Kościół w swoim nauczaniu społecznym bardzo wyraźnie podkreśla, że w czasie kampanii wyborczych zachowuje neutralność. To znaczy: nie wspiera żadnych konkretnych partii politycznych ani żadnych konkretnych kandydatów – przypomina dominikanin, o. Tomasz Dostatni w „Gazecie Wyborczej”.
Co to oznacza w praktyce? „Że podczas mszy świętej – czy to z ambony, czy podczas ogłoszeń – nie powinny padać słowa popierające kogokolwiek ani żadne słowa przeciwko komukolwiek”, a „jedynym zaangażowaniem Kościoła w kampanii może być przypominanie o obowiązku pójścia na wybory, czyli działalność profrekwencyjna”. A także zachęcanie wiernych do czytania programów wyborczych.
O. Dostatni dodaje, że także przestrzeń kościoła, w tym plebanii i płotów, powinna być neutralna, a kandydaci w wyborach nie powinni w aktywny sposób uczestniczyć w żadnych spotkaniach na terenie kościoła.
„Szczególnie byłbym uwrażliwiony na zabieranie głosu przez duchownych podczas liturgii w dniu głosowania” – pisze dominikanin. Jeśli księża złamią ciszę wyborczą, to według o. Dostatniego organa ścigania powinny wyciągać z tego konsekwencje prawne.
Wybory parlamentarne w Polsce odbędą się 13 października.
Cały artykuł „Neutralny, czyli nie wspiera partii ani kandydatów” można przeczytać tutaj.
JH
Do kogo ten tekst? Jak jest każdy widzi… A właściwie, jak nie jest. Jakieś nieuporządkowanie wśród duchownych. I wyraźny brak arbitra, szefa, który pogoniłby co poniektórych… Ale może wtedy za dużo byłoby pustostanów na plebaniach i w pałacach…
Tak, to prawda. Nie bardzo tylko rozumiem, dlaczego jako autorytet przedstawiany jest duchowny zaangażowany w akcję „Nie świruj, idź na wybory”, akcję zresztą, od której się „Więź” dystansowała.
I co ja mam pomyśleć o o.Dostatnim, który brał udział w kampanii frekwencyjnej mobilizującej – nie oszukujmy się – zwolenników opozycji? „Ale to tylko kampania frekwencyjna”. Taka kampania też może być wyborem politycznym. Zwłaszcza, że katolik nie zawsze ma obowiązek udziału w wyborach np. jeśli nie są wolne, lub wybór jest fikcją. A gdy nie ma wyboru jak tylko między złem a mniejszym złem może oddać głos nieważny i nie będzie to grzech.
Po występie z rogami o.Dostetniego w akcji „Nie świruj…”, robienie z niego autorytetu w tej kwestii jest zabawne w sumie.
Cieszę się, że w mojej parafii nigdy żadnych partyjnych tekstów nie było ani żaden z kanoników regularnych nie szalał niczym o.Dostatni.