Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dr Dragan: Nie ma jednego genu odpowiedzialnego za orientację seksualną

Nie możemy powiedzieć, że orientacja seksualna ma charakter w stu procentach wrodzony, ale równie dobrze nie możemy powiedzieć, że ma charakter nabyty – mówi w rozmowie z KAI dr hab. Wojciech Dragan, kierownik Interdyscyplinarnego Centrum Genetyki Zachowania na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Dawid Gospodarek (KAI): W uznanym naukowym piśmie „Science” opublikowano badania dotyczące genów i ich wpływu na seksualność człowieka. Co dokładnie mówią nam te badania?

Dr hab. Wojciech Dragan: Celem tych badań było uwidocznienie genów, które mogą być związane z zachowaniami seksualnymi ukierunkowanymi na tę samą płeć. To badanie potwierdziło to, co już było wiadomo na ten temat – że tego typu zachowania, powiązane z orientacją seksualną, uwarunkowane są w sposób wielogenowy. To znaczy, że nie ma jednego genu, który by wyjaśniał zróżnicowanie w tych zachowaniach, tylko takich miejsc w genomie jest wiele. Dzięki tym badaniom znamy właśnie niektóre z tych genów.

Czyli badano nie tyle orientację seksualną, co zachowania seksualne?

– Tak. Orientacja seksualna jest znacznie szerszym pojęciem. Podstawowym badanym fenotypem były właśnie zachowania seksualne ukierunkowane na tę samą płeć, jednak w publikacji zamieszczono dodatkowo dane zawierające replikację wyników badań w odniesieniu do innych pokrewnych fenotypów, to znaczy uzyskane wyniki zreplikowano w odniesieniu do różnych aspektów orientacji seksualnej, takich jak tożsamość seksualna czy pożądanie seksualne.

Jakich wniosków z tych badań nie można wyciągać?

– Z pewnością nieuprawnionym wnioskiem jest mówienie, że badacze udowodnili iż takie zachowania seksualne, a już w ogóle orientacja seksualna, mają charakter wrodzony bądź nabyty. Każdy rodzaj zachowania, aspekt funkcjonowania psychicznego człowieka, co pokazują badania z zakresu genetyki zachowań, jest warunkowany wielogenowo. Gdybyśmy myśleli o wrodzonym charakterze jakiejś cechy, to byśmy zakładali, że istnieje jeden gen za nią odpowiedzialny. Tymczasem współcześnie wiemy, że w przypadku takich kompleksowych fenotypów jak ludzkie zachowanie, nie mamy do czynienia z jednym genem na daną cechę. Podobnie jak nie ma jednego genu na inteligencję, depresję, neurotyczność, tak nie ma jednego genu na orientację seksualną. Nie możemy powiedzieć, że orientacja seksualna ma charakter w stu procentach wrodzony, ale równie dobrze nie możemy powiedzieć, że ma charakter nabyty.

Nie ma jednego genu odpowiedzialnego za zachowania seksualne, ale nie można powiedzieć, że zachowania czy orientacja seksualna nie ma genetycznych uwarunkowań?

– Omawiane badanie pokazuje nam, że ta komponenta genetyczna w przypadku zachowań seksualnych ukierunkowanych na tę samą płeć jest istotna, że jest wiele genów wyznaczających tę cechę. Mamy tu do czynienia z aspektem zachowania, który jest efektem interakcji różnych czynników, np. genetycznych czy prenatalnych.

Co jeszcze można wywnioskować z tych badań?

– Bardzo ciekawe jest to, że te badania pokazują nam odrębne dla kobiet i mężczyzn mechanizmy biologiczne warunkujące zachowania seksualne czy szerzej orientację seksualną i kształtowanie się seksualności. Ukazano odrębne geny związane z tym fenotypem. Inne geny są tu ważne w przypadku mężczyzn, a inne w przypadku kobiet. Myślę, że to jest jeden z najważniejszych rezultatów tych badań. Oczywiście badacze wiedzieli o tym, że seksualność kobiet i mężczyzn się różni, że stoją za nią różne mechanizmy biologiczne, jednak to badanie konkretnie to potwierdziło i wskazało odpowiednie geny.

Nie ma skutecznych terapii reparatywych i wiele danych naukowych pokazuje wręcz szkodliwość tego typu prób. Środowiska terapeutyczne traktują je jako pseudoterapie

Kogo badano? Jaka jest skala tych badań?

– Wyniki tego badania mają olbrzymie znaczenie ze względu na to, że przebadano ogromną próbę – blisko pół miliona osób. Dlatego można powiedzieć, że wyniki tych badań mają wystarczającą moc statystyczną.

Do udziału zaproszono nie tylko osoby deklarujące się jako homoseksualne, a przede wszystkim takie, które miały chociaż jedno zachowanie homoerotyczne.

– Tak, to było częścią badanego fenotypu. Pytano o to, czy kiedykolwiek miałeś kontakty seksualne z przedstawicielem swojej płci i dokładnie wyjaśniono, co przez te kontakty się rozumie. Wyniki były weryfikowane w oparciu o inne próby i inne fenotypy, gdzie pytano o inne konkretne kwestie i szersze aspekty orientacji seksualnej. Jak mówiłem, podstawowe badanie dotyczyło zachowań, natomiast dodatkowe replikacje ukazały szerszy kontekst uzyskanych wyników.

Niektórzy komentując te badania mówią, że skoro orientacja seksualna nie jest kwestią genów, a wpływ na nią mają uwarunkowania środowiskowe, uprawnione wydaje się proponowanie jakichś form terapii konwersyjnej homoseksualizmu.

Wesprzyj Więź

– Jednoznacznie mogę powiedzieć, że nie. Te badania nic nie mówią o jakichkolwiek uwarunkowaniach społecznych orientacji seksualnej, więc chociażby z tego względu wyników tych badań nie możemy łączyć z jakimikolwiek próbami takich terapii. Najważniejsze jednak jest to, że nie ma skutecznych terapii reparatywych i wiele danych naukowych pokazuje wręcz szkodliwość tego typu prób. Środowiska terapeutyczne traktują je jako pseudoterapie.

Czy w tych badaniach pojawiło się coś nowego, co zaskoczyło badaczy?

– Przede wszystkim ukazano te konkretne miejsca, geny, odpowiedzialne za badane zachowania. Nie wiem, czy to badaczy zaskoczyło, raczej nie. Te badania utwierdzają nas w tym, co na temat uwarunkowań orientacji seksualnej wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy już od dawna, że jest dość silna komponenta genetyczna, że jest to uwarunkowanie wielogenowe, i badanie nam to wykazało.

Dr hab. Wojciech Dragan – kierownik Interdyscyplinarnego Centrum Genetyki Zachowania na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zainteresowania naukowe skupiają się wokół problematyki uwarunkowań genetycznych i środowiskowych zachowań w normie i patologii. Szczególnie interesują go przypadki interakcji genotypu i środowiska. Prowadzi również analizy mające na celu ukazanie neuronalnych korelatów oddziaływań genetycznych i środowiskowych na zachowanie.

Podziel się

Wiadomość

Wydaje się, że w pewnym momencie dr hab.W.Dragan wychodzi poza rolę naukowca, gdy stanowczo zaprzecza sensowności terapii. To, że dotychczasowe terapie nie są przekonujące nie oznacza, że nie należy ich poszukiwać, skoro jego zdaniem badania dowodzą, że homoseksualizm jest uwarunkowany podobnie jak depresja, w przypadku której nikt nie mówi, by nie doskonalić i nie szukać nowych terapii. Postawiona teza wymaga uprawdopodobnienia, tymczasem rozmówca poprzestaje na swoim oświadczeniu, a dziennikarz go nie dociska.