rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

„I tak cię kocham”. Miłość spoza scenariusza

„I tak cię kocham” (The Big Sick), reż. Micheal Showalter, USA 2017. Fot. Materiały prasowe

„I tak cię kocham” pokazuje, że głębokie relacje nie są możliwe bez odpowiedzenia sobie na pytanie o własną tożsamość. To film o dorastaniu do miłości dojrzałej.

Życie pisze najlepsze scenariusze, mogliby powiedzieć bohaterowie najnowszego filmu Michaela Showaltera. Ekranowa opowieść została oparta na prawdziwej historii związku komika Kumila Nanjianiego, gwiazdy nagrodzonego nagrodą Emmy serialu „Dolina Krzemowa”, który w filmie gra samego siebie oraz Emily Gordon (w tej roli Zoe Kazan). Małżonkowie są zresztą autorami błyskotliwego scenariusza do filmu, który umiejętnie łączy humor oraz elementy dramatyczne. Swoją historię powierzyli reżyserowi, który już swoim poprzednim filmem „Cześć, mam na imię Doris” pokazał, że potrafi wywołać na twarzach widzów pełen życzliwości uśmiech dla bohaterów szukających swojego miejsca w świecie.

Ciepło przyjęta przez krytyków i publiczność komedia romantyczna zdobyła już nagrodę publiczności na Festiwalu w Locarno oraz nominację do Oscara w kategorii scenariusz oryginalny.

Kumila Nanjianiego poznajemy u początków jego kariery artystycznej. Regularnie występuje w klubie komediowym i ma nadzieję, że zostanie dostrzeżony przez przedstawiciela największego festiwalu komediowego w Montrealu. Jego konserwatywna pakistańska rodzina ma dla niego inny scenariusz: chcą, żeby skończył prawo oraz ożenił się z miłą Pakistanką. Podczas rodzinnych obiadów udaje gorliwego muzułmanina oraz znosi niekończące się wizyty kolejnych kandydatek na żonę.

Jego życie nabiera barw, kiedy poznaje dowcipną i spontaniczną Emily Gardner. Cieniem na ich związku położy się niemożność pogodzenia dwóch światów, w których żyje Kumil. Kiedy dziewczyna znajdzie w jego pokoju zdjęcia kandydatek na żonę, zapyta, czy wyobraża sobie on świat, w którym mogliby być razem. Chłopak nie potrafi dać jej twierdzącej odpowiedzi. Wkrótce po ich zerwaniu w wyniku komplikacji zdrowotnych Emily trafia do szpitala i zostaje wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, a Kumil staje twarzą w twarz z jej rodzicami w szpitalnej poczekalni.

Nanjiani i Kazan tworzą na ekranie ujmującą parę. Potrafią pokazać nieporadne i czułe zmagania bohaterów z rodzącym się uczuciem w świecie szybkich randek i priorytetów zawodowych. Zoe Kazan to aktorka o ogromnym uroku, która dowiodła już swojego talentu w komedii romantycznej „Słowo na M” u boku Daniela Radclife’a.

Paradoksalnie jednak przez większą część filmu Emily i Kumil nie występują razem na ekranie. Podczas gdy Emily jest w śpiączce, Kumil styka się przede wszystkim z jej rodzicami. Zaczyna budować relację z żywiołową Beth (sugestywna rola laureatki Oscara za główną rolę w filmie „Fortepian” Holly Hunter) oraz nieco przygaszonym Terrym (w tej roli znany z głównej roli w serialu „Wszyscy kochają Raymonda” Ray Romano). Chcąc nie chcąc, staje się powiernikiem ojca ukochanej w jego kłopotach małżeńskich, a jednocześnie ma po raz pierwszy możliwość odbycia rozmowy o miłości, na którą nigdy nie miał szansy ze swoimi rodzicami. Przy szpitalnym łóżku Emily chłopak zmaga się z pytaniami, czym jest dla niego lojalność, odpowiedzialność oraz troska o drugą osobę. To bowiem film o dorastaniu do miłości dojrzałej.

„I tak cię kocham” pokazuje, że głębokie relacje nie są możliwe bez odpowiedzenia sobie na pytanie o własną tożsamość. Kumil ma doskonale opanowane skrypty kulturowe Amerykanina i Pakistańczyka. W stworzonym przez siebie monodramie wyjaśnia widzom zawiłości pakistańskich obyczajów, a wolnych chwilach pasjonuje się amerykańskim kinem klasy B. Gdzieś jednak gubi samego siebie. Kiedy Emily po raz pierwszy ogląda jego performans, zauważa, że bardzo dużo dowiedziała się o jego kraju, a niewiele o nim. Dopiero kiedy bohater znajdzie w sobie siłę, żeby podjąć ryzyko dokonywania własnych wyborów, podejmie próbę zdjęcia maski.

Wykorzystanie humoru w filmie Showaltera warte jest dłuższej refleksji. Przyglądamy się zza kulis życiu komików, którzy pragną wywołać u swojej publiczności prawdziwy śmiech. W swoich stand up-ach Kumil i jego znajomi śmieją się z samych siebie, a jednocześnie kiedy opadnie kurtyna, nie potrafią powiedzieć sobie w twarz, co sądzą o występie koleżanki lub kolegi.

Wesprzyj Więź

Główny bohater w codziennym życiu pokrywa śmiechem niezręczne sytuacje, ale przyjdzie mu też odrobić lekcję z przeżywania smutku. Jedna z najmocniejszych scen filmu to ta, kiedy ciężar przeżyć związanych z chorobą Emily sprawia, że Kumil na scenie wychodzi ze swojej roli. Z jednej strony spełni się najgorszy sen komika: widownia milczy i nikt się nie śmieje. Z drugiej strony, coś pęka i bohater wchodzi w kontakt ze swoimi uczuciami. Tutaj ujawnia się pełnia talentu aktorskiego Nanjianiego, który potrafi pokazać kruchość swojej postaci skrywającej się za poczuciem humoru.

Film obfituje w celne obserwacje obyczajowe i wartkie dialogi. Śmiejemy się z prób radzenia sobie z sytuacjami, kiedy wszelkie scenariusze uprzejmej i poprawnej konwersacji zdają się zawodzić, na przykład podczas rozmowy o 11 września albo wizyty w gabinecie lekarskim. Jest w tej kaskadzie śmiechu coś przytłaczającego. Nieustannie iskrzące się dowcipem sceny przypominają trochę stand up lub odcinek sitcomu, którego dynamiczny rytm ma podtrzymać naszą uwagę i zainteresowanie. W pewnym momencie widzowi może niemal zabraknąć tchu i wtedy ogarnia go smutek, że wciąż pozostają to tematy nieoswojone, na które nie potrafimy rozmawiać.

Nawet jeżeli jednak dotrzemy do smutku, to nie będzie on przygnębiający. „I tak cię kocham” przepełniony jest nadzieją, że można otworzyć się na to, co przynosi nam życie. I uczyć się od niego, nawet jeżeli wymaga od nas napisania nowego scenariusza.

Podziel się

Wiadomość