Co jednak szalenie istotne, musimy posunąć się w taki sposób, aby z tej ławeczki nie zrzucić osób gorzej sytuowanych – czytamy w dokumencie.
Dziś ukazał się raport „Inicjatywa Nowa Solidarność”. Dokument został przygotowany przez niezależny zespół ekspertów, reprezentowanych głównie przez trzy środowiska: Centrum Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie (wydawca raportu), Polską Sieć Ekonomii i Stowarzyszenie „Pacjent Europa”.
Jeden z pomysłodawców inicjatywy, Marcin Kędzierski, podkreśla, że wszystko zaczęło się od jego artykułu „Terapie szokowe, które właśnie się zaczęły” opublikowanego na Więź.pl. „Wtedy właśnie zaczęli się do mnie zgłaszać ludzie z bardzo różnych «parafii», żeby coś wspólnie zrobić. W tym sensie «Więź» jest ojcem/matką chrzestną tej inicjatywy” – pisze na swoim Facebooku.
Autorzy we wstępie do raportu przyznają, że mają nadzieję, iż zainteresuje on nie tylko opinię publiczną, ale także decydentów politycznych. „Jednocześnie nie chcemy chować się za zasłoną akademicką i ograniczać się wyłącznie do wygodnego sygnalizowania wyzwań czy proponowania różnych instrumentów polityki publicznej. Jako członkowie Zespołu jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność za wsparcie władz krajowych i samorządowych w opracowywaniu konkretnych, szczegółowych rozwiązań” – deklarują.
„Jeśli nie chcemy być świadkami katastrofy humanitarnej, musimy wszyscy posunąć się na naszej ławeczce, aby zrobić miejsce dla przybyłych do nas gości. Co jednak szalenie istotne, musimy posunąć się w taki sposób, aby z tej ławeczki nie zrzucić osób gorzej sytuowanych, którzy nie mają dziś własnościowych mieszkań, nie mają elektrycznych samochodów, nie posyłają dzieci do prywatnych żłobków, przedszkoli i szkół czy wreszcie nie korzystają z usług prywatnej ochrony zdrowia. To jest nasz front tej wojny – walka z tanim państwem, walka z obniżaniem dostępności i jakości usług publicznych. Bez podjęcia tej walki nie tylko nie będziemy w stanie skutecznie zaopiekować się naszymi gośćmi, lecz także możemy potencjalnie doprowadzić do wybuchu – co warte podkreślenia: w pełni zrozumiałego – społecznego oburzenia” – czytamy w raporcie.
Dlatego też – piszą dalej autorzy tekstu – „celem strategii, którą nazywamy inicjatywą Nowej Solidarności, jest organizacja wsparcia dla naszych ukraińskich braci i sióstr w taki sposób, aby było ono możliwie jak najmniej dotkliwe dla naszych obywateli, w tym przede wszystkim przedstawicieli grup defaworyzowanych, a jednocześnie odpowiadało na realne potrzeby Ukraińców”.
„To najwyższy moment, aby w czasie realnego zagrożenia ze strony rosyjskiego imperializmu zawiesić wojny na innych frontach. Nie mamy wielkich złudzeń na nowe, narodowe pojednanie. Wyzwanie, przed którym stoimy, wymaga jednak co najmniej zakończenia konfliktu z Brukselą. W obecnej sytuacji wzmocnienie obecności Polski w UE jest naszą racją stanu i to zarówno z perspektywy bezpieczeństwa międzynarodowego, jak i bezpieczeństwa wewnętrznego. Powód jest banalny: po prostu jeszcze bardziej niż kiedykolwiek nie stać nas rezygnację z unijnych pieniędzy, bez których wielka transformacja systemu usług publicznych w Polsce będzie zadaniem niewykonalnym” – podkreślają twórcy dokumentu.
Cały raport można przeczytać tutaj.
Przeczytaj też: Moja bezradność z M.
„Wyzwanie, przed którym stoimy, wymaga jednak co najmniej zakończenia konfliktu z Brukselą. W obecnej sytuacji wzmocnienie obecności Polski w UE jest naszą racją stanu i to zarówno z perspektywy bezpieczeństwa międzynarodowego, jak i bezpieczeństwa wewnętrznego. Powód jest banalny: po prostu jeszcze bardziej niż kiedykolwiek nie stać nas rezygnację z unijnych pieniędzy,”
Czyli w imię swojego bezpieczeństwa zrezygnujmy z własnego wkładu w rozwój Unii, przemilczajmy jej błędy, choćby takie, jak kilkunastoletnia polityka wobec Rosji, od zajęcia Krymu w 2014 dla wszystkich myślących oczywiście błędna. Owszem, z Unią bezpieczniej, tylko z jaką Unią? Ale nie wolno pytać o wnioski wynikające z błędów, bo to zamach na jedność.
Błędy Watykanu wobec Rosji są takie same – albo dali się nabrać na nawrócenie Rosji (a inne kraje na „gospodarcze” nawrócenie)– albo wiedzą w co ona gra, albo …. tu już nie starczy logiki – bo jest albo albo.
Mamy też innych gości. Takich zapomnianych. Mniej wygodnych i nie chrześcijan.
„Może w Waszym domu są teraz białe, słowiańskie dzieci zza wschodniej granicy. Korzystajcie z tego, że nie musicie nosić im jedzenia w tajemnicy i wyglądać co jakiś czas przez okno, czy nie zajechał samochód z agresywnymi pogranicznikami. I że po udzieleniu pomocy nikt nie potraktuje Was jak chciwego gnojka.
To wspaniałe, że pomagacie. Oglądamy to ze Wschodniego Patostanu z dumą, zazdrością i goryczą.”
https://www.facebook.com/kamil.syller/posts/4924644224257269
Uważam, że bomby w każdym miejscu spadają tak samo, i jak ktoś podpadnie danemu reżimowi, to tak samo i jeżeli chce lepszego tylko nawet ekonomicznego życia dla swojej rodziny – to tak samo, co z nami jest nie tak, że tego nie widzimy?
Mało Polaków wyjechało za granicę. Tak, tam też się ktoś musiał posunąć na ławeczce.