Wydawnictwo Więź uruchomiło zbiórkę na książkowy wywiad z ks. Damianem Wyżkiewiczem „Ostatni dzwonek” na Wspieram.to.
Wydanie książki można wesprzeć tutaj
Na temat lekcji religii przetoczyło się już kilka debat, za każdym razem rozpalając nasze społeczeństwo. Dla znacznej części z nas jest to sprawa nie abstrakcyjna, ale jak najbardziej życiowa – bo sami z lekcji religii korzystamy, jesteśmy rodzicami uczniów lub też katechetami.
Niestandardowe podejście ks. Damiana Wyżkiewicza do prowadzenia lekcji religii sprawiło, że otrzymał wyróżnienie w konkursie Nauczyciel Roku 2019. Liczne wywiady, jakich wtedy udzielił, chcemy dopełnić solidną, obszerną i pogłębioną rozmową wydaną w formie książki „Ostatni dzwonek”. Jaki ks. Damian ma pomysł na lekcję religii? Czym zdobył uznanie uczniów? Jak rozmawiać z dziećmi i młodzieżą o Bogu, przykazaniach, grzechu, piekle, modlitwie i nie zostać uznanym za nudziarza? I w końcu czy religia w szkole to w ogóle dobry pomysł? Takie pytania stawia mu dziennikarz i publicysta Dawid Gospodarek. Jeśli chcecie poznać odpowiedzi, pomóżcie nam wydać tę książkę.
Osoby, które wesprą finansowo wydanie książki, otrzymają prezenty, m.in. w postaci e-booków, egzemplarzy z autografem czy możliwości udziału w specjalnym, kameralnym spotkaniu z autorami.
– Dla niszowego wydawnictwa, takiego jak nasze, znalezienie funduszy na prace zlecane na zewnątrz (opracowanie graficzne, korekta, druk) to zawsze poważne obciążenie. Niestety, tematyka religijna nie znajduje z reguły źródła dofinansowania w grantach, duże nadzieje wiążemy więc z finansowaniem społecznościowym. Traktujemy też tę akcję jako ciekawą przygodę i możliwość nawiązania kontaktu z czytelnikami w nowy sposób – tłumaczy decyzję o podjęciu akcji crowdfundigowej Ewa Kiedio, sekretarz Wydawnictwa Więź i koordynatorka zbiórki.
Wydawnictwo chce zebrać 10 tys. zł w 44 dni. Link do zbiórki: wspieram.to/ostatnidzwonek
„Cześć, księciuniu”. Jaki jest ks. Wyżkiewicz?
- „Czuję zażenowanie, gdy widzę, że uczniowie mają jedną godzinę fizyki w tygodniu, a religii dwie. Znajmy proporcje”.
- „Niektórzy katecheci tylko puszczają filmy albo pytają: «to o czym chcecie gadać?». Jest wówczas oczywiste, że nauczyciel nie jest przygotowany do zajęć. W kościele, w którym służę, są ministranci, którzy nie chodzą na religię właśnie z takich powodów, bo twierdzą – podobnie jak ich rodzice – że to strata czasu. I ja się im nie dziwię”.
- „Młodzież wtedy odnajduje swoją drogę do Kościoła, kiedy nie jest do tego przymuszana – ani przez rodziców, ani przez szkołę”.
- „Stworzyłem własny schemat, który realizuję od kilku lat. Lekcje religii zawsze zaczynam od psychologii – od zajęć o mechanizmach obronnych, komunikacie «ja», kodach emocjonalnych. Dzięki temu uczymy się rozpoznawać samych siebie. Następnie przechodzimy do filozofii, później do etyki, a dopiero na koniec docieramy do rozmowy o Biblii i teologii”.
(„Tygodnik Powszechny” 2019, nr 45)
- „Bardzo lubię prowokacje ze strony uczniów. Dla mnie są okazją do głębszego zainteresowania młodzieży sprawami wiary. Jak ktoś pyta mnie np. o biblijny opis powstania świata, to ja pytam się, czy zna teorię wielkiego wybuchu, która jest powszechnie uznawana. Większość uczniów coś o tej teorii słyszała, ale z reguły nie wiedzą, że jej autorem nie jest żaden ateista tylko belgijski jezuita”.
(„Niedziela”, edycja warszawska, 2019, nr 43)
- „Religia w szkole musi mieć charakter interdyscyplinarny i pokazywać jej
miejsce w świecie. Miejscem zaangażowania duchownego jest parafia. Trzeba pamiętać, że w klasie mogą być uczniowie niewierzący lub innego wyznania. Sporadycznie przychodzą do mnie choćby muzułmanie”. - „Mam zasadę, że witam się ze wszystkimi, podaję rękę, uczniowie odpowiadają: «Cześć, księciuniu». Nauczyciel jest towarzyszem rozwoju, dlatego ani oceny, ani indoktrynacja nie prowadzą do niczego dobrego”.
(„Gazeta Wyborcza” 26-27.10.2019)