rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Inicjatywa „Zranieni w Kościele” podsumowuje drugi rok działalności. I przedstawia refleksje dla spowiedników

Robert Fidura i Barbara Smolińska podczas konferencji prasowej Inicjatywy „Zranieni w Kościele” 10 marca 2021 r. w Warszawie. Fot. KAI / YouTube

Ważne, by nie powodować wtórnego zranienia. Zdarza się, że osoba skrzywdzona słyszy od spowiednika: „zapomnij, przebacz, nie wracaj do tego”. Tymczasem przebaczenie to długi proces, którego nie można przyspieszać – mówiła podczas konferencji prasowej psychoterapeutka Barbara Smolińska.

W siedzibie Katolickiej Agencji Informacyjnej w Warszawie odbyła się wczoraj konferencja prasowa, podczas której przedstawiciele Inicjatywy „Zranieni w Kościele”, wspierającej osoby skrzywdzone przez ludzi Kościoła, przedstawili podsumowanie drugiego roku działalności, zaprezentowali informacje statystyczne oraz swoje postulaty. 

W konferencji udział wzięli dr Barbara Smolińska, prezes Fundacji Pomocy Psychologicznej „Pracownia Dialogu”, Jakub Kiersnowski, prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Robert Fidura (ps. Wiktor Porycki), ks. Grzegorz Michalczyk, krajowy duszpasterz środowisk twórczych. Całość poprowadził Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”, rzecznik prasowy Inicjatywy.

40 proc. więcej telefonów

– Drugi rok działalności liczony jest od 3 marca 2020 r. do końca lutego 2021. Odbyliśmy 52 trzygodzinne dyżury telefonu, do tego z racji dużego zapotrzebowania w czerwcu i lipcu dyżury były podwojone i równolegle telefony odbierało dwóch terapeutów. Łącznie telefon czynny był przez 174 godziny, wysłuchaliśmy 168 osób. W porównaniu z pierwszym rokiem odnotowaliśmy ok. 40 proc. więcej telefonów. Dzwoniło 96 kobiet i 72 mężczyzn – relacjonował Jakub Kiersnowski.

Dodatkowo, jak wyjaśnił prezes KIK, przez 208 godzin działał numer asystencki, na który dzwoniły osoby decydujące się zrezygnować z anonimowości i skorzystać z możliwości dalszej pomocy, np. kontaktu z terapeutą, prawnikiem czy duszpasterzem. Do prawników przekazano 25 spraw, w ostatnim roku – 13.

Łącznie od początku funkcjonowania Inicjatywy do końca lutego 2021 r. odbyło się 101 dyżurów, podczas których 13 psychoterapeutek i psychoterapeutów odebrało 289 telefonów.

– „Zranieni w Kościele” to inicjatywa osób świeckich, zrodziła się z potrzeby serca. Byliśmy gotowi działać społecznie, ponosząc koszty działalności. Jednak już w pierwszym roku otrzymaliśmy darowizny w kwocie ponad 154 tys. zł. Dzięki tym funduszom częściowo sprofesjonalizowaliśmy naszą działalność. Liczba osób dzwoniących też tego wymagała. Zatrudniliśmy koordynatora, pomagającego działać prężnie i efektywnie – mówił Kiersnowski.

Koszty działania telefonu i środowiska wsparcia w drugim roku wyniosły ponad 122 tys. zł, darowizny – ponad 70 tys. zł. W trzeci rok działalności Inicjatywa wchodzi z umożliwiającym funkcjonowanie budżetem ponad 91 tys. zł. Informacje o możliwościach wsparcia znaleźć można na stronie zranieni.info.

Szkodliwe komunikaty

– Jako Inicjatywa „Zranieni w Kościele” staramy się wsłuchiwać w głos osób pokrzywdzonych, które obdarzają nas zaufaniem. W oparciu o rozmowy z nimi oraz późniejsze indywidualne towarzyszenie, wiele się dowiadujemy. Staramy się na kolejne rocznice przedstawiać pewne wnioski i sugestie. Rok temu przedstawiliśmy rekomendacje, które w większości wciąż są niezrealizowane. W tym roku opracowaliśmy specjalne refleksje o spowiedzi – zaznaczył Zbigniew Nosowski.

O jakie refleksje chodzi? Barbara Smolińska: – Niestety wiele z dzwoniących do nas osób wyniosło z konfesjonału raczej poczucie odrzucenia niż zrozumienia. Ważne jest, by nie powodować wtórnego zranienia. Zdarza się, że osoba skrzywdzona słyszy „zapomnij, przebacz, nie wracaj do tego”. Tymczasem przebaczenie to długi proces, psychologiczny i duchowy, którego nie można w żaden sposób przyspieszać.

Psychoterapeutka i prezes „Pracowni Dialogu” zaznaczyła, że takie komunikaty od spowiedników są szkodliwe. – Często dzieją się również dobre rzeczy, np. wiele osób mówi nam, że nasz numer telefonu uzyskało od spowiednika z zachętą by, zadzwonić – dodała.

– Osobną kwestią jest sytuacja, gdy konfesjonał staje się miejscem nadużycia czy przemocy. Mamy takie telefony, gdzie osoby opowiadają o przykrych doświadczeniach, natarczywym wypytywaniu o masturbację czy doświadczenia seksualne. To często niekorzystnie wpływa na rozwój, zwłaszcza gdy dzieje się w wieku dziecięcym czy młodzieńczym – opowiadała Smolińska, zwracając uwagę na potrzebę dobrej formacji kapłanów i uwzględnienia tych tematów zwłaszcza w formacji permanentnej.

Inną coraz częściej pojawiającą się kwestią jest problem dorosłych osób zranionych przez nadużycie władzy i autorytetu, mobbbing, np. przez spowiednika, przełożonego czy moderatora grupy. – Tu pojawia się coraz więcej telefonów od sióstr zakonnych, opowiadających o różnego rodzaju nadużyciach. Mówią o bardzo nieodpowiednim traktowaniu przez księży – wskazała psychoterapeutka.

W tym roku powstała też pierwsza w Polsce grupa wsparcia dla osób wykorzystanych w Kościele. Działa od września, na spotkania do Warszawy przyjeżdżają uczestniczki z całej Polski. Grupa istnieje dzięki wsparciu Fundacji Świętego Józefa.

„Niezwykle istotne jest to, żebyście nam uwierzyli”

Robert Fidura, w przeszłości skrzywdzony seksualnie przez duchownego, zauważył, że osoby pokrzywdzone dzielą się na dwie kategorie: te, które zostały w Kościele oraz te, które z niego odeszły, choć nie zawsze formalnie, czyli poprzez akt apostazji.

– W momencie, gdy dojrzewamy do tego, aby się gdzieś zgłosić, coś z tym zrobić, komuś o tym opowiedzieć – tak naprawdę mamy teraz do wyboru dwa miejsca: dla tych, którzy zostali w Kościele, jest nim konfesjonał i ksiądz. To pewna sfera intymności i tajemnicy spowiedzi. Idziemy tam z pewnym zaufaniem i nagle słyszymy słowa: „tylko nie mów o tym nikomu”. Ktoś, kto po kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach w końcu przełamał się i chce coś z tym zrobić, zrzucić coś z siebie, gdy słyszy takie słowa, może zrobić tylko jedno: odejść od konfesjonału – stwierdził.

Spowiednik, który w konfesjonale w jakikolwiek sposób zniechęca osobę pokrzywdzoną do zgłoszenia, jest współwinnym zbrodni

Robert Fidura

Udostępnij tekst

Jego zdaniem, każdy spowiednik, który w konfesjonale w jakikolwiek sposób zniechęca osobę pokrzywdzoną do zgłoszenia, czy to w Kościele, czy w organach państwowych jak prokuratura, jest współwinnym zbrodni pedofilii. – Jest tak samo winny jak ten, który nas skrzywdził – podkreślił Robert Fidura.

Dodał, że skrzywdzeni, sięgając po telefon do Inicjatywy „Zranieni w Kościele”, chcą tak naprawdę usłyszeć jedno zdanie: „tak, ja ci wierzę”. – Wielu z nas nie ma jakichkolwiek dowodów na to, co się wydarzyło. Bardzo często jest słowo przeciw słowu. Jeśli to wydarzyło stosunkowo niedawno, dzięki środkom komunikacji elektronicznej mogły się zachować jakieś sms-y, rozmowy na czatach. W moim przypadku, na początku lat 80. o niczym takim nie było mowy. Zatem dla nas niezwykle istotne jest to, żebyście nam uwierzyli – zaznaczył.

Potrzeba wrażliwości

Wśród duchownych wspierających inicjatywę od strony duszpasterskiej jest m.in. ks. Grzegorz Michalczyk. Jego zdaniem, spowiadający powinien mieć świadomość, że osoba skrzywdzona, która przychodzi do konfesjonału, wykazuje się niezwykłym heroizmem wiary.

– To jest sytuacja z niczym nieporównywalna. Dramat, zbrodnia, straszliwa ludzka krzywda. Istnieje różnica między wszystkimi doświadczeniami molestowania i skrzywdzenia, które dzieją się na całym świecie w rodzinach, w szkole, w zakładach pracy, w ośrodkach wychowawczych, a tym, co dzieje się w Kościele – mówił ks. Michalczyk.

Tłumaczył, że dla człowieka wierzącego jakiekolwiek przykre doświadczenie życiowe jest zawsze przeżyciem, z którego wyjść dzięki sięgnięciu po pomoc Boga i Kościoła. Tam wierzący szuka przestrzeni, która będzie dla niego lecząca. – Ksiądz jest także odkrywany jako figura ojca, zwłaszcza, gdy mówimy o małoletnich. Mamy doświadczenie albo bycia wspieranymi przez księdza, albo rozczarowanymi spotkaniem z nim, przekraczaniem przez niego pewnych granic – dodał.

Sytuacja zranienia w Kościele wydaje się – zwrócił uwagę – taką, w której pokrzywdzony nie ma do kogo się zwrócić, bo został zraniony tam, gdzie powinien zawsze czuć się bezpiecznie; w miejscu, które traktuje jak azyl przed innymi przykrymi doświadczeniami. – A ten, który był reprezentantem Boga, figurą ojca, okazał się zbrodniarzem – mówił.

W jego opinii, u kapłanów wysłuchujących skrzywdzonych potrzebna jest wrażliwość, która będzie polegała przede wszystkim na tym, aby najpierw wysłuchać, bez niepotrzebnych pytań, wypytywania świadczącego o pewnej obsesji dotyczącej seksualności. – To wrażliwość polegająca na towarzyszeniu i uświadamianiu, że człowiek nie musi mieć poczucia winy, bo to, co się stało, jest krzywdą, której doświadczył, a nie winą, którą ponosi – powiedział ks. Michalczyk.

Inicjatywa „Zranieni w Kościele” to istniejący od marca 2019 r. telefon zaufania i katolickie środowisko wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną w Kościele. Tworzą ją świeccy katolicy zatroskani o bliźnich skrzywdzonych przez przedstawicieli Kościoła. Działają autonomicznie, lecz w porozumieniu z władzami kościelnymi.

Wesprzyj Więź

Co tydzień, w każdy wtorek w godz. 19.00-22.00, przy telefonie wsparcia 800 280 900 dyżurują psychoterapeuci, wysłuchując osób skrzywdzonych oraz udzielając im informacji o możliwości otrzymania pomocy prawnej, psychologicznej czy duchowej, a także kierując je do odpowiednich i zaufanych specjalistów.

Przeczytaj też: Walka o Kościół, nie o siebie

KAI, DJ

Zranieni w Kościele

Podziel się

1
3
Wiadomość