Zima 2024, nr 4

Zamów

Przez niemal pół wieku w Niemczech funkcjonował ruch dążący do legalizacji pedofilii. Wstrząsający raport

Graffiti w Berlinie. For. Javallma / Pixabay

Niezależna niemiecka komisja odsłania cały system działań zmierzających do legalizacji zachowań pedoseksualnych. Zaangażowali byli w niego politycy, samorządowcy i wiele znaczących osobistości – pisze Ewa Kusz w Deonie.

Niemiecka Komisja do spraw Wykorzystywania Seksualnego Dzieci (Kommission zur Aufarbeitung sexuellen Kindesmissbrauchs) opublikowała raport o ruchu pedoseksualnym. Jego autorami są historyczka Iris Hax i kulturoznawca Sven Reiß.

Dokument omawia w Deonie Ewa Kusz, zastępca dyrektora Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie.

Jej zdaniem raport „bardzo dobrze pokazuje niemieckie rozumienie podejścia do przepracowania historii krzywdzenia dzieci przez wykorzystywanie seksualne. Chodzi o pokazanie wszystkich czynników, w tym kulturowych i politycznych, które miały wpływ na skalę tego przestępczego zjawiska”.

„Przedstawione w dokumencie badanie odsłania cały system działań zmierzających do legalizacji zachowań pedoseksualnych, w który byli zaangażowani politycy, samorządowcy i wiele znaczących osobistości należących do różnych zawodów” – czytamy. 

Kusz przywołuje ustalenia Haxy i Reißa, którzy „wskazują, że podczas tzw. rewolucji seksualnej w latach 70. ubiegłego stulecia zaczęły działać takie ruchy jak «ruch pedofilny» lub «ruch pedoseksualny». Pojawiły się one nie tylko w Niemczech, lecz także w innych krajach na Zachodzie. Ich celem była legalizacja pedofilii”. 

Dokument – jak streszcza go terapeutka – pokazuje, że „w Berlinie ukazywały się czasopisma oferujące tematykę pedofilną. Pojawiały się również filmy, w których seks z małoletnimi przedstawiano jako dobry i sprzyjający rozwojowi dziecka”. „Ruch pedoseksualny był bardzo aktywny w latach 1970-2000”. „Promowano również tzw. turystykę seksualną. W latach 90. wśród krajów wskazywanych jako cel tej turystyki była również Polska”.

Autorzy raportu wspominają, że w Berlinie przez 30 lat istniał proceder zwany „eksperymentem Kentlera” (pisał o nim w portalu Więź.pl Tomasz Kycia). Polegał on na „przekazywaniu bezdomnych dzieci, uciekinierów z rodzin patologicznych i z domów dziecka pedofilom po wyroku – po to, aby mogły one doświadczyć  miłości oraz czułości, której nie doświadczyły w domu”.

„Dopiero w dekadzie 2000-2010 przestały być możliwe oficjalne międzynarodowe i lokalne spotkania grup pedofilnych, co nie znaczy – jak czytamy w dokumencie – że zakończyła się ich działalność; przeniosła się do internetu” – zauważa Kusz.

Jej zdaniem także w Polsce potrzebujemy „przepracowania” historii krzywdzenia dzieci i młodzieży. Gdy tego nie ma, „winnych szukamy poza sobą. Dotyczy to wszystkich” – zaznacza wiceszefowa Centrum Ochrony Dziecka.

Wesprzyj Więź

I przekonuje: „Jeśli nie podejmiemy problemu wykorzystywania seksualnego całościowo – jako problemu, który dotyczy całego społeczeństwa – i jeśli nie uznamy odpowiedzialności za brak reakcji na to, co dzieje się w rodzinach, w Kościele, w instytucjach edukacyjnych, opiekuńczo-wychowawczych, w sporcie i w świecie sztuki, to znaczy, że ochrona dzieci i młodzieży przed przemocą nie ma odpowiedniej rangi w społeczeństwie i że wciąż jesteśmy zadowoleni, że nie mamy problemu, będąc jednocześnie przekonani, że mają go wyłącznie inni”.

Przeczytaj też: Przez 30 lat władze Berlina oddawały pedofilom dzieci bezdomne i z trudnych rodzin

DJ

Podziel się

10
2
Wiadomość

A tak szczerze. Skoro się i ten artykuł pojawił to mea culpa.
Bo patrzyłam tylko przez pryzmat Kościoła, na który programowo byłam wkurzona.
Ale przecież czytałam książkę „ My dzieci z dworca Zoo”.
I rozmawiałam z Basią.
https://wiez.pl/2022/07/26/krzyzak-pedofilia-w-polsce-nie-istnieje-poza-kosciolem-media-i-instytucje-panstwowe-udaja-ze-to-prawda/

Wtedy o gościu, który zaproponował mi tylko kawę – 12 latce. Pomyślałam tylko tyle – no way.

@karol a teraz nie masz niczego do powiedzenia. To są politycy.
Programowo tylko krytykujesz Kościół?
Jakiś monopol?