Przy okazji każdej rocznicy pogromu słyszymy: „jest dużo wątpliwości”. Takie myślenie nie pozwala wziąć odpowiedzialności za przeszłość i za pamięć – mówił wczoraj w Kielcach Bogdan Białek, organizator obchodów.
Wczoraj odbyły się obchody 73. rocznicy pogromu kieleckiego. Złożyły się na nie wspólne modlitwy chrześcijan i Żydów, zapalenie zniczy przy pomniku Menora, marsz pamięci i przypomnienie imion ofiar przy ul. Planty 7. Wśród zaproszonych gości byli m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przedstawiciel ambasady Izraela Michał Sobelman, prezydent Kielc Bogdan Wenta, przedstawiciel episkopatu ds. dialogu z judaizmem o. Wiesław Dawidowski OSA, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach Włodzimierz Kac, przewodnicząca Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu Joanna Sobolewska-Pyz, przewodnicząca Stowarzyszenia Drugie Pokolenie – Potomkowie Ocalałych z Holokaustu Alina Świdowska.
Uroczystość prowadził Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. W swoim przemówieniu podkreślał, że współcześni mieszkańcy Kielc muszą się czuć odpowiedzialni za pamięć o tych krwawych wydarzeniach, jakie miały miejsce na ul. Planty. – Współcześni kielczanie nie odpowiadają za to, co się stało, ale odpowiadają za pamięć. Muszą dać swoją osobistą odpowiedź na pytania: Czy historia sprzed 73 lat dotyka mnie osobiście? Czy jest moją historią? Jakie nakłada na mnie obligacje? Może w dniu rocznicy wspomnieć tamte ofiary? Może zmówić cichą modlitwę? Może przyjść i zapalić znicz? A może zareagować na napis antysemicki i go usunąć, nie pozwolić na mowę nienawiści i samemu tej mowy nie używać? – mówił.
Jak zaznaczył, przed laty upamiętnienie ofiar pogromu było aktem cywilnej odwagi, „gdy trzeba się było sprzeciwić powszechnej zmowie milczenia, także wśród obywateli naszego miasta”. – Wydaje się, że te czasy już minęły, gdy musieliśmy dokonywać takich wyborów. Ale widzimy, co się dzieje, widzimy wzrost nastrojów antysemickich. Może nawet nie chodzi o wzrost nastrojów antysemickich, ale obecność, bez żadnych konsekwencji, agresji, antysemityzmu, pogardy i nienawiści w przestrzeni publicznej – mówił cytowany przez „Gazetę Wyborczą” Białek.
Jak podaje gazeta, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego skrytykował fakt, że kilka godzin wcześniej „Solidarność” złożyła pod tablicą pamiątkową na Plantach wieniec z napisem „Ofiarom prowokacji UB”. – Kto to jest ofiara prowokacji? Ten, kto został sprowokowany. Więc kogo czci moja „S”? Gdzie są dowody, że to wydarzenie było prowokacją? A nawet jeżeli to była prowokacja, to kto ją wykonał, kto się dał sprowokować i dlaczego? Tak łatwo sprowokować ludzi do mordu? – pytał Białek.
Przypomniał, że do pierwszego pogromu Żydów w niepodległej Polsce też doszło w Kielcach 11 listopada 1918 roku. – Co za tragiczna klamra. Ale ciągle będziemy słyszeć przy okazji każdej rocznicy pogromu i przy okazji każdych wyborów: „chcemy prawdy” i „jest dużo wątpliwości” – powiedział. Dodał, że takie „myślenie wprowadzone w obieg publiczny nam, kielczanom, nie pozwala wziąć odpowiedzialności za przeszłość i za pamięć”.
Prezydent Kielc w swoim wystąpieniu zaznaczył, że należy oddawać hołd i cześć zamordowanym, szanować pamięć o nich, a także stale budować pomosty przyjaźni i konstruktywnego dialogu. O. Wiesław Dawidowski OSA mówił: – Przeszliśmy bardzo długą drogę, ale jest jeszcze długa droga przed nami, bo stajemy wobec społeczeństw bardzo podzielonych. Nasze słowa mogą zapalać ludzi do dobrego życia i przyjaźni niezależnie od naszych tradycji religijnych i narodowych. Ale niestety nasze słowa mogą również podpalać świat. A podpalać to znaczy niszczyć. Dlatego pragnę, abyśmy się modlili, aby nasze słowa nigdy nie podpalały świata, ale zapalały innych ludzi, by żyli w przyjaźni.
Po modlitwie pod przewodnictwem rabina Schudricha i o. Dawidowskiego przy Menorze odbył się Marsz Pamięci. Jego uczestnicy przeszli pod kamienicę przy ul. Planty 7, miejsce zbrodni. Uroczystości w tym miejscu prowadziła kielecka młodzież, przypominając wydarzenia sprzed 73 lat oraz nazwiska ofiar pogromu. Uczestnicy udali się na cmentarz żydowski na Pakoszu, gdzie obchody zakończyła międzyreligijna modlitwa przy grobie ofiar, w której wzięli udział Żydzi oraz chrześcijanie.
4 lipca 1946 roku milicja, żołnierze i zwykli kielczanie zabili 46 ocalałych z Holokaustu Żydów, mieszkających w komitecie żydowskim w centrum miasta przy ul. Planty 7/9. Zranili około 80 osób w całych Kielcach. Wydarzenia te stały się symbolem polskiego powojennego antysemityzmu w świecie żydowskim. O pogromie opowiada dokument „Przy Planty 7/9” w reżyserii Michała Jaskulskiego i Lawrence’a Loewingera.
KAI, DJ