Zima 2022, nr 4

Zamów

Nie żyje Ludwik Dorn, intelektualista w takim stylu, jaki dziś zdarza się rzadko

Ludwik Dorn (w środku) na konwencie Prawa i Sprawiedliwości. Kielce, 21 października 2006. Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Wyborcza.pl

Był współzałożycielem Prawa i Sprawiedliwości, w ostatnich latach otwarcie krytykował swoją dawną formację.

Nie żyje Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu, wicepremier i szef MSWiA. Informację o jego śmierci podał portal Interia, potwierdziła ją Polska Agencja Prasowa.

Urodził się 5 czerwca 1954 roku w Warszawie. Po maturze studiował socjologię na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, ukończył ją w 1978 roku. W tamtym czasie chodził na spotkania z Jackiem Kuroniem, w 1975 roku brał udział w organizowaniu akcji zbierania podpisów przeciwko zmianom w Konstytucji, tzw. Listu 59. Rok później zaangażował się w pomoc dla prześladowanych robotników i zaczął działać w Komitecie Obrony Robotników. Od 1977 roku był współpracownikiem redakcji podziemnego miesięcznika „Głos”, w którym publikowali działacze KOR.

Zakładał Ośrodek Badań Społecznych NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze i pracował w nim jako socjolog. W stanie wojennym był ścigany listem gończym, ukrywał się przez półtora roku w Gdańsku i w Warszawie.

W latach 80. utrzymywał się z tłumaczenia (pod pseudonimem Dorota Lutecka) angielskich powieści szpiegowskich, m.in. Johna le Carré i Lena Deightona. Był przeciwnikiem porozumień Okrągłego Stołu.

Od początku lat 90. bliżej współpracował z Jarosławem Kaczyńskim, który zakładał Porozumienie Centrum i wspierał kandydaturę Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich. Po zwycięstwie Wałęsy został zatrudniony w Kancelarii Prezydenta (której szefem został Jarosław Kaczyński) na stanowisku kierownika zespołu analiz. Odszedł z tej pracy wraz z innymi urzędnikami wywodzącymi się ze środowiska PC po konflikcie braci Kaczyńskich z prezydentem.

Od 1992 roku był wiceprezesem PC. W wyborach parlamentarnych w 1997 roku został wybrany do Sejmu III kadencji.

W 2001 roku, wspólnie z Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi oraz grupą współpracowników z PC, brał udział w założeniu Prawa i Sprawiedliwości. Został powołany na stanowisko wiceprezesa tej partii. W wyborach parlamentarnych 2001 uzyskał mandat posła na Sejm IV kadencji . Od grudnia 2002 roku był przewodniczącym Klubu Parlamentarnego PiS.

31 października 2005 roku został ministrem spraw wewnętrznych i administracji w mniejszościowym rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Wkrótce po nominacji na to stanowisko został także powołany na urząd wiceprezesa Rady Ministrów. 6 lutego 2007 roku złożył dymisję z funkcji wicepremiera i ministra. Premier Jarosław Kaczyński przyjął dymisję z funkcji ministra, pozostawiając jednocześnie Dorna na drugim z tych stanowisk. Podanym publicznie powodem dymisji była rozbieżność zdań z premierem w „ważnej sprawie związanej z funkcjonowaniem resortu”. 8 lutego 2007 roku został odwołany z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji.

27 kwietnia 2007 roku Sejm powołał go na stanowisko marszałka Sejmu. Urzędowanie zakończył po kilku miesiącach, 4 listopada.

W wyborach parlamentarnych 2011 uzyskał mandat poselski z listy Prawa i Sprawiedliwości. Cztery lata później w wyborach prezydenckich opowiedział się za Andrzejem Dudą. W 2020 roku poparł Szymona Hołownie.

W ostatnich latach krytykował rząd Zjednoczonej Prawicy. Uważał, że „przaśna polityka Prawa i Sprawiedliwości jest katastrofalna dla budowania naszej tożsamości”. „PiS przestał mieć jakiekolwiek ideowe i intelektualne podstawy do prowadzenia polityki historycznej. Jako że natura nie znosi próżni, to de facto jedyny koncept polityki historycznej, który PiS musiał przejąć, sformułowali narodowcy” – mówił w wywiadzie rzece „Rzeczpospolita Trzecia i Pół” Jaremy Piekutowskiego.

Był ceniony za swoją kulturę osobistą. „Dorn to człowiek dużego formatu. Intelektualista w takim stylu, jaki dziś zdarza się rzadko” – napisał na Facebooku Piekutowski. Podobnie napisał Tomasz Terlikowski: „Zrobiłem z nim przed laty kilka wywiadów. Każdy z nich był dla mnie ucztą intelektualną. Cytowanie angielskich poetów i świadomość, że rozmawia się z kimś o błyskotliwej, niespotykanej inteligencji. Ludwik Dorn to był polityk-intelektualista”.

W wolnych chwilach zajmował się tłumaczeniem wierszy (m.in. Johna Keatsa i Williama Butlera Yeatsa), a także pisał bajki. Jedna z nich, „O śpiochu tłuściochu i o psie Sabie”, została wyróżniona na ogólnopolskim konkursie „Wielcy poeci piszcie dla dzieci”.

Pochodził z rodziny żydowskiej. Ochrzcił się jako dorosły w 2000 roku. „Do wiary dochodziłem poprzez rozum. To była dla mnie konsekwencja wieloletnich przemyśleń. Potężny wpływ miały też pielgrzymki Ojca Świętego. Największym cudem jest dla mnie niedzielna msza święta wraz z Eucharystią. To jest swego rodzaju cud socjologiczny – co niedziela od wieków przychodzą ludzie i powtarzają te same słowa. I nie chodzi o frekwencję na niedzielnej mszy. Po prostu: «Gdzie dwóch lub trzech jest w imię moje…». Tego nie powinno być, a jest. I innych dowodów na istnienie Pana Boga oraz Trójcy Świętej nie potrzeba” – mówił w wywiadzie-rzece „Rozrachunki i wyzwania” Agnieszki Rybak i Amelii Łukasiak.

Przeczytaj też: Radom ’76. Jak młodzi inteligenci poznali „drugą Polskę”

Podziel się

4
1
Wiadomość

Komentarz

Na pewno nie otrzymałby tytułu “intelektualisty w takim stylu…”, gdyby nie zaczął krytykować PiS. Już wiemy, co jest kluczem do honorów, więc może jeśli J. Kaczyński przejdzie do PO, zostanie tutaj nazwany mężem stanu.

Dodaj komentarz

Twoje dane będą przetwarzane w celu publikacji komentarza, a ich administratorem będzie Towarzystwo Więź. Szczegóły: polityka prywatności.