Jesień 2024, nr 3

Zamów

Agnieszka Magdziak-Miszewska o paleniu kukły Żyda: Trzeba bić na alarm

Gwiazda Dawida w KL Dachau

Pięć lat temu antysemityzm oczywiście w Polsce był, ale była też powszechna świadomość ludzi o takich uprzedzeniach, że publiczne prezentowanie antysemityzmu skazuje na ostracyzm. Od 2016 r. nie jest to piętnowane, a jest wręcz usprawiedliwiane – mówi Agnieszka Magdziak-Miszewska w rozmowie z Gazeta.pl

Wywiad z Agnieszką Magdziak-Miszewską, byłą ambasador Polski w Izraelu (2006-2012) i wicenaczelną „Więzi” (1995-2000), ukazał się wczoraj na portalu Gazeta.pl.

Rozmowa prowadzona przez Jacka Gądka dotyczyła tzw. sądu nad Judaszem, który odbył się w Pruchniku w Wielki Piątek 19 kwietnia. Była ambasador Polski w Izraelu zwraca uwagę na katastrofalny poziom świadomości kulturalno-religijnej osób uczestniczących w niszczeniu kukły mężczyzny z pejsami. „Gdyby zapytać dzieci z Pruchnika, czy ktoś im powiedział, że Jezus był Żydem, Matka Boska Żydówką, podobnie też i apostołowie byli Żydami, to obawiam się, że uznaliby to za herezję. Uczestnicy «sądu» na obraz zdrajcy – Judasza – nakładają jego narodowość, która w przeświadczeniu tych ludzi jest inna niż Jezusa i Maryi, do których się modlą” – mówi. „Jaką i ci dorośli, i te dzieci przeszli katechezę?” – pyta.

Wieloletnia redaktorka „Więzi” podkreśla, że w Pruchniku odbył się „sąd nad Żydem”. „Judasz jest przede wszystkim Żydem, a nie konkretnym człowiekiem o imieniu Judasz. Zdrajcą jest Żyd. Jak wynika z ustaleń badaczy Holocaustu, takie nastawienie mieszkańców Pruchnika i okolic miało swoje przełożenie na zachowania w czasie Zagłady. Wbrew temu, co twierdzi burmistrz Pruchnika, Sprawiedliwych stamtąd niewielu” – wyjaśnia.

Jej zdaniem „są świąteczne tradycje warte pielęgnowania, a inne – zwłaszcza po Holocauście – polegające na piętnowaniu narodu żydowskiego są absolutnie niedopuszczalne”. „Wszystko, co służy przemocy i nienawiści, jest antychrześcijańskie. A ten obrzęd służył nienawiści” – podkreśla była dyplomatka.

Wesprzyj Więź

„Czy spalenie kukły Żyda to odległe echo przedwojennego antysemityzmu?” – pyta Gądek. „Nie. To żadne echo, ale wydarzenie tu i teraz będące wyrazem przekonania jakiejś części mieszkańców miasteczka, że Żyd jest wrogiem chrześcijaństwa, wrogiem Polaków, wrogiem Jezusa. Jest to wyraz antysemityzmu, który w Polsce był, jest i będzie niestety” – odpowiada Magdziak-Miszewska. Jak zaznacza, polski antysemityzm po wojnie zyskał nowe cechy, różni się od zachodniego i ma dwa charakterystyczne motywy: lęk dotyczący własności żydowskiej, zrabowanej przez Polaków i tego, czy nie zostanie ona kiedyś im odebrana oraz poczucie winy, że jako naród byliśmy świadkami zagłady Żydów i nic nie zrobiliśmy.

Zdaniem byłej ambasador trzeba bić na alarm. „Nie chodzi tylko o palenie kukły Żyda w Pruchniku czy kukły Żyda na rynku we Wrocławiu. Chodzi o ogromne zwiększenie się antysemickiej mowy nienawiści. Pięć lat temu antysemityzm oczywiście w Polsce był, ale była też powszechna świadomość ludzi o takich uprzedzeniach, że publiczne prezentowanie antysemityzmu skazuje na ostracyzm. Od 2016 r. nie jest to piętnowane, a jest wręcz usprawiedliwiane” – zaznacza.

DJ

Podziel się

Wiadomość

Pozwolę się nie do końca zgodzić. W Polsce za przyzwoleniem rządu PISu nastało przyzwolenie owszem na antysemityzm, Ali i na nacjonalizm czy wprost na faszyzm.Podobne procesy maja miejsce i w innych krajach gdzie do władzy dochodzi prawica. Antysemityzm nie został wzbudzony więc tylko w Polsce. Jest on częścią innych i izmow jako objaw strachu tych społeczeństw podsycanego przez politykow celem obrony przed obcym. Innym. To proces globalny.

Znaj proporcium, mościa Pani. Daleko większym skandalem antysemickim było doszukiwanie się w 2015 korzeni żydowskich u kandydatki na pierwszą damę Agaty Kornhauser-Dudy przez Newsweeka, któremu elity III RP z wyjątkiem dyrektora ŻIH prof.Pawła Śpiewaka odpuściły ten wyskok, niż wydarzenia w Pruchniku.

Po pierwsze, zasięg obu wydarzeń był nieporównywalny (o Pruchniku byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie protesty, a Newsweek ogłosił wyniki swoich ustaleń w kilkudziesięciotysięcznym nakładzie zwielokrotnionym przez inne media). Po drugie, w tym pogańskim kraju emocje wyborcze są głębsze, niż wielkopiątkowe, w związku z tym antysemickie odium w przypadku działalności Tomasza Lisa zapadło głębiej. Po trzecie, nie należy w taki sam sposób oceniać etycznie obłudy/oportunizmu/cynizmu elit niż prostactwa ludu.

Jeśli jest zgoda co do tych trzech faktów, to wywiad należy uznać za niewiarygodny w zakresie oceny przyczyn i kondycji antysemityzmu polskiego. Trzeba mieć złą wolę, by sprawę przejęcia mienia pożydowskiego nazwać złodziejstwem i na tym skończyć. Owszem, złodziejstwa było za dużo, ale nie mniejsze znaczenie miało wobec deficytu dachów nad głową w zdewastowanym kraju zajmowanie pustostanów przez biedaków, których intencji nie można nazwać złodziejską lub tylko złodziejską. Dlatego takie jednostronne postawienie sprawy uważam za obraźliwe dla Polaków.

Nie prowadziłem badań, ale moje doświadczenie wskazuje na to, że wyrzuty sumienia za bierny udział w zagładzie oraz (jeszcze do niedawna dopóki USA nie poparły roszczeń do tego majątku organizacji żydowskich) lęk przed koniecznością zwrotu mienia pożydowskiego były drugorzędnymi przyczynami antysemityzmu (przecież przez ponad 40 lat po wojnie Polacy żyli w przekonaniu, że nic się nie zmieni, bo z jednej strony jest Rusek, a z drugiej Niemiec, dlaczego więc mieli się bać roszczeń żydowskich? większa obawa była u przesiedleńców konieczności zwrotu mienia poniemieckiego, niż pożydowskiego, a zjawisko antygermanizmu rozumianemu jako rasowe uprzedzenia jakoś się nie pojawiły). Do pierwszorzędnych przyczyn zaliczyć można (niechby nieprawdziwy i urojony) udział Żydów we władzy komunistycznej, zwłaszcza w pierwszych latach funkcjonowania reżimu oraz wielowieczna, pozytywna „neutralność” Kościoła rozumianego jako wyższa hierarchia wobec ludowego antysemityzmu.

Środowisko katolików otwartych mogłoby znakomicie się przysłużyć redukowaniu antysemityzmu, ale do tego trzeba mieć wiarygodność u obu stron, a nie zapisywać się do jednego z obozów, jak to zrobiła nie tylko tym wywiadem p.Magdziak-Miszewska. Katolików otwartych nikt w tym zadaniu dobrze nie zastąpi, ale wolą powielać działania, owszem uprawnione, przy których są łatwo zastępowalni, podejmowane przez środowiska symbolizowane przez Gazetę Wyborczą niż próbować odegrać własną, unikalną rolę.

To co dziś jest odpychające w chrześcijaństwie to ta spolegliwość w pełnej krasie reprezentowana przez Tygodnik Powszechny czy papieża Franciszka i widzę, że Więź też. Szczególnie katolik = wystraszony frajer. . Chciałam wrócić jak to się mówi na łono Kościoła ale brzydzę się takim tchórzostwem. Polscy biskupi zostawili wiernych z Pruchnika, mam nadzieję że wierni się odwzajemnią