Zima 2024, nr 4

Zamów

Tomasz Polak: Jezus miał autentyczne doświadczenie Boga

Prof. Tomasz Polak w Pracowni Pytań Granicznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wrzesień 2012. Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta

Wrażenie, jakie Jezus wywierał na ludziach, wynikało z autentyzmu zaangażowania religijnego. Z pewnej gotowości na twarde i równocześnie uwalniające wymaganie – twierdzi prof. Tomasz Polak w zimowej „Więzi”.

Rozmowa Sebastiana Dudy z Tomaszem Polakiem, filozofem, współtwórcą Pracowni Pytań Granicznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ukazała się w najnowszym, zimowym numerze kwartalnika „Więź”. Dotyczy wydanej niedawno książki Polaka „System kościelny, czyli przewagi pana K.”.

Zdaniem filozofa „niewątpliwie Jezus miał doświadczenie bliskości Boga i wrażenie, jakie wywierał na ludziach za nim idących, wynikało z Jezusowego autentyzmu zaangażowania religijnego”. Z kolei „myślenie mesjańskie o Jezusie od początku było nieporozumieniem”. „Jezus nie chciał (wiem, że to ryzykowne stwierdzenie) być żadnym mesjaszem ani przywracać królestwa Izraela. Mówił o nadchodzącym królestwie Boga, ale ci, co go słuchali, rozumieli to zupełnie inaczej niż on sam” – przekonuje.

Prof. Polak przyznaje, że jako ateista nie wyklucza istnienia doświadczeń religijnych, nie rozstrzyga jednak, co jest ich obiektem. „Jeżeli mówimy o «doświadczeniu Boga», to znaczy, że osoba, która czegoś doświadcza, jest przekonana, że to, czego doświadcza, jest Bogiem. I niewątpliwie Jezus miał takie doświadczenie, choć zamiast słowa «prawdziwe» wolę powiedzieć «autentyczne». W tym sensie uznaję je za autentyczne, że między doświadczeniem Jezusa a samym Jezusem i przedmiotem tego doświadczenia nie było istotnej różnicy. Nie mogło być ono w żadnym sensie zmanipulowane: wywołane z zewnątrz czy przez potrzebę wewnętrzną. Było to po prostu doświadczenie, z którego Jezus przemawiał” – zaznacza.

„Problem nie w tym, jakie było doświadczenie samego Jezusa, bo ono skończyło się wraz z jego śmiercią. Ci, którzy po tej śmierci odnosili się do tego Jezusowego doświadczenia, nie mieli takiego samego doświadczenia jak on” – dodaje poznański filozof.

Jego zdaniem „pytania o Boga to są w gruncie rzeczy pytania o to, jak ludzie potrzebują Boga, i o ludzkie myśli o Bogu”. „Jest jedno zdanie Leszka Kołakowskiego, które zawsze na mnie robiło wielkie wrażenie: «Rzeczywiste jest to, czego ludzie najbardziej pragną». Muszę chyba znów do niego wrócić” – wyznaje.

Wesprzyj Więź

„Czy istnieje, według Pana, jakiekolwiek chrześcijaństwo poza systemem kościelnym?” – pyta Duda. „Moim zdaniem nie. Nie chodzi o to, czy chrześcijaństwo mogłoby istnieć poza systemem kościelnym, bo ów system nie jest nadrzędną rzeczywistością, tylko wnętrzem chrześcijaństwa, jego jądrem. Dlatego w każdej postaci, grupie, okolicznościach składających się na chrześcijaństwo jako formację kulturową można wciąż odnaleźć te same elementy systemu kościelnego, które zdają się czasem nieco tylko przymaskowane” – odpowiada Polak.

„Można być krytykiem Kościoła katolickiego, można z niego wystąpić, by tworzyć coś bardziej «chrześcijańskiego», a efekt w postaci tworzenia prawie dokładnie takich samych struktur będzie niemal identyczny” – dopowiada. Zauważa też jednocześnie, że są ludzie, którzy wciąż tęsknią do tego królestwa poza systemem kościelnym. Takie reakcje są prawdziwe. Nie wolno ich postponować, lekceważyć, uznawać za niepotrzebne czy omyłkowe”. „Ja jednak po napisaniu tej książki sądzę, że już jest za późno” – przyznaje.

Cały numer zimowej „Więzi” do kupienia tutaj

Podziel się

12
4
Wiadomość

To jest to Wasze miłosierdzie? Mówienie ludziom, że są nikim? Nie muszę być kimś w oczach takich jak Wy, traktujących ludzi o odmiennych przekonaniach z wyższością. Siedźcie sobie w przekonaniu o swojej wyjątkowości i nieomylności która opiera się na zbiorze legend sprzed tysięcy lat.

Nieprawdą jest ze Ci co nastąpili po Jezusie nie mieli takiego doświadczenia. W cieniu św. Piotra ludzie doznawali uleczenia z chorób. Nieprawdą jest również to że Jezus nie był Bogiem. Został zapowiedziany przez proroków na wiele wieków przed przyjściem. I przyszedł jako Bóg-człowiek. Wszystko co robił potwierdza ze był Bogiem.

A gdzie w Piśmie Świętym jest napisane że Jezus był Bogiem ? Owszem, był bardzo uduchowioną osobą, posiadał wiele paranormalnych zdolności, ale i dzisiaj niektórzy ludzie posiadają pewne zdolności które nauka nie potrafi wyjaśnić.

W Ewang Jana (10.31-39) jest relacja o tym jak Żydzi chcieli ukamienować Jezusa nie za dobre czyny ale za to, że ,,bluźnił, bo czynił się Bogiem” – juz oni wiedzieli jak rozumieć Jego słowa i czyny, a chyba w tej sprawie byli bardziej kompetetni niz wszyscy ludzie póżniejszych epok. Właściwie ocenili o co Jezusowi chodziło, inna rzecz że nie mogli się na to godzić. Zatem nie ma powodu, żeby nie ufać ich wiedzy i rozeznaniu, że Jezus objawiał przed nimi prawdziwy przekaz o sobie.
Żeby uwierzyć trzeba mieć w sobie pewną dozę pokory – że oto mój sąd nie musi być nieomylny, że mimo wątpliwości otwieram się na Tego, którego ,, drogi i myśli nie są moimi drogami”, który jest większy niz człowiek i ktorego ja – w swej ograniczoności -potrzebuję. Krokiem milowym ku wierze jest pokora. Nie ujmuje mi ona niczego a jedynie wprowadza właściwe proporcje w dramat mojego życia i otwiera na Drugiego

Można zrozumieć, że były ks.prof. Tomasz Węcławski , który był 'idolem’ seminaryjnej młodzieży – jako wykładowca i wchowawca w Poznaniu – wybrał „inną drogę poza Kościołem”. Sam osobiście słuchałem jego naukowych pasyjnych kazań, które wygłaszał w parafii prowadzonej przez jego brata. Udawadniał w nich nie tylko mesjanizm ale i boskość Chrystusa – Syna Bożego. Skoro teraz jest zadeklarowanym ateistą, jak traktować dorobek naukowy, który obecnego profesora Polaka doprowadził do uniwersyteckich tytułów w poprzednim wcieleniu? Czy nie ma w tym zakłamania (obecnie) i hipokryzji? A może była poprzednim wcieleniu? Przypomnijmy że ks.prof. Tomasz Węcławski był żarliwym wrogiem zakłamania kleru poznańskiego w sprawie niedawno zmarłego abp. Peatza!

Może Ks. Więcławski zgorszył się Kościołem i wiarę utracił, a prof. Polak postanowił to usprawiedliwić? Jest to zapewne, na pewnym poziomie emocjonalnego przeżywania integralne, a na poziomie intelektualnym, no cóż…

Zapamietałem słowa Benedykta XVI z jego wizyty w Australii, kiedy spotkał się z ofiarami pedofilii duchownych. Powiedzial wtedy, że wczuwając sie w ich doświadczenie nie dziwi się temu, że mogli utracić wiarę.
Takie antyświadectwo może do tego prowadzić. To wielki dramat i rana w Kościele.
Nie osądzajmy nikogo, kto utracił wiarę zgorszony przez ludzi Koscioła. Istotą zgorszenia jest zawód (ks Tischner). To rodzaj jakiegoś wypalenia. Taki ateizm jest inny niz np Smażowskiego, który pytany o to czy wierzy, odpowiedział, ze ,,jest zapatrzony w naukę ateistą”.
Nie podejrzewam, że o to samo moze chodzic p. prof. Polakowi…
Potocznie sądzi się, że nauka ma skutkować niewiarą, choc ja uważam, że wiara jest bardzo ,,naukowa”, tylko że problem leży gdzie indziej : wiara ,,rodzi sie z tego, co się słyszy” (św Paweł), tzn- z tego, czym obdarza mnie w tej kwestii drugi człowiek.
Uderzyło mnie w relacji z Oświęcimia o czynie ojca Kolbego, że ów esesman zwrócił się do niego per ,,pan”, co w obozie się nie zdarzało. Gdy św Maksymilian zgłosił chęć oddania swego życia za drugiego więźnia, Niemiec zapytał – ,,kim pan jest?”. Taki czyn w takim miejscu robił wrażenie nawet na nim. Taka jest droga wiary – rodzi się ze świadectwa i umiera ze zgorszenia, zwł jeśli jest ono wielkie

Wiarą nie może opierać się na człowieku tylko na Bogu. Nie można patrzeć na wiarę przez prymat ludzkich czynów. Ludzie są słabi i grzeszni. A księża tym bardziej narażeni na ataki złych duchów. Ludzie nie mają pojęcia że tylko przez modlitwę, sakramenty Święte i post trzymają złego na dystans. Albo jest w nas święta duchowość albo pochodzącą od złego. Dlaczego dzisiaj jest tyle apostazji? Ponieważ ludzie nie oczyszczają się i przyjmują duchowosc szatańską, zgoła przejawiająca się agresją i bluźnierstwami wobec kościoła i katolików.