo, dlaczego z tą hierarchią się nie zgadzacie. Na marginesie, dla dobra sprawy osoby pokrzywdzone lepiej by były (ale obowiązku nie mają) bardziej papieskie niż papież i np. nie korzystały z pomocy osób poszlakowanych jak adwokat obu braci. Jest dużo innych adwokatów niezależnych od Kościoła. Tak samo ostrożnie podchodziłbym do informacji medialnych typu przywołanego przez p.Tomasza okopress (czyli prawie wszystkich). Skłamać nie skłamie, ale może przemilczeć niewygodne dla swojej narracji fakty. Gdyby wcześniej medium było krytyczne wobec „swoich”, to dawałbym wiarę, ale tu akurat nie znajdziemy podobnych jak do opisu starań księdza-pedofila o ziemię dla Kościoła relacji, jak przechodziła w 1999 przez parlament Lex Agora, czyli poprawki do ustaw podatkowych zwalniających z podatku akcjonariuszy spółek giełdowych, z których z uwagi na skomplikowane obwarowania skorzystali akcjonariusze tylko jednaj dużej spółki, wiadomo której. Poprawki typu późniejsze „lub czasopisma” zgłosił prawdopodobnie jeden z dwóch posłów Unii Wolności na posiedzeniu grupy roboczej powołanej przez podkomisję sejmową, której obrady wówczas jeszcze nie były protokołowane, ale żaden z nich nie przyznał się do ojcostwa. Pewnie zrobił to poseł Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, któremu na sercu leżał rozwój rodzimego kapitalizmu. Gdy prawica zorientowała się w sprawie i uchwaliła szybką nowelizację odkręcającą te poprawki, prezydent Kwaśniewski położył veto, a że działo się to w ostatnich dniach grudnia, nowelizacja nie weszła w życie przed 1 stycznia i przez jeden rok niektórzy – ale tylko ci, którzy w roku wcześniejszym znali treść przyszłych poprawek i dopełnili warunków, mogli korzystać z ulg podatkowych. Całą sprawę opisał w Rzeczpospolitej Ryszard Bugaj, po czym zupełnie przypadkowo na łamach Wyborczej odnajdujemy go dopiero po 2015 r. Tak budowali się kapitaliści, którzy czują wstręt do populizmu. No, ale wróćmy do kurii kaliskiej, by nikt nie posądził mnie o odwracanie uwagi od istoty sprawy. Porażka rozumu, a czy porażka etyczna niech księżom kurialistom podpowiada sumienie.

Trudno, by mierzyć obiektywność oko.press sprawą Agory, skoro medium istnieje od bodajże 2016. A samo medium dla wykrywania spraw kościelnej pedofilii ma spore zasługi, w końcu to ich dziennikarze od podstaw wykryli kilka spraw.

No właśnie Panie Wojtku, to właśnie niekatolickie media zaczęły ujawniać te brutalne wydarzenia a redakcje niby katolickie przez długi czas milczały lub atakowały nas , osoby wykorzystane mówiąc iz atakujemy Kosciół…

Kompletnie się nie zgadzam z Pana uwagą „na marginesie”. Zdaje się Pan (i nie tylko Pan, ten sentyment wydaje się regularnie przewijać przy dyskusjach o pokrzywdzonych) oczekiwać, że pokrzywdzeni będą się bardzo starali nie zaszkodzić Kościołowi. Uważam, że jest to całkowicie absurdalne. Sam nie jestem pokrzywdzony i nie chcę się stawiać w samozwańczej roli rzecznika tych osób, ale uważam, że jeśli osobie pokrzywdzonej nie przeszkadza atakowanie Kościoła (albo wręcz uważa to za słuszne), to ma do tego pełne prawo. Większość pokrzywdzonych została wielokrotnie i na całej linii zawiedziona przez Kościół, który przez lata ignorował ich cierpienie, a teraz przeczołguje ich przez kolejne sądowe batalie, broniąc się w skandaliczny sposób i pogłębiając traumy. Jest to całkowicie wystarczający powód do odczuwania silnej niechęci do tej instytucji jak również do ludzi, którzy mimo wszystko ją wspierają.

Oczekiwanie lub radzenie pokrzywdzonym, żeby nie atakowali Kościoła wydaje mi się stosowaniem jakiejś dziwnej formy katolickiego miłosierdzia, która każe ofierze przede wszystkim troszczyć się o dobro sprawcy (podobnie odczytuję niedawne próby wywołania przez papieża jakiegoś sztucznego „pojednania” Ukrainy z Rosją przy okazji wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej). Jest to okrucieństwo i szkodliwy symetryzm. Ofiary księży mają dość własnych problemów, żeby jeszcze dźwigać troskę o wizerunek Kościoła na swoich barkach. Nie widzę, co uzasadniałoby podobne oczekiwania, nie ma (a szkoda) na przykład wielotysięcznych protestów wiernych oburzonych decyzjami biskupa. Nie chcę przy tym umniejszać tutaj zasług m.in. red. Nosowskiego i całej redakcji Więzi, ale są to raczej jednostki walczące z systemem.

Nie widzę także, co dobrego miałoby przyjść z zastosowania się do Pana porady. Na pewno nie zmieniłoby to podejścia biskupów. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem to właśnie wizja kompletnej utraty wizerunku (a w konsekwencji także pieniążków od wiernych) daje jedyną (nikłą, ale jednak) nadzieję na jakąkolwiek zmianę podejścia hierarchii w tej kwestii.

@Jarosław. Nieźle udało się Panu podsumować egoizm wspólnoty. Też to widzę.
Egoizm w stylu „Moje procesje, moje pieniądze dane na tacę, moje zbawienie, nie psujcie klimatu, atak na Kościół, woda na młyn dla wrogich środowisk itp. itd., zróbcie to cicho i dyskretnie.”
Dokładnie.

A papież Franciszek i jego miłosierdzie. W punkt. Cieszę się, że Pan też to dostrzega.
To mdłe zachowanie Watykanu i Franciszka łączę tak jak Pan z traktowaniem osób skrzywdzonych. Są oni podporządkowani nawróceniu sprawcy.
Masakra.

Jest nagranie w internecje jak ks…..Marian Sz. odpowiada dziennikarzom oko press. Mozna to nagranie znaleść w sieci i samemu sie z nim zapoznać Panie Piotrze. Ks…. Marian Sz. to drugi Dymer tu w Szczecinie! Pedofil chroniony przez abp….. Dzięgę bo przynosi kasę dla kurii i to samo czynił Dymer stąd kasa dla kurii jest duzo wazniejsza niz ogromna ilość wykorzystanych osób w tej diecezji! Ale tego to juz Pan nie widzi!

Mam takie wrażenie, że księża chcą, by skrzywdzeni przychodzili do Kościoła w sprawie wyjaśnienia pedofilii – jak po łaskę. A oni łaskawie zapłacą za terapię i tyle. O ile.
Pomodlą się i tak po cichu załatwią sprawę.
Bo oni dalej są górą, jak w geście miłosierdzia trochę sypną groszem. Za psychologa.
Pisały o tym przynoszeniu rachunków dla dominikanów dziewczyny wykorzystane przez Pawła M.

W przypadku osób wykorzystanych mamy do czynienia z ludźmi mocno pranionymi psychicznie.
Łatwo ich zadowolić (przepraszam za słowo), byle ochłapem.

A tak naprawdę warto im pozwolić wykrzyczeć ból i cierpienie i pójść do sądu i walczyć.
Nie tylko o siebie. O odwagę dla innych. By też mówili.
Bo jak się dogadują po cichu, to kto o tym wie? No właśnie.
Dać przestrzeń. To jest sedno.

I abp i bp to wiedzą i dlatego tyle kłód pod nogi rzucają, tym którzy idą do sądów.
Ale bolą ich te tysiące, które muszą płacić. A to np. pensja, którą mógłby zarobić skrzywdzony wierny przez 20 lat przeżywania traumy. Tyle.
A nie zarobił, bo się próbował posklejać przez te 20 lat.
Życzę większej empatii. Niektórym komentującym na Więzi – a fb też robi wrażenie …

@Joanna tu nie chodzi o „przenoszenie rachunków” na diecezje/zakon. A nich diecezja/zakon zapisze to w koszty, tu chodzi o sposób i chęć do wypłacenia, której krzywdziciele braci Pankowiaków nie wykazują, a dziewczyny z Wrocławia w większości odszkodowania dostały (późno, racja późno) ale w ich przypadku pójście teraz do sądu skończyłoby się tak jak dla starszego z braci Pankowiaków. Dla Niego diecezja nie ma nic do zaproponowania, przedawnienie i dowidzenia. Konic sprawy, koniec rozmowy, koniec honoru. A za chwile będzie lament, koniec Kościoła, albo Kościół który nie jest w stanie utrzymać tych wszystkich dóbr, które posiada, nieruchomości, ziemia, daniele, szkółki wyższe i niższe i takie tam.

Nie wiem, czy się dobrze zrozumiałyśmy. Nie piszę o przenoszeniu rachunków,
tylko przynoszeniu – jako dowód odbytego spotkania ze specjalistą.
O tym jak czuły się z tym dziewczyny od dominikanów (piszę na podstawie ich słów) – i dotyczy to nie obecnego czasu (osiągnięcia ugody) – tylko wtedy 20 ponad lat temu.
Fizycznie musiały pokazać ile wydały i było to im zwracane.
Jednym to pasowało, inne czuły się tym upokorzone.

Chciałam tym moim komentarzem wyrazić też oburzenie spostrzeżeniem, że KRK jakby z łaski traktuje skrzywdzonych. A załatwianie spraw po cichu nie kończy zgorszenia we wspólnocie.
Nie trzeba podawać nazwisk. Warto podać raport o zakończonych dochodzeniach, wyrokach, kwotach odszkodowań. To będzie transparentnie. Może gdzieś jest dostępny?

Wiem, że nie każda sprawa się nadaje do sądu, ale jeśli tak, to moim zdaniem warto, gdy nic nie dadzą negocjacje z kurią. Niemniej jest to trudne. Nie każdy się na to zdobędzie.

Co do Jakuba, to jeśli diecezja nie chce płacić nawet zasądzonego odszkodowania, to co dopiero dobrowolne jemu …

To ogólnie smutny obraz instytucji i wspólnoty, która też ustami wiernych, nie tylko hierarchów mówi : „nie ruszajcie naszych pieniędzy.” Dramat.

Smutne, wręcz tragiczne jest to, że wołanie o sprawiedliwość w kwestii wykorzystania w kk spotyka się cięgle ze ścianą. Dziękuję p.Nosowskiemu, że głośno wyraża swój sprzeciw wobec tej patologii, w której trwa i którą popiera episkopat. Biskupi udają że nic się nie stało. Biskupi udają że nie ma tematu. Biskupi udają, że dramatem poszczególnych osób pokrzywdzonych się zajmują, podczas gdy w rzeczywistości siedzą, liczą kasę i myślą: byle do emerytury.
W ich mniemaniu winnymi masowego odchodzenia z KK jest cały świat, ale nie oni, ani skandale i zgorszenia ze strony kleru. Co za ślepota! Jaki faryzeizm! Jak można ufać tak skompromitowanym ludziom?
A to fragment z poniedziałkowej liturgii: „Sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża” (Am 2). I oni się chełpią tym, że służą Bogu.. Ślepi przewodnicy ślepych!

Dziękuję panu Jarosławowi za rzeczową polemikę.
Najlepszą pomocą ofiarom, zwłaszcza przyszłym, jest ograniczenie przyzwolenia wśród wiernych na przemilczanie przestępstw i przekonanie do stawiania księżom, a zwłaszcza hierarchom wymagań w zakresie dochodzenia prawdy. Aby to skutecznie przeprowadzić dobrze by było przekonać zwykłych wiernych – bo to jest klucz do osiągnięcia tego rezultatu – że nie jest to wymierzone w Kościół, jak są przekonywani przez np. niektóre wypowiedzi na falach Radia Maryja. Korzystanie z pomocy osób poszlakowanych lub znanych wcześniej z agresywnych wypowiedzi wobec Kościoła nie związanych z nadużyciami sprzyja tolerancji wobec dwuznacznych zachowań. Nie wiem jak bezpośrednio wpłynąć na tych duchownych, którzy postępują źle – sam zresztą takich nie znam, a znam ich trochę. Więc proponuję wpływać na nich pośrednio przez kształtowanie wiernych. Nawet, jeśli ktoś widzi inne metody, dlaczego nie korzystać także z takiej?

Jak wpłynąć na zachowanie tych, co postępują źle? Odpowiem z autopsji, nie da się.
Opowiem świadectwem. Podczas studiów teologicznych jeden z księży wykładowców molestował studentki. Masowo. Już na początku semestru wybierał sobie ofiary, które od początku już wiedziały, że po egzaminach czeka je prywatna poprawka w mieszkaniu księdza. Prócz tego były chamskie zaczepki o treści seksualnej, pchanie rąk, ksiądz podczas rozmowy potrafił złapać studentkę za piersi i skomentować. Sprawę próbowano zgłosić. Starościni roku poszła na skargę do rektora, który krótko po tym został biskupem. Została zbyta tekstem „ale o co ci chodzi, przecież ks. X lubi ładne dziewczyny, a ty jesteś gruba, więc tobą się nie zainteresuje”.

Również dziękuję za rzeczowe odniesienie się do sprawy.
Niestety dalej mnie to nie przekonuje. Wydaje mi się, że cel przekonywania zwykłych wiernych jest utopijny i nieosiągalny. Przez niektóre środowiska (włączając w to wspomniane przez Pana Radio Maryja, jak również niemałą część biskupów) sam fakt dochodzenia odszkodowań od diecezji jest odbierane jako atak na Kościół. Podobnie zostaje odebrana każda wypowiedź stwierdzająca istnienie systemowego problemu w Kościele.

Poza tym wydaje mi się, że przyzwolenie społeczne na ukrywanie takich spraw spada, niestety (dla Kościoła) razem z liczbą wiernych, ale za to absolutnie nie można obciążać pokrzywdzonych. Mam wrażenie, że jakiekolwiek tonowanie wypowiedzi, żeby nie zostały odebrane jako atak na Kościół tylko ten proces spowolni. Osobiście największą nadzieję na pomoc przyszłym ofiarom upatruję w interwencji państwa. Zmiana władzy i początek poważnego stosowania przepisu nakładającego odpowiedzialność karną za niezawiadomienie o pedofilii z pewnością zmieni podejście biskupów do tych kwestii. Jak jeden z nich pójdzie do więzienia, to reszta z troski o własną skórę przestanie kombinować. Jak sądy będą regularnie zasądzać bardzo wysokie odszkodowania, to diecezje będą bardziej skłonne do proponowania rozsądnej ugody. Patrząc do bólu pragmatycznie, to oburzenie społeczne pomaga w zrealizowaniu tego projektu.

I pozostaje moim zdaniem najważniejsza kwestia. O ile pomoc przyszłym ofiarom i zmiana nastawienia Kościoła jest celem dobrym samym w sobie, to nakładanie odpowiedzialności za to zadanie na pokrzywdzonych jest kompletnie nie na miejscu. Pokrzywdzeni mają na tyle dużo osobistych problemów i traum, że już naprawdę wystarczy. Głęboka niechęć do Kościoła po takich przeżyciach byłaby całkowicie naturalna i zrozumiała, wymuszanie przebaczenia i troski o Kościół pomimo wszystko jest pogłębianiem cierpienia. Odpowiedzialność za przekonanie wiernych powinni podjąć raczej ludzie dobrej woli w Kościele. I w tym miejscu chcę wyrazić moje uznanie dla redakcji Więzi, która ten trud podejmuje dzień za dniem. Ciężko mi wierzyć w powodzenie tego projektu, ale oddanie z jakim jest on tutaj prowadzony wywołuje mój głęboki szacunek.

Ja jednak jestem optymistką w kwestii edukowania. Na uczelniach balon wybuchł. Właśnie dzięki poparciu zwykłych studentów. Wprowadzono instytucje do walki z molestowaniem i mobbingiem. Żałuję, że nie studiuję teraz… Sprawców się nie zmieni, prędzej właśnie myślenie wiernych. Tak samo coraz więcej matek ucieka od pijących mężów, bo edukacja, że siedzenie z przemocowcami nie jest korzystne dla dzieci wreszcie trafia.

Ma Pani rację, wyraziłem się strasznie nieprecyzyjnie, za co bardzo przepraszam. Oczywiście edukować trzeba, bo żadnego rozwiązania (w tym interwencji państwa) nie będzie bez presji społecznej, a tej z kolei nie będzie, jeśli ludzie nie będą świadomi problemu. Mój komentarz o utopijności miał dotyczyć przekonywania środowisk, traktujących skrzywdzonych jako wrogów Kościoła. (co rzeczywiście nie wynikało treści) W szczególności kompletnie nie widzę jak unikanie niechętnych Kościołowi prawników przez skrzywdzonych miałoby przekonać tę grupę. (a tak rozumiem sugestię pana Piotra). Do tego nie jestem pewien czy sam wzrost świadomość wiernych bez apokaliptycznych scenariuszy typu spadek liczby wiernych jak w Irlandii i/lub interwencja państwa wystarczy do zmiany podejścia biskupów.

A ja biskupów rozumiem, wszak kasa jest najważniejsza. W pewnym bardzo znanym filmie pozdrawiano się słowami „niech moc będzie z tobą” podobnie robią biskupi tyle, że zamiast mocy powiadają pieniądz. Jeśli komuś się wydaje, że Kościół upadnie z powodów zgnilizny moralnej, jest naiwny, jeżeli to z przyczyn finansowych. Pieniądz lubi władze i wzajemnie. Dowodem na to jest 500+ 13, 14 emeryturka i takie tam checheszki. Skala codziennie ujawnianych skandali, przekrętów nadużyć jest powalająca, nie odbija się to na notowaniach. Może w kościołach zrobiło się nieco luźniej, ale jak nas bieda dopadnie, znowu pobiegniemy do plebana zaklinać rzeczywistość. Nie pierwszy i nie ostatni to zakręt historii. Na Orlenie można zatankować o 30 groszy taniej, jeśli zainstaluje się w telefonie aplikację, która będzie nas szpiegować. Dużo nie trzeba prawda.

Moze by Pan Willac udowodnił iz aplikacja ORLEN słuzy do szpiegowania? Prosze podac fakty. Za Tuska bylaby 60% inflacja! I zero dzialan aby kraj chronic przed brakiem gazu i ropy bo Pawlak wszystko by podpisał byle z ruskimi!

@Tomasz
Panie Tomku. Naprawdę te pańskie ciągłe polityczne wycieczki są tu nie na miejscu. To nie forum polityczne.

Jeśli by pan nie orientował się to każda aplikacja służy do szpiegowania nas… ale takiego jak pan myśli. Śledzą nasze działania w sieci aby jeszcze więcej swojego barachła nam sprzedawać lub sprzedawać nasze dane kolejnym firmom. To nie ma nic wspólnego z żadnymi „ruskimi”

A co do inflacji to proszę o powagę. Do tej pory wszystkie rządy działały tak nieudolnie ekonomicznie że szok. Podkreślam: Wszystkie !