Jesień 2024, nr 3

Zamów

Abp Gądecki w obronie Franciszka

Abp Stanisław Gądecki podczas 380 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski. Płock, wrzesień 2018. Fot. Episkopat.pl

Kto okazuje posłuszeństwo władzy piotrowej, ten zawsze pełni wolę Boga – mówił w niedzielę w sanktuarium Maryjnym w Górce Duchownej przewodniczący episkopatu Polski. Zachęcał pielgrzymów, by wsłuchiwali się w głos papieża Franciszka.

W odpuście Górce Duchownej uczestniczyło kilka tysięcy wiernych. Od XV w. znajduje się tam słynący łaskami obraz Matki Boskiej Pocieszenia.

W nawiązaniu do Ewangelii o prymacie Piotra abp Stanisław Gądecki przekonywał, że „posłuszeństwo Piotrowi naszych czasów, właściwe osobie wierzącej, polega na przylgnięciu do słowa Bożego, przez które Bóg objawia i udziela siebie samego, i poprzez które codziennie odnawia swoje przymierze miłości”.

– Z tego słowa Bożego wytryska życie, które każdego dnia przekazuje się na nowo. Człowiek wierzący – posłuszny papieżowi – szuka od wczesnego rana żywego i trwałego kontaktu ze słowem Bożym, rozważając je i zachowując w swoim sercu jako skarb; czyniąc je rdzeniem każdego czynu i podstawowym kryterium każdego swojego wyboru – mówił abp Gądecki.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał słowa św. Augustyna, że „jest wolą Boga, aby okazywało się posłuszeństwo temu, kto stoi na czele wspólnoty”.

Istnieją w Kościele w Polsce środowiska, w których papieża Franciszka się nie uznaje. Arcybiskup Jan Paweł Lenga w liturgii nie wymienia imienia papieża i publicznie twierdzi, że uważa obecnego biskupa Rzymu za uzurpatora i heretyka. „Bergoglio sam się nie utwierdza w wierze i innym tej wiary nie daje, prowadzi świat na manowce” – twierdzi abp Lenga w książkowej rozmowie Stanisława Krajskiego. Dodaje jeszcze, że „Bergoglio głosi nieprawdę, głosi grzech, a nie głosi tradycji, która trwała tyle lat, dwa tysiące lat, wyrzuca ją, traktuje ją, jakby jej nie było. On głosi prawdę tego świata i to jest właśnie prawda diabła” (więcej w artykule Zbigniewa Nosowskiego).

Jeden z księży – których dla „Więzi” pyta Dawid Gospodarek – mówi: „Franciszek chce towarzyszyć osobom z moralno-kościelnie krańcowych miejsc. Nie ma natomiast tyle czułości do prostych katolików, nie dostrzega, że czasem uderza w ich wiarę oraz bardzo ich rani”.

Po swoim głośnym wpisie opublikowanym w sobotę na Twitterze papież był krytykowany np. w niektórych środowiskach narodowych. Co takiego napisał Franciszek? „Bóg nie potrzebuje być przez nikogo broniony i nie chce, aby Jego imię było używane do terroryzowania ludzi. Proszę wszystkich o zaprzestanie używania religii w celu budzenia nienawiści, przemocy, ekstremizmu i ślepego fanatyzmu”. Wielu komentujących wpis papieża odebrało jego słowa w kontekście polskiego sporu o LGBT.

Wesprzyj Więź

– Papież nie ma takiej władzy, aby coś wymusić na człowieku wierzącym – mówił wczoraj w Górce Duchownej abp Gądecki. – Jego „siła” polega na przekonywaniu ludzi, aby zrozumieli, że jesteśmy na właściwej drodze i że jesteśmy razem. Słuchając głosu papieża Franciszka jesteśmy zjednoczeni z Piotrem naszych czasów, ale także z jego następcą, którego imienia jeszcze nie znamy.

Podczas uroczystości patronalnych ku czci Matki Bożej Pocieszenia metropolita poznański wprowadził do sanktuarium relikwie św. Jana Pawła II. W homilii, nawiązując do postaci Szebny i Eliakima z Księgi Izajasza, apelował także o uczciwe zarządzanie mieniem publicznym i o przylgnięcie do Maryi.

KAI, JH

Podziel się

Wiadomość

W tej wypowiedzi padło jednak jedno słowo za dużo – „zawsze”. Zrównanie woli Bożej z władzą Piotrową jest ryzykowne. Domaga się zdefiniowania tej władzy, ograniczenia do tego co rzeczywiście tą władzą jest – służba jedności, „przewodzenie w miłości”, nauczanie autentycznej wiary. Ale papież i papieże podejmują w swoim nauczaniu kwestii społecznych. Czytam teraz książkę o historii modernizmu, wszyscy powiedzieli coś za dużo i papieże i moderniści.

Zaraz, zaraz, ale co właściwie mają znaczyć te słowa abp. Gądeckiego: „Słuchając głosu papieża Franciszka jesteśmy zjednoczeni z Piotrem naszych czasów, ale także z jego następcą, którego imienia jeszcze nie znamy”. To dziwne! Czy to aby nie jest mrugnięcie do katolików kontestujących obecnego papieża: bądźcie cierpliwi, bo przecież już niedługo będzie następca?…

Już za późno. Kościół katolicki rozpadł się na dwie połowy lub na jeszcze liczniejsze części. Nauczanie Papieża Franciszka (tak bliskie Ewangelii) należało przyjmować i propagować od pierwszych chwil jego posługi, ale pierwszymi, którzy zaczęli się obrażać na niego byli kapłani, których publicznie upomniał co do finansów, sposobu życia, bo Papież pragnął Kościoła ubogiego dla ubogich, właśnie Kościoła powracającego do życia według Ewangelii, a nie według tego świata. Pewne hasła, strzępki wypowiedzi, wyrwanych z kontekstu podchwytywała (i nadal to czyni) świecka prasa, wykrzywiając obraz Papieża w oczach czytelników, którzy nie sięgają do źródeł ale ślizgają się po tytułach doniesień, wierząc w nie. Duża część Ludu Bożego zwróciła sie przeciw Namiestnikowi Chrystusa. To nie wróży nam nic dobrego. Tego, co mówi abp Lenga nie da się skomentować, wystarczy spojrzeć na owoce, nawet w jego zachowaniu: agresja, złość widoczna już nawet w spojrzeniu.