Od lat państwo nie potrafi poradzić sobie ze środowiskami, które głoszą jawnie antysemickie hasła. Wzywamy polskie władze do stanowczej i jednoznacznej walki z antysemityzmem i delegalizacji wszelkich faszyzujących organizacji – piszą dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Polin Zygmunt Stępiński i przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce Piotr Wiślicki.
Nie milkną echa antysemickich zajść w Kaliszu. 11 listopada grupa nacjonalistów spaliła tam tekst Statutu kaliskiego – przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia Bolesława Pobożnego w 1264 r. Uczestnicy zdarzenia wznosili antysemickie okrzyki.
Władze miasta oraz posłanka Lewicy Karolina Pawliczak zgłosili sprawę do prokuratury. W piątek antysemickie zdarzenie potępił bp Rafał Markowski, przewodniczący Komitetu Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. Dzień później wspólne oświadczenie wydali przedstawiciele wspólnot chrześcijańskich w Kaliszu. Dwa dni temu głos zabrała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie.
Wczoraj minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował na Twitterze, że policja zatrzymała trzy osoby. „Nie ma zgody na antysemityzm i nienawiść na tle narodowościowym, religijnym lub etnicznym. Wobec organizatorów haniebnego wydarzenia w Kaliszu państwo polskie musi okazać swoją bezwzględność i stanowczość” – napisał.
Także wczoraj wspólne oświadczenie wydali dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Polin Zygmunt Stępiński i Piotr Wiślicki, przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce.
„Musimy z przykrością odnotować, że od lat państwo nie potrafi poradzić sobie ze środowiskami, które głoszą jawnie antysemickie hasła. Siłą rzeczy rozzuchwala je to do tego stopnia, że, tak jak w Kaliszu, mogą w biały dzień, nie tylko ohydnie szkalować mniejszości narodowe, ale wprost nawoływać do mordów. […] Wydarzenia w Kaliszu nie są dziełem przypadku. Krok po kroku zbliżamy się do granicy, po przekroczeniu której wstrętne słowa zamieniają się w odrażające czyny” – czytamy.
Autorzy tekstu podkreślają, iż „to krzepiące, że autorytety, w tym polityczne i religijne, potępiły wydarzenia w Kaliszu, a organizatorzy wydarzenia zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty”. Dziękują też „mieszkańcom Kalisza, którzy parę dni po wydarzeniach z Dnia Niepodległości zorganizowali marsz sprzeciwu wobec antysemityzmu i nietolerancji”.
„Wielka odpowiedzialność ciąży teraz na sprawujących władzę nad państwem i wymiarem sprawiedliwości. Wzywamy polskie władze do stanowczej i jednoznacznej walki z antysemityzmem i delegalizacji wszelkich faszyzujących organizacji, notorycznie łamiących prawo. Robimy to nie tylko jako polscy Żydzi, dumni ze swego pochodzenia i oddani polskim sprawom, ale przede wszystkim jako obywatele, by pokazać, że na wydarzenia z Kalisza nie ma miejsca w XXI-wiecznej Polsce. Chcemy wierzyć, że Rzeczpospolita jest dziś inna, dojrzała, świadoma przeszłości i roztropna. Że jest naszym wspólnym dobrem i domem” – piszą Stępiński i Wiślicki.
DJ
Przeczytaj też: Antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych
Martwię się, ze jesteśmy zakładnikami ponurej gry, która doprowadzi do tragedii. Przyglądałem się kiedyś z bliska tym „środowiskom” i jest dla mnie nie do wiary aby tacy ludzie wymyślili coś sami, no może poza tym żeby poczynić jakiś rozbój, mówiąc delikatnie. Ktoś im to musi podsuwać. Mam duże pretensje, że Państwo nie potrafi tego ustalić i winnych ukarać.
Poparłbym to stanowisko gdyby nie wiedza o przypadkach instrumentalizowania zarzutów o antysemityzm. Np. Muzeum Polin na wystawie piętnowało wypowiedzi R.Ziemkiewicza czy M.Ogórek, ale przemilczało o największym zasięgu eksces antysemicki ostatnich lat jakim było wyciąganie przez Newsweek Tomasza Lisa przed wyborami prezydenckimi w 2015 korzeni żydowskich małżonki Andrzeja Dudy.