Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Muzeum Sztuki Nowoczesnej – obserwator i sejsmograf zmian

Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Fot. Marta Ejsmont / Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Dopiero w działaniu MSN będzie próbowało określić swoją rolę i odpowiedzieć na pytanie: dla kogo ma być to muzeum? Dla historyków sztuki, krytyków, artystów, czy istotnie dla wszystkich?

„Muzeum jest instytucją trwałą, o charakterze niedochodowym, służącą społeczeństwu i jego rozwojowi, dostępną publicznie, która gromadzi, konserwuje, prowadzi badania, udostępnia i wystawia materialne i niematerialne świadectwa działalności człowieka i jego otoczenia, w celu edukacji, studiów i dla przyjemności” – brzmi, sformułowana w roku 2007 przez ICOM (Międzynarodową Radę Muzeów), definicja. Dokładnie dwa lata wcześniej powołano Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, które wreszcie, w październiku 2024, doczekało się otwarcia własnej siedziby.

Zmienne lokalizacje

Od lat 90. Europa Środkowa przeżywa intensywny czas budowy muzeów i centrów sztuki współczesnej. Znalazły się wśród nich m.in. muzea w Pradze, Bratysławie, Budapeszcie, Brnie. W wielu polskich miastach powstały centra sztuki – jak np. „Łaźnia” w Gdańsku czy „Znaki czasu” w Toruniu, a także nowy budynek, najstarszego w tej części kontynentu muzeum sztuki nowoczesnej, w Łodzi.

To swoisty fenomen, któremu poświęcono wiele badań i dyskusji – najbardziej spierano się o potrzebę i przyszły kształt warszawskiego muzeum. Niektórzy twierdzili, że wystarczy Zachęta i CSW Zamek Ujazdowski – jedna w eklektycznym gmachu z końca XIX wieku, drugi w dawnym barokowo-klasycystycznym zamku królewskim. W końcu zapadła decyzja o budowie, nastał czas konkursów i zmiennych lokalizacji muzeum.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Pierwsza siedziba MSN-u znajdowała się na ul. Pańskiej 3. Następnie tymczasowo MSN gościło w dawnym Domu Meblowym „Emilia” przy ul. Emilii Plater 51 oraz w Muzeum nad Wisłą, pawilonie ekspozycyjnym przy warszawskich bulwarach wiślanych. W długich dyskusjach toczących się wokół bryły muzeum, zwłaszcza po wyborze jego centralnej a zarazem bardzo trudnej lokalizacji, spierano się o to, co w niej najistotniejsze: ikoniczność, a może funkcjonalizm? Potrzebne jest muzeum jako dzieło sztuki, ikona, nowy symbol miasta, czy też funkcjonalne, dostępne miejsce, które może spełnić wszystkie wymogi wystawiennicze?

„Świetlna witryna”

I oto jest, zaprojektowany przez Thomasa Phifera – biały, betonowy budynek o eleganckiej gładkiej fasadzie, na planie prostokąta, z pasmem okien przecinających biel monolitów ścian na wysokości I piętra, otwierający się z jednej strony na zachodnią pierzeję Marszałkowskiej, a z drugiej na dawny Plac Defilad i dominujący monumentalizm Pałacu Kultury. Ma przypominać „świetlną witrynę” i stanowić, zwłaszcza w części parteru, miejsce spotkań, wykładów, warsztatów i forum kultury.

Stawiające na horyzontalną oś muzeum nie próbuje konkurować ze swoim sąsiedztwem, zresztą ideę „przysłonięcia” Pałacu Kultury można spełnić jedynie za pośrednictwem całościowego projektu urbanistycznego dotyczącego przestrzeni między placem a pałacem. Ten zaś dopiero czeka na realizację. Budynek łączy modernistyczną, bauhausowską ideę nowoczesnej, funkcjonalnej architektury, projektowanej pod kątem egalitarnego społeczeństwa, z koncepcją formy otwartej Oskara Hansena.

Owa forma otwarta jako pierwszy trop myślenia o muzeum postuluje przestrzeń, która niczego nie narzuca. Jest prosta, niejako przezroczysta – do wypełnienia treścią. Postawiono na trwały materiał, zarówno architektoniczny beton w konstrukcji, jak i drewno jesionowe w wykończeniu. Wyłożone są nim np. przylegające do głównych galerii odpoczynkowe pokoje widokowe z oknami, przez które można oglądać miasto.

Wewnątrz symetrycznie zbudowanego budynku główną oś i system nawigacji tworzy klatka schodowa z podwójnymi, nawiązującymi do klasycyzmu schodami. Pośród innych, wtopionych w modernistyczną bryłę, dyskretnych cytatów dawnej architektury znalazły się świetliki umieszczone w dachu budynku oświetlające galerie drugiego piętra. Galerie pierwszego doświetlane są poprzez wspomniane pasmo okien. Sposób oświetlenia zapewnia jednolite, równomierne światło, tak istotne w ekspozycji dzieł sztuki. Beton, okna, schody i podziały przestrzeni – wszystkie elementy budynku opierają się na podstawowym kontraście, ciężkość-lekkość.

A zatem budynek pomyślany został jako tło dla sztuki, niedominujący ani przestrzeni, ani eksponowanych dzieł. Ale położenie w samym centrum miasta nadaje mu dodatkowe znaczenie, stanowi symbol zmiany i transformacji. Gmach muzeum stoi na miejscu pierwszej kawiarni, jaką wśród ruin przy Marszałkowskiej 119 otworzył Mieczysław Fogg. Odbył się tam też pierwszy „Podwieczorek przy mikrofonie”.

Nieopodal przebiega linia wojennej granicy getta, a nad wszystkim góruje pomnik stalinizmu – takie usytuowanie stawia muzeum w roli obserwatora i sejsmografu zmian kulturalnych i społeczno-politycznych. Na razie otwarto budynek, magazyny, w których zdeponowana została kolekcja, oraz pracownie konserwatorskie i techniczne. Na samą wystawę, czy raczej wystawy kolekcji, wypełniające 21 sal muzeum, trzeba poczekać do lutego.

Sztuka zaangażowana

Co wiemy o koncepcji i planach wystawienniczych? Zapowiedzią tych planów były nieliczne, jak na ogromną przestrzeń muzeum (19 788 m2), dzieła eksponowane podczas dni otwarcia. Wśród nich socrealistyczny kolos, pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej zaprojektowany przez Alinę Szapocznikow i postawiony następnie w holu głównym Pałacu Kultury. Oddany na złom w 1992 roku, powrócił teraz – uszkodzony – bez rąk i przypominać może trochę historię marmurowych herosów z filmu Andrzeja Wajdy.

To także zapowiedź tej części kolekcji, która odnosi się do kwestii rozstania z dziedzictwem komunizmu, i gdzie znalazły się (jeszcze w magazynach) m.in. dzieła artystów nadających kierunki polskiej sztuce powojennej. To Andrzej Wróblewski, Tadeusz Kantor, Maria Jarema, Jerzy Tchórzewski, Tadeusz Brzozowski czy Wojciech Fangor – by wymienić tylko kilka nazwisk. I oczywiście wspomniana Alina Szapocznikow oraz Magdalena Abakanowicz, której duży abakan można było podziwiać podczas dni otwarcia. Polskim artystkom towarzyszyły znane postaci sztuki międzynarodowej – takie jak nagrodzona na Biennale w Wenecji Chilijka Cecilia Vicuna.

Inną z wybranych na otwarcie prac była rzeźba „Fasada” Moniki Sosnowskiej – poddana destrukcji stalowa replika osłonowej elewacji, jaką stosowano w modernistycznych budynkach. Swoisty antypomnik nowoczesności.

Głos oddano kobietom i rzeczywiście w planach muzeum znalazły się wystawy artystek współczesnych, ale nie tylko. W przyszłym roku odbędzie się wspólna z Muzeum Narodowym ekspozycja zestawiająca dzieła kobiet od wieku XVI i XVII po powstające dzisiaj. Jedną z pierwszych ma być również wystawa obrazów zmarłego w 2018 roku Edwarda Dwurnika – malarza, obserwatora współczesności, zanurzonego w swojską, polską tożsamość. Kolekcja traktowana będzie zatem jako zasób do kolejnych czasowych wystaw. Ale też krytycznego przepisywania historii sztuki, dyskusji nad tym, co stanowić ma jej – zależny od perspektywy – kanon.

Od kilkunastu lat kuratorzy muzeum współtworzą zbiór sztuki zaangażowanej w rzeczywistość społeczno-polityczną, zmiany i wojnę kulturową. Dlatego też wybrali, jako stały element ekspozycji, te przykłady sztuki powojennej, które miały szczególny wpływ na późniejsze postawy krytyczne. Wyjątkowy przykład stanowił duet KwieKulik. Połączona z codziennym życiem, antysystemowa aktywność artystyczna Zofii Kulik i Przemysława Kwieka z lat 70. i 80. pokazana zostanie w formie instalacji umieszczonej w specjalnie przygotowanej przestrzeni. Znajdzie się tam również cenne archiwum ich działań.

Muzeum chce działać dwutorowo: z jednej strony będą to wystawy problemowe, planowane co najmniej z dwuletnim wyprzedzeniem, z drugiej zaś prezentacja działań artystycznych, będących reakcją na aktualność, różnego typu praktyki kolektywne, akcje efemeryczne nakierowane w stronę sztuki jako narzędzia protestu czy interwencji społecznej.

Muzeum dla wszystkich?

„Witryna” od ulicy Marszałkowskiej już zaprasza przechodniów do uczestnictwa i dyskusji. Obecnie trwa tam otwarta dla wszystkich wystawa „Trudna miłość. Między placem a pałacem” – międzynarodowy zbiór komentarzy artystów i artystek na temat historii, projektów i pomysłów, budowy i roli muzeum.

Dopiero teraz, w działaniu, MSN będzie próbowało określić swoją rolę i odpowiedzieć na liczne pytania, wśród których najważniejsze wydają się takie: jak dziś sztuka może budować polską tożsamość? Jak zbudować współpracę z Muzeum Narodowym i innymi instytucjami? Jak zdefiniować różnice między Zamkiem Ujazdowskim, Zachętą, MSN, jaka będzie tożsamość każdej z instytucji? I wreszcie: dla kogo ma być to muzeum? Dla historyków sztuki, krytyków, artystów, czy istotnie, jak zapowiada dyrekcja, dla wszystkich?

Wesprzyj Więź

Muzeum, odbijające dalekie echo modernizmu, ukazuje zarazem rozbicie świata, któremu brak scalającej myśli czy koncepcji. Pozostał wielki, biały, minimalistyczny budynek – otwarty, by napełnić go nową treścią. Kolekcja, na którą czekamy, oznacza pewną trwałość, korzenie i dziedzictwo. Natomiast otwarty na „tu i teraz” parter – to swoista współczesna agora.

Sztuka współczesna jest bliska życiu, wtopiła się w codzienność, nie przemawia z piedestału. Nie wygłasza racji ex katedra, tylko zaprasza do dialogu. Nie ma też jednego kanonu wartości, formułującego ideę modernistyczną jeszcze kilka dekad wcześniej. I może właśnie dlatego trudno zdefiniować kształt muzeum. Ostatecznie demokracja w sztuce, wielość, różnorodność mieszczą w sobie i naszą wolność wyboru.

Przeczytaj też: Obcość Innego. Biennale 2024

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.