Zima 2024, nr 4

Zamów
Promocja!

Nie umarłam. Od krzywdy do wolności

  • Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
  • Liczba stron: 160
  • Format: 125 × 205 mm
  • ISBN: 978-83-66769-58-8
  • ISBN e-book: 978-83-66769-59-5
  • Formaty e-book:mobi, epub

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 23.40 zł

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 21.06 zł

Spis treści

Zbigniew Nosowski, Tośka Szewczyk i jej walka – o siebie i o Kościół 5

Można tak zacząć książkę 15

Patchwork ze wspomnień 17

      • Przegrana w pierwszej rundzie 19
      • Ona to ja, ja to ona 21
      • Monopol na Pana Boga 23
      • Czyi to rodzice? 24
      • Górskie widoki 26
      • Nigdzie nie idziesz 27
      • Zapach trupa 28
      • Cios z ambony 29
      • Mam duże łóżko 31
      • Ksiądz i niewiasta… 31
      • Jak statek na falach 32
      • Ratunku? 33
      • Epilog 35

Syndrom DDK: Dorosłe Dziecko Kościoła 39

      • Sesja 1: Zaufanie 41
      • Sesja 2: Lęk 50
      • Sesja 3: Konflikt 55
      • Sesja 4: Podmiotowość 60
      • Sesja 5: Więź 67
      • Sesja 6: Przebaczenie 70

Niesprawiedliwy sędzia 75

Czy Bóg opuścił swój Kościół? 95

To ciągle mój dom 109

      • Dobro 111
      • Nieznajoma 112
      • Przyjaciel 114
      • Ojciec 116
      • Potrzeba 117
      • Tajemnica 120
      • Marzenie 124
      • Odpowiedzialność 126

Zamiast spotkania 129

      • List do sprawcy 130
      • List do Boga Ojca 133
      • List do skrzywdzonej 135
      • List do skrzywdzonego 141
      • List do księdza zza ściany 147
      • List do biskupów, delegatów i pracowników sądu 150
      • List do członków wspólnot 153

Zakończenie 155

Fragment książki

Długo na mnie patrzył. W końcu podszedł, musnął policzek, ramię. Pachniał calvinem kleinem. Był wrzesień – za oknem na drzewach liście radośnie podrygiwały w takt ciepłego wiatru. Jedną ręką złapał mnie za głowę, drugą przycisnął do ściany. Pocałował. Pierwszy raz w życiu pocałował mnie mężczyzna… a liście nadal tańczyły figlarnie na powitanie nadchodzącej jesieni. Dobrze brzmi. Można tak zacząć książkę. Tylko jeszcze ustalmy fakty. On miał jakieś trzydzieści pięć lat, a ja kilkanaście.

On był księdzem, a ja byłam zaangażowana w działanie wspólnoty. A w to okno patrzyłam nie dlatego, że było romantycznie. Patrzyłam na te cholerne liście ze strachu, sparaliżowana od stóp do głów tym, co się dzieje… żegnając się z wolnością, którą przynosi ciepły jesienny wiatr. Liście były wolne i mogły tańczyć. Ja właśnie stawałam się własnością. Po powrocie do domu próbowałam, jak tylko mogłam, zmyć z siebie pierwszy w życiu pocałunek. I tylko pies wiedział o wszystkim.

Tylko jemu powiedziałam. Jak się okazało, przez następne dwa lata miał usłyszeć o wiele więcej.

Nie dowiesz się, jak mam na imię, co dziś robię, jak mnie znaleźć. Nie zobaczysz tu mojego zdjęcia. Czemu nie mówię, kim jestem? Boję się. Przede wszystkim o rodzinę, którą kocham. Nie, nigdy im nie powiedziałam. Nigdy nie mieliśmy takich relacji, żebym czuła, że mogę się na to zdecydować. Nie chcę, żeby się dowiedzieli. Nie chcę też, żeby dręczył ich ktokolwiek opisany w tej historii. Ani w ogóle – ktokolwiek. Jeśli z jakiegoś powodu potrzebujesz się ze mną skontaktować, napisz na adres nie.umarlam@gmail.com. Jeśli uznam, że to bezpieczne, odpiszę. Ale nie szukaj mnie na siłę, wbrew mojej woli. Dość już w moim życiu pogwałcania wszelkich granic.

A może dzięki temu, że nie wiesz, kim jestem, będziesz mógł wpisać w tę historię swoje własne imię? A jeśli tak – kim będziesz? Ofiarą, katem, świadkiem? Będziesz aktywny czy pasywny? Uciekniesz, uderzysz, odwrócisz wzrok, pomożesz?

Nieumarli… tak o nas mówi Robert Fidura. Trafnie. Biorę to. To książka o tym, jak nie umarłam. O tym, jak dorastałam w Kościele – domu pełnym patologii. O tym, jak i na co się nie zgadzam w swoim – spóźnionym o kilkanaście lat – nastoletnim buncie. I o tym, że wracam. Wracam, żeby zaopiekować się tamtą dziewczynką sprzed lat. I żeby odzyskać dom, który tak zażarcie próbowano mi zabrać.

Podobno nie ma nic gorszego niż wściekła kobieta. Sprawdźmy.

 

Opis książki

Porażająco szczere i głębokie wyznania kobiety skrzywdzonej przez księdza.

Potężna jest ta opowieść! Wiele musiało kosztować jej powstanie. Autorka jest większa niż złość, smutek i rezygnacja, które czuje. Z delikatnością prowadzi nas przez swoje cierpienie i walkę o siebie, o Kościół i wiarę. Jest tu pragnienie podmiotowości, poczucie odrzucenia i nadzieja mimo wszystko. Zadając trudne pytania Kościołowi, a nawet Bogu, pisze wstrząsającą katechezę dla Kościoła w kryzysie, czyli dla nas wszystkich.
Zuzanna Radzik

Są książki, które ściskają gardło, wyciskają łzy, niemal tak jak spotkania. Ta jest właśnie taka. Jeśli nie spotkaliście nigdy osoby skrzywdzonej w Kościele, nie zetknęliście się z ranami wykorzystania seksualnego i wtórnej stygmatyzacji, koniecznie przeczytajcie te strony. Autorka w niezwykły sposób prowadzi przez doświadczenie skrzywdzenia, wściekłości i bezsilności, pozwala doznać swojego losu. Ostrzegam jednak, że po tej lekturze trudno będzie patrzeć na świat i Kościół tak samo jak wcześniej. I tylko wielkie pragnienie zmiany, nawrócenia, nowego Kościoła przywraca nadzieję.
Tomasz Terlikowski

Tośka jest jak linoskoczek przechodzący po cienkiej linie rozciągniętej między dwoma drapaczami chmur. Tyle że on robi to dobrowolnie. A ją sprawca wykorzystania wstawił na linę bez pytania i bez żadnego zabezpieczenia. Tośka balansuje, nie umarła, udaje się jej iść po tej linie. Poznajcie jej życie, poznajcie nasze życie.
Robert Fidura, twórca określenia „nieumarli”

Przerażająco boleśnie brzmią słowa Tośki, jej droga krzyżowa, dokrzywdzanie na kolejnych etapach szukania sprawiedliwości w Kościele. Wstyd mi za to… Jednocześnie po latach moich osobistych wątpliwości znalazłam dzięki niej odpowiedź na pytanie, dlaczego warto być w Kościele. Ta książka daje nadzieję nam wszystkim – Osobom Skrzywdzonym, pracującym w systemie ochrony, stojącym z boku, sprawcom. Tośka bierze za rękę i prowadzi przez swoją krzywdę do Prawdy. A prawda jest tam, gdzie są ofiary, bo Jezus był Ofiarą. Dla mnie Tośka zdecydowanie nie jest – cytując jej słowa – „zwykłą kartką papieru, na której spisano zeznania”. Jest przewodniczką po bólu, który odczuwam razem z nią i z każdą stroną jej książki.
Marta Titaniec, prezeska Fundacji Świętego Józefa