Raport komisji Terlikowskiego jest „dopiero pierwszym krokiem ku przejrzystości” – mówi wikariusz generała dominikanów o. Mark C. Padrez.
W amerykańskim portalu Crux ukazał się artykuł Pauliny Guzik i Inés San Martín o sprawie dominikanina Pawła M. Autorki dowiedziały się od dominikanów, że Watykan nie odpowiedział jeszcze na przesłany przez nich raport komisji Tomasza Terlikowskiego.
Prowincjał o. Paweł Kozacki odmówił Paulinie Guzik odpowiedzi na pytanie o to, czy zakon zgłosił do Kongregacji Nauki Wiary przestępstwa solicytacji i złamania tajemnicy spowiedzi. Uzasadnił swoją odmowę tym, że dziennikarka poprzez swoje teksty na Więź.pl „zdecydowała się na rolę rzeczniczki” jednej strony, osób skrzywdzonych.
O. Padrez: Żeby oddano sprawiedliwość pokrzywdzonym
Wypowiedział się natomiast o. Mark C. Padrez, wikariusz generała dominikanów oraz socjusz ds. życia braterskiego i formacji w rzymskiej kurii generalnej zakonu. Potwierdził, że raport został przekazany do Kongregacji Nauki Wiary, jednak „jak do tej pory ani Kuria Generalna, ani Prowincja, nie miały kontaktu z Kongregacją”.
O. Padrez zapewnił, że „zakon dominikanów jest zdeterminowany, aby wszelkie reakcje na wykorzystywanie seksualne popełnione przez naszych braci koncentrowały się na osobach skrzywdzonych i ich rodzinach”. Dodał też, że raport jest „dopiero pierwszym krokiem ku przejrzystości”. „Ważne, żeby skrzywdzeni zostali wysłuchani, by otrzymali wsparcie i by oddano im sprawiedliwość” – zaznaczył wikariusz generała dominikanów.
Zdradził również, że w sprawie zarzutów wobec Pawła M., dotyczących m.in. złamania tajemnicy spowiedzi, „zgromadzono już akta i rozpoczęto dochodzenie wstępne”. Sama zaś prowincja postanowiła poczekać na zakończenie śledztwa prowadzonego przez świeckie organy: „Po zakończeniu sprawa zostanie przekazana do Kongregacji przez prowincję, która oczekuje, że KNW upoważni ją do rozpoczęcia karnego procesu kanonicznego”.
Według słów o. Padreza „Paweł M. przebywa obecnie w areszcie, na mocy dekretu prowincjała ma zakaz odprawiania mszy, spowiadania czy noszenia habitu”.
Ks. Dohnalik: Nie ma sensu nadal czekać
Polski kanonista ks. dr Jan Dohnalik, który był konsultantem komisji przygotowującej raport, powiedział Crux, że „przesłanie raportu do Kongregacji Nauki Wiary za pośrednictwem Nuncjusza Apostolskiego jest krokiem godnym pochwały, chociaż nie można tego uznać za zgłoszenie sprawy do Kongregacji”, m.in. dlatego, że dane osobowe zarówno sprawcy, jak i osób skrzywdzonych są w nim zanonimizowane.
Zdaniem ks. Dohnalika teraz, gdy raport jest gotowy, polscy dominikanie powinni w ramach dochodzenia wstępnego „zebrać zeznania skrzywdzonych, zarówno z listów, jak i zeznań przed komisją, ewentualnie uzupełnić je innymi posiadanymi dokumentami i wysłać je do Kongregacji Nauki Wiary”. Dopiero wtedy bowiem – jak tłumaczy kanonista – Kongregacja może rozpocząć postępowanie w celu sprawiedliwego osądzenia czynów Pawła M. z punktu widzenia prawa kanonicznego, nie wykluczając wydalenia go z kapłaństwa.
Komentując decyzję prowincjała o czekaniu na zakończenie świeckiego śledztwa, duchowny podkreślił, że – zgodnie z pkt. 13 wytycznych Konferencji Episkopatu Polski – kościelne dochodzenie winno być nadal „prowadzone w zakresie, w jakim to będzie możliwe”, a dominikanie nie mają obowiązku czekać.
„W tym przypadku mamy do czynienia z wykroczeniami kanonicznymi dotyczącymi sprawowania sakramentu pokuty. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dokończyć śledztwo i zgłosić sprawę formalnie do Kongregacji Nauki Wiary, co należało zrobić już 20 lat temu” – uważa Dohnalik. – „Zwłaszcza że prawo świeckie w Polsce nie porusza kwestii solicytacji ani złamania tajemnicy spowiedzi”.
Kanonista wyjaśnia, że Stolica Apostolska – gdy sprawa zostanie formalnie przesłana do Kongregacji – zdecyduje, co zrobić dalej: rozpocząć kanoniczny proces sądowy lub karno-administracyjny czy też czekać na zakończenie świeckiego procesu karnego. Kongregacja może także skorzystać ze szczególnego uprawnienia, aby „z uwagi na wyjątkową dotkliwość popełnionych przestępstw skierować sprawę bezpośrednio do papieża w celu wydalenia zakonnika z kapłaństwa”.
„Brak formalnego zgłoszenia sprawy do Kongregacji Nauki Wiary jest jednym z największych zaniedbań władz dominikańskich i ich prawników, które komisja Terlikowskiego słusznie wykazała w raporcie. Naprawdę nie ma sensu nadal czekać, tym bardziej, że komisja wykonała już świetną pracę, badając sprawę” – przekonuje ks. Dohnalik.
Weronika: Żeby generał zobaczył moją twarz
Czego oczekują osoby skrzywdzone przez Pawła M.? Jedna z nich, Weronika, mówi Crux, że po publikacji raportu „jeden rozdział został napisany, ale książka nie jest jeszcze skończona”. Kobieta chciałaby udać się do Rzymu na spotkanie z generałem zakonu, o. Gerardem Timonerem.
„Chciałabym tylko, żeby zobaczył moją twarz. Nie dlatego, że jestem skrzywdzona; nie dlatego, że jestem numerem w dominikańskich przerażających statystykach Pawła M.; ale dlatego, że mam twarz. Mam dla niego uśmiech mimo wszystkiego, czego doświadczyłam od jego współbrata” – wyznaje. „Przede wszystkim mam nadzieję, że nasza sprawa pomoże zakonowi i całemu Kościołowi radzić sobie z takimi przypadkami. Mam historię do opowiedzenia, a takie opowieści najlepiej usłyszeć osobiście” – dodała.
DJ
Przeczytaj też: Czy po tym, co zrobił Paweł M., ja i ty możemy uważać, że Ewangelia to prawda?
Widać władze zakonu bardziej boją się opinii współbraci niż opinii publicznej.
A właściwie to co się dzieje z Pawłem M.? Pytanie proszę traktować formalnie.
Siedzi w areszcie.
Naprawdę? A dlaczego?
Jeden gwałt się nie przedawnił.
O tym już wie każde dziecko w Polsce. Tyle tylko że tego rodzaju sprawy zwykle nie łączą się z aresztem, już nie mówiąc o jego przedłużeniu. Sprawa przetrzymywania zakonnika w areszcie śmierdzi, ale widać covid swoje zrobił i mało kto odczuwa ten nieprzyjemny zapach.
Zwykła gra na czas. Jeszcze do tego foch godny dziecka a nie dojrzałego chrześcijanina i do tego w ważnej funkcji prowincjała. „Więź” to nie „Pudelek” a intencja red. Pauliny Guzik jest jasna i klarowna dla każdego wierzącego i niewierzącego z minimum wrażliwości i empatii. Jeżeli prowincjałowi nie podobają się „owoce „ to można porozmawiać i przedstawić swoje obawy pod warunkiem, że stoi za tym przede wszystkim dobro zranionych a nie cenzura i prywata interesu zakonu.