Jesień 2024, nr 3

Zamów

#WięźCytuje. Bp Wilmer: Nadużywanie władzy tkwi w DNA Kościoła

Bp Heiner Wilmer. Fot. SabrinaBecker / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0

My, biskupi, ciągle jeszcze jesteśmy zbyt aroganccy i nadęci. Musimy zejść na ziemię. Jesteśmy Kościołem tylko wtedy, gdy stoimy u boku ludzi – mówi niemiecki biskup Heiner Wilmer rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym”.

W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ukazał się przedruk rozmowy z bp. Heinerem Wilmerem – byłym przełożonym generalnym Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, od 1 września 2018 r. ordynariuszem niemieckiej diecezji Hildesheim. Wywiad pierwotnie ukazała się w grudniu 2018 r. w „Kölner Stadt-Anzeiger”. Rozmawiał Joachim Frank.

Rozmowa dotyczyła przestępstw seksualnych, które wstrząsnęły ostatnio Kościołem (także w Niemczech – jeden z poprzedników bp. Wilmera w Hildesheim sam jest oskarżony o wykorzystywanie seksualne dzieci).

Bp Wilmer zauważa, że od dłuższego czasu w Kościele w Niemczech krąży się wokół „ważnych kwestii organizacyjnych, takich jak miejsca, do których mogłyby zgłaszać się ofiary nadużyć, standardy prewencji i wiele innych”. „Wydaje mi się jednak, że nadal nie dość poważnie traktujemy problem przemocy seksualnej oraz problem nadużywania władzy w Kościele” – stwierdza.

„Myślę, że nadużywanie władzy tkwi w DNA Kościoła. Nie możemy już dłużej zbywać tego problemu stwierdzeniem, że jest to zjawisko rzekomo peryferyjne, lecz musimy dokonać radykalnej rewizji naszego sposobu myślenia” – mówi niemiecki biskup.

Według ordynariusza Hildesheim skandale seksualne są dla samoświadomości Kościoła wstrząsem porównywalnym do podboju i splądrowania Rzymu przez Wizygotów pod wodzą Alaryka w V stuleciu. „Myślę, że dziś Kościół znajduje się w podobnej, a może nawet jeszcze bardziej dramatycznej sytuacji, gdyż w tym przypadku zło wyszło z samego wnętrza Kościoła” – dodaje.

Jaką konkluzję wyciąga biskup z tej sytuacji? – dopytuje Frank. Ten odpowiada, że w przyszłości wiarę w „święty Kościół” będziemy mogli „wyznawać uczciwie i rzetelnie tylko wówczas, jeśli równocześnie wyznamy, iż ten Kościół jest także Kościołem grzesznym”.Zamiast tego mawiano, że owszem, w Kościele są pojedynczy grzeszni ludzie, ale Kościół jako taki jest czysty i bez skazy. Musimy pożegnać się z takim przekonaniem i przyjąć do wiadomości, że w Kościele jako wspólnocie istnieją «struktury zła»” – zaznacza.

Niemiecki biskup podkreśla, że „krzyk ofiar zmusza Kościół do nawrócenia”. „Potrzebujemy radykalnej zmiany, nowego i autentycznego, a nie udawanego spojrzenia na nasze korzenie, na nasze początki: życie i przesłanie Jezusa. I nie możemy postępować tak jak do tej pory” – mówi.

„Musimy skończyć z wszelkimi przejawami samowoli, z wszelkimi przejawami myślenia roszczeniowego. W moim odczuciu my, biskupi, ciągle jeszcze jesteśmy zbyt aroganccy, zbyt nadęci. Musimy zejść na ziemię: nie możemy już traktować ludzi z góry, przemawiać do nich z piedestału, musimy traktować ich jak równych sobie. (…) Jesteśmy Kościołem tylko wtedy, gdy stoimy u boku ludzi, gdy ramię w ramię idziemy wraz z nimi” – zauważa.

Wesprzyj Więź

Kto właściwie określa, co jest katolickie? – zastanawia się bp Wilmer. „My zachowujemy się ciągle tak, jakby tym kimś miała być hierarchia” – dopowiada. „To nieprawda! Nie jesteśmy katolicką organizacją konsumencką, która zajmuje się weryfikacją tego, czy dany produkt odpowiada jakimś wymogom. Musimy być odbiorcami, słuchaczami, musimy uczyć się w rozmowie z katolickimi kobietami i mężczyznami, ale także z chrześcijanami innych wyznań oraz z niewierzącymi” – stwierdza.

Zdaniem biskupa, aby powstrzymać zło w Kościele, potrzebujemy w nim skutecznej kontroli władzy. „Prawda jest pierwszym krokiem ku sprawiedliwości. I prawdę, i sprawiedliwość jesteśmy winni ofiarom. Mamy ­wobec nich dług do spłacenia. To musi być nasza perspektywa, nasz interes, a nie w pierwszym rzędzie wysiłki na rzecz odzyskania naszej wiarygodności jako Kościoła” – mówi. Jak dodaje, w Kościele „potrzebujemy też pilnie czegoś w rodzaju komisji prawdy”.

DJ

Podziel się

1
Wiadomość