Zima 2024, nr 4

Zamów

Tendencyjna publicystyka Trybunału Konstytucyjnego

Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego. Fot. Stanisław Loba / Trybunał Konstytucyjny

Czy subiektywną opinię sędziów TK – niezależnie nawet od jej trafności – można ubrać w kostium jednoznacznie brzmiącego i jasnego w interpretacji wyroku?

Znamienne jest, że czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący oceny zgodności z Konstytucją wybranych przepisów Traktatu o Unii Europejskiej odnosi się tylko do wybranych artykułów ustawy zasadniczej. Mianowicie do:

  • art. 2: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”;
  • art. 7: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”;
  • art. 8, ust. 1: „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”, ust. 2: „Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej”;
  • art. 90, ust. 1: „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach”;
  • art. 178, ust. 1: „Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”;
  • art. 179: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony”;
  • art. 190, ust. 1: „Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.

Dlaczego można odnieść wrażenie, że artykuły Konstytucji wybrano tendencyjnie? Między innymi dlatego, że w wyroku dotyczącym oceny zgodności z ustawą zasadniczą wybranych przepisów umowy międzynarodowej, którą Polska ratyfikowała wraz z wejściem do Unii w 2004 roku, trudno jest moim zdaniem pominąć dość oczywiście brzmiące następujące artykuły Konstytucji:

  • art. 9: „Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego”;
  • art. 87, ust. 1: „Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia”;
  • art. 91, ust. 2: „Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową”;
  • art. 91 ust. 3: „Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami”.

W wyroku nie znajdziemy ani słowa o tych artykułach. Czy nie stanowiły one dla dziesięciorga sędziów głosujących za jego przyjęciem żadnego punktu odniesienia przy badaniu sprawy?

Kolejną wątpliwość budzić może zawarta w treści wyroku ocena, mówiąca o „nowym etapie” (w tym miejscu oryginalnie zastosowano cudzysłów), w którym:

  • a) organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Rzeczpospolitą Polską w traktatach;
  • b) Konstytucja nie jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej, mającym pierwszeństwo obowiązywania i stosowania;
  • c) Rzeczpospolita Polska nie może funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne.

Nie da się ukryć, że ocena ta ma charakter wieloznaczny i może być różnie interpretowana. Jest to po prostu rodzaj subiektywnej publicystycznej opinii o stanie Unii Europejskiej i relacjach w niej panujących. Część opinii publicznej może się z taką polityczną oceną zgodzić, inna część nie. Czy jednak można ją – niezależnie nawet od jej trafności – ubrać w kostium jednoznacznie brzmiącego i jasnego w interpretacji wyroku? W dodatku wyroku wydanego przez organ, który według ustawy zasadniczej orzeka z mocą powszechnie obowiązującą i w sposób ostateczny m.in. w sprawach zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją (art. 188, ust. 1; art. 190, ust. 1).

Wesprzyj Więź

Czy nie prościej byłoby, gdyby w miejsce całego postępowania wraz z kilkukrotnie przekładanymi posiedzeniami, sędziowie TK opublikowali na ten temat tekst publicystyczny w wysokonakładowym dzienniku polskim lub europejskim? Albo wykupili płatne ogłoszenie? Byłoby pewnie taniej i wygodniej, a stanowisko polityczne sędziów Trybunału w kwestii integracji europejskiej i tak by dotarło do zainteresowanej opinii publicznej w Polsce i poza jej granicami.

Choć sytuacja jest poważna – bo igranie z polexitem może w końcu wymknąć się spod kontroli – ostatni wytok TK nie pozostaje niczym innym niż tendencyjną publicystyką.

Przeczytaj także: W czasach próby nie ma przestrzeni na normalność

Podziel się

7
1
Wiadomość

Ale Pan mąci Panie Łukaszu! To naród, SUWEREN w głosowaniu wybiera swych przedstawicieli , ktorzy tworzą rząd RP! I to ten rzad z mocy prawa rzadzi w kraju! Nie zadna unia zadne TSUE!
Gdyby tak było to zadne wybory w Polsce nie bylyby potrzebne bo rzadzili by w Polsce urzednicy brukselscy! Polska to wolny kraj, a naród to suweren jak mówi Konstytucja! I tylko NARÓD ma prawo do wyboru swych przedstawicieli w Parlamencie! Nie zadna unia.

Przykro mi, ale członkowie rządu na zadym etapie nie byli wybrani w głosowaniu powszechnym. Trochę organy państwa ci się pomerdały.
Po drugie, w referendum SUWEREN postanowił o dołączeniu do UE na jasnych zasadach. Przybłęda uznała, że zasady nie obowiązują, jeśli tak chce partia.
Pozdro

Naród, SUWEREN w wyborach powszechnych wybrał tych, którzy w parlamencie przyjęli wynegocjowany wcześniej traktat akcesyjny do UE, zaakceptowany następnie przez SUWERENA bezpośrednio – w referendum. Przypomnę, że według podobnej procedury przyjęta została obowiązująca wciąż Konstytucja RP, której niektóre przepisy przywołuje autor tekstu.
Albo mamy państwo, albo „folwarki kadencyjne”, różniące się diametralnie w różnych sferach zależnie od tego, która partia zdobędzie większość w wyborach parlamentarnych i w jakim stopniu uda się jej naciągnąć/obejść/zignorować prawo dla realizacji swoich pomysłów i interesów (finansowych nie wyłączając).
Popierając konkretną partię w wyborach, SUWEREN oczywiście nie jest w stanie przewidzieć, z jakimi problemami przyjdzie się zmierzyć przyszłej władzy, ba, działacze tej partii są „na starcie” w sytuacji identycznej. Jeśli delegowanym przez wyborców do zarządzania państwem nie odpowiada sytuacja zastana – konstytucja czy wiążące nas umowy międzynarodowe – to powinni wszcząć procedury prowadzące do ich zmiany/wypowiedzenia.
Nic takiego się jednak nie dzieje. Obserwujemy natomiast uniki, wybiegi, zabawy w chowanego, pseudoprawne tricki. Słyszymy pokrzykiwania na wszystkich wokół i pompatyczne mowy pełne irracjonalnych tez. Spod tego bogoojczyźnianego PR-u wyziera niestety często niekompetencja, słabe rozeznanie (lub ignorowanie) rzeczywistych problemów społeczeństwa i zagrożeń globalnych, nadmierna dbałość o partykularne (partyjne i osobiste) interesy, rujnująca państwo i relacje ze światem krótkowzroczność (od wyborów do wyborów), składanie obietnic nierealizowalnych już w momencie ich ogłaszania.
Wiem, władza demoralizuje wszystkich, choć nie w takim samym stopniu. Ci na demoralizację bardziej podatni szybciej tracą wszelkie hamulce, więc seryjnie popełniają błędy, a potem – w panice – się okopują i rażą ostrym słowem czy szykanami „onych” wybranych na winnych porażek. Tylko że zaklinanie rzeczywistości tej „nadpsutej” rzeczywistości nie naprawia.
Tego chce SUWEREN? Naprawdę?

To wspaniale, że na temat relacji między porządkami prawnymi wypowiadają się eksperci tacy jak Pan Tomasz, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu TVP Info. Naturalnie zgadzam się z Panem w jak najdłuższej rozciągłości i przesyłam pocałunek pokoju.

Panie Karolu – za PO I PSL co bylo? Jak wygladały wiadomosci o 19.30? Pan Krasko zachwalał pod niebiosa PO I PSL! A co było? Same afery! Hazardowa, paliwowa, amber gold , vatowska! Podwyzki emerytur w kwocie 3zł ! Wszystko zamykali na nic nie było pieniedzy, bieda wsród dzieci! I to własnie zmienił naród! Suweren! A rzad tworzą poslowie wybrani przez nas! Nie jest tak? Rząd tworzy ugrupowanie, które wygrało wybory! Nie do takiej unii wchodzilismy! Traktat zabrania wtracania się w wewnetrzne sprawy kraju w roznych dziedzinach. I to Bruksela łamie ten traktat! Brak pieniedzy z unii to jest atak na Polskę! Dziwnym trafem Niemcy, Włochy, Hiszpania , Czechy , przez swe TK uznały wyzszość swych konstytucji nad prawami unii ! O tym zapomnieliście? Oni mogą a my nie? Jakim prawem?

Przede wszystkim, za PO i PSL państwo było okradane – głównie z podatków – na wielomiliardowe sumy, a ratunkiem była chaotyczna prywatyzacja czego się da za grosze. Nieudolny rząd PO przygotowywał już prywatyzację lasów państwowych. Gdyby tamten rząd pozostał przy władzy, budżet państwa by zbankrutował, po uprzednim sprzedaniu za grosze całego mienia publicznego oraz infrastruktury strategicznej. Idiotyczna polityka neoliberalna, polegająca na obsesyjnym duszeniu wskaźników typu inflacja poprzez zamrażanie gospodarki oraz popytu wewnętrznego przy jednoczesnym pobłażaniu wyciekowi zobowiązań podatkowych doprowadziłaby do zapaści gospodarczej i nierówności społecznych na skalę trzeciego świata. Ale tego nie zrozumieją 'geniusze’ wychowani nie na Chopinie, tylko na wulgarnych raperach spod znaku ośmiu gwiazdek.

Udowodnił Pan, że Konstytucją jest niespójna a poprzez to albo uniemożliwia rozstrzyganie tego typu przypadków, albo TK może rostrzygać jak chce tylko w zgodzie z dowolnymi artykułami. Co też uczynił.
Unia natomiast może wymuszać respektowanie traktatów, ale jeżeli jej zasady prawne są blokowane przez to orzeczenie to mają problem.
Tendencyjność to nie jest problem w tym przypadku, tylko skuteczność tego orzeczenia.

W traktacie jest zapisane iz sprawy moralne i sadownictwo są wyłączone z umowy z unią! To urzednicy brukselscy łamią tą umowę. I dzieki takiej postawie Polska bedzie nastepnym krajem po Anglii, ktora opusci tą lewacką unię. A za rok wyjdzie Francja po wyborach prezydenckich.

@Tomasz Są poglądy lewicowe, skrajnie lewicowe (ultralewicowe) i analogicznie : prawicowe i skrajnie prawicowe. Nie ma czegoś takiego jak lewactwo. Kiedy pada to dziwne słowo o pejoratywnym znaczeniu to znaczy, że przy klawiaturze usiadł człowiek z „pianą na ustach”. Wszelka z nim dyskusja jest pozbawiona sensu.

Rozgniewany Jan próbuje zawrócić kijkiem Wisłę. „Nie ma czegoś takiego jak lewactwo” – obwieszcza z całą mocą. Tymczasem wyraz ten jest użyciu nie tyko mediów . Termin ” lewactwo” znajduje się też w słownikach języka polskiego, łącznie z tym najważniejszym PWN . Ukazują się publikacje książkowe z „lewactwem” w tytule lub prace związane z tym określeniem pod patronatem Polskiej Akademii Nauk.

Rozgniewany to ja dopiero teraz jestem. Jak buractwo nie ma argumentu to perseweruje lewactwem z częstotliwością godną lepszej sprawy. I wepchnie się nawet do słownika. Tak jak „polactwo” (czyli robactwo), które zresztą zostało celnie rozpoznane w UK

Za mało Jan wie, żeby się indorzyć. Określenie „polactwo” nie zrobiło takiej kariery jak „lewactwo” m.in dlatego, że znaczy ono niekoniecznie tyle lub nie tylko to co się Janowi wydaje . Powinien też Jan wiedzieć, że przybytki szeroko rozumianej kultury, nauki, mediów i polityki zostały już dawno na Zachodzie i w UK zdominowane przez postępactwo (- odpowiednik „lepszego” buractwa) i chociaż u nas przeważa ono w wielu ważnych instytucjach kulturalnych, naukowych czy opinotwórczych, to do polityczno-społecznego spacyfikowania Polski zostało mu jeszcze sporo do zrobienia.
Największą zaś moc rażenia ma wyraz „antysemityzm” – który oprócz właściwego wykorzystania, służy powszechnie jako wyborna pałka do pozbywania się niewygodnych polemistów i adwersarzy.