Jesień 2024, nr 3

Zamów

Franciszek: W Ukrainie Rosjanie trafili na mężny naród, który nie boi się walczyć o przetrwanie

Papież Franciszek. Fot. Long Thiên / Wikimedia Commons

Ktoś może powiedzieć: „Ojcze Święty, popierasz Putina!”. Nie, nie popieram go. Takie stwierdzenie byłoby błędnym uproszczeniem – mówił papież podczas spotkania z redaktorami jezuickich mediów.

Papież Franciszek spotkał się 19 maja w Watykanie z redaktorami pism jezuickich. Jedno z pytań dotyczyło wojny w Ukrainie. Za Katolicką Agencją Informacyjną publikujemy odpowiedź papieża w tłumaczeniu na polski:

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy odejść od normalnego schematu „Czerwonego Kapturka”: Czerwony Kapturek był dobry, a wilk to ten zły. Tutaj nie ma metafizycznych dobrych i złych, opisywanych w sposób abstrakcyjny. Wyłania się coś globalnego z elementami, które bardzo się ze sobą splatają.

Kilka miesięcy przed wybuchem wojny spotkałem się z pewnym przywódcą państwowym, człowiekiem mądrym, mówiącym niewiele, naprawdę bardzo mądrym. Po rozmowie o rzeczach, o których chciał mi powiedzieć, stwierdził, że jest bardzo zaniepokojony rozwojem sytuacji w NATO. Zapytałem go, dlaczego, a on mi odpowiedział, że oni „szczekają” u bram Rosji, nie rozumieją, że Rosjanie są imperialni i nie pozwalają, by jakiekolwiek obce mocarstwo się do nich zbliżyło. Zakończył stwierdzeniem, że ta sytuacja może doprowadzić do wojny. Taka była jego opinia. 24 lutego rozpoczęła się wojna. Ów przywódca potrafił odczytać znaki tego, co się działo.

Widzimy brutalność i zaciekłość, z jaką ta wojna jest prowadzona przez oddziały najemników, którymi zazwyczaj posługują się Rosjanie. Oni faktycznie wolą posyłać najemników czeczeńskich czy syryjskich. Niebezpieczeństwo polega na tym, że widzimy tylko to, co potworne, a nie dostrzegamy całego dramatu rozgrywającego się za tą wojną, która być może została w jakiś sposób sprowokowana lub nie została powstrzymana. Dostrzegam choćby zainteresowanie testowaniem i sprzedażą broni. Bardzo smutne, ale w końcu o to właśnie toczy się gra.

Ktoś może mi w tym momencie powiedzieć: „Ależ, Ojcze Święty, popierasz Putina!”. Nie, nie popieram go. Takie stwierdzenie byłoby błędnym uproszczeniem. Jestem po prostu przeciwny sprowadzaniu tego, co złożone, do prostego dzielenia na dobrych i złych, nie zastanawiając się nad korzeniami i interesami, które są bardzo skomplikowane. Widząc dzikość i okrucieństwo wojsk rosyjskich, nie możemy zapominać o problemach, musimy spróbować je rozwiązać.

To prawda, że Rosjanie myśleli, iż wszystko skończy się w ciągu tygodnia, ale źle obliczyli. Trafili na mężny naród, naród, który walczy o przetrwanie, i który ma waleczne dzieje.

Muszę też dodać, że to, co się obecnie dzieje w Ukrainie, widzimy w ten sposób, ponieważ rozgrywa się bliżej i bardziej porusza naszą wrażliwość. Ale są inne, dalekie kraje – pomyślmy o niektórych częściach Afryki, o północnej Nigerii, o północnym Kongo, gdzie wciąż trwa wojna i nikt się tym nie przejmuje. Pomyślmy o Rwandzie sprzed 25 lat, pomyślmy o Mjamnie i grupie Rohingja. Świat jest ogarnięty wojną.

Kilka lat temu przyszło mi na myśl, żeby powiedzieć, iż przeżywamy trzecią wojnę światową w kawałkach. Moim zdaniem trzecia wojna światowa została dziś ogłoszona. Kwestia, która powinna nas skłonić do refleksji: co dzieje się z ludzkością, która w ciągu jednego stulecia doświadczyła trzech wojen światowych? Przeżywam pierwszą wojnę światową we wspomnieniach mojego dziadka nad rzeką Piawą. Potem była druga, teraz trzecia. To nieszczęście, katastrofa dla ludzkości. Trzeba pomyśleć, że w ciągu jednego stulecia wydarzyły się trzy wojny światowe, z całym handlem bronią, które za nimi się kryje.

Kilka lat temu upamiętniano 60. rocznicę desantu w Normandii. Wielu przywódców państw świętowało zwycięstwo. Nikt nie pamiętał o dziesiątkach tysięcy młodych, którzy wówczas polegli na plaży. Kiedy w 2014 roku pojechałem do Redipuglii na obchody stulecia wybuchu I wojny światowej – wyznam wam coś osobistego – płakałem, widząc wiek poległych żołnierzy. Gdy kilka lat później 2 listopada – co roku w ten dzień odwiedzam jakiś cmentarz – udałem się do Anzio, też płakałem, gdy zobaczyłem wiek poległych żołnierzy. W zeszłym roku pojechałem natomiast na cmentarz francuski i na grobach chłopców chrześcijańskich lub muzułmańskich (Francuzi wysyłali do walki także tych z Afryki), widziałem, że też byli to młodzi liczący 20, 22 czy 24 lata.

Dlaczego wam o tym mówię? Ponieważ chciałbym, żeby wasze czasopisma zajmowały się ludzką stroną wojny. Chciałbym, żeby uświadamiały czytelnikom ludzki dramat wojny. Doskonale, że dokonywana jest kalkulacja geopolityczna, dogłębne badanie rzeczy. Musicie to robić, bo to wasze zadanie, ale starajcie się też przekazać ludzki dramat wojny, ludzki dramat tych cmentarzy, ludzki dramat plaż Normandii czy Anzio, ludzki dramat kobiety, do której drzwi puka listonosz i otrzymuje ona list z podziękowaniem za to, że dała ojczyźnie syna, bohatera ojczyzny, i że zostaje pozostawiona sama sobie… Refleksja nad tym bardzo pomogłaby ludzkości i Kościołowi. Dokonujcie refleksji społeczno-politycznej, nie zaniedbując jednak ludzkiej refleksji nad wojną.

Powróćmy do Ukrainy. Wszyscy otwierają swoje serca dla uchodźców wypędzonych stamtąd, którymi są zazwyczaj kobiety i dzieci. Mężczyźni zostali, aby walczyć. Na zeszłotygodniowej audiencji dwie żony żołnierzy ukraińskich, którzy byli w hucie Azowstal, przybyły prosić mnie o wstawiennictwo, aby ich bliscy zostali ocaleni. Wszyscy jesteśmy naprawdę wrażliwi na te dramatyczne sytuacje: to kobiety z małymi dziećmi, a ich mężowie walczą. Młode kobiety.

A ja się zastanawiam: co się stanie, kiedy minie entuzjazm, by pomagać? Atmosfera staje się bardziej chłodna, kto zatem zatroszczy się o te kobiety? Musimy spoglądać poza konkretne działania danej chwili, by zobaczyć, jak je wspierać, żeby nie wpadły w sidła handlarzy ludźmi, by nie były wykorzystywane, bo sępy już krążą.

Ukraina doświadczyła wielu zniewoleń i wojen. To bogaty kraj, który był zawsze rozgrabiany, kawałkowany przez tych, którzy chcieli nim zawładnąć. To tak, jakby historia predestynowała Ukrainę do bycia krajem heroicznym. Jego bohaterstwo porusza nasze serca. Heroizm, który idzie w parze z czułością! Istotnie, gdy przybyli pierwsi młodzi rosyjscy żołnierze (potem wysłali najemników) – posłani do przeprowadzenia „operacji wojskowej”, jak mówiono, którzy nie wiedzieli, że pójdą na wojnę – to gdy się poddali, ukraińskie kobiety się nimi zaopiekowały. Wielki humanizm, wielka czułość! Mężne kobiety! Naród, który nie boi się walczyć, naród pracowity, a jednocześnie dumny ze swej ziemi!

Trzeba uwzględnić ukraińską tożsamość w tym czasie. To nas porusza: gdy widzimy taki heroizm. Naprawdę chciałbym podkreślić bohaterstwo narodu ukraińskiego. Na naszych oczach rozgrywa się wojna światowa, wojna interesów globalnych, sprzedaży broni i zawłaszczania geopolitycznego, zadręczająca bohaterski naród.

Wesprzyj Więź

Chciałbym dodać jeszcze jeden element. Odbyłem 40-minutową rozmowę z patriarchą Cyrylem. W pierwszej części przeczytał mi oświadczenie, w którym podał powody uzasadniające wojnę. Gdy skończył, wtrąciłem się i powiedziałem: „Bracie, nie jesteśmy ministrantami państwa, lecz pasterzami ludu”. Miałem się z nim spotkać 14 czerwca w Jerozolimie, aby porozmawiać o naszych sprawach, ale w związku z wojną za obopólną zgodą postanowiliśmy przełożyć spotkanie na późniejszy termin, by nasz dialog nie został źle zrozumiany. Mam nadzieję, że spotkam się z nim przy okazji zgromadzenia ogólnego w Kazachstanie we wrześniu. Liczę, że będę mógł go pozdrowić i trochę z nim porozmawiać jako pasterz.

KAI, DJ

Przeczytaj też: Nadszedł czas, by Watykan wypracował własną politykę ukraińską. Po spotkaniu z papieżem

*

Franciszek wobec wojny Rosji z Ukrainą. Komentarze na Więź.pl

Podziel się

1
1
Wiadomość

Ten bardzo mądry polityk, o którym papież wspomina, to … ? No cóż, jak jest to ktos mądry w kategoriach obecnej watykańskiej myśli dyplomatycznej, to to chyba jakiś Orban, albo inny gigant.

Wiedział, ponieważ prezydent USA zdecydował się udostępnić wiedzę na ten temat przywódcom sojuszniczych państw, czyli NATO. I tylko dlatego ten „mądry” polityk, który „niewiele mówi” był taki madry. A pro pos, mam takie niesłabnące przekonanie, że przywódcy Węgier maja niezwykłą zdolność do wiązania się z mało perspektywicznymi partnerami. Potem natomiast mają zastrzeżenia do różnych nieprzyjemnych dla nich skutków i zapisów traktatowych…

A to pech, że tak trafili. I to niedobre NATO.
Znów będzie tekst o tym, że to prorocze zachowanie i słowa? To jest katastrofa, to co mówi papież.
W każdym momencie.
Cyryl pasterzem. No i fajnie. Pogadajcie sobie jak pasterz z pasterzem.
Dla mnie dość pod każdym względem. Brak słów.

„Wojna na Ukrainie być może została sprowokowana”- patrz: Rzeczpospolita, która to cytuje. To jak powiedzieć kobiecie: ubrała zbyt krótką sukienkę i sama sobie winna. Już niech lepiej milczy.

Na spokojnie. Zaczęłam się zastanawiać z kiedy pochodzi ten wywiad? Data jest kluczowa.
Czytałam go na Deonie nie na Więzi.
Jeśli papież w nim mówi, ze w zeszłym tygodniu rozmawiał z żonami dwóch oficerów z Mariupola,
to w takim razie mówimy o 11 maja (rozmowa z dwiema kobietami) – plus tydzień jakiś 18-20 maja. I Wieź datę podaje – teraz zobaczyłam 🙂 19 maja – ale Deon nie.
Jak zobaczyłam na Więzi ten sam artykuł, to skomentowałam i to żywo. Ale!

Po przeczytaniu https://wiez.pl/2022/06/14/nadszedl-czas-by-watykan-wypracowal-wlasna-polityke-ukrainska-po-spotkaniu-z-papiezem/
Papież może mieć inne zdanie. Może.
Ten mój poprzedni komentarz jest mocny, bo myślałam, że to jest wywiad aktualny. Ale nie jest.
Kto go teraz pierwszy opublikował i po co?
Bo porusza też inne zagadnienia? ok. to trzeba było wyraźnie to oddzielić.
I będzie i jest szum, ale tak naprawdę papież może już myśli inaczej po rozmowie z prorektorem Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie Myrosławem Marynowyczem.

Niepotrzebnie jednak ten tekst się pojawił w przestrzeni publicznej razem z tym drugim o rozmowie z obywatelami Ukrainy. Nie każdy zwróci uwagę na daty. Bo nie w każdym miejscu nawet są.
Więź ma. Aleteia też. Ale Deon nie.

I jeszcze Deon wczoraj zapowiadał, że będzie dziś tłumaczenie – to sprawiało wrażenie, że sprawa jest świeża.
To może wprowadzić w błąd. Na przykład pan Terlikowski już pewnie skomentował równie żywo.
Sprawdziłam: „Nic się nie zmienia. Papież brnie w przekonywanie, że za wojnę w Ukrainie, za brutalną agresję odpowiada NATO.” to początek wpisu, a pod wpisem wielu sfrustrowanych ludzi. No tak.
Naprawdę zastanawiam się nad ideą publikacji tych słów z 19 maja teraz.