Obecny sprzeciw Kościoła wobec żądań środowisk LGBT jest wykorzystywany politycznie, a sam Kościół i jego nauczanie traktowane instrumentalnie – pisze Tomasz Krzyżak w „Rzeczpospolitej”.
W swoim najnowszym tekście w „Rzeczpospolitej” Tomasz Krzyżak, tegoroczny laureat Nagrody Dziennikarskiej „Ślad” im. bp. Jana Chrapka, pisze, że stoimy w Polsce na krawędzi wojny religijnej. Jako jeden z dowodów na to, że w debacie publicznej osiągnięty został poziom krytyczny, publicysta przytacza niedawny występ jednego z uczestników wyborów Mister Gay 2019, który symulował zabójstwo abp. Marka Jędraszewskiego.
Jak zauważa Krzyżak, „w trwającej obecnie dyskusji wokół LGBT przekroczonych zostało już kilka granic. Z jednej strony publicznie znieważono lub sprofanowano ważne dla chrześcijan symbole, a pod adresem tych, którzy uważają, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny padło wiele obraźliwych, wulgarnych słów. Z drugiej strony w kierunku osób spod znaku LGBT też poleciało sporo kamieni”. „Po obu stronach nie brak postaw radykalnych, których działalność podsyca emocje, podnosi temperaturę sporu” – dodaje.
„Wszelki dialog kończy się wówczas, gdy język publicznych debat służy budowaniu jednostronnego i nieprawdziwego obrazu życia społecznego czy też stygmatyzowaniu politycznych oponentów” – pisze kierownik działu krajowego „Rzeczpospolitej”, cytując list społeczny episkopatu „O ład społeczny dla wspólnego dobra” z marca. Biskupi pisali w nim również, że „wpływ na skalę i głębokość konfliktów oraz na kształt społecznego dialogu mają (…) wszyscy obywatele wolnej Rzeczpospolitej”. Krzyżak podkreśla, że nie są z zadania tego wyłączeni sami biskupi, przecież – jak zwraca uwagę – „w wielu sprawach ich słowa mają większy rezonans niż dziennikarzy czy polityków. Biskupi winni stać zatem na straży wartości, ale jednocześnie mieć na uwadze to, że niektóre ich słowa mogą być różnie – niestety często źle – odbierane”. Jako przykład podaje wypowiedź abp. Tadeusza Wojdy przed Marszem Równości w Białymstoku, które „radykalne środowiska odczytały jako wezwanie do czynnego oporu”.
„Nie mam wątpliwości – i będę powtarzał to do znudzenia – że obecny sprzeciw Kościoła wobec żądań środowisk LGBT jest teraz wykorzystywany politycznie, a on sam i jego nauczanie traktowane jest instrumentalnie. To właśnie spotyka dziś arcybiskupa Jędraszewskiego. Tak traktowane są wyrazy solidarności z nim oraz wystąpienia innych biskupów. Nie cytuje się ich słów po to, by przybliżać nauczanie Kościoła, ale po to by walczyć z grupą, która jest wprawdzie mocna w gębie, ale wpływ na wyniki wyborów ma znikomy. Są wykorzystywani do tego, by podnosić temperaturę sporu i wydobywać z Polaków drzemiące w nich złe emocje” – pisze redaktor „Rzeczpospolitej”.
„Czas chyba wreszcie zakasać rękawy. Nienawiść da się powstrzymać. Jeszcze nie jest za późno” – kończy swój tekst Krzyżak.
DJ
Tylko jak to „zakasywanie rękawów” ma wyglądać. Nasze wizje są bardzo różne i nie widzę jakiejś konsekwentnej debaty na ten temat. Jesteśmy jak po dobrze zdiagnozowanej chorobie, czekając na konsylium jak ją leczyć.
.
Wizje mogą być różne, ale co nas powstrzymuje od większej odpowiedzialności za słowo?
Pomijam, że ważna jest formacja księdza/zakonnika. Zaniedbanie tego prowadzi też do czegoś takiego 🙁
https://twitter.com/IsakowiczZalesk/status/1160987844040695808?s=20
A czy te granice nie zostały , na przykłąd, przekroczone, przez święcenie maczet i bejsboli stadionowych bandytów por Jasną Górą? Albo porównywanie na mszy bandziorów bijących demonstrantów z ofiarą ks. Skorupki? Większość polskich księży, dla niepoznaki zwanych „katolickimi” albo tę granicę przekroczyło , albo ją w duchu popiera. To Kościół polski jest agresorem w życiu publicznym.