Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

To jest konflikt egzystencjalny

Władimir Putin podczas składania wieńca przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Moskwa, 23 lutego 2022. Fot. Kremlin.ru

Nawet jeśli nie dojdzie do zbrojnej inwazji na masową skalę, możliwe są pośrednie scenariusze zmierzające do zniszczenia przez Rosję ukraińskiej państwowości.

Konflikt rosyjsko-ukraiński nie ma charakteru wyłącznie geopolitycznego (czy Ukraina ma być częścią strefy wpływów Rosji, czy też integrować się z UE) ani aksjologicznego (w oparciu o jaki system wartości powinna się rozwijać ukraińska państwowość), ale egzystencjalny. Dotyczy on w zasadniczym stopniu prawa Ukraińców i Ukrainy do odrębności, czy wręcz do istnienia.

„Rosyjski świat”

Dla Rosji od połowy XIX w., gdy czynnikiem integrującym przestała być dynastia Romanowów, a stała się ideologia „prawosławie – samowładztwo, ludowość”, ukraińskość była problemem.

Cyrkularz wałujewski z 1863 r. stwierdzał, że „języka małorosyjskiego [ukraińskiego] nie było, nie ma i nie będzie”. Nieco późniejszy ukaz emski cara Aleksandra II zakazał drukowania w Rosji publikacji po ukraińsku i sprowadzania z zagranicy publikacji w tym języku; wyjątkiem miały być źródła o charakterze historycznym. W okresie radzieckim polityka władz centralnych na przemian wspierała rozwój narodów ZSRR i dążyła do ich rusyfikacji.

85 proc. mieszkańców Ukrainy uważa się przede wszystkim za obywateli tego kraju, a ponad 70 proc. ankietowanych jest dumnych z tego faktu. Ok. 62 proc. gotowych byłoby walczyć za swój kraj – to jeden z najwyższych wskaźników w Europie

Andrzej Szeptycki

Udostępnij tekst

Pod rządami Władimira Putina w Rosji zyskała popularność koncepcja russkogo mira („ruskiego/rosyjskiego świata”), którego rdzeniem miały być Rosja, Ukraina i Białoruś. W ten sposób myślenia doskonale wpisuje się artykuł rosyjskiego prezydenta „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców” z lipca 2021 r., w którym Putin przekonywał, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród złączony wspólnym dziedzictwem, a „Ukraina” to historycznie pogranicze pomiędzy Rzeczpospolitą a Rosją, które swoje granice i prawo do niepodległości zapisane w konstytucji ZSRR zawdzięcza bolszewikom.

Artykuł był w praktyce wstępem do obecnego kryzysu, podczas którego Rosja zgromadziła wokół granic Ukrainy, według najnowszych danych, 150 tys. żołnierzy. W grudniu 2021 r. niemiecki tygodnik „Bild” opublikował trzyetapowy plan rosyjskiej interwencji na Ukrainie zakładający w pierwszej fazie uderzenie od południa (z Donieckiej Republiki Ludowej, wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego, z terytorium Krymu i z Morza Czarnego), w drugiej – z północy na Charków, wreszcie w trzeciej – z terytorium Rosji i Białorusi na Kijów.

Plan zakładał zajęcie większości terytorium Ukrainy, grosso modo wzdłuż zachodniej granicy obwodów kijowskiego i czerkaskiego oraz północnej granicy obwodu odeskiego.

Trwała integracja z Zachodem

Do eskalacji konfliktu z Ukrainą przez Rosję przyczyniło się kilka czynników zarówno o charakterze zewnętrznym (postrzegana jako porażka ewakuacja sił amerykańskich z Afganistanu) i wewnątrzrosyjskim (narastające wyzwania o charakterze politycznym i gospodarczym). Ostatnie lata potwierdziły jednak kluczową z perspektywy Kremla kwestię, a mianowicie trwałość dokonanego przez Ukrainę w 2014 r. wyboru na rzecz opuszczenia russkogo mira i integracji ze światem Zachodu.

Na poziomie politycznym świadczyły o tym utworzenie autokefalicznej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (2018 r.), wpisanie do konstytucji dążenia do członkostwa w UE i NATO (2019 r.). Nadzieje na zmianę kursu wiązane z wybranym w 2019 r. prezydentem Wołodymyrem Zełenskim okazały się nietrafione. W 2021 r. ukraiński przywódca obrał jednoznacznie antyrosyjski kurs, czego przejawem było nałożenie sankcji na reprezentującego rosyjskie interesy na Ukrainie oligarchy Wiktora Medwedczuka i zablokowanie sygnału należących do niego kanałów informacyjnych.

W sierpniu 2021 r. z udziałem przedstawicieli 46 państw (w tym głów państw Europy Środkowej i Wschodniej) Ukraina zainaugurowała Platformę Krymską, której celem ma być zwrócenie uwagi społeczności międzynarodowej na nielegalną aneksję Krymu i wypracowanie nowego formatu rozmów na temat zakończenia okupacji półwyspu.

Na płaszczyźnie społecznej Ukraińcy odrzucili również odrzucili koncepcję rosyjsko-ukraińskiej tożsamości opartej na koncepcji russkogo mira. Wedle badań fundacji „Demokratyczne Inicjatywy” z 2020 – 2021 ok. 85 proc. mieszkańców Ukrainy uważa się przede wszystkim za obywateli tego kraju, a ponad 70 proc. ankietowanych jest dumnych z tego faktu. Ok. 62 proc. gotowych byłoby walczyć za swój kraj – to jeden z najwyższych wskaźników w Europie (dane WIN/Instytutu Gallupa z 2015 r.).

Bratnie kraje?

Porażka koncepcji russkogo mira i rosyjsko-ukraińskiego narodu nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów, z jakimi borykać się musi Ukraina.

Po pierwsze, Ukrainę łączą nadal bliskie więzy społeczno-kulturowe z Rosją. Według danych z 2021 r. ok. 24 proc. ankietowanych rozmawia w domu zarówno po ukraińsku, jak i po rosyjsku; 27 proc. – wyłącznie po rosyjsku.

Nie chodzi tu jednak wyłącznie o kwestie językowe. Ukraińcy nadal pozytywnie odnoszą się do Rosjan (75 proc.), nawet jeśli negatywnie oceniają władze Rosji (76 proc.); analogiczna sytuacja występuje w Rosji. Ponadto ok. 43 proc. mieszkańców Ukrainy ma bliskich krewnych w Rosji, co – jak wskazują badania – przekłada się na bardziej pozytywny stosunek do rosyjskiego sąsiada.

Po drugie, rosyjska propaganda nadal aktywnie stara się promować w świecie, w szczególności w krajach zachodnich, koncepcję russkogo mira i wizerunek wojny rosyjsko-ukraińskiej jako „braterskiego” konfliktu wywołanego przez Zachód. Upowszechnieniu tych i podobnych tez służą rosyjskie i prorosyjskie media, rosyjskie trolle i boty, przychylni Rosji eksperci i politycy, w typie przywódczyni francuskiej skrajnej prawicy Marine Len, która otwarcie głosi, że Ukraina należy do strefy wpływów Rosji.

Po trzecie, w kontekście aktualnej eskalacji konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą, wspomniana już koncepcja russkogo mira może być dogodnym argumentem uzasadniającym zbrojną interwencję na Ukrainie. Potrzeba obrony ludności słowiańskiej, rosyjskojęzycznej była już podnoszona podczas konfliktów w Naddniestrzu i Abchazji na początku lat 90., a następnie podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r.

Odegrała ona ważną rolę w 2014 r. – Putin otwarcie przestrzegał przed groźbą dojścia do władzy w Kijowie „faszystów” i możliwą dyskryminacją ludności rosyjskojęzycznej. Dążenie do obrony „współrodaków”, mówiących po rosyjsku Ukraińców, masowo paszportyzowanych przez Rosję mieszkańców Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej może być pretekstem do ataku na Ukrainę również obecnie.

Powolny rozbiór państwa

Nawet jeśli nie dojdzie do zbrojnej inwazji na masową skalę, możliwe są pośrednie scenariusze zmierzające do osłabienia, czy zniszczenia ukraińskiej państwowości.

Trwający kryzys ma znaczący wpływ na ukraińską gospodarkę, zarówno ze względu na wzrost wydatków zbrojeniowych, jak i odpływ (brak napływu) zagranicznych inwestycji. Wedle ostatnich szacunków w latach 2014 – 2020 Ukraina straciła za sprawą wojny z Rosją ok. 280 miliardów dolarów.

21 lutego Putin uznał Doniecką i Ługańską Republikę Ludową za niepodległe państwa, podobnie jak to się stało w przypadku Abchazji i Osetii Południowej po wojnie z Gruzją w 2008 r. Taki scenariusz ograniczy Rosji możliwość wpływania na Ukrainę za pośrednictwem obu separatystycznych „republik”, co było z perspektywy Moskwy ważnym elementem porozumień mińskich, zakładających formalne pozostanie Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej w granicach Ukrainy, przy jednoczesnym nadaniu im daleko idącej autonomii.

Wesprzyj Więź

Zarazem uznanie DLR i ŁRL jest kolejnym po nielegalnej aneksji Krymu w 2014 r. krokiem mającym na celu nie tylko faktyczny, ale i formalno-prawny rozbiór ukraińskiego państwa. Realizacja tego scenariusza pozwoliłaby również rosyjskiej propagandzie głosić, że Putin miał rację podczas szczytu NATO w Bukareszcie, gdy przestrzegał, że „Ukraina to nie jest [prawdziwe] państwo”.

Tekst ukazał się na stronie Fundacji im. Stefana Batorego pt. „Prawo do istnienia”. Obecny tytuł i śródtytuły od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: Putin wykorzystuje prawosławie jako narzędzie usprawiedliwiania agresji na Ukrainę

Podziel się

4
Wiadomość