Zima 2024, nr 4

Zamów

Walczyli nie z Kościołem, lecz o Kościół. Potrafił to dostrzec sąd. Czy dostrzeże Kościół?

Bartłomiej Pankowiak i ks. Arkadiusz Hajdasz. Kadr z filmu „Zabawa w chowanego”, reż. Tomasz Sekielski, 2020

Jakub i Bartłomiej Pankowiakowie są prekursorami odkrywania złych kart w polskim Kościele. Już na zawsze pozostaną symbolem walki o godność swoją i innych – mówiła w poniedziałek, 23 maja, sędzia Arleta Konieczna w Sądzie Okręgowym w Kaliszu.

Zapadł wyrok w sprawie Jakuba i Bartłomieja Pankowiaków przeciwko diecezji kaliskiej. Obaj byli molestowani przez ks. Arkadiusza Hajdasza. Jakub w wieku 13, Bartłomiej – 10 lat. Ich historię opowiedzieli bracia Sekielscy w filmie „Zabawa w chowanego” dwa lata temu.

Obaj zażądali zadośćuczynienia od diecezji, w której pracował sprawca, i sąd przyznał im rację. – Ksiądz Hajdasz otrzymał święcenia od biskupa i na jego polecenie realizował kapłańską posługę. To biskup był jego przełożonym i skierował go do parafii – powiedziała sędzia Arleta Konieczna. I dodała, że jego pedofilskie czyny miały „bezpośredni związek z wykonywaną posługą kapłańską”, a „z zebranych dowodów wynika, że przełożeni księdza mogli znać jego patologiczne skłonności”.

W ustnym uzasadnieniu sąd odwołał się do przepisów kodeksu cywilnego. Jako wystarczająca podstawa wyroku obciążającego instytucję kościelną odpowiedzialnością cywilną za czyny duchownego wskazany został art. 430 k.c. Zgodnie z tym przepisem, „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. W oparciu o art. 430 zapadały już wyroki w innych podobnych sprawach, m.in. wobec zgromadzenia chrystusowców.

Bracia Pankowiakowie początkowo walczyli łącznie o milion zł zadośćuczynienia. Niespełna dwa miesiące temu Jakub wycofał jednak pozew. W rozmowie z Więź.pl tłumaczył, że chodziło mu o coś innego niż pieniądze: – Dla mnie złożenie pozwu o zadośćuczynienie finansowe było narzędziem mającym służyć zmobilizowaniu diecezji kaliskiej do działania i do zmiany podejścia wobec osób pokrzywdzonych – mówił. Dlatego sąd przyznał zadośćuczynienie wyłącznie Bartłomiejowi – 300 tys. zł oraz 10 tys. zł za reprezentowanie przed sądem przez prawnika.

Sąd nawiązał też do słów prawnika diecezji, mec. Marka Markiewicza, który w piątek podczas rozprawy zarzucił Jakubowi Pankowiakowi, że „ma misję walki z Kościołem”. Sędzia podkreślała: – Ich [braci Pankowiaków] konkretne działania nakierowane są nie na walkę z Kościołem katolickim, a o Kościół jako wspólnotę wiernych, zachowanie czystości i zapewnienie bezpieczeństwa najmłodszym jego członkom.

– Walczyli nie z Kościołem, lecz o Kościół. Potrafił to dostrzec sąd. Czy realnie dostrzeże to Kościół? – pyta Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”. – Bardzo ważne teraz, czy diecezja będzie się odwoływać od wyroku w sprawie Bartłomieja, oraz czy uzna, że jest jeszcze cokolwiek winna jako zadośćuczynienie (np. pozafinansowe) Jakubowi – dodaje Nosowski.

Wesprzyj Więź

Dwa dni temu biskup kaliski Damian Bryl zadzwonił do Jakuba Pankowiaka i przeprosił go za słowa mec. Markiewicza. „Przeprosiny zostały przyjęte – mówił nam Pankowiak. – Bp Bryl zaprosił mnie również na spotkanie”.

JH

Przeczytaj także: Dzieci nie powinny spowiadać się z projekcji dorosłych

Zranieni w Kościele

Podziel się

6
2
Wiadomość

Jakub pokazał swoim zachowaniem bardzo ważną postawę.
Chciał, by hierarchowie się wzruszyli. Zmiany podejścia do osób skrzywdzonych. Zrozumieli. Nie.
Nawet jak im się łza w oku czasem zakręci – są w systemie. Bronią interesu.

Mam taki sam gorzki wniosek. Z instytucją trzeba bez sentymentów.
Na poziomie odszkodowań – tak. I sprawiedliwości.
Wycofanie Jakuba i walka do końca Bartłomieja jest cenna. Obie postawy rozumiem.
Nikt teraz nie powie Jakubowi –
wycofałeś się, bo nie mogłeś wygrać, a Twoje zeznania były słabe.
Bo brat wygrał. Bo to jest oczywiste – ich krzywda.

“Bardzo ważne teraz, czy diecezja będzie się odwoływać od wyroku w sprawie Bartłomieja, oraz czy uzna, że jest jeszcze cokolwiek winna jako zadośćuczynienie (np. pozafinansowe) Jakubowi”.
Tak, to będzie wiarygodny test. Jakubowi diecezja może wypłacić równowartość zasądzonego odszkodowania dla brata. To nie jest wygórowana kwota jak na zło, które się stało. Jeśli diecezja nie ma pieniędzy, może rozłożyć na raty.

@Konrad Schneider – bardzo wypatruję reakcji diecezji. Bo jak na razie Kościół ponosi porażkę nie tylko materialną – idąc w zaparte, utrudniając śledztwa, dokumenty obecnie w Watykanie i pisz wyciągaj uzasadniaj prawniku – dlaczego chcesz te a nie inne. To naprawdę zaczyna przypominać korporację – z “12 prac Asterixa”. Niestety.

Rzadko kiedy się z Panem zgadzam, ale tym razem pomysł jest świetny. Obawiam się jednak, że Kuria nie będzie taka honorowa; woli wydać dziesiątki tysięcy na adwokata, niż zapłacić dobrowolnie. Jakoś tutaj nie przejmują się PR-em. I nich Pan się nie martwi o ich finanse, dadzą rady.

Biskupom tacy walczący o Kościół są niepotrzebni i są dla nich zagrożeniem, bo walczą o Kościół, w którym biskup nie będzie absolutnym strażnikiem kasy i tylko kasy z pominięciem wszystkiego innego. To inne jest tylko zasłoną dla złota, władzy, omerty.
A walka o taki Kościół to dla biskupow zdradą Boga, Chrystusa, Marii i Wszystkiego Co Najświętsze….

Walka z Kościołem to być może dziś etyczny obowiązek….. czyli walka z nami wszystkimi, ktorzy zostaliśmy włączeni do Koscioła przez Chrzest Świety. To jest Kosciół, Kosciół złozony z ludzi,z nas! Biskupi i księża nie tworzą Koscioła, choc w nim też są, ale Kosciół to wszyscy ochrzczeni i z nami wszystkimi Pan Karol chce walczyć.

Sądzę, że karol miał na mysli walkę z kościołem hierarchicznym, który całkowicie sie sprzeniewierzył Ewangelii i stał sie tylko korporacyjnym straznikiem przepływu pieniędzy. Reszta mało go obchodzi, zwłaszcza “wszyscy ochrzczeni” . Trudno taka kategoria sie posługiwać Panie Tomaszu, bo sa u nas miliony po tym sakramencie obdebranym w dzieciństwie bez udziału wolnej woli, a nie poczuwaja się juz do związku z instytucją i trzeba sie z tym pogodzić. Zresztą wyniki spisu powszechnego z zeszłego roku na pewno to potwierdzą, zwłaszcza , że nasza władza skrzętnie je ukrywa. Jasny stąd wniosek, że wyniki musza byc bardzo marne…

Panie Tomaszu, z całym szacunkiem, ale nie ma Pan w Kościele, którego jest Pan częścią, żadnych praw. Nie może też Pan wypowiadać się w jego imieniu, nie decyduje Pan, czy to, co się w nim dzieje, jest dobre, czy może jest złe. Jest Pan częścią Kościoła, który nie daje Panu żadnych narzędzi, żadnej sprawczości. Nie rozumiem tego, naprawdę.

Swoją drogą z Kościołem (hierarchią i systemem) może rzeczywiście nie ma sensu walczyć. Kościół jest na walkę przygotowany. Nie jest jednak przygotowany na to, że może być ignorowany. Mój proboszcz nie ma żadnej recepty na to, żeby mnie skłonić do odwiedzenia świątyni. Gdybym stał przed nią i krzyczał “Przecz z Kościołem” mógłby się przynajmniej do tego odnieść. A tak jest całkowicie bezsilny 🙂

Panie Karolu, pisze Pan tak jak by Kosciół był instytucją państwową a tak nie jest. Jedyne prawa jakie w NIM są to jest to 10 Przykazań. Wlasnie ponad rok temu tu sie wypowiedziałem na łamach portalu wiez.pl , dano mi głos wiec ja i nie tylko ja zaczelismy mówic o naszej przeszłosci i wiem ze to poszło w Polskę i dalej też.
Tak ma Pa rację, nie warto strzepic sobie języka na walkę z hierarchią, to są ludzie bez zasad,bez honoru, przesiąknieci klerykalizmem , ale nie dla nich jestem w Kosciele po latach bycia poza NIM a dla Jezusa! Bo to JEGO KOSCIÓŁ. Nie biskupów czy proboszczów. Na koncu swych dni i ja i Pan staniemy przed Stwórcą i co MU powiemy? Ze opuscilismy ten Kosciół bo nam sie proboszcz nie podoba czy biskup, dla którego kasa i klerykalizm są wazniejsze? Jestesmy w NIM dla potężnych sakramentów ! Dla Miłości, dzieki ktorej jestesmy lepsi. Dla MOCY SŁOWA! Mocy, ktorej osobiscie doświadczyłem! I tego Panu życzę aby Pan
doswiadczył Mocy Słowa, Słowa Ewangelii. Tej nocy w ktorej to Słowo wszystko oczysciło w mym życiu, nigdy nie zapomnę ale opisać tej nocy ludzkimi słowami nie potrafiię i nawet nie będę próbował.

Sprawiedliwość będzie po Drugiej Stronie, tego jestesmy pewni. Bo na ziemi niestety nie. Wszystkiego dobrego Panie Karolu.

Nie mam wiary w Drugą Stronę. Działania m.in. Więzi to krok w stronę sprawiedliwości tu i teraz – tylko taka ma sens, bo nie jest ułudą.

A ja się tak filozoficznie zastanawiam, a dlaczego nie? Czemu pragnienie zemsty ma być czymś niewłaściwym?
Również, jak pan zostałem skrzywdzony. A na dniach oprawcy będą wmurowywać pamiątkową tablicę na ścianie świątyni. Czemu więc mam pragnąć “tylko” sprawiedliwości, gdy pragnę wziąć młot i rozwalić te marmury?

Ma Pan prawo! Proszę wziąść młot i tą tablicę rozwalic ale proszę to nagrywać i puscic w Polskę Pana wypowiedz czemu Pan rozbija tablicę. Taki przekaz z nagraniem bedzie miał silny oddzwiek! Ma Pan prawo. Nigdzie nie mówilem ze nie mamy prawa do gniewu. Mamy takie prawo.

Kosciół to nie instytucja. Jak MOPR czy inne instytucje i organizacje pozarzadowe. To my wszyscy ten Kosciół tworzymy, i to nie my, nie księża, nie biskupi, ten Kosciół powołalismy do istenia a powołał GO sam Bóg , ale dobrze wie , ze tworzą GO ludzie grzeszni.

Czy Kościół zrozumie? Dostrzeże? Cały Kościół. Duchowni i tzw. świeccy.
Ważna jest wrażliwość na krzywdę, a nie przejęcie się własnym zbawieniem.
Jeżeli wielu ludzi ucisza skrzywdzonych, bo im przeszkadzają w „zbawianiu się” i psują wizerunek Kościoła – to jest to … Ja nie mam nawet na to słów.
Pan Tomasz, komentujący tutaj, nieraz podkreślał, że o wielu przypadkach wykorzystania wiedzą w Polsce też parafianie i nic. Cisza. A pomaga czasem garstka księży po kryjomu. Na przykład.

To taki tekst – test: https://wiez.pl/2020/05/16/jak-sie-bawie-w-chowanego/
„Nie chcę się bawić w chowanego: a czuję, że wciąż muszę. Nawet tu nie napiszę przecież wszystkiego, co wiem. I nikt z nas, ludzi dobrze znających Kościół, wszystkiego co o jego strukturach wie, głośno nie powie. Dlaczego? Nie wiem. Może wierzymy jeszcze, że dobro Kościoła tego nie wymaga. A może również jesteśmy chorzy.
Wiem jedno: wszyscy jesteśmy ofiarami mechanizmów, które są silne w Kościele, a ofiara nie pomoże sobie sama.”
Postawa wspólnoty wobec skrzydzonych na wiele niestety sposobów – bywa kpiną z Ewangelii.
Jak to było mniej więcej – gdybym mówił językami, ciało na spalenie, całą majętność itp. – a miłości bym nie miał …
Proszę Państwa, takie proste pytanie: gdzie w tym całym traktowaniu skrzywdzonych jest miłość ze strony wspólnoty – i jej tzw. przewodników?
I proszę mi nie mówić, że jestem naiwna, miłość realizuje się w praktyce – nie w gadaniu.

A w jednym z komentarzy pod artykułem. https://wiez.pl/2020/05/16/jak-sie-bawie-w-chowanego/
To w ramach drogi synodalnej – warto przeczytać. A zaczyna się od jakże bulwersującego obecnie przestrzeń medialną cytatu:
Wszyscy jesteśmy winni. Ok tu jest : jesteście. No bo jesteście. Jak jesteście to zastanówcie się nas odpowiedzialnością.

„Wszyscy jesteście winni i nadal nic z tym nie zrobicie, tylko będziecie się cały czas dziwić. Wszyscy jesteście winni, widzicie, że siedzicie w przestępczej organizacji i nadal się wzajemnie utwierdzacie, że kościół jest święty, tylko ludzie są grzeszni (choć jak na dłoni widać, że winna jest tu struktura kościoła: jego feudalny kształt, jego mechanizmy, itd.). Wszyscy jesteście winni, ale jesteście wierzący, więc w niedzielę znowu polecicie do kościoła na mszę, pocieszając się, że w waszej parafii akurat nikt nie gwałci. A nawet jeśli za 10 lat w jakimś kolejnym filmie Sekielscy pokażą że tak, gwałcił w waszej parafii, to znowu zdziwicie się, pokiwacie główkami i polecicie na najbliższą niedzielną mszę, wielce przejęci własnym cierpieniem.”

Pani Joanno, to nie tak, bardzo szanuje Pani słowa, komentarze, ale jak Pani wie , mnie wykorzystał ksiądz i zylem z tym sam ponad 30lat i bylem poza Kosciolem ponad 30lat ale … wciąż tesknilem za…. dobrem! Za Miłością! Tak , Miłoscią! Bo bylem samotny! Nikt o mnie nie pytał, nikt się nie troszczył …. i przyszedł dzień a raczej noc gdzie wszystko pękło.. i zaczął się mój jakze długi powrót, i nikt mi nic nie dał w tej drodze powrotu, o wszystko sam musiałem walczyć! I wciąż walczę! Ale juz nie sam! Ktos przez przypadek mi moze nieswiadomie pomógł i dał namiary na pewnego młodego ksiedza ale okazało się ze to nie ten, który wtedy mówił pewne słowa dla pewnej fundacji ale ten ksiadz podał mi namiary na tego młodego ksiedza , ktory mnie nie odtrącił , jest ze mną , rozmawia ze mną, rozumie , choć czyni to po cichu i w ukryciu bo oficjalnie nie może. Ale ON dostał dar Kaplaństwa, sakramentów! Wiec nie jestem w Kosciele po latach dla biskupa! Nawet dla tego ksiedza nie jestem! Jestem w Kosciele dla Jezusa! Jezus to bezwarunkowa miłość! I ON dał kaplanom sakramenty Swiete! Bez nich jak mamy żyć? W złości? Nienawiści? Ja tak żylem!! Tyle lat z nienawiscią w sercu! Dłuzej nie moglem juz tego znieść! Bo skonczylo by sie to.. tragicznie! Proszę o jedno, naciskajcie na waszych biskupow! Mocno! Jesli wiecie ze ktos cos z dziecmi nie tylko w srodowisku Koscioła zglaszajcie na policje , nie do biskupa nawet jezeli tym kims byłby jakis ksiądz! Bo biskupi nas nie rozumieją! Biskupom ufać nie mozna, tyle lat zamiatali to wszystko pod dywan! Ale nie dla nich jestesmy w Kościele! Dla Jezusa! JEGO Miłości i daru sakramentów, ktore zmieniają nasze zycie na lepsze!

Jak połączę te dwa komentarze i @karol i @ Tomasz.
Dobro jest niezależne. Ale Wam dziękuję.
Jeden w imię dobra nie jest we wspólnocie a drugi tak, mimo traumy.

Nie ma monopolu na dobro.

Wydaje się, że p. Piotr ma mylne wyobrażenie stanu Kościoła i odwołuje się do czegoś, co nie istnieje. Proszę sobie zrobić test, szanowni Państwo, i zobaczyć to zdjęcie (to biskup Długosz i dzieci).

https://bi.im-g.pl/im/6c/30/13/z20122988V,Czestochowa–Zespol-Szkol-nr-15–Zabawa-z-okazji-M.jpg

A teraz eksperyment myślowy. Widzą Państwo to zdjęcie w 1998 roku, i – alternatywnie – w 2022. I jak? Jaka jest różnica? Czują państwo pewny niepokój? Jakieś przeczucie, że coś tu jest nie tak? Nie chodzi mi nawet o obronę gwałcicieli, której ten biskup publicznie się podjął na Jasnej Górze w imię zdrowych relacji biskup – poddany ksiądz. Chodzi o ogólną zmianę społeczną, zmianę w kulturze. Panie Piotrze kochany, wiele rzeczy się zmieniło i nie będzie już takich jak kiedyś. Jedną z nich jest dobre imię instytucji, którą – w co nie mogę wątpić – Pan szczerze kocha i której chce dobra. Drugą jest powszechna zasada nieufności: tam, gdzie pojawia się ksiądz, nie mówiąc o biskupie, gdzie pojawia się głos KEP, rzeczywistość robi się śliska, niejednoznaczna, z jakimś podskórnym wrażeniem nieprzystawalności do wyzwań, zakłamywaniem prawdy, myśleniem finansowym. Tak jakby za każdym księdzem ciągnął się cień – nawet najlepszy proboszcz albo świeżo upieczony kleryk (pewnie wyborca Konferederacji, jak pokazują badania 😉 ) ma za plecami nie tylko bałwochwalczy kult Jana Pawła II, ale też uśmiech Głódzia, ignorancję Gądeckiego, wielkość i nędzę Watykanu. To jest z jednej strony niesamowite, gotowy materiał na dobrą powieść, z drugiej – jakieś smutne i przemocowe.

Wysyłam braterskie buziaki, nie wiem dlaczego znak pokoju nie może być już podawany pocałunkiem, czy modernizm w Kościele tak bardzo przeorał pierwotne wartości czystego Kościoła pierwszych wieków? 😉

Przeczytałam tu, mam taki zwyczaj, by zaglądać do starych tekstów. Te słowa warto przekopiować i tam wkleić jako komentarz dla przyszłych pokoleń. Zgadzam się z tym komentarzem. Sami na to zapracowali. Trudno, było kiedyś powiedzenie o piwie, którego się nawarzyło … No to do dna…