Zima 2024, nr 4

Zamów

Putin trzykrotnie odmówił papieżowi ocalenia mieszkańców Mariupola

Papież Franciszek. Watykan, październik 2015. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Według włoskiego dziennika „Il Messaggero” papież Franciszek trzy razy zwracał się do Władimira Putina z prośbą o zgodę na utworzenie korytarzy humanitarnych z okupowanego przez Rosjan Mariupola.

W odpowiedzi Rosja trzykrotnie przekazywała Watykanowi, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa ewakuowanym osobom – pisze w „Il Messaggero” Franca Giansoldati. Ostatnim razem – w ubiegłym tygodniu – pojawił się nawet pomysł, który został zarzucony ze względu na skomplikowaną realizację, aby umożliwić przewiezienie cywilów uwięzionych w hucie w Mariupolu statkiem pływającym pod watykańską, biało-żółtą, banderą. Huta Azowstal znajduje się tuż przy porcie w Mariupolu, a schronienia w niej szukało około tysiąca cywili (w niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił, że rozpoczęła się ich ewakuacja).

Kontakty Watykanu z Moskwą odbywały się w ciszy i dyskrecji. Papież do końca miał nadzieję, że uda mu się zagwarantować drogę ucieczki cywilom wyczerpanym przez dwa miesiące wojny i zmuszonym do przetrwania na rozległym terenie, który podczas bombardowań służył jako schron przeciwlotniczy, a potem stał się pułapką bez bieżącej wody.

Nuncjusz w Kijowie abp Visvaldas Kulbokas wyjaśniał, że zarówno w pierwszej, jak i w drugiej próbie utworzenia korytarza humanitarnego do bezpiecznych obszarów kontrolowanych przez Ukrainę „nie dali nam żadnych gwarancji”. Pod koniec marca, po kilku kontaktach z Patriarchatem Moskiewskim, biskup prawosławny miał ułatwić przeprowadzenie operacji. Abp Kulbokas i arcybiskup prawosławny mieli osobiście objąć kierownictwo misji, która miała udać się do Mariupola, ale w ostatniej chwili coś poszło nie tak i rosyjskie władze wojskowe zareagowały negatywnie.

Druga próba miała odbyć się w okresie wielkanocnym. W tym przypadku papież wysłałby do Mariupola swojego jałmużnika kardynała Konrada Krajewskiego, który był do dyspozycji po przewiezieniu karetki z Rzymu do Kijowa. Władze rosyjskie również w tym przypadku zwlekały z decyzją, a następnie poinformowały, że nie zagwarantują pomocy humanitarnej. W przypadku braku gwarancji terytorium staje się nieprzejezdne.

Wesprzyj Więź

Także 30 kwietnia rano kardynał Pietro Parolin nie ukrywał swojego pesymizmu co do możliwości wznowienia wątków dialogu i negocjacji między Rosją a Ukrainą. „Jestem pesymistą” – powiedział najbliższy współpracownik papieża. Podkreślał jednak znaczenie drogi dyplomatycznej, bo w przeciwnym razie, jak mówił, „wojna będzie nadal pożerać dzieci na Ukrainie”. Jeśli chodzi o dyskutowaną kwestię wysłania broni do Kijowa, sekretarz stanu powtórzył, że narody mają „prawo bronić się przed inwazją, której doświadczyły”, choć działania wojskowe bez drogi dyplomatycznej nie przynosi rezultatów.

Papież – wraz z watykańską dyplomacją – jest w Polsce raczej krytykowany za postawę wobec ataku Rosji na Ukrainę. Na Więź.pl pisali o tym między innymi:

KAI, JH

Podziel się

Wiadomość

Te próby oparte chyba tylko na własnej wierze w wielkość instytucji i jej wpływu. Oby.
Zawiodły. Już to widzą, czy dalej bedą udawać w tym Watykanie.
To może już warto nazwać rzeczy po imieniu, bo jak widać nie drażnienie misia nie zadziałało.
Na palcach chodzimy i nic …
A wiele osób już zgorszonych grą Watykanu – po prostu sobie poszło.

Bardzo trafny komentarz:”Negocjacje Watykanu z Kremlem wydaja się takie jakby Watykan negocjował z Hitlerem o uratowanie setki Żydów w miejsce zdecydowanego potępienia Holokaustu.
Żenada.”

„Skuteczne działania będą jak zawsze wtedy, kiedy Watykan będzie mieć w tym namacalny interes. W przeciwnym razie palcem nie kiwnie albo będzie udawać, że mu się nie udaje.”

W duchu drogi synodalnej słucham innych.

Pani Joanno, wyraziła Pani i moje myśli, dziękuję! Rzeczywiście, Watyka i w ogóle Kościół jest niesłychanie sprawny jeżeli chodzi o dobra doczesne i niesamowicie bezradny gdy musi / powinien w imię Ewangelii narazić się decydentom. Cóż, bardzo pragmatyczne podejście, nie gryzie się wszak ręki, która karmi. Tylko gdzie jest w tym wszystkim Ewangelia?
Ewangelię Kościół ma dla maluczkich, tego bezwolnego plebsu chodzącego do Kościoła, dającego na tacę, na mszę i na zbiórki, całującego księdza w rękę, wyłączającego myślenie w zetknięciu się z przedstawicielem KK. Bezmyślnie wysyłającego dzieci na religię, przestrzegającego zasad, które przecież nie obowiązują wszystkich – księża przecież gwałcą dzieci, ministrantów, kobiety, kradną, sprzedają się władzy, długo można wyliczać, ale to nas odsyła się od konfesjonału z różnych, nieraz błachych powodów. I co ma wówczas zrobić wierzący? Wobec wszechwładnej instytucji większość jest bezradna.