Powinni przeprosić, powiedzieć: mea culpa, zadośćuczynić. I przywrócić sprawiedliwość – mówi „Gościowi Niedzielnemu” o. Adam Żak, dyrektor krakowskiego Centrum Ochrony Dziecka.
„To sprawa wyobraźni pasterskiej abp. Andrzeja Dzięgi. To owce z owczarni jemu powierzonej zostały skrzywdzone. Jeśli rozumie cierpienie i ból tych, których pozbawił sprawiedliwości, to podejmie kroki, również w imieniu swoich poprzedników i współpracowników, by tę sprawiedliwość przywrócić” – mówi „Gościowi Niedzielnemu” po śmierci ks. Andrzeja Dymera o. Adam Żak, dyrektor krakowskiego Centrum Ochrony Dziecka.
Ojciec Żak (wraz z zastępczynią Ewą Kusz) to właściwie samodzielna instytucja pracująca całodobowo na rzecz ochrony dzieci i młodzieży w Kościele. Przeszkolił kilka tysięcy osób, uruchomił specjalistyczne studia podyplomowe, służył wsparciem bezpośrednio wielu osobom pokrzywdzonym, zaczynając całkowicie od zera.
Jego zdaniem „trzeba przeprosić, powiedzieć: mea culpa i zadośćuczynić. Trzeba przywrócić sprawiedliwość. To sprawa podstawowa. Jeśli tak się nie stanie, to zrobią to inni, ale będą jeszcze mocniej oskarżać tych, którzy są winni tych zaniedbań”.
Jezuita zaznacza: „pretensje do Kościoła są w tym przypadku uzasadnione. Teraz uwaga wszystkich jest skierowana na abp. Dzięgę i abp. Głódzia, jak się zachowają, czy przeproszą, czy zadośćuczynią sprawiedliwości”.
Ks. Andrzej Dymer i ćwierć wieku szukania sprawiedliwości
W poniedziałek, 15 lutego, TVN24 wyemitował reportaż Sebastiana Wasilewskiego „Najdłuższy proces Kościoła” oparty na cyklu śledczym naczelnego „Więzi” Zbigniewa Nosowskiego – „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”. Nosowski pisze o wieloletniej bezkarności szczecińskiego duchownego wykorzystującego seksualnie małoletnich, bezradności skrzywdzonych i innych osób, którym zależy na sprawiedliwości.
Trzy dni wcześniej, gdy reportaż Wasilewskiego był już dostępny na TVN24 GO, abp Andrzej Dzięga – po spotkaniu z jednym ze skrzywdzonych – odwołał ks. Dymera z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego.
Po emisji dokumentu delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży abp Wojciech Polak oświadczył, że „przewlekłość kościelnego postępowania w sprawie ks. Dymera nie ma żadnego usprawiedliwienia”. Wyznał, że jest mu przykro, iż nie sprostał oczekiwaniom osób pokrzywdzonych w sprawie (spotkał się z nimi w czerwcu ub.r.).
Ks. Dymer zmarł następnego dnia, chorował na nowotwór. Kilka godzin później rzecznik archidiecezji gdańskiej ks. Maciej Kwiecień poinformował Katolicką Agencję Informacyjną, że postępowanie kanoniczne wobec duchownego zostało zamknięte, a 12 lutego zapadł wyrok – nie zostanie on jednak upubliczniony przez Gdański Trybunał Metropolitalny, tylko przekazany Kongregacji Nauki Wiary.
Przeczytaj także: Tarsycjusz, czyli Człowiek więcej niż Roku
DJ
Przeprosiny nie mają znaczenia. Znaczenie ma kara. Gdyby to państwo nie było wyznaniowe jak jest, to prokuratura nie bałaby się biskupów. A tak nic się nie stanie, politycy nadal kołysać się będą z biskupami w takt hymnu Radia Maryja.
Znam Dzięgę. To nie w jego charakterze, nie przeprosi a wręcz przeciwnie, weźmie na przeczekanie, później będzie z jadem pod płaszczykiem pobożności opluwał innych w swoich żenujących kazaniach.
zgadzam sie, niestety…
Bierzmy sprawy w swoje ręce. Co mam na myśli, oczekiwanie, że biskupi coś zrobią. Otóż nie zrobią nic.
Bo po co…
Polecam posłuchać podcastu – wywiadu z dominikaninem ojcem Mogielskim.
https://audycje.tokfm.pl/podcast/101953,-Po-co-Pan-to-ruszal-Jak-wygladala-sprawa-ksiedza-Andrzeja-Dymera
Od 24 minuty polecam, by zobaczyć co się naprawdę dzieje między nami jako w społeczeństwie -i jak funkcjonuje układ polityków, duchownych i biznesmenów. No doprawdy Między panem, wójtem a plebanem.
Kiedyś myślałam, że to tylko lektury szkolne.
Ale dziś po Oświeceniu Pana Ministra Czarnka Ewangelią dochodzę do wniosku, że za chwilę Mikołaj Rej będzie persona non grata.
I jedna uwaga, gdybym wiedziała o takich rzeczach to bym informowała kogo się da i wielu z nas czytających Więź również, skoro nas tak to boli mimo a nie mieliśmy wiadomości na temat konkretnych przypadków – bo do głowy by nam nie przyszło, że tak się dzieje – tuszowanie – a skala tego może być tak duża, że dlatego się ogranicza informowanie, by stworzyć wrażenie, że zjawisko wykorzystywania to tylko kilka zgniłych jabłek.
Nie jestem żadnym katolikiem otwartym wrogim kościołowi tylko zwykła przyzwoitość to nakazuje. Widzę zło i o nim informuję. Szkoda, że jak pisze pan Marcin zna Dzięgę i nic z tego nie będzie. Dokładnie idziemy po śladach Bostonu – dalej polecam Spotlight jako film instruktażowy;)
do kompletu warto posłuchać pana Terlikowskiego https://www.youtube.com/watch?v=DLstUO62fP4
Oj wiele lat nie było mi z nim po drodze a jednak jak zobaczył krzywdę to nie odpuszcza. Co w głowie mają nasi tzw biskupi ? Strach się bać.
Co mają w głowach biskupi?
Strach, małość, bezradność. Wg tych kryteriów ich przecież wyselekcjonowano i mianowano…..