Zima 2024, nr 4

Zamów

Bronisława Geremka droga do wolnej Polski

Bronisław Geremek. Fot. Archiwum polskiej dyplomacji MSZ

Odrzucał pojmowanie polityki jako swego rodzaju wojny, w której chodzi o moralne, a może i fizyczne zniszczenie przeciwnika.

Kiedy w nocy z 22 na 23 sierpnia 1980 r. Bronisław Geremek, wraz z Tadeuszem Mazowieckim, przeszedł przez bramę strajkującej Stoczni Gdańskiej, wkroczył do wielkiej polityki. Wspólnie z naczelnym redaktorem WIĘZI przywieźli wówczas apel 64 intelektualistów ze wsparciem dla strajkujących i wezwaniem obu stron konfliktu do porozumienia. Na prośbę o pomoc doradczą dla strajkujących robotników odpowiedzieli „tak”. Od tej pory Bronisław Geremek będzie doradzał Lechowi Wałęsie i „Solidarności” przez dziesięć lat wypełnionych dramatycznymi wydarzeniami, prowadzącymi jednak ostatecznie do wolnej Polski.

Można się zastanawiać, kiedy ta droga się zaczęła i jakie doświadczenia go formowały. Nie napisał niestety wspomnień, nie udzielił biograficznego wywiadu, do ostatniej chwili był czynny. Jego karta politycznej aktywności była cały czas otwarta, nim nagle została zamknięta 13 lipca 2008 roku.

Doświadczenia

Miał zaledwie 7 lat, gdy wybuchła wojna, która na jego dzieciństwie odcisnęła się strasznym brzemieniem. Wraz z rodzicami i bratem trafił do warszawskiego getta i był świadkiem tamtejszego koszmaru. W 1942 roku rodzice zdołali wysłać syna poza mury i ulokować u znajomych matki. Ona sama opuściła dzielnicę śmierci wkrótce potem. Oboje znaleźli opiekę u Stefana Gieremka w Zawichoście nad Wisłą. Tymczasem ojciec i brat także wyszli z getta, ale stali się ofiarami słynnej pułapki — „Hotelu Polskiego”. Ojciec zginął w Auschwitz, brat szczęśliwie przeżył hitlerowski obóz. Gdy wojna się kończyła, Bronek miał 13 lat i za sobą doświadczenia, które będzie niósł przez całe życie.

Sylwetka naukowa Bronisława Geremka wymaga innego autora, biegłego w mediewistyce i jej osiągnięciach. Zauważmy jednak, że nacisk wymagań ideologicznych i cenzuralnych na tę epokę był w PRL dalece mniejszy niż na historiografię epok późniejszych. Geremek wyszedł ze znakomitego seminarium prof. Mariana Małowista, pod którego kierunkiem rozwijało swe zdolności wielu wybitnych badaczy średniowiecza. Dzięki Małowistowi miał szansę, już jako młody magister, odbyć staż we Francji, poznać największe sławy mediewistyki i zawrzeć przyjaźnie, które trwały dziesięciolecia.

Geremek miał zaledwie 7 lat, gdy wybuchła wojna, która na jego dzieciństwie odcisnęła się strasznym brzemieniem. Wraz z rodzicami i bratem trafił do warszawskiego getta i był świadkiem tamtejszego koszmaru

Andrzej Friszke

Udostępnij tekst

Francuska szkoła Annales tworzyła nową metodę badawczą. Koncentrując uwagę na zjawiskach ekonomicznych i społecznych, warunkach życia zwykłych ludzi, obserwowała i opisywała zmiany w kategoriach długiego trwania, kształtowania się cywilizacji, kultury współżycia, wymiany ekonomicznej itd. Prace Geremka, historyka z Warszawy, skoncentrowane na dziejach Francji, a przy tym nowatorskie, w naturalny sposób budziły uznanie i sympatię dla ich twórcy. Zauważmy, że dla jego pozycji politycznej, szczególnie w pierwszym okresie aktywności, pozycja naukowa miała kluczowe znaczenie. Zapewniała mu znaczenie w środowisku intelektualnym w kraju i zagranicą, dzięki czemu jego głos jako obywatela miał większy rezonans.

Bronisław Geremek aktywność publiczną zaczynał jako członek PZPR od 1950 do 1968 roku. Nie była to rzecz wyjątkowa w tym pokoleniu, także w tym pokoleniu historyków. Członkiem partii był prof. Małowist i część jego uczniów. Wśród powodów, które skłaniały do zapisania się do partii naukowców jego pokolenia, w tym bliskich przyjaciół, wymieniali: utożsamienie nowego ustroju z postępem społecznym, awansem kulturalnym i cywilizacyjnym warstw upośledzonych; poczucie osamotnienia, szczególnie mocne u osób o żydowskich korzeniach, i pragnienie akcesu do grupy o silnych więziach; sprzeciw wobec nacjonalistycznej i klerykalnej formuły polskości; chęć aktywnego działania w sferze zawodowej i społecznej, co wiązało się z przynależnością do PZPR; w środowisku historyków pewna fascynacja marksizmem, który stawiał tezę o zależności zmian kulturowych i politycznych od bazy ekonomicznej, a przeto kierował zainteresowania badawcze na sferę gospodarki[1]. W wywiadzie udzielonym w 1986 r. Geremek mówił, że wybierał wtedy wartości: „ludzką solidarność, wrażliwość na los słabych i wykluczonych, wiarę, że świat, który się buduje, przyniesie sprawiedliwość dla wszystkich.” Zaakceptował, „że budowa nowego świata wymaga nie zawsze odpowiadających wartościom środków.” Odrzucał wątpliwości. Jako moment przebudzenia wspominał rok 1956[2].

Nie zajmował w PZPR eksponowanych pozycji, choć wchodził w skład kierownictwa organizacji partyjnej w Instytucie Historii PAN, gdzie od 1955 r. pracował. Ze względu na poglądy i związki personalne oceniany był przez władze jako przedstawiciel „rewizjonizmu”. Tym pojęciem określano szeroki wachlarz poglądów, których cechą była akceptacja ustroju i przynależność do PZPR, ale łączone z podkreślaniem potrzeby demokratyzacji, respektowania wolności wypowiedzi, w nauce otwierania marksizmu na inne metodologie badawcze. Jak z perspektywy lat zauważał, do trwania w partii przyczyniały się też częste kontakty z Francją i jej lewicowym klimatem intelektualnym.

Z partii wystąpił 22 sierpnia 1968 r., kiedy wojska Układu Warszawskiego, w tym polskie, dokonały interwencji w Czechosłowacji, by zatrzymać proces demokratycznych reform. Nie była to decyzja błaha, miała rangę demonstracji. Od tej pory Geremkiem zajęła się Służba Bezpieczeństwa, zakładając mu „kwestionariusz ewidencyjny” jako prowadzącemu „działalność antysocjalistyczną”. W 1970 r. oceniano, że Geremek „wywiera negatywny wpływ na postawę wielu pracowników Instytutu Historii PAN, posiada liczne powiązania z reprezentantami tendencji rewizjonistycznych w innych placówkach naukowych PAN”[3].

Kolejnym krokiem, który zbliżał Geremka do przyszłej roli, było podpisanie w końcu 1975 r. — wspólnie m.in. z Krystyną Kersten, Tadeuszem Kowalikiem i Janem Strzeleckim — „listu siedmiu” przeciw poprawkom w konstytucji.

W pierwszym okresie po czerwcu 1976 r. Geremek nie był szczególnie czynny, chciał trwać w swojej decyzji odsunięcia się od spraw publicznych, zachowywał dystans do tego, „co wtedy odbierałem jako fenomen dysydencki”. Niemniej „uświadamiałem sobie, że nie wystarczy, abym ja «słusznie» myślał, «słusznie» wiedział swoje. Zaczynałem rozumieć, że trzeba coś konkretnego — potwierdzającego to myślenie — robić”[4].

Bezpieka zauważała jego negatywne stanowisko i w listopadzie 1976 r. otworzyła sprawę operacyjnego rozpracowania (tak kwalifikowano sprawy przeciw czynnym opozycjonistom), której nadano kryptonim „Lis”. Zapewne w tym czasie założono też w jego mieszkaniu podsłuch. W styczniu 1978 r. dano mu jednak paszport na roczne stypendium w Woodrow Wilson International Center. Podczas pobytu w Ameryce spotkał i nawiązał kontakty z wieloma wybitnymi dziennikarzami, intelektualistami i ekspertami, którym tłumaczył zawiłość polskich spraw.

Gdy wrócił wiosną 1979 r., aktywnie włączył się do działalności Towarzystwa Kursów Naukowych. Po latach wspominał, że taka działalność „stwarzała nadzieje na formowanie kultury politycznej młodego pokolenia”[5], a także była „próbą obrony honoru inteligencji polskiej”[6]. Został członkiem Rady Programowej TKN, w jego mieszkaniu odbyło się szereg jej posiedzeń, na których projektowano program zajęć, planowano wydawnictwa, omawiano sprawy finansowe. Po powstaniu kolejnego skupienia krytycznej inteligencji — Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” — Geremek należał do zwolenników nawiązania stałych kontaktów między TKN a DiP.

W lutym 1980 r. Geremek udzielił wywiadu Barbarze Kalergi, znanej dziennikarce radia austriackiego. Określił się w nim ideowo jako przedstawiciel polskiej lewicy, który podobnie jak jego przyjaciele, uważa się za spadkobiercę tradycji PPS. Szeroko przedstawiał sytuację polityczną w Polsce i różne nurty opozycji. Oceniał, że mimo zaostrzonej po sowieckiej interwencji w Afganistanie sytuacji międzynarodowej, politykę PZPR determinują inne zjawiska: siła Kościoła i zła sytuacja ekonomiczna, w tym zadłużenie kraju. „Dlatego też Polska, zdaniem Geremka, musi niezależnie od określonych warunków geopolitycznych, prowadzić swą «specyficzną politykę». Wpływają na to również silne tradycje walk niepodległościowych, pielęgnowane w Polsce, co ZSRR musi brać pod uwagę.” Na pytanie o oczekiwania opozycji wobec Zachodu „wyraził życzenie, aby kraje zachodnie wzięły pod uwagę to, że Polska, Węgry, Czechosłowacja są swą tradycją historyczną związane z Europą, mimo istnienia bloków politycznych”[7].

Tak więc jeszcze przed Sierpniem był Geremek postacią bardzo znaczącą w środowisku opozycyjnym, jednym z głównych przywódców intelektualnych i organizacyjnych TKN, zmierzającym także do poszerzenia jego formuły w kierunku środowiska politycznego i szukania wspólnej płaszczyzny z grupą DiP. Z tego czasu pochodzi też jego bliska znajomość i dobre porozumienie z Tadeuszem Mazowieckim, także członkiem kierownictwa TKN.

„Solidarność”

Punktem wyjścia zaangażowania warszawskich intelektualistów była obawa, aby protest robotniczy nie został krwawo stłumiony tak jak poprzedni, w grudniu 1970 r. Inicjatywa wystąpienia z apelem popierającym gdańskich robotników, a zarazem przestrzegającym władze przed represjami i zachęcającym do podjęcia negocjacji ze strajkującymi, rodziła się między innymi w mieszkaniu Geremka. O podpisy zwracano się do członków TKN, DiP oraz pisarzy i naukowców różnych środowisk sympatyzujących z opozycją. Podpisany przez 64 osób apel Geremek złożył 20 sierpnia w Biurze Podawczym KC PZPR. Nazajutrz do jego mieszkania wkroczyła SB i przeprowadziła rewizję. W południe 22 sierpnia Geremek i Mazowiecki pojechali samochodem do Gdańska, a koło północy spotkali się w stoczni z Lechem Wałęsą, który zapytał: „konkretnie w czym możecie nam pomóc? No i zaczęła się rozmowa, że można by było przy komitecie strajkowym powołać zespół ekspertów”[8].

Nazajutrz zaczęli kompletować grupę ekspertów, głównie w oparciu o ludzi TKN. Tadeusz Kowalik wspominał, że zadzwonił do niego Geremek z gabinetu dyrektora Stoczni, przekazując dyspozycje, kto powinien przyjechać. Powiedział też, że transport do Gdańska zapewnia wojewoda Kołodziejski[9]. Nazajutrz istotnie do Gdańska dolecieli Andrzej Wielowieyski, Bohdan Cywiński, Jadwiga Staniszkis i Waldemar Kuczyński, który opisał tę niezwykłą drogę[10]. Powstała formalna Komisja Ekspertów, która wspierała Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.

Wokół powstania i roli Komisji Ekspertów budowano potem różne podejrzenia, że ktoś (zapewne Geremek) prowadził jakieś kuluarowe negocjacje z przedstawicielami władz PRL. W materiałach I sekretarza KC PZPR, ani w materiałach MSW, w tym w „teczkach” Geremka, nie ma najmniejszych potwierdzeń, by coś takiego miało miejsce. Swoją rolę eksperci starali się wykonać jak najlepiej, przekuwając ogólne żądania w precyzyjne formuły, co uniemożliwiało potem opaczne interpretacje. Proponowali też sformułowania tożsame znaczeniowo, ale bardziej strawne dla władz, czego przykładem była zmiana postulowanej nazwy „Wolne Związki Zawodowe” na „Niezależne Samorządne Związki Zawodowe”. Negocjacje gdańskie były zarazem szkołą odwagi i roztropności, stanowczości i dyplomacji, wierności zasadom i gotowości do ustępstw w sprawach mniej istotnych[11]. Podpisanie 31 sierpnia porozumień było przełomowym momentem w dotychczasowej historii zmagań społeczeństwa z autorytarnym systemem, przełomem, który był wydarzeniem światowym i — jak się potem okazało — rozpoczynającym rozkład systemu komunistycznego. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie dyscyplina, zorganizowanie, determinacja i rozumność przywódców strajku z Lechem Wałęsą na czele, ale w tym sukcesie rola ekspertów była ogromna, a największa Geremka i Mazowieckiego.

Zaraz po powrocie do Warszawy, na spotkaniu w Klubie Inteligencji Katolickiej 3 września 1980 r. Geremek mówił:

„Myślę, że wrażeniem nas wszystkich, którzy współuczestniczyli w tym, co się działo w ciągu tych kilku tygodni gdańskich było wielkie zadziwienie nad dojrzałością ludzi, którzy ten ruch prowadzili. Wielkie zadziwienie, że w sytuacji tej trwającej dziesiątki lat pustyni, jaką życie polityczne stanowi w naszym kraju, mogli się wykształcić ludzie w pełni dojrzali, odpowiedzialni za słowa i za czyny i mający świadomość odpowiedzialności za kraj. […] Ta dojrzałość polityczna […] wyrażała się w bardzo ścisłym określeniu pewnego pola spraw, które objąć można działaniem i żądaniem i pola spraw, których objąć żądaniami i działaniami nie należy. […] Było to także poczucie odpowiedzialności za kraj”.

W dalszej części tej relacji wspominał pierwszą rozmowę po przybyciu do stoczni — z robotnikiem, który powiedział: „jak będziemy mieć nasze, własne związki zawodowe, to resztę uzyskamy potem[12].

Mazowiecki i Geremek byli najważniejszymi doradcami Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ „Solidarność” i osobiście Lecha Wałęsy. Było to także doradztwo polityczne, obejmujące namysł nad tym, jak budować związek i przekształcać rzeczywistość polską, by uniknąć albo sowieckiej interwencji, albo wielkiej konfrontacji w kraju. Celem doradców było unikanie zwarcia i wojny z władzą, stopniowe budowanie związku, poszerzanie pola niezależnej aktywności, by granica tego co możliwe systematycznie się poszerzała.

Ta polityka zmagała się z dwoma tendencjami przeciwnymi, Pierwsza — to próby opanowania związku przez partię lub ludzi manipulowanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Zagrożenia takie, o których dziś mało się pamięta, były wtedy bardzo realne i personifikowane zwłaszcza przez Jarosława Sienkiewicza, potężnego przywódcę ze Śląska, toczącego rywalizację z Wałęsą i rozbudowującego wpływy swego regionu prawie na połowę obszaru Polski. Dopiero upadek wpływów Sienkiewicza w końcu 1980 r. uczynił ten kierunek zagrożenia mało realnym. Zagrożenie przeciwne to radykalizacja „Solidarności”, dążenie do szybkiej rewindykacji praw, lekceważenie sowieckiego zagrożenia i zdolności władzy do przeciwuderzenia. Z tym zagrożeniem doradcy zmagali się przez cały czas, aż do 13 grudnia 1981. Momentem zasadniczego spięcia był marzec 1981 r., kiedy po pobiciu Jana Rulewskiego w Bydgoszczy, radykalna część związku była gotowa wydać władzy wielką bitwę w postaci strajku generalnego. Doradcy z Geremkiem na czele, ściśle współdziałając z Wałęsą, doprowadzili do kompromisu zwanego porozumieniem warszawskim. Strajk generalny się nie odbył. Konfrontacja została odroczona na następne miesiące.

Budując zespół ekspertów, Geremek i Mazowiecki oparli się na swoich znajomych i współpracownikach z trzech środowisk — TKN, DiP i KIK. W pierwszych posierpniowych miesiącach istniała nawet nieoficjalna komisja porozumiewawcza tych trzech środowisk. Koncepcja takiego ułożenia zespołu ekspertów marginalizowała wpływy KSS „KOR”, co było powodem licznych napięć politycznych i towarzyskich. Decydując się na odsunięcie korowców z pierwszej linii wpływu, Geremek i Mazowiecki oceniali, że reprezentują oni tendencje zbyt radykalne oraz — zwłaszcza Kuroń i Michnik — jawnie wykładają cele polityczne: dążenie do przywrócenia w Polsce pełnej samorządności i zredukowania do minimum kontroli PZPR nad krajem, co musi wywoływać reakcję w partii, a także w Moskwie. Jednocześnie kierownictwo Episkopatu podjęło próbę podsunięcia „Solidarności” własnego kręgu doradców, ale tylko Wiesław Chrzanowski i Władysław Siła-Nowicki mieli wpływ na Wałęsę i Krajową Komisję Porozumiewawczą. Ich relacje z pozostałymi doradcami ułożyły się pozytywnie. Na początku 1981 r. Geremek został szefem Rady Programowo-Konsultacyjnej, czyli zespołu doradców „Solidarności”, do którego weszli też Kuroń z jednej i Chrzanowski z drugiej strony. Mazowiecki objął redakcję „Tygodnika Solidarność”. Wielowieyski stanął na czele Ośrodka Prac Społeczno-Zawodowych przy KKP. Wysokiej kulturze tych ludzi, w tym Geremka jako szefa doradców, należy zawdzięczać, że zespół ten lojalnie ze sobą współpracował, nie rozdzierały go konflikty, a te, które powstały w okresie wcześniejszym, były stopniowo łagodzone.

Władzom PRL nie udawało się naruszyć tej solidarności i współdziałania. Taktyka zmierzająca do podzielenia lub opanowania „Solidarności” od wewnątrz była skazana na niepowodzenie. Dowiódł tego m.in. Zjazd „Solidarności” we wrześniu 1981 r., gdzie toczono zasadnicze spory, często mówiono rzeczy mało odpowiedzialne, ale ostateczne decyzje były racjonalne. Wśród nich przyjęcie „Programu Samorządnej Rzeczypospolitej”, wielkiej wizji przemian w Polsce — dzieła, na które Geremek wywarł wielki wpływ jako przewodniczący Komisji Programowej.

Jednocześnie Geremek był przedmiotem ataków większych niż ktokolwiek z doradców. Jego osobowość — intelektualisty zachowującego pewien dystans, a zarazem cieszącego się bezgranicznym zaufaniem Wałęsy — budziła nieufność i podejrzenia o to, że manipuluje Związkiem. Oskarżenia o manipulacje powracały falami od marca 1981 r. i przyczyniły się do tego, że Geremek otrzymał na Zjeździe zbyt mało głosów, aby wejść do Komisji Krajowej. Była to dla niego przykra porażka, ale też dowód, że mechanizm wyborczy często eliminował ludzi najwybitniejszych. Do porażki zapewne przyczyniła się też czarna propaganda, którą przeciw Geremkowi operowały władze. Jej szczególnie dobitnym wyrazem był rzekomy wywiad udzielony Hannie Krall, w którym Geremek miał się przedstawiać jako rzecznik interesów żydowskich i wróg Polski. Fałszywka opublikowana w organie wojska „Żołnierzu Wolności”, krążyła po kraju i nie było sposobu, by jednoznacznie wykazać, że jest to produkt haniebnej dezinformacji[13]. Niestety, ta fałszywka, najpewniej spreparowana przez MSW lub nawet KGB, służy do dnia dzisiejszego oczernianiu postaci Geremka (jest eksponowana na niektórych stronach internetowych). Dla tworzącej się w „Solidarności” nacjonalistycznej frakcji „prawdziwych Polaków” takie treści były przyjemną strawą.

Nieco innego rodzaju, ale nie mniejsze obsesje, miała wobec Geremka Służba Bezpieczeństwa. W obszernej charakterystyce sporządzonej w MSW latem 1981 r. oceniano go jako głównego stratega przedsierpniowej opozycji, faktycznie też kierującego „Solidarnością”:

„Szybkie opanowanie ciał doradczych w okresie sierpnia i września 1980 roku przez naukowców skupionych w TKN-ie i kierowanych przez Geremka pozwoliło na ukształtowanie odpowiedniego i jednolitego politycznie stanowiska prezentowanego przez poszczególne ogniwa NSZZ «Solidarność». Eksperci już w pierwszej fazie rozmów nadali im ton i oblicze polityczne.

Doborem ekspertów i ich przydziałami do poszczególnych MKZ-ów osobiście kierował B. Geremek. On też decydował o stanowisku, jakie w poszczególnych kwestiach mają zajmować eksperci.

Zgromadzenie w jednym ręku tak reprezentatywnego i wykwalifikowanego gremium pozwoliło B. Geremkowi w sposób nieformalny na kierowanie działaniami poszczególnych ogniw «Solidarności», a w konsekwencji całym związkiem. Oficjalnie w rękach B. Geremka leży odpowiedzialność za przygotowanie kontaktów z zagranicą. On dobiera członków delegacji, on cenzuruje oficjalne wystąpienia, on ustala zakres współpracy z poszczególnymi centralami związkowymi na Zachodzie. On też przed każdym wyjazdem zagranicznym prowadzi rozmowy instruktażowe z poszczególnymi członkami delegacji.

B. Geremek posiada bezpośredni wpływ na kształtowanie się sytuacji politycznej na większości uczelni warszawskich”.

Rzeczywiście, Geremek miał instruować grupę organizującą Niezależne Zrzeszenie Studentów, jak postępować i działać, aby zarejestrować zrzeszenie. „Bezpośrednio od B. Geremka zależała personalna obsada stanowiska Rektora Uniwersytetu Warszawskiego” (został nim prof. Henryk Samsonowicz, istotnie wieloletni przyjaciel Geremka). Do tego obrazu dodawano „zagrożenie” wynikające z kontaktów z osobami zajmującymi nadal stanowiska w PZPR, dzięki czemu posiada wiele informacji o wewnętrznych problemach i podziałach w aparacie władzy, które wykorzystuje jako przywódca „Solidarności”. Kolejnym „zagrożeniem” były liczne i mało rozpoznane przez SB kontakty z dyplomatami zachodnimi w Warszawie i osobami wpływowymi na Zachodzie. A także spore uznanie kierownictwa Episkopatu. W konkluzji raportu pisano: „Wydział III KSMO nie posiada możliwości i perspektyw agenturalnego dotarcia do figuranta. Osoby, z którymi figurant utrzymuje kontakty nie kwalifikują się jako kandydaci na tw ze względu na zajmowane stanowiska partyjne i państwowe, bądź postawy społeczno-polityczne”[14].

W ostatnich tygodniach poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego Geremek wspólnie z Mazowieckim prowadzili 13 listopada 1981 r. rozmowy w Brukseli na temat możliwości uruchomienia pomocy żywnościowej dla Polski, wobec załamania się w kraju podaży artykułów spożywczych[15]. Podjęta na Zachodzie akcja miała poprawić nie tylko sytuację społeczeństwa, ale też wykazać międzynarodowe możliwości „Solidarności”, a w Polsce wyhamować scenariusz konfrontacyjny i ułatwić powrót do polityki dialogu. Była to pierwsza duża polska inicjatywa podjęta w EWG, przyszłej Unii Europejskiej, właśnie przez doradców „Solidarności”.

Od internowania do Komitetu Obywatelskiego

Geremek został internowany 13 grudnia 1981 r. Umieszczono go najpierw w Iławie, potem Białołęce, gdzie w styczniu prowadził strajk głodowy. Przeniesiony 21 stycznia do Jaworza, a potem do Darłówka przebywał w obozie internowanych do 23 grudnia 1982 r., czyli do likwidacji statusu internowania. W tym czasie toczyło się śledztwo przeciw przywódcom „Solidarności”, których zamierzano oskarżyć o dążenie do obalenia przemocą ustroju. Ostatecznie zarzutem takim objęto czterech członków KSS „KOR” i siedmiu przywódców „Solidarności”. Rozważana w pierwszym półroczu lista była jednak dłuższa, znajdował się na niej również Geremek oraz sekretarz KKP Andrzej Celiński, którego uważano za jego prawą rękę. Brano też pod uwagę postawienie przed sądem Lecha Wałęsy. Ostatecznie władze postanowiły zawęzić sprawę do jedenastu działaczy.

Po zwolnieniu z ponadrocznego internowania Geremek odnowił kontakty zarówno z kręgiem związanych z „Solidarnością” intelektualistów, jak Lechem Wałęsą, a także z działaczami pozostającymi w podziemiu. W jednej z notatek SB oceniano, że „jest zwolennikiem «polityki małych kroków» w działalności zmierzającej do odbudowania struktur «Solidarności»”[16]. Swój pogląd na sprawy polskie wyłożył w rozmowie z dziennikarzem włoskiego „Il Tempo” (12 IV 1983), w którym przestrzegał wojskowych, by nie upajali się swą siłą i wskazywał na brak szans wyprowadzenia kraju z kryzysu w warunkach takiego reżimu. Opowiadał się za przywróceniem w Polsce dialogu społecznego, z którym musi być związana całkowita amnestia i przywrócenie działania „Solidarności”. Na pytanie o możliwość rozmów z Jaruzelskim, odparł: „Z pewnością, jak powiedział Wałęsa, jeśli pewnego dnia będziemy rozmawiali, nie uczynimy tego na kolanach”[17]. Ten wywiad został uznany przez MSW i usłużną prokuraturę za atak na władzę — 15 maja Geremek został aresztowany. Uwolniono go 29 lipca na mocy amnestii, która objęła ogromną większość więźniów politycznych (sceny z tego uwolnienia nakręcone przez telewizję na polecenie SB mogliśmy niedawno oglądać w materiałach prezentowanych po śmierci Profesora). W swoich raportach oficerowie MSW podkreślali, że odmawia wyjaśnień, zachowuje się arogancko i uważa aresztowanie za bezpodstawne.

Założeniem podstawowym było dla Geremka podtrzymanie kontaktów i więzi z Wałęsą, którego nadal uważał za zwornik i symbol „Solidarności”, czytelne dla społeczeństwa i dla świata uosobienie polskich dążeń wolnościowych. W grudniu 1983 r. gen. Kiszczak zatwierdził plan działań wobec Wałęsy, którego punktem najważniejszym było przeciwdziałanie kontaktowaniu się z nim Geremka, Mazowieckiego i Siły-Nowickiego. Kiedy 14 stycznia 1984 r. SB dokonała w mieszkaniu Geremka rewizji znalazła u niego teksty polskiego i francuskiego przemówienia Wałęsy na uroczystości otrzymania nagrody Nobla z odręcznymi poprawkami Geremka[18].

Wkrótce znacznie pogłębiły się jego kontakty z kierownictwem Episkopatu, co było związane z prowadzonymi przez Kościół negocjacjami z MSW o uwolnienie z więzień jedenastu przywódców „Solidarności” i KSS „KOR”. Sekretarz Episkopatu, abp Bronisław Dąbrowski, w tych, a także niektórych innych sprawach, oczekiwał opinii doradców „Solidarności”. Wiosną 1984 r. Chrzanowski, Olszewski, Geremek, Mazowiecki, Wielowieyski i Stelmachowski zaangażowani byli w próbę negocjacji z więzionymi warunków ich uwolnienia zgodnie z projektami uzgodnionymi między kierownictwem Episkopatu i MSW. Choć projekty te i rozmowy nie dały efektu (przede wszystkim wobec zdecydowanej odmowy Michnika) i zakończyły się fiaskiem, to jednak władze zdecydowały się w lipcu 1984 r. na objęcie „jedenastki” amnestią. Rozmowy te miały także inne znaczenie. Były pierwszymi kontaktami wysoko postawionych funkcjonariuszy MSW z czołowymi politykami „Solidarności”, przy czym jako faktyczne strony negocjacji występowały: po jednej stronie kierownictwo Episkopatu, po drugiej Biuro Polityczne KC PZPR. Nie rozmawiano o niczym innym, jak tylko o warunkach uwolnienia więźniów, niemniej samo podjęcie takich negocjacji było wydarzeniem bez precedensu. Miało także przedłużenie w częstych naradach odbywanych odtąd w Sekretariacie Episkopatu przy ul. Wroniej z udziałem abp. Dąbrowskiego, ks. Alojzego Orszulika oraz Wałęsy, Geremka, Mazowieckiego i Wielowieyskiego.

Jeśli można było żywić nadzieję, że amnestia z lipca 1984 r. przyniesie w Polsce zmiany na lepsze, to najbliższa przyszłość je rozwiała. W październiku zamordowany został ks. Jerzy Popiełuszko, a na początku 1985 r. uwięziono Lisa, Frasyniuka i Michnika oraz wytoczono im proces, skazując na wysokie kary więzienia. Represje spotkały też Geremka — na mocy decyzji najwyższych władz PRL został usunięty z pracy w Polskiej Akademii Nauk, a liczne protesty intelektualistów całkowicie zlekceważono. W społeczeństwie słabła nadzieja na powrót „Solidarności” do legalnego życia, zarazem słabło podziemie. Polska wydawała się spacyfikowana i „znormalizowana”. Pojawiały się pomysły na organizowanie opozycji pod innymi sztandarami niż sztandar „Solidarności”. Geremek należał do tych coraz mniej licznych, którzy zdecydowanie trwali przy „Solidarności”, i to jako związku zawodowym. Rozumiał, że jest to czytelny symbol dla nadal wielu Polaków, ale też dla świata. Wspierał również Wałęsę, utrzymywał kontakt z nadal ukrywającym się Zbigniewem Bujakiem. W sytuacji, gdy władze nie brały pod uwagę perspektywy żadnego dialogu z niezależnymi siłami społecznymi, myśl o potrzebie jego wznowienia powtarzał uparcie.

Z takiego przekonania wziął się projekt opracowania raportu „Polska — 5 lat po Sierpniu”, nad którym pracowało szerokie grono ekspertów kierowane przez Geremka i Mazowieckiego. Oni też napisali zasadnicze przesłanie polityczne postulujące i uzasadniające potrzebę powrotu do porozumień sierpniowych, dialogu i szerokiego porozumienia dla naprawy i przebudowy kraju[19]. Kontynuacją raportu był poważny periodyk „Dwadzieścia jeden”. Jego redaktorami politycznymi byli Geremek, Mazowiecki, Wielowieyski, Ryszard Bugaj i Andrzej Celiński. Było to grono złączone wspólnotą myślenia i więzią środowiskową.

Ocenę sytuacji zawarł Geremek w liście do Zbigniewa Bujaka z czerwca 1985 r.:

„Wszystko wskazuje na to, że sytuacja sierpniowa już się nie powtórzy w tej samej formie i w analogicznym scenariuszu. Zbyt wielkie jest poczucie strachu władzy i zbyt wielki niepokój Moskwy […] Programem walki można tylko szybko wypalić kadry aktywu. Za najważniejsze uważam podtrzymywanie woli oporu […] myśleć nadal w kategoriach długiego marszu, nawet jeżeli się zdaje, że pojawiają się skróty. Poczucie rozczarowania może mieć skutki niedobre — wspomoże ewolucję w stronę zmęczenia, apatii, bezsilności. Właśnie tego władze PRL oczekują. Pewne sukcesy mają i mogliby pewnie spokojnie czekać na dalsze, gdyby im się gospodarka nie rozpadała w rękach.”

Dalej Geremek wyjaśniał Bujakowi, że sytuację Polski i cele „Solidarności” przedstawiał przedstawicielom świata zachodniego — dziennikarzom, dyplomatom i przybywającym czasem do Polski przedstawicielom elity intelektualnej. W połowie dekady nie miał wielkich złudzeń:

„Rządy i parlamenty akceptują sytuację ubezwłasnowolnienia narodu, tj. traktują to jako azjatycką przypadłość i w wypadku Polski wiedzą, że istnieją odmienne struktury przedstawicielskie i opozycja. Dlatego włączyli rozmowy z Kościołem do protokołu kontaktów. Chcą mieć kontakty z opozycją i dlatego rozmawiają ze mną i z kolegami. To, co Urban powiedział (G[eremek], O[nyszkiewicz], M[azowiecki] spełniają rolę listka figowego dla zachodnich mężów stanu etc.) było — może powinienem dodać: niestety — powtórzeniem mojej własnej oceny tej sprawy […] Tak uważam, ale mimo to spotykam się, bo uważam to za istotny element umacniający odrębność polskiej sytuacji w stosunku do krajów sąsiednich. Wzmacnianie polskiej odrębności, której jednym z elementów jest «S», uważam za rację nadrzędną wszelkiej polskiej polityki zagranicznej. […] I to jest funkcja udzielanych przeze mnie wywiadów: że mogło być inaczej, że «S» istnieje, że «S» może być politycznym partnerem, że Polska jest i pozostanie odmienna od innych. Póki mój głos jeszcze będzie się liczył — a na razie tak jest — tak będę czynił[20]”.

W czerwcu 1986 r. władze PRL wahały się, czy nie uwięzić Geremka. U aresztowanego 31 maja Bujaka znaleziono fragment listu Geremka do Jerzego Milewskiego, kierującego Biurem Koordynacyjnym „Solidarności” w Brukseli, co stało się przyczyną przesłuchiwania w MSW przez 20 dni i postawienia 23 lipca zarzutu o udział w nielegalnym związku. Równolegle rozkręcano w propagandzie oskarżenie o szpiegostwo, o czym miał świadczyć kontakt z sekretarzem ambasady amerykańskiej w Warszawie.

W lipcu 1986 r. władze postanowiły jednak ogłosić kolejną amnestię, którą we wrześniu objęto także aresztowanych przywódców „Solidarności”. Jak pisano 2 października w notatce zaakceptowanej przez gen. Kiszczaka skazanie Wałęsy i Geremka „dałoby asumpt do ponawiania zarzutów wobec władz PRL o stosowanie represji karnej za czyny popełnione z motywów politycznych”[21]. Takich oskarżeń władze starały się w owym czasie unikać, by poprawić swój wizerunek na Zachodzie i uzyskać pomoc dla upadającej gospodarki. Istotne znaczenie miały też zabiegi o poprawienie stosunków z Episkopatem i gra o milczącą większość obywateli. Otwierała się możliwość działalności wprawdzie nadal nielegalnej, ale nie ściganej w sposób drastyczny.

W tej sytuacji Geremek był jednym z głównych architektów nowych form i metod działalności. W wywiadzie udzielonym zachodniemu korespondentowi dowodził, że sytuacja w Polsce ma duże znaczenie dla normalizacji stosunków Wschód-Zachód, a katastrofa gospodarcza Polski „jest problemem całej Europy.” Mówił, że mimo wszystko istnieje możliwość nawiązania dialogu między władzą a społeczeństwem. „Społeczeństwo jest bowiem skłonne do zaakceptowania procesu ewolucyjnego, dostając bardzo niewiele na początku, oczekując zaś więcej w przyszłości”[22]. Parę dni później w kolejnym wywiadzie ocenił, że „Kościół poprze swoim autorytetem dialog między społeczeństwem a rządem, natomiast Episkopat będzie obserwatorem i nie będzie czynnie angażował się do tego dialogu”[23]. „Należy dać swobodę wszystkim grupom społecznym, także Kościołowi, a gwarancją niezależności tych grup może być swobodny dostęp do informacji”[24]. Trzeba myśleć o stworzeniu „trzeciej siły” — obok władzy i Kościoła — zdolnej do wytworzenia aktywności społeczeństwa, bez czego nie może się powieść wielka reforma nieodzowna dla wydobywania kraju z kryzysu.

Ta umiarkowana strategia dialogu wynikała nie tylko z wartości, jakie wyznawał — a zatem walki bez przemocy i doprowadzenia do zmian polegających na szerokim kompromisie i porozumieniu, którego celem byłaby głęboka reforma, demokratyzacja kraju, powrót Polski do współpracy z innymi narodami, przezwyciężenie narastającej z każdym rokiem zapaści cywilizacyjnej. Nie mieściły się w tym planie politycznym działania radykalno-rewolucyjne, gdyż na takiej drodze nie byłoby możliwości ani zbudowania podstaw demokracji, ani podjęcia walki z kryzysem gospodarczym, ani zapewnienia Polsce przychylności świata zachodniego. Takie programy pogłębiały też wewnętrzny podział w polskim społeczeństwie, które bynajmniej nie było jednomyślne. Wedle badań socjologicznych około 20% popierało „Solidarność”, około 20% władze, a o pozostałych 60% niezdecydowanych ubiegały się obie strony. Pozyskać niezdecydowanych można było jedynie oferując im poprawę egzystencji, a nie głosząc ekstremalne programy, jak to czyniły niektóre grupy podziemne.

Nad zbudowaniem takiej koncepcji i oferty politycznej oraz odpowiadających jej struktur pracował Geremek i inni przywódcy „Solidarności” od jesieni 1986 r. Zwornikiem, symbolem i nadrzędnym autorytetem pozostawał Wałęsa. To on powołał Tymczasową Radę „Solidarności” — legalne kierownictwo nielegalnego związku, które mogło wydawać oświadczenia, stanowić symbol i punkt orientacyjny dla różnych struktur i środowisk solidarnościowych. W wypowiedziach Geremek akcentował, że aby związek mógł zostać zaakceptowany przez władze, musi ograniczyć się do sfery syndykalnej, a zarazem być gotowy do wsparcia reformy gospodarczej. Aktywność polityczna powinna znajdować ujście w innych formach.

Krokiem następnym było więc stworzenie płaszczyzny wspólnych wystąpień doradców „Solidarności” i związanych z nią intelektualistów, co nastąpiło w przededniu wizyty Jana Pawła II w Polsce w czerwcu 1987 r. Ogłoszony 31 maja apel „osób zaproszonych przez Lecha Wałęsę” zawierał deklarację praw Polaków do niepodległości, demokracji i wolności oraz samodzielnego kształtowania ładu gospodarczego. Grono to — zwane „sześćdziesiątką” — spotykało się następnie kilkakrotnie w pomieszczeniach kościelnych, by debatować nad sytuacją kraju i pożądanymi działaniami, które mogą przybliżyć polityczne „otwarcie”, czyli nakłonienie lub wymuszenie na władzy dialogu i kompromisu społecznego. Geremek zawsze przewodniczył obradom „sześćdziesiątki” i był jednym z głównych architektów jej prac.

Jednym z sukcesów było doprowadzenie do konsolidacji sił. Poszły w niepamięć dawne rozbieżności i napięcia między środowiskiem doradców z Geremkiem i Mazowieckim na czele a ludźmi dawnego KOR-u, dominującymi zwłaszcza w regionie Mazowsze, kierującymi też największymi ośrodkami wydawniczymi podziemia („Tygodnik Mazowsze”, Nowa i inne). Jacek Kuroń i Adam Michnik reprezentowali podobne poglądy jak Geremek i Mazowiecki oraz byli zdecydowani na solidarne współdziałanie.

Pielgrzymkę Papieża w czerwcu 1987 r. Geremek uznawał za wielki sukces. „Homilie papieskie «naładowały akumulatory» społeczeństwa o nowy ładunek nadziei i wiary w ten ruch, jakim jest «Solidarność»”. Jedynym rozwiązaniem polskiego kryzysu jest powrót do porozumień na wzór sierpniowych. Partnerem dla władz może być tylko „Solidarność”[25]. W gdańskiej homilii Papieża poświęconej „Solidarności” podkreślone zostały przesłania „jeden drugiego brzemiona noście” oraz „nie może być program walki ponad programem solidarności”.

Z refleksji o polskiej sytuacji wzięła się koncepcja „paktu antykryzysowego” między władzą a społeczeństwem, którego wyrazem jest „Solidarność”. Koncepcję tę Geremek wyłożył na początku 1988 r., po raz pierwszy od 13 grudnia w oficjalnej prasie — tygodniku „Konfrontacje”. Sam fakt tej publikacji był dużym wydarzeniem politycznym i wskazywał, że władze straciły pewność siebie — po porażkach z 1987 r., w tym zwłaszcza przegranym referendum. Partia, choć widziała rozpad gospodarki i rosnącą gwałtownie inflację, bała się powrotu do sytuacji z 1981 r. W maju 1988 r. nadeszły strajki, które władze rozbiły (Nowa Huta) lub zignorowały (Stocznia Gdańska). Analizując te strajki, Geremek pisał, że potwierdziły decydującą rolę wielkich skupisk robotniczych oraz następującą zmianę pokoleniową, a jednocześnie żywotność legendy „Solidarności”. Zauważał, że może nastąpić radykalizacja oporu społecznego, jeśli druga strona nie podejmie oferty dialogu i powrotu do perspektywy porozumień sierpniowych[26]. Właśnie w sierpniu nadeszła następna fala strajków. I zaproszenie do rozmów okrągłego stołu.

Okrągły Stół

Dziś często bywa podważana sama zasada negocjacji z ówczesnymi władzami i ewolucyjnych przemian systemu. Istnieją zwolennicy ostrego cięcia, doczekania strajkowej nawałnicy, która by obaliła „czerwonych”. Wówczas takie scenariusze były kompletnie nierealistyczne ze względów wewnętrznych i międzynarodowych. Po stronie władzy była siła całego aparatu przymusu, wojska, administracji, ośrodków propagandy i partia bynajmniej nie zamierzała ustępować. Gdyby nawet, co wcale nie jest pewne, taka strajkowa nawałnica kiedyś przyszła, nie wiadomo, czy władze by przed nią kapitulowały. I na jakich zasadach? I jak by się zachował ZSRR? I czy nie nastąpiłoby załamanie gospodarki? A wraz z nią cały system świadczeń, bezpieczeństwa obywateli (od przestępczości kryminalnej), komunikacji itd., itp. Realistyczni politycy nie mogą brać pod uwagę rachub na czynniki tak niepewne i tak niebezpieczne. Doradcy „Solidarności” byli realistami, uwzględniali siłę potencjałów obu stron, realia społeczne, ekonomiczne i międzynarodowe, w tym politykę Zachodu, która za priorytet uznawała powodzenie pierestrojki Gorbaczowa i zakończenie zimnej wojny. Polskie przemiany nie mogły naruszać tych pryncypiów. A bez poparcia Zachodu zmiany w Polsce nie miały szans powodzenia.

W zaczynających się jesienią rozmowach o Okrągłym Stole najpierw głównym negocjatorem był Andrzej Stelmachowski, potem na przełomie 1988/89 Tadeusz Mazowiecki. Geremek nie wysuwał się na czoło, ale budował zaplecze polityczne, które w grudniu 1988 r. uformowało się w Komitet Obywatelski przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność”. Było to ukonstytuowanie dotychczasowych spotkań „na zaproszenie Lecha Wałęsy”. Grono to, poszerzone do 135 osób, tworzyli doradcy, eksperci i intelektualiści związani z „Solidarnością” oraz najwybitniejsi działacze struktur związkowych. Zarzucano potem Wałęsie i Geremkowi, że nie zaprosił do KO oponentów, ludzi innych formacji myślowych i krytyków prowadzonej polityki. Istniał niewątpliwie konflikt między zasadami reprezentatywności i skuteczności. Idąc na rozmowy z aparatem władzy, trzeba było mieć jednolity kierunek, zasady działania i precyzyjnie ustalone cele. W przeciwnym wypadku strona „społeczna” byłaby bezustannie rozdzierana wewnętrznymi sporami i konfliktami, a więc niezdolna do odpowiedzialnych negocjacji.

Negocjacje przy Okrągłym Stole były wielkim sukcesem Geremka. Nie wynegocjowano tam — jak czasem mylnie się ocenia — przejścia do ustroju demokratycznego, lecz zmiany ustrojowe, które stwarzały po temu warunki. Geremek był głównym strategiem i wykonawcą negocjacji dotyczących zmian ustroju politycznego. Umiejętnie usuwał pułapki, które mogły tworzyć sytuacje niebezpieczne politycznie lub moralnie. Jedną z zasad, której konsekwentnie bronił, było przeprowadzenie wolnych wyborów na 35% miejsc w Sejmie przyznawanych przez władze stronie solidarnościowej. Bronił też zasady braku kandydatów KO na liście krajowej, z której kandydowali przywódcy PZPR. Wreszcie optował za — uzyskanymi wyjątkowo łatwo — wolnymi wyborami do Senatu. Dzięki tym posunięciom obroniono zasadę wolnych wyborów jako pewną normę, a także uzyskano wyraziste oddzielenie ludzi „Solidarności” od ludzi aparatu władzy. W czasie negocjacji i w zawartym kontrakcie dwie strony były wyraźnie oddzielone, nie doszło do zamazania granicy między nimi. Obszerna dokumentacja tych rozmów, także w Magdalence, od lat jest wydana drukiem. Opublikowane zostały także esbeckie notatki i oceny sytuacji[27]. Nie ma żadnych podstaw, by formułować oskarżenia pod adresem negocjatorów, które jednak stale i z dużą agresją są formułowane w prawicowych mediach. Oskarżyciele nie lubią czytać, wolą wierzyć we własne fantazje.

Powodem nieufności i podejrzeń była zapewne poufna forma negocjacji, podczas gdy dla wielu ludzi „Solidarności” „modelowym przykładem negocjacji z władzą pozostawał Sierpień 80. Tamten styl publicznych, słuchanych przez wszystkich strajkujących rozmów z rządem był w 1989 roku nie do powtórzenia” — pisze historyk Jan Skórzyński, uważając jednak, że przywódcy „Solidarności” uczynili za mało, by zbudować w ludziach poczucie współuczestnictwa w procesie przemian. Ale na tę uwagę poniekąd sam odpowiada: „Wzgląd na międzynarodowe położenie Polski i ewentualne zagrożenie radziecką interwencją był stale obecny w myśleniu liderów opozycji. Podobnie jak pamięć o 13 grudnia”[28]. Oznaczało to w praktyce pragnienie panowania nad procesem przemian, co byłoby trudne w wypadku powstania szerokiego i spontanicznego ruchu społecznego. Energię społeczną próbowano natomiast skierować w komitety obywatelskie, przygotowujące kampanię wyborczą.

Uzyskana w negocjacjach przez zespół Mazowieckiego zasada ponownej rejestracji NSZZ „Solidarność” zapewniała możliwość organizowania się pracowników. Tworzące się w tym czasie lokalne komitety obywatelskie były politycznym zapleczem dla ruchu i ośrodkami organizowania kampanii wyborczej. Porozumienie Okrągłego Stołu podpisano 5 kwietnia, a już 4 czerwca miały się odbyć wybory. Kilka tygodni, jakie pozostawały do zorganizowania struktur terenowych, ustalenia list i przeprowadzenia kampanii (przy posiadaniu przez stronę rządową wszystkich możliwości organizacyjnych i monopolu propagandowego), skłoniły kierownictwo KO do przyjęcia zasady centralistycznej — jeden kandydat KO na jedno miejsce. Sprawa nie była bezdyskusyjna, wywoływała sprzeciw części polityków, w tym Mazowieckiego. Geremek był jej zwolennikiem i wziął na siebie jej uzasadnianie. Mówił, że po raz pierwszy od czasu II wojny światowej coś będzie zależało od obywateli. „Społeczeństwo jest nadal wyzute ze swych praw, stoi naprzeciw machiny dysponującej wszelkimi środkami przymusu. W tej sytuacji, mimo istniejących w opozycji różnic, trzeba dążyć do utrzymania jedności ideowej, sięgnąć do wszystkich naszych zasobów”[29]. Geremek był głównym koordynatorem, spiritus movens przygotowań wyborczych. Sam kandydował z Suwałk — regionu, który nie był silnym ośrodkiem „Solidarności”.

Trzecia Rzeczpospolita

W wybranym 4 czerwca 1989 r. Sejmie Geremek był jedną z najważniejszych postaci. Jako przewodniczący Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego był liderem opozycji, ale wobec słabości personalnej klubu PZPR (jej przywódcy nie weszli do Sejmu) jego znaczenie było jeszcze większe. Latem 1989 roku był jednym z trzech, a realnie jednym z dwóch kandydatów na premiera. Misję stworzenia rządu otrzymał Mazowiecki, Geremek pozostał przewodniczącym OKP i liderem większości parlamentarnej. Starał się trzymać mocno OKP w rękach, zapewnić spójność i jedność, gdyż gwarantowało to wprowadzanie ustaw, które zmieniały ustrój państwa. Był zwolennikiem utrzymania jedności obozu „Solidarności” jak najdłużej, by zapewnić spokojny i kontrolowany proces przemian. Tej jedności nie dało się utrzymać. W 1990 r. wybuchła „wojna na górze”, która głęboko podzieliła KO, OKP, „Solidarność” i Polaków. Geremek był jednym z liderów tej części ruchu, która nie chciała radykalizacji, gwałtownych rozliczeń, podziałów.

W dzisiejszych polemikach zapomina się o realiach tamtego czasu — trzycyfrowej jeszcze w 1990 r. inflacji, niepewnej sytuacji geopolitycznej, zadłużeniu kraju przekraczającym 48 mld dolarów, konieczności budowania mechanizmów demokratycznych w parlamencie i w terenie (reforma samorządowa). Redukowanie problemów roku 1990 do kwestii dekomunizacji jest ahistoryzmem.

Opis przemian lat dziewięćdziesiątych i roli w nich Geremka wymagałby osobnego studium. Czy była możliwa inna droga? Czy tak głębokie podziały musiały się dokonać i czy mogły się odbyć w lepszym stylu? Czy jako przewodniczący OKP nie popełnił błędów, które te podziały utrwaliły? Czy płacąc określoną cenę za taki model wychodzenia z komunizmu, nie płacono by jeszcze większej przy modelu innym? Są to tematy na osobne i wnikliwe rozważania. Niemniej III Rzeczpospolita, której był jednym ze współtwórców, była państwem demokratycznym, potrafiącym pomyślnie uregulować i rozwinąć swe stosunki z sąsiadami oraz pomyślnie integrować się z Zachodem, czego ukoronowaniem było wejście do NATO i potem Unii Europejskiej. W tych sprawach Geremek odegrał wielką rolę jako przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, a potem minister.

Nie ma przesady w twierdzeniu, że od 200 lat Polska nie miała tak pozytywnego okresu w swej historii. W ciągu 20 lat przeszła od dyktatury komunistycznej i rozpadającej się gospodarki do państwa demokratycznego i — mimo bolesnych obszarów biedy — rozwijającego się ekonomicznie; od sowieckiego satelity do kraju zintegrowanego w strukturach świata zachodniego. Ta zmiana jest miarą sukcesu, którego jednym z głównych twórców był Bronisław Geremek.

*

Przemawiając nad trumną Bronisława Geremka, Tadeusz Mazowiecki mówił: „rozmowa o Tobie jest rozmową o Polsce”. To prawda, gdyż jest to rozmowa o formule ideowej polskości, jej cechach konstytutywnych. Geremek reprezentował typ polskości, mocno zakorzenionej w kulturze, otwartej na wartości Zachodu, także wartości wypływające z głęboko pojętego chrześcijaństwa. Wielkość Polski widział w jej tradycji przyciągania, także mniejszości narodowych i krajów sąsiednich. Była w tym świadomość dziedzictwa dawnej unii, która budowała Rzeczpospolitą. Pozostawał w opozycji do nacjonalistycznej, fideistycznej i sarmackiej formuły polskości. I przez wyznawców takiej formuły był atakowany w PRL i w III RP, nieraz bardzo nikczemnie. Geremek był zwolennikiem i reprezentantem takiego rozumienia polityki, która łączy odwagę z roztropnością, ma świadomość dalekosiężnych celów, darzy uznaniem dialog i kompromis, jeśli nie narusza on wartości zasadniczych. Taka polityka winna się wspierać na głębszej refleksji historycznej, analizie postaw społecznych i chęci oddziaływania na nie, uznaniu potrzeby budowania w społeczeństwie postaw obywatelskich i propaństwowych. W tym sensie polityka jest też oddziaływaniem wychowawczym na społeczeństwo, formowaniem jego kultury politycznej i obywatelskiej. Dlatego nie chciał się zniżać do uprawiania demagogii, fantastycznych obietnic, prostackich zabiegów o przypodobanie się. Przy przeobrażaniu się kampanii wyborczych z debaty o Polsce w reklamę i zabawę — musiał przegrywać.

Wesprzyj Więź

Celem polityki jest ewolucyjne osiąganie celów służących wzmocnieniu państwa, jego bezpieczeństwa i wewnętrznego rozwoju, stopniowym zmniejszaniu dystansu cywilizacyjnego wobec krajów wysoko rozwiniętych. Osiągnięcie tego jest możliwe przy twardym respektowaniu reguł prawnych i kulturalnych w sporach wewnętrznych i dążeniu do osiągania możliwie szerokiego konsensu. Geremek odrzucał pojmowanie polityki jako swego rodzaju wojny, w której chodzi o moralne, a może i fizyczne zniszczenie przeciwnika. Dążył do tego, by przemiany społeczne posiadały jak najszersze zaplecze polityczne i społeczne. Wywodził się z tradycji lewicowych i był to zapewne jeden z powodów, dla których dobrze przemyślał niszczącą moc ruchów rewolucyjnych. Nie był więc nigdy zwolennikiem rewolucyjnych rozwiązań, bo nawet jako przywódca „Solidarności” budujący społeczny nacisk, przypominał o potrzebie porozumienia. Porozumienia, którego sensem jest współdziałanie na rzecz budowania siły i znaczenia Polski.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” 2008 nr 9


[1] Magdalena Bajer, Blizny po ukąszeniu, Biblioteka WIĘZI, Warszawa 2005.
[2] Prywatny horyzont wolności, Rozmowa z Bronisławem Geremkiem E. Żylińskiej [A. Mieszczanek], „Karta” nr 1987 nr 4, s. 120-121.
[3] Notatka [MSW] dotycząca Instytutu Historii PAN z 8 grudnia 1970. Archiwum Akt Nowych, PZPR 237/XVI-612, k. 195-200.
[4] Prywatny horyzont wolności, dz. cyt., s. 122.
[5] Jak zostałem ekspertem Lecha. Wspomnienia Bronisława Geremka o Sierpniu 80, „Widnokrąg” 1986 nr 3/4; przedruk „Duży Format” 2008 nr 28.
[6] Wystąpienie na sesji wspomnień o TKN na Uniwersytecie Warszawskim 25 stycznia 2008, zapis w zbiorach autora.
[7] IPN 0222/1443, t. 1, k. 73-75.
[8] J. Jankowska, Rozmowy niedokończone, Warszawa 2003, s. 136 (rozmowa z T. Mazowieckim).
[9] T. Kowalik, Próba kompromisu. O Komisji Ekspertów MKS w Gdańsku, „Zeszyty Literackie” 1983 nr 2.
[10] W. Kuczyński, Droga do stoczni, „Aneks” 1983, nr 31; przedruk W. Kuczyński, Burza nad Wisłą, Warszawa 2002.
[11] W WIĘZI 2005 nr 8-9 opublikowałem instrukcję negocjacyjną, która znajdowała się w archiwum prywatnym prof. Geremka.
[12] Zapis spotkania, zbiory autora.
[13] H. Krall, Człowiek uwierzy we wszystko, „Gazeta Wyborcza” 27-29 grudnia 1997; przedruk w „Duży Format” 21 lipca 2008.
[14] IPN 0222/1441, t. 2, k. 108-117. Charakterystykę sporządził kierownik sekcji VI Wydziału III KSMO.
[15] Rozmowy przeprowadzono w Komisji Europejskiej EWG z przewodniczącym komisji M. Thorn i dyrektorem ds. rolnictwa M. von Verschuer. Tego też dnia Światowa Konfederacja Pracy, której sekretarzem generalnym był Jan Kułakowski, skierowała do przewodniczącego Komisji Europejskiej telegram z prośbą o pilne rozpatrzenie kwestii pomocy żywnościowej dla Polski — IPN 0222/1443, t.3, k. 30. Jednocześnie Geremek „polecił Wałęsie”, aby 16 listopada „Solidarność” ogłosiła apel do związków zawodowych Europy zachodniej o wywarcie nacisków na rządy, aby EWG przyszła Polsce z pomocą.
[16] IPN 0222/1443, t. 4, k. 36-38. Notatka z marca 1983.
[17] IPN 0222/143, t. 11, k. 132-138.
[18] IPN 0222/1443, t. 5, k. 56. Notatka służbowa z rewizji.
[19] Por. szerzej A. Friszke, Geneza i historia Komitetu Obywatelskiego, w: Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie. Stenogramy posiedzeń 1987-1989, oprac. M. Strasz, Warszawa 2006; także: Droga do Okrągłego Stołu, wywiad Bronisława Geremka udzielony A. Friszke w 2005 r., „Tygodnik Powszechny” 2008 nr 30.
[20] Cyt za A. Friszke, Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” (1982-1987), w: Solidarność podziemna 1981-1989, red. A. Friszke, Warszawa 2006, s. 125.
[21] IPN 0582/264, t.3, k. 113. Śledztwo zostało umorzone w maju 1987.
[22] IPN 0582/264, t. 8, k. 38. Streszczenie tego wywiadu przekazane zostało przez MSW członkom najwyższych władz PRL.
[23] IPN 0582/ 264, t. 10, k. 184.
[24] IPN 0222/1443, t. 9, k. 5.
[25] Informacja dot. opinii i komentarzy w środowisku opozycji politycznej po zakończonej wizycie Jana Pawła II, IPN 0222/1443, t. 9, k. 84-86.
[26] B. Geremek, Na zakręcie, „Dwadzieścia jeden” nr 8, lato 1988.
[27] Zob. Okrągły stół, oprac. K. Dubiński, Warszawa 1999; Okrągły stół. Dokumenty i materiały, t. 1-5, pod red. W. Borodzieja i A. Garlickiego, Warszawa 2004; Komitet Obywatelski, dz. cyt.
[28] J. Skórzyński, Od Solidarności do wolności, Warszawa 2005, s. 261, 265.
[29] Wypowiedź na zebraniu KO 8 kwietnia, streszczenie za „Tygodnik Mazowsze” z 12 kwietnia 1989. Por. Komitet Obywatelski, dz. cyt., s. 59-61.

Podziel się

4
Wiadomość

Autor podpisał się jako historyk, więc z tej perspektywy musi być oceniana charakterystyka osoby prof.Geremka. A nie wspomniał o pewnych kontrowersjach wokół bohatera teksu znanych wśród jego przyjaciół. Autor nie dodał, że prof.Geremek był też morderczo skuteczny w zakulisowych rozgrywkach. Przypomnijmy marginalizację Tadeusza Mazowieckiego wiosną 1989 roku i powodów jego nie kandydowania z list OKP. Jacek Kuroń wiele godzin czekał przed warszawskim KIKiem by przeprosić Tadeusza Mazowieckiego za przyzwolenie na tą intrygę. Przypomnijmy też, jak profesor Geremek po wygraniu z Donaldem Tuskiem niewielką większością głosów wyborów na przewodniczącego Unii Wolności doprowadził do całkowitego wycięcia liberałów z władz krajowych, co było powodem powstania Platformy Obywatelskiej. Piszemy historię czy hagiografię? Rysy na wizerunku wcale nie umniejszają zasług. Przemilczanie ich odbiera tym zasługom wiarygodność.