Zima 2024, nr 4

Zamów

Sprawa ks. Czajkowskiego. Wina, pokuta i…?

Ks. Michał Czajkowski

Ks. Michał Czajkowski to jedyny kapłan, który przyznał się do współpracy z SB i przeprosił za to, a kolejne 12 lat przeżył w pokucie.

W odpowiedzi na pojawiające się nieprawdziwe zarzuty, że ukrywamy niewygodne fakty z życia ks. Michała Czajkowskiego, przypominamy, że bezprecedensowy obszerny raport zatytułowany „T.w. «Jankowski». Historia współpracy” – opracowany przez redaktorów „Więzi”: Andrzeja Friszkego, Annę Karoń-Ostrowską, Zbigniewa Nosowskiego i Tomasza Wiścickiego – opublikowany został w roku 2006. Od tego czasu był wielokrotnie przypominany, omawiany i cytowany. Jest publicznie dostępny, a jego treść jest powszechnie uważana za dobry przykład wyjaśniania tego typu sytuacji.

Najważniejsze jednak, że sam ks. Michał Czajkowski – decydując o wycofaniu się z życia publicznego, m.in. z zespołu „Więzi”, gdzie był asystentem kościelnym w latach 1984-2006 – opublikował w lipcu 2006 r. oświadczenie, w którym pisał m.in.: „Wyrażałem już skruchę wobec Boga. Teraz czynię to także wobec ludzi. Pragnę przeprosić wszystkich (także moich Najbliższych) i prosić o wybaczenie – zwłaszcza tych, których skrzywdziłem. Wina moja jest bezsporna. Trudno to 24-letnie uwikłanie tłumaczyć tylko epoką, naiwnością, lękiem, zbytnią swobodą wypowiedzi. Dałem dowód słabości charakteru. To, co się dzieje od kilku tygodni wokół mojej osoby, także interpretacje niesprawiedliwe i obraźliwe, traktuję jako zasłużoną pokutę”.

Jak podkreśla historyk Kościoła i działacz opozycji demokratycznej w PRL o. Józef Puciłowski OP, ks. Czajkowski to „jedyny kapłan, który przyznał się do współpracy z SB i przeprosił za to”. Warto przy tym pamiętać, że o. Puciłowski bardzo krytycznie ocenia stan i sposób rozliczenia Kościoła z przypadków współpracy niektórych duchownych ze Służbą Bezpieczeństwa. On sam był zresztą jedną z osób, o których opozycyjnej działalności we Wrocławiu (przed jego wstąpieniem do dominikanów) ks. Czajkowski informował rozmówców z SB.

Wesprzyj Więź

Warto w tym kontekście przypomnieć również komentarz abp. Grzegorza Rysia po pierwszych negatywnych reakcjach na informację, że ks. Czajkowski otrzyma wyróżnienie za zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski: – Tegoroczną Nagrodę im. ks. Stanisława Musiała dostał ks. Michał Czajkowski. Był dawniej jedną z najpopularniejszych postaci Kościoła w Polsce, jednym z najlepszych profesorów biblistyki – wszędzie go było pełno. 12 lat temu wyszło na jaw, że w czasach PRL-u współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Wtedy ksiądz wycofał się kompletnie z życia publicznego. Ostatnie lata spędził na absolutnej pokucie, nie dyskutował z nikim, przyznał się: „zrobiłem źle”. Po 12 latach chrześcijanie i Żydzi postanowili go nagrodzić za zasługi w dialogu chrześcijańsko-żydowskim. Pierwsze reakcje są takie, że nie da się ich czytać. Ludzie piszą: „obrzydliwość”, „jaki laureat, taka nagroda”, „ciekawe, czy wszyscy inni z bezpieki też przyjdą na wręczenie nagrody?”. Wyzwolone zostało tyle nienawiści, że aż strach. Nikt nie widzi tego, że ten człowiek przez ostatnich 12 lat pokutował – mówił metropolita łódzki. 

– Co ma zrobić ksiądz Czajkowski? – pytał abp Ryś. – A co wy byście zrobili na jego miejscu? Kiedy dookoła nie ma człowieka, który poda rękę… Nie wiem, co byście zrobili. Wiem natomiast nie tyle, co Jezus „by zrobił”, ale co zrobił. Chrystus grzechy tego księdza wziął na siebie i stał się każdym z jego grzechów. Jeśli tylko ks. Czajkowski oddał Mu je, to one zostały zabite, nie ma już ich – mówił arcybiskup.

Odbierając nagrodę, ks. Czajkowski powiedział: – Dziękuję za wszelkie dobre słowo. I wybaczam wszelkie złe. Dodam, że nie donosiłem na biskupów. Ale przyda mi się trochę pokuty w Wielkim Poście za to, że bylem nieroztropny i naiwny. Nie czekałem już na żadne laury ziemskie, lecz na niebieskie, oczywiście po odpowiednio długim stażu w czyśćcu. Byłem zaskoczony wyróżnieniem. Zapytałem Staszka Musiała, czy mam tę nagrodę przyjąć. Jak widać, odpowiedział, że tak.

Podziel się

1
1
Wiadomość

Byłem z powodów profesjonalnych lustrowany dwukrotnie, oba razy mogłem z umiarkowaną dumą zaprzeczyć. Umiarkowaną, bo też nigdy nie poddano mnie poważnej próbie charakteru.
Co znamienne, jeden jedyny raz, kiedy mnie SB poważniej ciągała, był skutkiem ewidentnego donosu jednej z dwóch osób: przełożonego pewnego klasztoru w południowo-wschodniej Polsce lub jego zastępcy, bo poza mną tylko oni (poza mną) dysponowali odpowiednim zestawem informacji.
Oni chodzą dalej w świętości i majestacie. X. Czajkowski dfokonał swoistego coming-outu, snaął w prawdzie i przyjął z pokorą konsekwencji.
Osobiście nie wierzę w boskość Chrystusa i jego moc odkupienia czyichkolwiek grzechów.
Kościół uważam za jednego z głównych, rozmyślnych sprawców obecnej nędznej kondycji Polski.
Ale x. Czajkowskiemu podania ręki nie odmówię.

Należąc do tych, którzy uważają, iż biskupi nie rozliczyli współpracy wyraźnej mniejszości duchowieństwa z SB bo prawdopodobnie nie chcieli postawić sobie wymagań które stawiają swoim wiernym, gorąco popieram powyższe stanowisko redakcji ws. ks.Czajkowskiego. I wtedy, gdy publikowaliście trudny dla was raport o współpracy księdza z SB, i dziś dajecie i Kościołowi, i nie-Kościołowi wzór do naśladowania dlatego taki mocny, że jest realnym działaniem, nie słowami a świadectwem. Tylko wypowiedzi abp Rysia generalnie dobrej i afirmatywnie przywołanej przez redakcję brakuje odrobiny wyrozumiałości dla tych, których oburza „ułaskawienie” ks.Czajkowskiego. Bo to są trudne sprawy. Owszem, mniejszą wyrozumiałość należy mieć dla tych, co potępiają nie będąc sami kuszeni lub skrzywdzeni, ale jak odmówić prawa do oburzenia takiej oto osobie. Rzecz dotyczy jednego z najbardziej zaangażowanych po stronie bezwyjątkowego rozliczania współpracowników SB polityków PiS, znanego mi osobiście, a większości z was z mediów. Jego ojciec był młodym reżyserem teatralnym, który w okresie odwilży w latach ’50 został dostrzeżony i nagradzany. Zespół teatralny dostał zaproszenie na festiwal do Paryża. On jeden nie dostał paszportu bo odmówił donoszenia na biskupa, który był jego wujem. Teatr za granicą odniósł sukces, ale bez niego. Wypadł z obiegu teatralnego, nie wiadomo, czy nie za przysługą SB. Rozpił się, wpadł w kłopoty materialne, które zaciążyły na całej rodzinie. Brak zrozumienia dla jego oburzenia byłoby wymaganiem postawy heroicznej. Trudne sprawy.

Czytam po latach informacje na temat księzy TW, Konrad Hejmo, Michł Czajkowski itp.
Jest połowa 2020 roku, porządkuję sparwy rodzinne, ojciec mój ledwo żyje, ma raka i pewnie niedługo się z nim pożegnamy a z księdzem Michałem Czajkowskim łaczą nas więzy rodzinne. Ojciec zawsze podkreślałw latach 90-tych nam, że ks. Michał Czajkowski to krewny, bylismy dumni bo faktycznie człowiek niby mądry, inteligentny i utytułowany.
Kiedy wybuchła wiadomosć że był TW zachodziliśmy w głowę jak to możłiwe. DObrze że babcia, która znała ksieża już nie żyła. Zgadzam się, że pokutował, żę swoje winy próbował odkupić i że na pewno wielkie jest to, że się przyznał. nie próbował tłumaczyć, wywijać się z win itp. Jednak czy jakakolwiek pokuta mozę wynagrodzić popełnione za jego sprawą krzywdy innym ludziom ? Czy jeżeli donosił na Ks. Popiełuszkę i pośrednio przyczyniło się to do Jego męczeńskiej śmierci można to cofnąć ? MOzńa cofnąć śmierć, udrękę Jego najbliższych i lata krzywd ? Raczej nie.
Od tamtego roku, kiedy wyszło na jam że ksiądz MIchałbyłTW, nie rozmawialiśmy już więcej o nim. Niestety t ocięzki temat, nie czujemy potrzeby ani dumy z tego, wręćz przeciwnie.
Zapewne w przyszłym życiu będzie to pokutował a izolację w tym życiou niech traktuje jako część pokuty. Komunizm to nieprzebrane zlo, nie ma tłumaczen dla ludzi, którzy się mu wysługiwali.