W czwartek w wieku 86 lat zmarł Jarosław Marek Rymkiewicz – poeta, eseista, krytyk, dramaturg i publicysta polityczny.
Jarosław Marek Rymkiewicz nie żyje. Nie ma we mnie zgody na poglądy, które głosił (i doprawdy wiersz „Do Jarosława Kaczyńskiego” to tylko wierzchołek góry lodowej).
Ale jego dziwna, z polskiego baroku wywiedziona, a trochę i z Leśmiana, poezja eschatologiczna robi na mnie ogromne wrażenie.
Ale jego dawniejsze książki (zwłaszcza chyba „Juliusz Słowacki pyta o godzinę” i „Żmut”) są fascynujące.
Ale jego nowsze książki – licząc tę ostatnią fazę od „Wieszania” – jakkolwiek intelektualnie, moim zdaniem, nie do przyjęcia, uwodzą stylem.
Ale jego imitacja „Życie jest snem” według Calderóna de la Barca jest genialnym ożywieniem dramatu, który bez niego byłby dla większości z nas niedostępny.
Więc: niewielu posługiwało się i posługuje polszczyzną jak on, choć od kilkunastu lat w tej polszczyźnie głosił niekiedy rzeczy okropne. I choć pośrednio i on odpowiada za obecną sytuację w kraju, to „Moje dzieło pośmiertne” albo „Znak niejasny, baśń półżywa” są chyba wystarczającym powodem, żeby zatrzymać się na chwilę i szepnąć: za wiele tekstów dziękuję.
Przeczytaj także: Proszę nie mruczeć!
To podziekowanie p. Sosnowskiego swiadczy o jego duchowej wielkosci. Ja nie znosilem manipulacji p. Rymkiewicza, nawet gdy byly one wyrazone w niepospolitej polszczyznie!
Nie trzeba wspinać się na wyżyny cnoty, by postawić taki komentarz jak pan Sosnkowski. Dla kogo czytanie, pisanie i odkrywanie poezji jest ważne, dla tego docenienie osiągów w jej sztuce nie jest trudne. Nie wykluczam, że może być natomiast oznaką duchowego wyżu pogodzenie się z udostępnieniem miejsca właśni takim komentarzom i duchom