Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dlaczego szef komisji ds. pedofilii oczekuje ślepego zaufania i uprzedmiotawia skrzywdzonych?

Błażej Kmieciak w Sejmie 24 lipca 2020 r. Fot. Aleksander Zieliński / Kancelaria Sejmu

I dlaczego przełożeni w polskim Kościele działają wobec komisji głównie reaktywnie? Można było wyciągnąć wnioski z błędów innych, a uczymy się dość brutalnie na własnych.

Jestem zmęczona i rozczarowana medialną rozgrywką bądź, jak kto woli, zabawą w ciuciubabkę pomiędzy Państwową Komisją ds. Pedofilii a przełożonymi Kościoła katolickiego w Polsce.

Przekaz przewodniczącego komisji prof. Błażeja Kmieciaka wielokrotnie powtarzany w mediach czytam w ten sposób:

1. Jest problem w komunikacji z KEP. Biskupi są niewiarygodnymi partnerami rozmowy. A my, jako komisja, chcemy rozmawiać.

2. Przełożeni kościelni nie chcą nam dać akt spraw prowadzonych w sądach biskupich z oskarżenia o pedofilię, których zażądaliśmy, bo mamy do tego prawo.

3. Przełożeni kościelni systemowo przez lata ukrywali przestępców wykorzystujących seksualnie osoby małoletnie i niewłaściwie traktowali osoby przez tych przestępców skrzywdzone.

4. Chcemy działać tak, jak inne komisje w innych krajach.

Najpierw nie rozumiałam, ale chyba powoli zaczynam rozumieć metodę przewodniczącego komisji prof. Kmieciaka. Chce on osiągnąć swój cel niezależnie od kontrargumentów i na różny sposób powtarza swoje przesłanie tak, żeby się utrwaliło. Rozczarowuje mnie również od samego początku brak reakcji oficjalnych przedstawicieli Kościoła. Nie wiem, czy to wynik poczucia wyższości, czy bezradności, czy może jest to owoc przekonania, że są znacznie ważniejsze sprawy od publicznego ustosunkowywania się do powtarzanych przez przewodniczącego tez.

Tę rozgrywkę pomiędzy komisją a KEP odbieram jako destrukcyjną, bo powoduje ona wiele zamieszania i poczucia zagubienia u wielu osób, w tym u części pokrzywdzonych. Powoduje też agresję w stosunku do Kościoła. Mam wrażenie, że ani komisja, ani – co gorsze – odpowiedzialni w Kościele nie są świadomi skutków, jakie ta „gra” wywołuje w ludziach, którzy są jej ofiarami.

Komisja twierdzi, że ma prawo do otrzymania akt kościelnych, a jako podstawę prawną w listach podaje instrukcję papieską o zniesieniu tajemnicy papieskiej. Jak dla mnie, laika, jest to pomieszanie porządków prawnych

Ewa Kusz

Udostępnij tekst

Postanowiłam napisać ten komentarz, bo jestem zapytywana przez licznych znajomych, jak „czytać” tę grę w oparciu o moje obserwacje. Nie jestem prawnikiem ani członkiem komisji, ani przedstawicielem Sekretariatu KEP, czy Biura Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Jeśli w czymś się mylę, jestem gotowa do rzeczowej dyskusji.

Jeśli chodzi o komunikację pomiędzy komisją a KEP, to – obserwując ją z boku – uważam, że problemy zaczęły się, gdy komisja wysłała listy najpierw do sądów biskupich, a następnie do ordynariuszy i szybko poinformowała o tym media, zamiast podjąć rozmowy na temat współpracy, także jeśli chodzi o przekazanie dokumentów, jak to zrobiła w przypadku sądów i prokuratur.

Wyznaczona przez zebranie plenarne KEP grupa ds. kontaktu z komisją długi czas czekała na możliwość spotkania z komisją, która w międzyczasie informowała, że jeszcze nie dostała żądanych akt. Natomiast po stronie kościelnej błąd widzę w tym, że narracja przewodniczącego komisji była jedyną i nadającą ton. Jakby zgadzano się na ten sposób przekazu.

Z tego co wiem i o czym informowano, to nie jest tak, że przełożeni kościelni nie chcą udostępnić akt. Chcą to jednak zrobić zgodnie z prawem. Odsyłam do wyjaśnień, jakie ostatnio w wypowiedzi dla PAP udzielił o. Żak SJ. Jako laik rozumiem następujące rozbieżności:

1. Komisja państwowa, chcąc sprawdzać prawidłowość procedowania, odnosi się do przepisów państwowych. Rozumiem więc, że w przypadku akt kościelnych również chce sprawdzić, czy działania wewnątrzkościelne były zgodne z prawem polskim. Jako laikowi brakuje mi odniesienia do tego, jakie artykuły i jakiego kodeksu są brane pod uwagę, według których oceniane będzie procedowanie spraw przez sądy kościelne oraz określenia, jak będą chronione dane osobowe osób pokrzywdzonych oraz innych uczestników kościelnych postępowań.

2. Komisja twierdzi, że ma prawo do otrzymania akt kościelnych, a jako podstawę prawną w listach podaje instrukcję papieską o zniesieniu tajemnicy papieskiej. Jak dla mnie, laika, jest to pomieszanie porządków prawnych. Dla komisji podstawą dla jej działań są przyznane jej ustawowo uprawnienia oraz ratyfikowane przez państwo umowy międzynarodowe, w tym wypadku ze Stolicą Apostolską, a nie dokumenty papieskie. O działania w zgodności z prawem kanonicznym powinni troszczyć się biskupi.

3. Komisja ustaliła z prokuraturami, że te przekażą akta od roku 2019, a z sądami od roku 2017. Natomiast od przedstawicieli Kościoła domaga się akt od roku 2001. Wymaga to bardzo poważnego wyjaśnienia, gdyż jest to nierówne traktowanie polskich obywateli, w tym wypadku nie przełożonych kościelnych, tylko osób uczestniczących w procesach kościelnych, w tym przede wszystkim ofiar i świadków.

4. Dlatego przedstawiciele Kościoła informowali, że postanowili zapytać Watykan o to, czy ten akt prawny Franciszka działa wstecz. Kolejny raz odsyłam do wspomnianej wyżej wypowiedzi o. Żaka SJ dla PAP. Nie wiem, czemu nie można było tego wcześniej tak prosto wyjaśnić.

Tak po stronie komisji, jak i po stronie kościelnej, przez dłuższy czas operowano głównie argumentami prawnymi, zapominając, że za aktami są osoby skrzywdzone. Gdy w przestrzeni mediów społecznościowych pojedyncze osoby skrzywdzone przez duchownych wyrażały swoją wątpliwość, niepokój związany z przekazywaniem akt postępowań ich dotyczących, w odpowiedzi mogły przeczytać jedynie dość pretensjonalny – w moim odbiorze – komentarz mówiący o tym, że komisja jest państwową instytucją. To miało wystarczyć na uzasadnienie zaufania do komisji.

Jest to o tyle paradoksalne, że komisja jako instytucja, podważając zaufanie do Kościoła jako instytucji, oczekuje zaufania do siebie. Prof. Kmieciak jako socjolog powinien wiedzieć, że takie uzasadnienie generalnie raczej obniża zaufanie do jakiejkolwiek instytucji niż je buduje. Powinien też wiedzieć, że w Polsce, jak i w innych krajach postkomunistycznych, zaufanie do instytucji – w tym do państwa – jest bardzo słabe.

Nie ma też informacji, czy ktoś pytał osoby, których te akta dotyczą. Dlaczego przewodniczący komisji, zachęcając w sumie do ślepego zaufania do siebie i do komisji, chce ponownie uprzedmiotowić osoby skrzywdzone?

Komisja w raporcie twierdzi, że trzeba badać Kościół, gdyż przełożeni systemowo kryli przestępców. Jest tu kilka błędów merytorycznych. To nie może być twierdzenie, bo nie ma takich badań. Może to być hipoteza, która będzie punktem wyjścia do badań. Potrzeba jednak operacjonalizacji pojęć – co to znaczy systemowe, co znaczy krycie… W raporcie również można przeczytać bardzo ogólne twierdzenie dotyczące sądów powszechnych o „systemowym lekceważeniu ofiar”.

Jeśli Komisja chce badać akta kościelne, to powinna jasno wskazać, jaki jest cel takiego badania. Stwierdzenie, że „dla własnych celów badawczych” jest niewystarczające. Poza tym wydaje mi się, że przy poważnym problemie społecznym, jakim jest wykorzystywanie seksualne małoletnich, zajęcie się badaniem jednej grupy z założoną z góry tezą nie jest odpowiedzią na problem, lecz działaniem czysto PR-owym.

Porównania do komisji, jakie działały w innych krajach, świadczą o uproszczonej wiedzy. Podam tylko przykład Królewskiej Komisji w Australii, na który powołuje się raport. Komisja przeprowadzała analizę danych zebranych podczas wysłuchań osób zgłaszających się do niej. I badane były wszystkie instytucje i stowarzyszenia mające kontakt z małoletnimi – federalne, stanowe, samorządowe, wyznaniowe.

Jeśli chodzi o USA, najszersze opracowanie dotyczące Kościoła to raport sporządzony przez niezależny instytut naukowy John Jay College of Criminal Justice, który zebrał dane z 97 proc. diecezji i prowincji zakonów męskich. Było to jednak badanie zamówione przez episkopat amerykański. Jedynie raport Wielkiej Ławy Przysięgłych stanu Pensylwania opublikowany w roku 2018 był raportem śledczym i bazował na dokumentach udostępnionych przez badane diecezje uprawnionemu do tego organowi państwa. Sposób działania komisji domagającej się akt w taki sposób, w jaki to robi, jest dość wyjątkowym sposobem.

Zgadzam się, że brakuje poważnej analizy problemu wykorzystywania seksualnego w Polsce jako społeczeństwie i w polskim Kościele. Jest to na pewno zaniedbanie przełożonych kościelnych w Polsce. Ale jest to również zaniedbanie polskiego państwa. Niewątpliwe zasługi pozarządowej Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę” w badaniach nie zastąpią inicjatyw państwa.

Przełożeni w polskim Kościele odpowiadają za taki stan rzeczy, gdyż dotychczasowe działania są głównie reaktywne, prowadzone bez długofalowej, systemowej wizji. Jak dotąd nie widać chęci do poważnych analiz i badań. Nie wiem, co jest tego przyczyną. Można było wyciągnąć wnioski z błędów innych, a uczymy się dość brutalnie na własnych. Tylko ludzi szkoda.

Rozwiązaniem byłby jakiś wspólny projekt badawczy wielu grup społecznych, w tym i Kościoła. Bez całościowego podjęcia tematu będziemy mieli w przyszłości – tak jak teraz – kolejne „publicystyczne raporty”, jak ten pierwszy raport komisji trafnie określił red. Tomasz Krzyżak na łamach dziennika „Rzeczpospolita”.

Wesprzyj Więź

Podsumowując: trzeba, aby komisja i delegowana do tego grupa KEP pracowała bez mediów i coś wspólnie ustaliła. Proszę – dajcie ludziom spokój.

Tekst ukazał się pierwotnie na stronie Centrum Ochrony Dziecka pod tytułem „Zabawa w ciuciubabkę”, opublikowała go potem Katolicka Agencja Informacyjna

Przeczytaj także: 30 proc. pedofilów to duchowni? Prostowanie raportu Komisji ds. Pedofilii

Podziel się

2
Wiadomość

Przyznam, że nie doczytałem do końca, bo tego się czytać nie da. Artykuł jest oparty na błędnym założeniu u podstawy.
1. Nie po to postawiono na czele Komisji człowieka z korzeniami w Ordo Iuris by cokolwiek rozwiązał. Wiara w to, że skoro szef Komisji od 2019 r. oficjalnie nie współpracuje już z tą organizacją, to będzie pewnie obiektywniejszy jest skrajną… naiwnością. Zwłaszcza w kontekście utrącenia na życzenie Episkopatu (czym jakże szczerze podzieliła się obecna władza) ks. Isakowicza-Zaleskiego 😉 Komisja z definicji ma udawać, że coś robi, Kościół będzie pozorował poważne reakcje i tak w koło Macieju. A wszystko pod publiczkę i na szkodę ofiarom.
2. Ta Komisja była wydmuszką od początku, owocem tego, że po filmach Sekielskich nie dało się dłużej udawać, że problemu nie ma, więc miłościwie nam panujący i ich duchowi patroni z KEP sobie wymyślili pozorowane działania, żeby społeczeństwo się odczepiło. Pomysł Komisji był popularny, więc się go uczepiono, zatroszczywszy się jednak by zakres jej działania i uprawnień nie był za szeroki, a ludzie w niej zasiadający politycznie i wizerunkowo nieszkodliwi dla twórców Komisji i „jedynie słuszni” ideologicznie. Ponownie, ofiarami NIKT się nie przejmował w tych kalkulacjach.
3. Jak trzeba być naiwnym by wierzyć, że ta Komisja poda cokolwiek prawdziwego albo podejmie jakiekolwiek realne działania jednocześnie wiedząc jak i po co ją powołano? To przecież nie jest wiedza tajemna. Nawet z prawnego punktu widzenia tą ustawę napisano pod Kościół (vide zakres działania komisji ograniczony do spraw ofiar poniżej 15 roku życia, więc 80% ofiar zostało po prostu pominiętych).

1. Ordo Iuris nie jest organizacją finansowaną przez Kreml.
2. Wydawało mi się, że Kmieciak jednak odciął pępowinę od macierzystej organizacji, bo strasznie narzeka na episkopat i „idzie w szkodę” interesom KK.
3. Ale być może coś jest na rzeczy i masz rację w swoim komentarzu, bo gdybym ja na konferencji prasowej wypowiadał się, że 30 proc. pedofilów to księża, to bym już dawno miał w domu jakieś ładne pisemko przedprocesowe. A tu co, cisza? 🙂

1. Gdzie wskazałem, że Ordo Iuris jest finansowany przez Kreml? Bo temu, że organizacja ta (Ordo Iuris a nie Kreml, rzecz jasna :D) jest związana z KEP i otwarcie z nim współpracuje, przykładowo reprezentując prawnie Kościół w różnych sprawach, nie da się nijak zaprzeczyć. Ordo Iuris, Episkopat i miłościwie nam panujący to zaś kółko wzajemnej adoracji, o czym dobrze Pan wie 😉
2. Komisja jest efektem dogadania się PiS z Kościołem, żeby zaradzić katastrofie wizerunkowej tego ostatniego, której powodem były patologie ukazane w dokumentach Sekielskich. To ochłap rzucony opinii publicznej, który ma być, pokazywać że coś robi, ale niczego istotnego nie ruszać. Gdyby miało być inaczej, to Isakowicz-Zaleski byłby na jej czele a nie ktoś z taką a nie inną przeszłością. Nie uwierzę w to, że przeszłość w Ordo Iuris nie była jedną z przyczyn wyboru właśnie Kmieciaka, kiedy ludzi co karku nadstawiali za ofiary odtrącono. Nawołujący wewnątrz Kościoła do naprawy i oczyszczenia są przecież sekowani.
3. Dane tej Komisji, jakich by nie wyrzuciła z siebie są niewiarygodne. Koniec i kropka. Po pierwsze jej zakres przedmiotowy jest zawężony do 20% spraw. Myśli Pan, że to przypadek pamiętając jednocześnie o okolicznościach jej powołania? Po drugie jej skład to efekt kompromisu Kościoła i miłościwie nam panujących. Ona ma chronić Episkopat. Los ofiar nikogo nie obchodzi w tej Komisji, bo jest ona tworem PR-owym w samej swej istocie. Wierzyć jej, to jak wierzyć reklamom szczoteczek do zębów w temacie 9 na 10 dentystów co polecają 😉 Ma to sens?

Kiedys w latach 80 saiad mi mowi, nie angazuj sie tak w Solidarnosc, bo dopoki Moskwa jest silna to nic sie nie zmieni, tak bylo az do smierci Czernienki, przyszedl Gorbaczow i wszystko sie zmienilo, komunizm upadl a ZSRR jest historia. Przenoszac to na grunt Kosciola Katolickiego, jak dlugo nic sie nie zmieni w Watykanie, tak dlugo w Polsce i innych krajach beda tylko meczennicy i pozorne dzialania. My szare owieczki nie zdajemy sobie sprawy jak silne jest lobby lawendowe w Watykanie, tam za murami toczy sie tez walka, nie jest przesadzone kto zwyciezy. Czytajac ksiazke Lawendowa Mafia, nie moglem wprost uwierzyc w to co pisze autor, tez ksiadz. Walka toczy sie nie tylko w Kosciele, lawendowa mafia ma wsparcie i napewno wspomagana jest przez lewactwo, nie udalo sie Kosciola rozwalic komunizmem, przeszli wiec na wyzszy stopien walki, proba rozbicia kosciola od wewnatrz.W Polsce przezywalismy to po wojnie z ksiezmi patriotami, poszli na ugode z komunistami, jednak byli w mniejszosci, no i w Polsce byl nieskalany autorytet – kardynal Stefan Wyszynski, wszyscy katolicy odczuli jego brak po smierci, nastepcy to juz byly tylko marionetki. Potem po Okraglym Stole episkopat zamilkl, dowiedzial sie bowiem przy Okraglym Stole jakie materialy maja komunisci zgromadzone, nie chodzi o finanse, ale o strone obyczajowa. Stad te znamienne milczenie i brak glosu Kosciola przez ostatnie 30 lat. Teraz troche sie zmienia, bo rzadza ci ktorzy nie powinni rzadzic, episkopat jest na sile wprzegany do zakprzegu z rzadzacymi, mimo ze prawda wyglada inaczej, to lewactwo atakuje razem z PO , czasem i PSL cos dopomoze, walka trwa na obydwoch frontach, z rzadem i Kosciolem, przezywalem juz to kiedys, mysle ze tym razem tez to sie nie uda, mamy obecnie tez ksiezy , biskupow „patriotow”, lecz wiadomo ze byli TW, byli dederastami, czy pedofilami, o czym lewactwo wie i moze to dzis uzywac jako orez, bo kartoteki sa w Moskwie, ich spalenie bylo symboliczne. Komunisci tacy glupi nie byli, dziwie sie tylko ze hierarchia im uwierzyla i siadla do Okraglego Stolu.

Ciekawe, czy poruszający fakt, że dwaj główni kapelani Lecha Wałęsy z czasów Solidarności i prezydentury współpracowali z SB i byli pedofilami, był już wtedy znany lewicy demokratycznej, której komuna najwięcej ufała?

Szanowny Panie Robercie, kto wiedzial to wiedzial, ludzie ktorzy odwiedzali jednego kapelana po wejsciu do jego lazienki wiedzieli zaraz kim on jest. Kazanie wygloszone w stoczni w 1980 roku dalo wiele do myslenia czlonkom Solidarnosci, nie wiedzieli tylko ze byl TW. Ale czy to roznica? Przeciez dzis wiadomo ze Walesa to TW Bolek, dowody sa jednoznaczne, no i co sie dzieje? Nic, takie sa juz polskie klimaty. Mowi Pan o lewicy demokratycznej, wtedy byla PZPR, potem nastapily stadia przepoczwarczania, ile to juz nazw mieli bylo PZPRowcy. Najnowsza to Lewica, czy nowa lewica, u nas w Niemczech tez takie zmiany nastepowaly, PDS, teral Lewica, ci ludzie nie potrafia nic, musza z czegos zyc, zakladaja wiec partie, a glupcow w kazdym spoleczenstwie nie brakuje. Lewica to bylo komunisci, oni wiedzielo wszystko o kazdym ksiedzu czy zakonniku, tez rozni bywali, oni wiedzieli kim byl Gulbinowicz, Jankowski Cebula, czy niedoszly prymas Wielgus, on byl tylko TW, tak wiec wykorzystac ich do swoich celow nie bylo problemu.Nawet do jezuitow przemycili swojego kleryka, mimo trudnego nowicatu przetrwal , studiowal dlugo, a potem przed przyjeciem swiecen diakonatu wystapil z zakonu, dostal posadke, bo dobrze zadanie wykonal.Walesa bedac sam TW nie zwracal na to uwagi kim byli jego kapelani, na zlodzieju czapka gorze.

Ciekawe, ja tez stoję z boku, ale nie mam trudności w rozumieniu tego, co się dzieje. Sprawa jest jasna i nie widzę żadnego powodu by widzieć w niej grę Komisji. Ona po prostu chce realizować wyznaczone jej zadania a biskupi to torpedują. Pani Kusz się denerwuje choć jako psycholog powinna trzymać emocje na wodzy by widzieć jasno o co w tym wszystkim chodzi. A już szczytem nieporozumienia jest teza, że dochodzi to uprzedmiotowanienia ofiar. Prof. Kmieciak jest pierwszym, który z taką mocą broni ich podmiotowości. Krótko mówiąc problemem nie jest komisja tylko biskupi odmawiający wglądu w akta kościelne, co jest zresztą sprzeczne z wytycznymi Vos estis lux mundi.

Autorka jednak mniej „stoi z boku”, odbyła przecież oficjalne spotkanie z Komisją (wspólnie z o. Adamem Żakiem). Może więc brakuje perspektywy? Mnie też uderzyło to kuriozalne „uprzedmiotowianie”, ks. Studnicki wyraża się nieco subtelniej, mówiąc empatycznie o ryzyku „odnowienia traumy”. Gdyby przyjąć postawę p. Kusz, mam na myśli doszukiwanie się nieczystych intencji w wypowiedziach i działaniach przewodniczącego Kmieciaka, to w jej własnym tekście znajdziemy podany na tacy argument za ukrywaniem przez hierarchów przypadków krzywdzenia dzieci przez niektórych duchownych: żeby nie uprzedmiotowiać ofiar. Ciekawi mnie, czy przekazanie akt spraw do Watykanu (bo jednak jakieś tam, po kilkuletnim ociąganiu się biskupów, z Polski dotarły) mniej uprzedmiotawia ofiary niż ewentualne udostępnienie tejże dokumentacji polskiej państwowej Komisji?

Księdzu Henrykowi próbowano zadać śmierć cywilną i zakopać żywcem – mówił europoseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski na mszy pogrzebowej ks. prałata Henryka Jankowskiego w gdańskim kościele św. Brygidy.

Szanowny Panie Karolu, III RP jest zbudowana na wielkim klamstwie,kiedys mowilem do Pana Boga: ty to wszystko widisz? Czemu nie grzmisz? Teraz slysze grzmoty i widze blyskawice, tylko biskupi ich nie slysza, oni uwazaja ze sa ponad Bogiem, tak zadko klekaja podczas Mszy Swietej, zalosne to jest,

Szanowny panie prosze poczytac tu: http://blogmedia24.pl/node/44827, pisza o srodowisku Tygodnika Powszechnego, Znaku, jesli tam jest prawda i madrosc, to czym w takim razie jest glupota. Rozumiem ze pani Hennelowa tak bronila TW podczas Nocnej Zmiany, miala napisane przemowienie, udokumentowane przepisami. Tylko prawda nas wyzwoli. Niestety jak oliwa teraz wyplywa, Madrosc o ktorej pan pisze jest Made in Poland, na niej pan nic nie zbudujesz.

Moi przodkowie zylo 600lat ponad jako sasiedzi Polski, od 1335 roku, ja po 14 latach doszedlem do wniosku, ze zycie ma sie jedno, nie warto czekac na dobrobyt w Polsce, czekalbym moze z tysiac lat, my szanowny Panie mamy zegarki, a Polacy czas, jak powiedzial abp Aldons Nossol. Iluz to Polakow ucieklo w ostatnich latach z polskiego dobrobytu? Pan mi mowi zebym jako Slazak zyl w Polsce? Tak mi juz mowili. Wybralem cos innego.

Panie Kamilu i co z tego ze macis zegarki? Skoo czasu na Boga i swe zbawienie nie macie! Ogarnął was materilizm, pogoń za bogactwem ziemskim! Tylko mieć, mieć i mieć ! A być gdzie jest? Bóg bedzie nas rozliczał z MIŁOŚCI ! Nie bedzie nas pytał o stan konta, o to jaki mielismy dom, samochody itp a bedzie pytał co zrobilismy ze swiom życiem, czy mamy ręce pełne miłości!

Najlepiej nic nie miec bo i tak sie umrze. Samochod najlepiej ukrasc bo po co na niego pracowac, to przeciez materializm. Mi w katolickiej Polsce ukradli juz 3 auta a do czwartego sie wlamali. Polska to jedyny kraj w ktorym nie zostawiam samochodu bez kontaktu wzrokowego. Powiedz mi Pan czy tym przejawia sie polski katoliczyzm, wiem ze znowu przypomnisz pan wojne i inne rzeczy. Ale ona juz minela a Polacy kradna jak kradli. O to was tez Pan Bog zapyta.

Panie Kamilu , widać jak bardzo jest Pan przywiazany do rzeczy materialnych, trzy samochody i kontakt wzrokowy z pojazdami… jakos na moim osiedlu nigdy nie ukradziono jakoś chocby roweru… a stoją tu auta za 80tys i wiecej… dziwne prawda? Niemcy i tak robią wszystko aby Polskę omijać we wszystkim. Nord stream 2 pokazał to dobitnie. Niemcy i Ruskie ponad głową Polski i innych krajów. Fakt jest faktem.

Polska tez buduje swoj rurociag,tym rurociagiem mogl juz gaz dawno plynac. ale Polacy mysla inaczej, po co nam rurociag skoro mamy NS1 i NS2, poco Polsce lotnisko skoro jest w Berlinie, poco przekopywac Mierzeje, bo gdyby natura…..poco Polsce stocznie, skoro sa w Rostoku, poco polska prasa skoro mamy polskojezyczna, poco TVP skoro mamy TVN, …………………………………………..

To co Pan napisał to nas obraza bo pisze Pan ze Polacy tak myslą, nie , tak nie jest!
tak mysli opozycja PO, PSL , HOŁOWNIA , TUSK! Im gorzej ma sie dziać w Polsce tym lepiej dla nich! Nienawisść ma byc w Polsce , tego chce totalna opozycja!

Pytanie zostało źle postawione. Powinno brzmieć: „Czego oczekuje komisja?” Odpowiedź na tak postawione pytanie jest prosta: rozliczenia wszystkich odpowiedzialnych, ukrócenie procederu ukrywania duchownych przez hierarchię i wzięcie odpowiedzialności za wyrządzone ofiarom szkody (w tym właściwe odszkodowania finansowe). I to jest jedyna droga – innej drogi nie ma. Działania Kościoła niestety w dalszym ciągu mają na celu przeczekanie, podważanie skali niezgłoszonych przestępstw popełnianych przez duchownych i budowanie muru oblężonej twierdzy. Najdziwniejsze jest że tak zwany delegat ds. ochrony dzieci Pan Studnicki ostatnio nie tylko że nie zabiera głosu w obronie skrzywdzonych przez duchownych dzieci ale jeszcze bierze w obronę politykę wieloletnie ukrywania sprawców. Szok i żenada…

Dokładnie tak. Przecież to proste jak drut. Niestety, w Kościele i sferach okołokościelnych trwa intensywne „naciąganie i wyginanie drutu”. Drobna uwaga: delegatem KEP jest abp Wojciech Polak, natomiast ks. Studnicki kieruje biurem delegata. Jednym z podstawowych zadań tego biura jest „monitorowanie skali oraz szeroko pojętej problematyki wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele i społeczeństwie [ambitnie…]”. Szkoda, że szef biura skupia się na czymś innym, a przynajmniej to inne absorbuje go nadmiernie (choćby robienie czarnego PR-u państwowej komisji).

Ks. Piotr Studnicki nie jest delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodziezy! Ks. P. Studnicki jest kierownikiem biura delegata KEP. Delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodziezy jest abp. Wojciech Polak.