Czy najwłaściwszą odpowiedzią na kryzys, w którym jesteśmy, nie jest powrót do tego, kim jesteśmy? – pytał współbraci kilka dni temu 38-letni zakonnik.
Obradująca w Krakowie od poniedziałku kapituła polskich dominikanów wybrała dziś na prowincjała o. Łukasza Wiśniewskiego.
Nowy przełożony prowincji urodził się 17 lutego 1984 r. w Pasłęku. Do zakonu dominikanów wstąpił w 2003 r. Rok później złożył pierwsze śluby zakonne, profesję wieczystą – 19 kwietnia 2009 r. Święcenia kapłańskie przyjął 21 maja 2011 r.
Jest doktorem teologii Uniwersytetu Fryburskiego, wykładowcą teologii dogmatycznej. Od maja ub.r. był przeorem Konwentu Trójcy Świętej w Krakowie.
O. Wiśniewski wygłosił homilię podczas poniedziałkowej Mszy na rozpoczęcie obrad. Przypomniał w niej postać założyciela Polskiej Prowincji Dominikanów św. Jacka Odrowąża. Jak mówił, z jednej strony koniecznością była dla niego reewangelizacja Polski, „praca u podstaw, której towarzyszy świadomość, że przekaz wiary dokonuje się przez cierpliwe, codzienne, nie błyskotliwe, ale oddane i ofiarne spotkanie z drugą osobą, która poszukuje prawdy o Bogu – nawet często nie wyrażając tego wprost i nie będąc tego świadoma”, z drugiej – odwaga św. Jacka i skala projektu, którego się podjął, „zaprasza nas dziś do szerokiego i odważnego myślenia oraz pokazuje, że nie ma żadnych ograniczeń, które moglibyśmy postawić głoszeniu Ewangelii”.
– Czy najwłaściwszą odpowiedzią na kryzys, w którym jesteśmy, nie jest powrót do tego, kim jesteśmy? – pytał o. Wiśniewski. Miniony rok położył się bowiem cieniem na całym zakonie. Z reportażu Pauliny Guzik opublikowanego na Więź.pl dowiedzieliśmy się, że jeden z dominikanów – Paweł M. – w latach 2011 i 2018 wykorzystał seksualnie siostrę zakonną. Oraz że nie doszłoby do tych krzywd, gdyby dominikanie prawidłowo zareagowali na wcześniejsze zgłoszenia. Poznaliśmy nowe informacje o przekształceniu wrocławskiego duszpasterstwa akademickiego w de facto sektę, w której Paweł M. stosował wobec studentek i studentów przemoc psychiczną, fizyczną, seksualną, duchową i finansową.
Sprawę Pawła M. zbadała dla zakonu komisja, kierowana przez Tomasza Terlikowskiego. Swój raport ogłosiła 15 września br. Kilka dni później o. Wiśniewski – jako przeor klasztoru krakowskiego – na wszystkich Mszach niedzielnych wygłosił komentarz: – Miesza się we mnie smutek, wstyd, a nade wszystko ogrom współczucia dla osób, które doznały krzywdy, mając świadomość wielu jej wymiarów. Wobec tych zdarzeń zadaję sobie pytanie, co dziś mogę zrobić jako – od czterech miesięcy – przeor krakowskiego klasztoru.
Wymienił wtedy dwie możliwe reakcje: – Po pierwsze, podjęcie działań prewencyjnych w duszpasterstwach, by zapewnić im maksymalną przejrzystość i bezpieczeństwo. Jest to jeden z moich priorytetów. Po drugie, dla mnie osobiście, dość młodego wciąż dominikanina i przeora, obecna sytuacja jest wezwaniem do gorliwości w tym, co nazywam „pracą u podstaw”: w rzetelnym przygotowywaniu się do kazań, do wykładów, do cierpliwości w konfesjonale – mówił.
Wyraził również przekonanie, że „Kościół zawsze będzie ponosił porażkę, jeśli będzie koncentrował uwagę nie na Chrystusie, ale na sobie samym: czy to chwaląc się pozornymi sukcesami, czy to koncentrując uwagę przez swoje winy. Ostatnio usłyszeliśmy o wielkim złu. Osobiście czuję się odpowiedzialny, na swoją miarę, w klasztorze krakowskim, za spokojne i cierpliwe zmienianie proporcji dobra i zła”.
Kapituła skończy się 19 lutego w obecności generała zakonu o. Gerarda Timonera. Spotkanie takie jak obecne odbywa się co cztery lata. Biorą w nim udział: prowincjał, przeorzy oraz delegaci ze wszystkich klasztorów – dziś to w sumie 54 osoby.
Jak dowiedziała się „Więź”, w ubiegłą sobotę o. Paweł Kozacki OP w ostatnich godzinach urzędowania jako prowincjał podpisał ugody z kilkoma osobami skrzywdzonymi przez Pawła M. – Ugody podpisane z osobami pokrzywdzonymi przez dominikanów to szansa na sprawiedliwość i pojednanie. A przed nami ciąg dalszy: reforma zakonu – mówił nam ojciec Paweł Gużyński.
Nawiązując do tego, że poprzednia kapituła ogłosiła rok 2021 rokiem ubóstwa, o. Wiśniewski w swojej poniedziałkowej homilii zauważył, że polscy zakonnicy przeżyli go w zaskakujący sposób, „jako spotkanie z ubóstwem w tym wszystkim, co dotychczas wydawało się naszym bogactwem i dumą”.
Przed rozpoczęciem obrad kapituły Tomasz Krzyżak pisał na naszych łamach, że polskiej prowincji dominikanów przydałby się „cud uzdrowienia”.
Przeczytaj też: Bez wysłuchania osób pokrzywdzonych nic dobrego by się nie wydarzyło
KAI, DJ
Pytanie do lepiej zorientowanych co ten wybór oznacza dla Zakonu Dominikanów i dla kościoła? Czy będzie to kontynuacja i myślenie że marka OP sama się obroni czy że są potrzebne zmiany i podążenie drogą przemiany i stanięcia w prawdzie?
Raczej kontynuacja, ale piarowo dobrze rozegrana. Wybrany został jeden z młodszych o ile nie najmłodszy przeor. Zobaczymy kogo sobie dobierze do współpracy i patrząc na te nazwiska będzie można wywnioskować coś więcej
Starsi uciekli przed odpowiedzialnością i zwalili ciężar kryzysu na najmłodszego?
A może jednak będzie potrafil stać się mlodym, buzującym winem?
Zobaczymy.
Dajmy mu na 100 dni maleńki kredyt zaufania.
A po 100 dniach jak nie spełni Twoich oczekiwań to co?
Kazimierz
Ojcze Łukaszu! Czas na powrót ojca Pawła Gużyńskiego z „zesłania”. Jego obecność w Polsce, nauczanie, wrażliwość, wreszcie Słowo są nam potrzebne jak tlen. Nie „odnowie w Duchu Świętym”, ale wołanie o Jego stałą obecność w nas!
~ Kazimierz Uleniecki: Bawimy sie teraz w polityke i zagladamy do garnka dominikanom. Ale to jest ich sprawa, kogo wysla na zeslanie, a kogo wybiora jako szefa. I tak i tak beda musieli wypic to piwo, ktorego sobie nawarza… Ogromnie chetnie czytam o. Guzynskiego, ale nie wydaje mi sie, zeby sie nadawal na takie administracyjne stanowisko. On ma dusze proroka a nie urzednika…
Ojciec Paweł był przeorem w Łodzi i był to dobry czas dla tego klasztoru. Następcą był o. Tomasz Nowak i też klasztor działał prężnie. W kadencji obecnego przeora jest ograniczanie działań duszpasterskich pewnie tłumaczone przejęciem parafii. Tylko że w parafii też jest wygaszane duszpasterstwo m.in przez zmniejszenie ilości mszy w niedzielę do zaledwie czterech. Wcale nie sądzę żeby o. Guzynski nie mógł być przydatny w Polsce w którymś klasztorze lub w Kurii Prowincjała
Bardzo wygodny dla dominikanów prowincjał. O. Mogielski byłby zbyt niewygodny więc wybrali takiego co pozwoli na wyciszenie sprawy Pawła M. I odstawienie raportu komisji bez wprowadzenia rekomendacji.
Na wyciszenie sprawy Pawła M nikt juz nie pozwoli, jest zbyt naglosniona i prosze wszystkie osoby, ktore zostaly wykorzystane przez zakonnika aby były głosno! Aby się nie bały! Aby wstały z kolan i podniosły głowę wysoko! Aby mówiły o tym. To bardzo ważne! Dość waszego milczenia! I proszę o pilnowanie aby tej sprawy nie zamieciono pod dywan Pana Z. Nosowskiego i Pana T. Terlikowskiego!
Oby udało mu się jedno- chociaż trochę przywrócić wiarygodność temu zakonowi w Polsce. Przez lata całe gdy słyszałam o tym, jak źle w kościele, jacy niefajni księża itd., używałam argumentu „spróbuj u dominikanów” (bo mi w okresie studenckim bardzo, bardzo pomogli w wierze), a sprawa Pawła M. i tego, jak dominikanie tę sprawę przez lata paskudnie załatwiali (chwała o. Mogielskiemu!!!) ten argument z rąk wytrąciła.
Naprawdę życzę, aby dominikanom się udało.
Ja też wiele lat chodziłem do gdańskich dominikanów. Zawiodłem się – po tym jak o. Jacek Krzysztofowicz rzucił habit. Chodzę teraz do mojego kościoła parafialnego w miejscowości na południe od Gdańska. Jestem zadowolony. Wszystko jest normalne, bez wodotrysków. Poruszane przez duszpasterzy problemy są problemami, którymi ja żyję na co dzień.
~ Robert G.: Mysle, ze wartaloby obecnie zapytac Jacka Krzysztofowicza, co on teraz porabia i jakie mysli przechodza mu przez glowe. W kazdym badz razie zaprasza do tego papiez Franciszek, gdy mowi, ze do grup synodalnych nalezy sciagnac rowniez bylych ksiezy i zakonnice…
Panie Robercie,
ja miałam szczęście do duszpasterstwa akademickiego w Gdańsku u dominikanów z czasów, gdy był tak o. Michał Zioło, wtedy jeszcze dominikanin, a także o. J. Puciłowski- i wiem, jak wiele na tym etapie czasu dominikanom zawdzięczam, stąd mój sentyment także do nich.
Moja parafia z kolei jest zakonna- kanonicy regularni i też, jest normalnie, bez wodotrysków, ale cenię, że np. do kazań nie wchodzi polityka, że naprawdę różni ludzie mogą tam się odnaleźć.
Pod względem głoszenia, kazań, konferencji Dominikanie cały czas są bezkonkurencyjni, ale po tym skandalu z Pawłem M. czar prysł. Szkoda że prowincjał Kozacki nie zdobył się na honorową dymisję i tak już kończącej się kadencji. To byłby sygnał że jako ojciec polskiej prowincji uznaje swoją odpowiedzialność za wszystkich braci i na pewno byłoby to dobrze odebrane. U Dominikanów wciąż jednak jest dużo arogancji i przekonania o swojej „fajności”. Trzeba więcej pokory, bo wizerunek ucierpiał i bez wysiłku się nie odzyska. Nowy prowincjał powinien pilnie zwizytować wszystkie klasztory i zrobić trochę zmian personalnych. Nowi ludzie mogą tchnąć nowego ducha a chyba nie ma wątpliwości że jest to potrzebne.