Zima 2024, nr 4

Zamów

Szykany za pomoc na granicy

Weronika Klemba w Sądzie Okręgowym w Białymstoku 14 kwietnia 2022. Fot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Wyborcza.pl

Władze starają się w różny sposób zniechęcić wolontariuszy do pracy. Szykany ze strony mundurowych oraz groźba kary wpisują się w ten scenariusz. Czy tak było i w przypadku Weroniki Klemby?

Sąd Okręgowy w Białymstoku nie przystał w Wielki Czwartek, 14 kwietnia, na wniosek prokuratury, by osadzić na trzy miesiące w areszcie Weronikę Klembę. 20-letnią wolontariuszkę warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej prokuratura oskarża o pomoc migrantom w nielegalnym przekraczaniu granicy polsko-białoruskiej.

Kobietę zatrzymano 25 marca poza strefą objętą zakazem przebywania. W jej samochodzie nie było osób pozostających na terenie Polski nielegalnie (zresztą, w samochodzie nie było żadnych osób oprócz niej samej). Mimo to skuto ją kajdankami i zamknięto na komisariacie. Przeszukano także mieszkanie jej rodziców. 

Weronika Klemba od miesięcy pomaga migrantom, którzy przekroczyli granicę polsko-białoruską – dostarcza im jedzenie, ubrania, opatruje rany; pracuje w Punkcie Interwencji Kryzysowej, uruchomionym w październiku ub.r. przez warszawski KIK. 

Wszystko to robi zgodnie z polskim prawem – podobnie jak wolontariusze z innych organizacji, Polskiego Czerwonego Krzyża czy Caritasu. Wolontariuszka KIK-u mówi, że nie proponuje osobom, które nielegalnie przekroczyły granicę, aby choć na chwilę wsiadły do jej samochodu, bo właśnie to mogłoby zostać uznane za przemyt ludzi. I, jak twierdzi, z pewnością nigdzie ich nie przewozi.

Wiele wskazuje na to, że akcja policji, a także zawziętość prokuratury, mają na celu nie tyle ukaranie osoby łamiącej prawo – bo, powtórzmy, do złamania prawa najprawdopodobniej nie doszło – co zniechęcenie do niesienia pomocy migrantom na granicy z Białorusią. Zresztą, nie po raz pierwszy. Policja wkraczała już do Punktu Interwencji Kryzysowej prowadzonego przez KIK, zatrzymywała także wolontariuszy z Grupy Granica. 

Pomoc w kraju jest legalna

Na granicy polsko-białoruskiej działają pracownicy i wolontariusze licznych organizacji, które próbują nieść pomoc osobom przybywającym do Polski z Afryki i Azji. Uchodźcy i migranci, próbujący nielegalnie przekroczyć polską granicę, wykorzystywani są cynicznie przez Białoruś i Rosję jako broń w wojnie hybrydowej wytoczonej Polsce przez te państwa.

Władza ma prawo i obowiązek chronić nas przed perfidną polityką naszych sąsiadów, którzy wabiąc migrantów, a potem zmuszając ich przemocą do przekraczania zielonej granicy, starają się zdestabilizować sytuację w naszym kraju. Jednak pomoc osobom spotkanym już po polskiej stronie – danie im ubrania, nakarmienie, opatrzenie ran, wezwanie karetki itd. – jest absolutnie legalna. 

Polskie władze wiele miesięcy temu bombardowały opinię publiczną przekazem odczłowieczającym przybyszów. Budowie znieczulicy społecznej wobec tragicznej sytuacji osób oszukanych przez białoruskiego autokratę służyło także wprowadzenie na części terenów przygranicznych stanu wyjątkowego i później (wątpliwe prawnie) ogłoszenie ich obszarem zakazu przebywania, również dla dziennikarzy.

Władze starają się w różny sposób zniechęcić wolontariuszy do pracy. Szykany ze strony mundurowych oraz groźba kary wpisują się w ten scenariusz.

Areszt tym razem nie z automatu

Czy tak było i w przypadku Weroniki Klemby? Rekonstrukcja instytucjonalna uwiarygadnia taką hipotezę. Policjanci podlegają ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Mariuszowi Kamińskiemu. To osoba, która już pokazała, że potrafi wykorzystać zwierzchność nad służbami do celów politycznych – był skazany za przekroczenie uprawnień jako szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W ostatnich miesiącach zasłynął pożałowania godną konferencją prasową, na której wystąpił na tle zdjęcia przedstawiającego mężczyznę kopulującego z krową i usiłował przedstawić migrantów jako zboczeńców. Miało to uzasadnić bezprecedensowe wprowadzenie stanu wyjątkowego na wschodniej granicy. 

Fakty z życiorysu Kamińskiego same w sobie nie dowodzą, że każde działanie podległych mu służb, np. policji, jest motywowane politycznie. Ale każą wziąć to poważnie pod uwagę.

Pomoc osobom spotkanym po polskiej stronie granicy – danie im ubrania, nakarmienie, opatrzenie ran, wezwanie karetki itd. – jest absolutnie legalna

Stefan Sękowski

Udostępnij tekst

Podobnie rzecz się ma z prokuraturą, która od 2016 roku znów jest podporządkowana ministrowi sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro rządzi nią żelazną ręką i można się po nim spodziewać nacisków na prokuratorów, którzy – gdyby sprzeciwili się swojemu nadszefowi – mogliby na przykład zostać wysłani do pracy w delegację na drugi koniec Polski.

Być może jednak w obu przypadkach mundurowi – i ich szefowie – są czyści jak łza. Sądy nadal w ponad 90 proc. przypadków przystają na wnioski prokuratury o areszt tymczasowy, mimo że od kiedy rządzi Prawo i Sprawiedliwość ich roczna liczba wzrosła dwukrotnie. 

Nigdy za mało przypominania, że areszt nie jest karą, tylko środkiem zapobiegawczym – stosowanym wobec osoby, która mogła, ale nie musiała popełnić przestępstwa – po to, żeby nie utrudniała prowadzenia śledztwa. Od dekad zwraca się uwagę na przyklepywanie przez sędziów wniosków prokuratury niemal od ręki. Jednak tym razem sąd nie pozwolił zamknąć Weroniki Klemby w areszcie.

Skoro sąd 14 kwietnia ponownie nie zgodził się na areszt (tak samo zrobił wcześniej sąd w Sokółce), należy sądzić, że z wnioskiem prokuratury jest coś nie tak. Nie przesądzając, jak było – pamiętajmy, że brak zgody na areszt nie jest końcem sprawy i jeszcze może się okazać, że Klemba faktycznie złamała prawo – albo nie ma obaw o mataczenie, albo też sędziowie na tym etapie uznali zarzuty za dęte. 

Pamiętajmy, że obecnie władza ma bata na sędziów w postaci Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. W Izbie tej zasiadają sędziowie wskazani przez neo-KRS. Każdy orzekający w Polsce sędzia może zostać ukarany przez Izbę Dyscyplinarną nawet za wydane przez siebie orzeczenie. W sprawie Weroniki Klemby sędziowie wydali więc decyzje w sprawie politycznej ze świadomością, że nie będą one w smak władzy wykonawczej oraz że mogą ich za to spotkać poważne nieprzyjemności. Tym bardziej więc my, którzy nie znamy wszystkich szczegółów sprawy wolontariuszki KIK-u, możemy zaufać sędziom, którzy wiedzą o niej więcej.

Nie powielajmy białoruskich wzorców

Przerażająca jest w tym wszystkim świadomość, że w trzeciej dekadzie XXI wieku w Polsce władza może sięgać po tego typu szykany, by odwodzić obywateli od praworządnych działań, które jednak nie mieszczą się w wyobrażeniach polityków na temat działań pożądanych. Byłoby to jeszcze łatwiejsze, gdyby doszło do „dokończenia reformy wymiaru sprawiedliwości”, za którą tak tęskni minister Ziobro.

Tym bardziej należy dążyć do podniesienia upadającej obecnie coraz bardziej praworządności i cofnięcia tych rozwiązań, które mogą utrudniać sądom hamowanie nadużyć władzy. Likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN to jeden z priorytetów. Istnienie tej instytucji jest jednym z elementów zawłaszczania wymiaru sprawiedliwości przez obóz tzw. Zjednoczonej Prawicy (ten proces opisywaliśmy wspólnie z Tomaszem Pułrólem w książce „Upadła praworządność. Jak ją podnieść”).

Wesprzyj Więź

Zresztą, nie tylko ona. Właśnie w takich sytuacjach widać, jak ważne jest, by sądownictwo było prawdziwie niezależne. Tym bardziej, że rządzący mogą nadużywać władzy nie tylko w sytuacjach, które przedstawiają jako obronę racji stanu, lecz także w innych. Bo czemu nie?

Aby bronić Polski przed perfidią Łukaszenki i Putina, nie musimy stosować łukaszenkowskich i putinowskich standardów. Jeśli, jak twierdzą policja i prokuratura, Weronika Klemba faktycznie łamała prawo, skazać ją powinien wolny i niezawisły sąd, który nie tylko wymierza sprawiedliwość tym, którzy łamią reguły, lecz także chroni obywateli przed samowolą władzy.

Przeczytaj także: Wyciszanie praw człowieka

Podziel się

5
Wiadomość

Dla mnie niepojęta jest zgoda katolików na wydarzenia na granicy białoruskiej. Na mękę, w której uczestniczą osoby dorosłe i dzieci o niewłaściwym kolorze skóry. Przecież wszyscy członkowie rządu klęczą w kościele w pierwszym rzędzie każdej niedzieli, tak często odwiedzają Jasną Górę, chętnie fotografują się w towarzystwie wiernych biskupów i księży – jak im się to spina???? Podobnie zwykli katolicy, wyborcy PiS, którzy są tak bogobojni, że nie mogą znieść możliwości aborcji, a nie przeszkadzają im trupy na granicy. I w końcu nasz kochany KK, który ma nas prowadzić do Boga, którego jednak nie zauważa w imigrancie na granicy z Białorusią.
Jak to wszystko jest możliwe??? Jak ci wszyscy bogobojni katolicy osiągają spokój sumienia przy dwóch tak różnych postawach? Bo tłumaczą sobie, że to obrona przed napływem imigrantów? Że imigranci na białoruskiej granicy to nie uchodźcy? I co z tego, to żaden argument! Już kiedyś była w komentarzach gorąca dyskusja na ten temat i nie doszliśmy do porozumienia.
Jeszcze jedno: represje wobec wolontariuszy są emanacją ideologii partii rządzącej, nienawidzącej ludzi myślących inaczej, chcących pójść za odruchem serca i pomagać innym. Podziały społeczne, jakie mamy obecnie są konsekwencją li tylko celowych działań PiS, które na nienawiści i kłótni buduje władzę, w dodatku przy wsparciu Kościoła Katolickiego, któremu ta nienawiść w ogóle nie przeszkadza. Społeczeństwa zachodnie starają się zachęcić zwłaszcza młodych ludzi do aktywnych postaw, zaangażowania w budowę społeczeństwa obywatelskiego. PiS uważa społeczeństwo obywatelskie za zagrożenie, woli mieć miernych, biernych, ale wiernych wyznawców. I, niestety, ponad 30% populacji to odpowiada.
Dziękuję panu Sękowskiemu za głos w tak ważnej sprawie.

Jeżeli przypominacie skazanie Mariusza Kamińskiego, to dodawajcie, że po poprzednim wyroku uniewinniającym, przez sędziego który poważnie naruszył zasadę apolityczności sędziowskiej i z tego powodu opuścił szeregi sędziowskie, a liberalne media nie specjalnie go broniły.

Środowiska pomagające uchodźcom na granicy niech lepiej publicznie ustosunkują się do zarzutu, że kryzys uchodźczy został zaplanowany przez Putina w ramach przygotowywania od wielu lat wojny z Ukrainą, bo chciał sparaliżować państwo polskie i wywołać kataklizm humanitarny, gdyby nałożyły się na siebie dwie fale przybyszów. Liczył na wsparcie swojej akcji w Polsce przez ludzi dobrej woli lub pieniaczy politycznych. Lepiej, by środowiska pro-uchodźcze same miały w tej sprawie jakąś refleksję niż żeby ktoś je brutalnie rozliczył jako pożytecznych idiotów jeśli nie targowiczan.

Panie Piotrze, ale zostawmy Putina! Ktokolwiek spowodował napływ uchodźców na granicę białoruską, czy to Putin, Łukaszenka, czy al-Assad, nie mają nic do naszego katolicyzmu i miłości bliźniego. To inny temat. Mnie chodzi tylko o problem sumienia: czy można uważać się za chrześcijanina (a przecież Polska to taki wzrór katolickości, jak sami twierdzimy) i ze spokojem a nawet satysfakcją skazywać ludzi na cierpienia i śmierć, bo nie pasują do naszej wizji imigranta. Ja skupiam się tylko na kwestiach moralnych, nie szukam przyczyn ani winnych tej sytuacji.

Ale wie Pani, że skupianie się na kwestiach moralnych i zaniedbywanie racjonalnej refleksji często prowadzi do niemoralnych konsekwencji?

Panie Konradzie, właśnie że tu chodzi o politykę, chociaż nie partyjną. Niepolityczna jest tylko partia „Jakoś To Będzie”. Otóż niekoniecznie!