Baśniowa historia będzie przestrogą dla rodzica, który powinien być dostępny emocjonalnie – pisze w „Przewodniku Katolickim” Angelika Szelągowska-Mironiuk.
W „Przewodniku Katolickim” ukazał się tekst Angeliki Szelągowskiej-Mironiuk, psycholożki i psychoterapeutki, pod tytułem „Dlaczego warto czytać baśnie”.
Autorka przyznaje, że podczas procesu terapeutycznego pyta swoich pacjentów o ich ulubione bajki i baśnie z dzieciństwa, a „w tych dociekaniach nie chodzi jedynie o pielęgnowanie sentymentu i podsycanie nostalgii. Opowieści, które są dla nas ważne, mówią wiele o naszej psychicznej konstrukcji”.
Szelągowska-Mironiuk przypomina, że „pierwotnie baśnie były opowiadane przez dorosłych innym dorosłym – w czasach przedinternetowych i przedtelewizyjnych ludzie także mieli przecież potrzebę słuchania historii, w których jest groza, niezwykłość i tajemnica. Bajanie przy ognisku lub piecu chlebowym w ciasnej izbie dawało naszym przodkom to, co my uzyskujemy, słuchając kryminalnych podcastów, oglądając horrory i seriale przygodowe”.
Zdaniem psychoterapeutki „wspólne z dzieckiem czytanie baśni może być doskonałą okazją do rozmowy o granicach – a także o tym, że jeśli ktoś dorosły spróbuje dotknąć dziecko w sposób niewłaściwy albo flirtować z nim, to powinno nam ono o tym niezwłocznie powiedzieć. Czytając baśnie dzieciom, czytamy je także sobie”. Ostatecznie przecież „baśniowa historia będzie także przestrogą dla rodzica, który powinien być dostępny emocjonalnie i czujny na niepokojące sygnały – w ten sposób łatwiej będzie nam ochronić dzieci przed żyjącymi w realnym świecie Królowymi Śniegu, Wilkami i Sinobrodymi”.
Autorka tekstu zaznacza, że baśnie „wskazują na wartość życia we wspólnocie”. „Przypominają nam, że życie nie kończy się na indywidualizmie, a relacje międzyludzkie są nam potrzebne do szczęścia i duchowego wzrostu” – czytamy.
Przeczytaj też: Komiks: bękart sztuki czy nowa łacina przyszłego świata?
DJ