Jesień 2024, nr 3

Zamów

Franciszek o swojej podróży do Kijowa: Propozycja leży na stole

Papież Franciszek. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Ale nie wiem, czy da się to zrobić – mówił wczoraj dziennikarzom papież Franciszek, wracając z Malty.

O szansach podróży do Kijowa i okropieństwach wojny mówił w niedzielę papież Franciszek na pokładzie samolotu, którym wracał z Malty do Rzymu.

Najpierw dziennikarze zapytali papieża o zdrowie. Przyznał, że ma kłopoty z kolanem, ale dwa tygodnie temu „było znacznie gorzej”. Wyraził zadowolenie z wizyty na Malcie i podkreślił konieczność wspólnej europejskiej polityki w obliczu kryzysu migracyjnego. – Tak jak Europa szczodrze robi miejsce dla Ukraińców, którzy pukają do jej drzwi, tak też powinna czynić dla innych przybyszów z basenu Morza Śródziemnego – zaznaczył.

Następnie głos zabrał dziennikarz Jorge Antelo Barcia. Nawiązał do słów Franciszka z drogi na Maltę, gdy zapewnił on o swej bliskości z narodem ukraińskim oraz do wizyty w Rzymie prezydenta Polski. Powiedział też o okrucieństwach, jakich wojska rosyjskie dopuściły się w Buczy pod Kijowem, gdzie znaleziono dziesiątki zwłok wyrzuconych na ulicę, niektóre ze związanymi rękami, i zadał pytanie o możliwość papieskiej wizyty w Ukrainie.

– Dziękuję za przekazanie mi dzisiaj tej wiadomości, której jeszcze nie znałem. Wojna jest zawsze okrucieństwem, czymś sprzecznym z duchem ludzkim, nie mówię, że chrześcijańskim, ale ludzkim. To jest duch Kaina. Jestem gotów zrobić wszystko, co należałoby uczynić, a dyplomacja Stolicy Apostolskiej – kard. Parolin i abp Gallagher – czynią naprawdę wszystko, co się da. Nie można publikować wszystkiego, co robią, ze względu na ostrożność i poufność, ale dochodzimy do granic naszych możliwości – przyznał w odpowiedzi papież.

– Wśród opcji są dwie podróże. O jedną z nich poprosił mnie prezydent Polski. Chciał, bym wysłał kardynała Krajewskiego do Ukraińców, którzy zostali przyjęci w Polsce. Odwiedził ich już dwa razy, przywiózł ze sobą dwie karetki i może wybrać się tam kolejny raz. Wiele osób prosiło mnie też osobiście o wyjazd tam [do Kijowa]. Nie mówię „nie”, jestem na to otwarty. Wyjazd na Ukrainę „leży na stole” jako jedna z możliwości. Nie wiem jeszcze, czy da się to zrobić i czy wyjdzie to na dobre. To wszystko pozostaje do rozstrzygnięcia – dopowiadał Franciszek.

Zdradził też, że „przez jakiś czas rozważano spotkanie z patriarchą Cyrylem”. – Nad tym pracujemy, myślimy o Bliskim Wschodzie jako miejscu spotkania, takie są teraz realia – stwierdził papież.

Z kolei Gerald O’Connell z „America Magazine” zapytał, czy Franciszek od początku wojny w Ukrainie rozmawiał z prezydentem Putinem.

– Rzeczy, które powiedziałem władzom po każdej ze stron, są jawne. Żadna z tych rzeczy, o których powiedziałem, nie jest poufna. Kiedy rozmawiałem z patriarchą, on ładnie podsumował naszą rozmowę. Prezydenta Rosji słyszałem pod koniec roku, kiedy zadzwonił do mnie, aby życzyć mi wszystkiego dobrego. Dwukrotnie wysłuchałem prezydenta Ukrainy. Pierwszego dnia wojny pomyślałem, że powinienem udać się do ambasady rosyjskiej, aby porozmawiać z ambasadorem, który jest przedstawicielem narodu, zadać pytania i przedstawić swoje wrażenia w tej sprawie. To są oficjalne kontakty, jakie miałem. Z Rosją załatwiałem to przez ambasadę. Wysłuchałem również kijowskiego arcybiskupa większego, abp. Światosława Szewczuka – odpowiedział papież.

– Potem co dwa, trzy dni regularnie odzywała się do mnie jedna z was, dziennikarka Elisabetta Piqué, która była we Lwowie, a teraz jest w Odessie. Mówi mi, jak wygląda sytuacja. Rozmawiałem także z rektorem seminarium – dodał.

Przekazał też dziennikarzom kondolencje z powodu ich kolegów, którzy polegli. – Nie ma znaczenia, po której stronie są. Wasza praca służy dobru wspólnemu, a oni polegli w służbie dobra wspólnego. W celu uzyskania informacji. Nie zapominajmy o nich. Byli odważni i modlę się za nich, aby Pan wynagrodził ich pracę – powiedział Franciszek.

– Jakie byłoby przesłanie dla Putina, gdyby Wasza Świątobliwość miał okazję z nim porozmawiać? – dopytywał amerykański dziennikarz.

– Przesłania, które przekazałem wszystkim władzom, są tymi, które przekazałem publicznie. Nie jestem dwulicowy. Każdego traktuję tak samo. Myślę, że w pana pytaniu pojawia się również wątpliwość dotycząca wojen sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Każda wojna rodzi się z niesprawiedliwości. Istnieje pewien wojenny skrypt działania. Na przykład inwestowanie w zakup broni. Ktoś mówi: my potrzebujemy jej do obrony. Tylko że to schemat tworzenia wojny. A dziś potrzebujemy schematu budowania pokoju. Kiedy zakończyła się II wojna światowa, wszyscy odetchnęli: „nigdy więcej wojny”. I zapanował pokój. Fala pracy na rzecz pokoju rozpoczęła się również od dobrej woli, by po Hiroszimie i Nagasaki nie rozwijać masowo technologii broni atomowej. To była wielka dobra wola – podkreślił papież.

– Siedemdziesiąt lat później zapomnieliśmy o tym wszystkim. W ten sposób narzuca się schemat wojny. Jakże wiele nadziei wiązano wówczas z działalnością Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ale znów powrócił schemat wojny. Nie potrafimy wyobrazić sobie innego wzorca, nie jesteśmy już przyzwyczajeni do myślenia o wzorcu pokoju. Byli wielcy ludzie, jak Gandhi i inni, wymieniam ich na końcu encykliki „Fratelli tutti”, którzy postawili na program pokoju. Ale jako ludzkość jesteśmy uparci. Jesteśmy zakochani w wojnach, w duchu Kaina. Nie przypadkiem na początku Biblii pojawia się ten problem: „kainistyczny” duch zabijania zamiast ducha pokoju. Tak nie można! – zaznaczył papież.

Wesprzyj Więź

– Powiem wam coś osobistego. Kiedy byłem w Redipuglia w 2014 r. [miejscowości, w której znajduje się upamiętnienie ofiar jedenastu bitw nad rzeką Soczą w trakcie I wojny światowej] i zobaczyłem imiona poległych chłopców, rozpłakałem się. Naprawdę płakałam z rozgoryczenia. Rok lub dwa lata później, w Dzień Zaduszny, udałem się na obchody do Anzio i zobaczyłem nazwiska chłopców, którzy tam polegli. Wszyscy młodzi mężczyźni – tam także płakałem. Trzeba płakać na grobach. Kiedy obchodzono rocznicę lądowania w Normandii, szefowie rządów zebrali się, aby ją upamiętnić. Ale nie pamiętam, żeby ktoś mówił o 30 tysiącach młodych ludzi pozostawionych na plażach. Młodość się nie liczy. To daje mi do myślenia. Jestem zasmucony. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni! – powiedział dziennikarzom Franciszek.

Przeczytaj też: Gdy prorok staje się dyplomatą. Papież wobec rosyjskiej wojny

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość