Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Zwycięstwo mniejszych partii. Wnioski po debacie wyborczej

Wal Miedzeszyński. Studio ATM. Debata telewizyjna zorganizowana przez TVP z udziałem liderów ugrupowań startujących w wyborach parlamentarnych, 9 października 2023 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Niezależnie od kuriozalnej formuły wczorajszej debaty wyborczej zorganizowanej przez Telewizję Polską, jej przebieg może zasadniczo wpłynąć na rozstrzygnięcie nadchodzących wyborów. Debata pokazała też, jak jałowa i intelektualnie wyczerpana jest główna oś podziału politycznego w naszym kraju.

Poniedziałkowa debata przedwyborcza pokazała – wbrew malkontentom – że mimo ograniczeń, jakie wynikają z formuły debaty telewizyjnej, taka dyskusja pozwala wyciągnąć istotne wnioski dla decyzji wyborczych. Szczególnie dobre wrażenie pozostawili po sobie Szymon Hołownia i Joanna Scheuring-Wielgus. O ile w przypadku pierwszego procentowało doświadczenie medialne, o tyle sukces reprezentantki Lewicy może być zaskoczeniem.

Warto na samym wstępie zaznaczyć, jak wielki wyzwaniem dla „pionu politycznego” Telewizji Polskiej, która na mocy prawa była zobowiązana do organizacji debaty, musiało być przygotowanie takiej audycji. Musiała ona odbiegać od codzienności programów publicystycznych, dać partiom opozycyjnym konkretny, mierzalny czas na wystąpienie bez możliwości ingerencji ze strony prowadzących. Była to oczywista szansa na prezentację szerokiego spektrum poglądów opozycji, które na co dzień nie mają szans przebić się do odbiorców TVP.

Narzędziem, za pomocą którego prezenterzy telewizyjni chcieli ustawić debatę pod dyktando władzy, była forma zadawanych pytań. Ale to się nie udało. Miały one prezentować tezy pasujące do narracji stosowanej przez PiS. Były jednak za długie, zagmatwane, złożone ze zdań wielokrotnie złożonych, odczytywane zbyt szybko i mało emocjonalnie, przez co okazały się nie tylko kompletnie niezrozumiałe, ale także nie zobowiązywały debatujących do konkretnej odpowiedzi.

W ten sposób – choć z pewnością nie taki był cel organizatorów – wczorajsza debata stała się szansą dla opozycji, która mogła swobodnie przedstawiać swoje poglądy, lekceważąc barokowe memoriały wygłaszane przez prowadzących. Wszak i tak nikt z oglądających nie był w stanie uchwycić ich treści.

Krytyka i sukces Scheuring-Wielgus

Gdy w piątek sztab socjaldemokratów ogłosił, że w debacie wystąpi toruńska „jedynka” na listach, lewicowe bańki społecznościowe zawrzały. Wbrew temu co na konwencji w Będzinie mówił Włodzimierz Czarzasty, kontrowersji nie wzbudzał fakt wystawienia kobiety – bo tego od Lewicy oczekiwano – ale wybór konkretnej posłanki. Scheuring-Wielgus „obciążała” nie tylko przeszłość w Nowoczesnej, czy głosowania, na podstawie których można jej było przypiąć łatkę neoliberałki, ale przede wszystkim to, że w debatach radziła sobie dotychczas słabo. Była raczej dostarczycielką „kontentu” do prześmiewczych memów i filmików, a nie dla partyjnych marketingowców.

Choć zaplecze komentatorskie oczekiwało występu Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, to po godzinie 19:30 w poniedziałek media społecznościowe zalała fala przeprosin i aktów wdzięczności. Posłanka Lewicy była konkretna, mieściła się w założonym czasie, sprawnie przekazywała lewicową narrację, mieszając ją z osobistymi doświadczeniami, co – jak wskazują reakcje w internecie – wzbudziło zainteresowanie odbiorców.

Wydaje się, że dobry występ wynikał nie tylko z osobistych umiejętności posłanki, ale doskonałej pracy sztabu. Lewica, choć nie ma oszałamiających personalnie list, od początku prezentuje się jako ugrupowanie o spójnym, wypracowanym programie. Ten casus prymusa szkolnego zdaje się opłacać. Czy występ Joanny Scheuring-Wielgus poprawi wynik Lewicy? Nie wiadomo. Z pewnością jednak posłanka obroniła umiarkowanie dobrą pozycję swojej listy, a jednocześnie znacznie zwiększyła szansę na dobry wynik we własnym okręgu.

Udane zagranie va banque

Bardzo dobry występ Szymona Hołowni – na co wskazuje większość komentatorów – może natomiast uspokoić zaplecze polityczne PSL i Polski 2050, które podjęło ryzykowną grę, decydując się na start w formule koalicji. Gra va banque Trzeciej Drogi ma podwójny charakter: po pierwsze chodzi o sam byt polityczny obu formacji, po drugie o losy przyszłego parlamentu. Wszystkie badania wskazują, że brak ugrupowania w Sejmie oznaczałby szansę na trzecią, być może nawet samodzielną, kadencję PiS. I przeciwnie – wejście Trzeciej Drogi do Sejmu zamknie, nomen omen, drogę PiS do samodzielnej większości i da opozycji perspektywy utworzenia rządu koalicyjnego.

Wczorajszy występ Hołowni, może być kluczem do pozostania w politycznej ekstraklasie dla tego ugrupowania. Wypadł lepiej od Donalda Tuska, łącząc celne uwagi do Mateusza Morawieckiego, z własną agendą polityczną i wizją państwa. Reprezentant Trzeciej Drogi był też autorem chyba najbardziej zapamiętanego bon motu debaty, mówiąc o konieczności pakowania przez grube koty (w domyśle aktywu partyjnego PiS) swoich kuwet z urzędów państwowych, a także zgrabnego dowcipu o dziadku, który ciągle myśli, że trwa wojna.

Polaryzacja nie grzeje

Tym ostatnim odwołał się do wrażenia, jakie zapewne towarzyszyło wielu widzom. Debata miała bowiem dwa poziomy rywalizacji. Na jednym ścierali się Donald Tusk i Mateusz Morawiecki – na drugiej pozostali. O ile przedstawiciele komitetów na tym drugim poziomie – gdzie niezły występ zanotował też reprezentant Konfederacji, Krzysztof Bosak – starali się być merytoryczni, o tyle ci z pierwszej linii skupiali się na wzajemnych animozjach i przytykach.

Szczególnie irytujący był w tym premier Morawiecki, który straszenie Tuskiem rozwinął do skali absurdalnej. O ile część uwag do okresu rządów lidera opozycji mogła być trafna, co wyraźnie wprowadzało w zakłopotanie przewodniczącego Platformy, o tyle historie o złoto-srebrnych pucharach od Putina były nieznośne. W tym kontekście należy zapytać się, czy, oprócz „straszenia Tuskiem”, rządzący mają cokolwiek do zaoferowania?

Po stronie komentatorów wspierających PiS trudno będzie jednak znaleźć odpowiednika Marcina Mellera, który z odwagą krzyknąłby: „nie straszcie PO”. Tyle że byłoby to potrzebne nie tylko samemu PiSowi ale także polskiej debacie publicznej. Wymiany docinek między Tuskiem a Morawieckim obnażyły jałowość głównego sporu polskiej polityki. Pokazały, że dalsza dominacja PO i PiS skazuje nas na agonię dyskusji o ważnych problemach.

Jeśli PiS wygrał w 2015 roku, to nie tylko przez retorykę, ale także dlatego, że potrafił narzucić inne myślenie o rzeczywistości politycznej. Mało tego – co też wybrzmiało w trakcie debaty – w dużej mierze potrafił z tego myślenia uczynić ogólnopolityczny konsensusu. Likwidacja 500+, i planów jego waloryzacji, czy kwestia podwyższenia wieku emerytalnego, są dziś niedyskutowalne. Te sprawy weszły do katalogu praw wspólnych.

Tyle, że tamtego PiS już nie ma. Jest PiS zmęczony, grający na strachu, utopiony w potrzebie polaryzacji, bez której traci sens. Debata pokazała zaś, że czas tej polaryzacji może powoli mijać, co jest złą wiadomością zarówno dla PiS, jak pogrobowców „kościoła” jednej listy opozycji, którzy w sens wspólnej listy wierzyli jak w religijny dogmat. Obecność na debacie reprezentantów innych ugrupowań niż PiS i PO sprawiła, że próby kreacji bipolarnej rzeczywistości nie mają sensu. Z tym zaś nie tylko premier Morawiecki, ale i cała rządowa machina propagandowa, nie potrafiła sobie poradzić. Niezbyt udało się też to Donaldowi Tuskowi. Wyraźnie spięty, zmęczony, zbyt nastawiony na konfrontację z Mateuszem Morawieckim i próby jego ośmieszenia, był mocno nierówny. Przeplatał momenty dobre i słabsze.

Trochę na uboczu tych zasadniczych sporów rozgrywa się walka o byt Konfederacji. O ile latem wydawało się, że może to być jedną z sił rozgrywających w polskiej polityce, o tyle w toku kampanii jej popularność zaczęła stopniowo topnieć, głównie przez nieudolność liderów. Konfederacja stała się kolosem na glinianych nogach, zwłaszcza pod wpływem piwa wypitego na spotkaniach wyborczych przez Sławomira Mentzena, a także sofistyki Korwina-Mikke, który w obliczu potężnej afery pedofilskiej wśród youtuberów, postanowił podzielić się swoimi obrzydliwymi przemyśleniami na temat seksualności dziewczynek.

Z wizji fajnej i wyluzowanej partii, która tylko chce obniżać podatki, Konfederacja stała się własną karykaturą. Dobry występ Krzysztofa Bosaka może zatrzymać trend spadkowy. Może być chwilowym powrotem do racjonalności tego ugrupowania, schowaniem trupów do szafy, co pozwoli na wzmocnienie pozycji ugrupowania w nowym parlamencie.

Kluczowe role w powyborczej układance

Wesprzyj Więź

Do wyborów pozostało jeszcze oczywiście kilka dni. Wydarzenia przyśpieszą, a każde z nich może zdecydować o ich wyniku. Być może takim będzie dymisja dwóch czołowych polskich wojskowych: Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Rajmunda Andrzejczaka, i gen. Tomasza Piotrowskiego, Dowódcy Operacyjnego WP. Zwłaszcza w obliczu zrozumiałego oparcia kampanii PiS na kwestiach bezpieczeństwa, może mieć to wpływ na ostateczne decyzje przy urnach.

Wydaje się jednak, że jednym z takich punktów zwrotnych, nawet jeśli nie spektakularnych, będzie poniedziałkowa debata. Sondaże PiS czy Platformy być może nie spadną. Dla mniejszych ugrupowań jej przebieg będzie jednak szansą na odegranie kluczowej roli w powyborczej układance i – być może – zasadniczej zmiany funkcjonowania biegu rodzimej polityki na najbliższe lata. Wszystko w rękach wyborców.

Przeczytaj też: Bilokacja Donalda Tuska i Trzecia Droga na kursie po trzecie miejsce

Podziel się

4
Wiadomość

Dziwi mnie w całym tym komentarzu brak wspomnienia o Krzysztofie Maju. Jeśli można kogoś wskazać jako zwycięzcę tej debaty, to będą to wspólnie Maj i Hołownia. Jego słowa o potrzebie wygaszenia sporu na linii duopolu wybrzmiewały bardziej, niż zapewnienia Tuska o tym, że przy Wigilii podamy sobie dłonie. Widać też, że w strategii bycia bliżej realnych problemów zwykłych ludzi udało mu się to lepiej, niż Morawieckiemu, mówiącemu o waloryzacji o 2 złote.
Krzysztof Bosak mówił bardzo merytorycznie, prezentując program swojego ugrupowania, problem tylko, że dla zwolenników Konfederacji samo wystąpienie było niespójne. Ale to jest problem programu, gdzie członkowie partii do końca sami nie wiedzą, czy za Mentzenem chcą obniżać podatki, czy za Bosakiem stawiać na silne usługi publiczne. Sam Bosak też był niespójny, raz mówiąc o zakazie zadłużania się, by zaraz mówić o inwestycjach w zbrojenia finansowanych długiem. Ale nie było to coś, co widz mógłby wychwycić.
Wystąpienie Scheuring-Wielgus było bardzo dobre, choć miejscami zbyt emocjonalne. Brakowało posłance choćby luzu, jaki miał Hołownia mówiąc w podobnym stylu, co ona.
Zaś co do duetu Tusk+Morawiecki, to wypadło im naprawdę słabo. Wdawanie się w zaczepki słowne i przytyki do premiera nie przekona raczej osób, które pytają „a co Platforma tak właściwie proponuje”. Z drugiej strony Tusk wie, że nie to jest jego problemem, a kwestia mobilizacji, w czym taka forma może pomóc. Morawiecki natomiast zachowywał się żenująco. Premier partii chcącej sprawiać wrażenie najlepszego, co spotkało Polskę od czasów Piasta Kołodzieja konsekwentnie naznacza swojego wroga, pompując tylko Tuska. O ile miałem wrażenie, że Tusk przy pierwszym pytaniu mocno „wtopił”, czy samą treścią odpowiedzi, czy „zmarnowaniem” ostatnich 10 sekund, o tyle Morawiecki powtarzając hasło o „bandzie Rudego” dowiódł tylko własnej słabości. Obawy, że podczas debaty nastąpi „wszyscy na jednego” były obecne w Pisie od paru dni, ale tak się nie stało. Kandydaci skupiali się bardziej na sobie, niż na atakowaniu Morawieckiego, czego Morawiecki jakby nie zauważył. Sprawiło to wrażenie, jakby premier czytał „gotowca”, samemu wchodząc w buty, jakie dała mu opozycja oskarżając TVP o ustawioną debatę, gdzie nikt miał nie znać pytań. I nawet jak tak nie było i Morawiecki faktycznie nie wiedział jakie pytania dostanie, to zarówno tą wypowiedzią, jak i późniejszym rekwizytem sprawił przeciwne wrażenie.

Osobiście za zwycięzcę tej debaty uważam Maja. Z którym kompletnie się nie zgadzam i uważam jego politykę za szkodliwą, ale trzeba mu przyznać, że zaprezentował się najlepiej. Co tym bardziej pokazuje, że o sukcesie nie świadczy zaplecze i praca sztabu, jak w KO i PIS, tylko szczerość i autentyczność. Choćby udawana, jak u Maja.

„Co tym bardziej pokazuje, że o sukcesie nie świadczy zaplecze i praca sztabu, jak w KO i PIS, tylko szczerość i autentyczność. Choćby udawana, jak u Maja.”

Wojtek – ładnie podsumowałeś pewien warsztat słowny.
Zaczynam rozumieć.
Ciekawe, że greckie słowo rozpusta to porneía.
Można zatem być rozpustnym w słowach. Ciekawe, prawda?
Zaczynam lepiej czaić Gombrowicza 🙂

@Wojtek
Tu się z Tobą zgodzę.
Dla mnie tych dwóch premierów to był dramat. Morawiecki gadał jakby wszystko wcześniej miał napisane na kartce, bez przerwy „Tusk, Tusk,” jak mantra.
Wszystko co złe to Tusk.

Tusk z kolei „Morawiecki to, Morawiecki tamto” „PIS to, PIS tamto”

Nie ważne jakie pytanie padło.

Najlepiej podsumował to Hołownia:

„Dziadku, wojna się 20 lat temu skończyła.
– Tak ? To po co ja te pociągi tak wysadzam i wysadzam ?

Słuchajcie oni tak mogą, on tak może jeszcze 8 lat, 8 lat będzie nam opowiadał co Tusk mu zrobił 15 lat temu a nadal nie będziemy mieć w Polsce tego co powinniśmy mieć już dawno”

Całe szczęście pozostali kandydaci nie dali się wciągnąć w tę grę co sprawiło, że tych dwóch wyszło po prostu komicznie. Dla mnie kabaret.

Wg mnie obie te formacje powinny przejść do historii niestety. To głównie te 2 partie psują polską politykę i polaryzują polskie społeczeństwo.

Dziwię się, że redakcja tak uwrażliwiona na naruszanie wysokich standardów, neutralnie wzmiankuje jako jeden z ewentualnych game changerów opinii publicznej rezygnację dowództwa Wojska Polskiego na mniej niż tydzień przed wyborami. Rezygnacja wojskowych z wpisaniem jej w kampanię wyborczą to znacząca eskalacja „jakościowa” w psuciu Państwa. I natychmiastowe włączenie się w to Donalda Tuska, który pospieszył z informacją, iż wie o dalszych dziesięciu rezygnacjach. Mąż stanu by nie korzystał z okazji i się nie włączał w sprawę. Czy nie jest to gra armią, o której w UE nie słyszano od niepamiętnych czasów? Ty, Redakcjo, to widzisz i nie grzmisz?

Zapewne skrytykowalibyśmy moment podjęcia tej decyzji, gdyby partia rządząca nie wykorzystywała Wojska Polskiego jako narzędzia walki politycznej. To ona jest odpowiedzialna za narażanie bezpieczeństwa kraju, jak Benjamin Netanjahu w Izraelu.

Narażanie kraju? Panie redaktorze! A kto napisał plan obrony kraju do linii Wisły i do linii Wisły zlikwidował ponad 600 jednostek wojskowych? Obecny rząd czy poprzedni? Czyj podpis widnieje na umowie miedzy ruskim FSB polskimi służbami ? I polskie słuzby miały inwigilować sojuszników NATO….czyj jest tam podpis? Który rząd wreszcie wziął sie za zbrojenie polskiej armii w obliczu wojny?
Który rząd powołał wojska obrony terytorialnej? Jak bardzo one pomagają w razie klęsk w Polsce. Proszę dzisiejszy film RESET oglądać, bedzie o inwigilacji ruskiej FSB w Polsce.

Wielokrotnie już Ci pisałem. Omawianą strategię napisał generał Różański. Do dziś jest to JEDYNA strategia, jaka pozwala na obronę kraju. Proponowana przez PIS strategia wojny na granicy w każdej symulacji oznacza klęskę Polski w maksymalnie 3 dni. Dodanie do symulacji zestawów patriot, himars i samolotów f35 oznacza tylko wydłużenie obrony o kolejne 2 dni.
Jeśli więc strategia z czasów PO daje Polsce zwycięstwo, a strategia PIS klęskę, to wybór jest oczywisty.

Mamy nadzieję Wojtek, że studiowaniu dziedziny wojskowości poświęciłeś więcej czasu niż maksymalnie 5 dni 😉

@Więź.pl
Dodam jeszcze inną uwagę. Ja i pewnie nie tylko ja, mamy ze środowiskiem Więzi część poglądów na funkcjonowanie Kościoła (celowo nie „sakralizuję”) wspólne. W mojej ocenie jest to na tyle duża część, że wyobrażam sobie między nami „koalicję” współdziałania, przynajmniej do pewnego momentu, gdy nasze drogi się rozejdą z powodu różnic. Ale pewien kawałek drogi możemy przejść razem. Eksponowanie różnic nie dotyczących Kościoła tylko to współdziałanie utrudnia. Ostatnio pojawiło się tu więcej takich materiałów, jak choćby ten powyższy, który nawet nie próbuje wyprowadzać ocen bieżącej polityki z tych wartości, które powinny łączyć katolików/chrześcijan. Mnie też czasem temperament polityczny ponosił. Czy to jest dobre z perspektywy ważniejszych spraw? Owszem, wobec niektórych wydarzeń politycznych katolikowi nie wolno przejść obojętnie, ale czy zachowujemy umiar? W niedzielę pewnie będziemy głosować inaczej, ale nie przeszkadza mi to mieć pretensji do Prawa i Sprawiedliwości, że obciąża swoimi długami hipotekę Kościoła, za przyzwoleniem niektórych duchownych, niestety. W tej sprawie ogromna część racji jest po waszej stronie. Piszę to, by dać przykład tego, co nas może łączyć w sprawie najważniejszej, przy wszystkich różnicach w innych ważnych sprawach. Droga do zmiany polityki nie jest przez poparcie PiS czy Trzeciej Drogi, ale przez uzdrowienie Kościoła, czemu afiszowanie się z zaangażowaniem politycznym szkodzi.

„Dzisiaj prezydent RP Andrzej Duda mianował na stanowisko Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Wiesława Kukułę, zaś na stanowisko Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Macieja Klisza. To wojskowi, którzy zdobywali swoje szlify oficerskie w wolnej Polsce i mogą pochwalić się dużym doświadczeniem. Kukuła większość swojej służby spędził wojskach specjalnych. Z kolei Klisz jako pierwszy polski oficer służył na poziomie operacyjnym jako doradca ds. sił specjalnych w Response Operations Forces Command w Niemczech. Obydwaj odegrali bardzo ważną rolę w rozwoju najmłodszego rodzaju sił zbrojnych, którymi są Wojska Obrony Terytorialnej”

Takie dymisje polityczne doprowadzily do bezbronnosci Izraela! Właśnie takie zabawy obronnoscią czysto polityczne.

Nie oglądałem i nie mam zamiaru wysłuchiwać kolejnych proroków ścigających się w ulepszaniu mojego życia. Po raz kolejny wybierać będę mniejsze zło. Nie sadzę aby oglądający debatę kierowali się przy urnie tym co zobaczyli. Większość z nas ma już wyrobiony pogląd i dostarcza własnemu ego jedynie bodźców utwierdzających go w swym przekonaniu. Ten wygra kto bardziej zmobilizuje swych zwolenników. Mimo zniechęcenia, rozgoryczenia, niespełnionych aspiracji znajdzie sposób by poszli zagłosować na mniejsze zło. Bo nie łudźmy się, do polityki nie ciągną anioły, każdy ma tam coś do załatwienia dla siebie. Kiedyś zaprzyjaźniony ksiądz zapytał mnie czy wiem kiedy ksiądz kłamie. Gdy twierdzi, że nie ma grosza przy duszy, że będzie się za ciebie modlił, a jego gosposia to kuzynka. Kłamstwo jest drugą natura polityka, czasem zdarza się mu powiedzieć prawdę. Bo wyjątki potwierdzają regułę.

„Dzisiaj prezydent RP Andrzej Duda mianował na stanowisko Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Wiesława Kukułę, zaś na stanowisko Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Macieja Klisza. To wojskowi, którzy zdobywali swoje szlify oficerskie w wolnej Polsce i mogą pochwalić się dużym doświadczeniem. Kukuła większość swojej służby spędził wojskach specjalnych. Z kolei Klisz jako pierwszy polski oficer służył na poziomie operacyjnym jako doradca ds. sił specjalnych w Response Operations Forces Command w Niemczech. Obydwaj odegrali bardzo ważną rolę w rozwoju najmłodszego rodzaju sił zbrojnych”

Czyli przyznaje Pan, że generałowie wmieszali się w wybory, tylko że jest to zrozumiałe. Owszem, ma Pan rację, politycy PiS wygłaszali mowy wyborcze na tle mundurów. Ale wie Pan, że stosuje Pan standardy Prawa i Sprawiedliwości gdy uzasadniało zmiany ustrojowe w zakresie Trybunału Konstytucyjnego majstrowaniem przy TK w czerwcu 2015 przez większość sejmową PO/PSL? Wtedy mówiliście, że drobne nadużycia nie uzasadniają zamachu. A dziś Pan tak uzasadnia wciągnięcie armii na pierwszą linię kampanii wyborczej niedopuszczalnymi, ale relatywnie drobniejszymi nadużyciami. Naprawdę, nie widzi Pan zasadności odczekania kilku dni? Co zmuszało generałów do odpalenia ataku dziś? Jak Pan będzie bronić takiej decyzji? Szkody, i to trudno odwracalne przerastają spodziewane korzyści – w najlepszym przypadku małego klina wybija się ogromnym klinem. Po tym wydarzeniu i jego obronie tracicie Państwo prawo do poczucia wyższość etycznej. A wszystko to Donald Tusk okrasza takim moralizmem: „Wszystkim tym politykom, którzy zapomnieli o słowach Konstytucji przypomnę artykuł 26. Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli”. Komentuje się samo.

@Tomasz
W pańskich komentarzach na tematy polityczne jak nie padnie słowo „Tusk” jak u Morawieckiego to komentarz stracony.

Co mnie obchodzi jakiś Tusk ? Nie głosowałem na niego i nie zamierzam a co chwilę o nim słyszę, co zrobił 8 lat temu!
To było 8 lat temu! Dziś jest dziś, zajmijmy się w końcu rozwiązywaniem wspólnym problemów a nie roztrząsaniem kto co zrobił dekadę temu!

Niestety ale jest pan trybikiem, który przyczynia się do coraz większej polaryzacji i skłócenia społeczeństwa.
Proszę o tym pomyśleć.

Co chwilę słyszę mowę nienawisci, na kazdym wiecu, wczoraj w Szczecinie tez! Wracałem od lekarza a tu młodzi z PO zaczęli obrażac ludzi! Wulgarnie, policja ich z dokumentow spisała, a naprzeciw przejscia dla pieszych była młodzieżówka z PIS, …. rozdawali długopisy, ulotki z…. usmiechem! I wie Pan co? Ludzie im… ręce podawali!!

Panie Tomku, panie Tomku, powiada pan młodzieżówka PiS długopisy rozdawała na ulicy, a pan to wszystko widział. Czas do okulisty się wybrać. Wie pan coś może kiedy wojsko wysłane na wschodnią granice dostanie wypłatę dodatków obiecanych przez ministra? Ponoć doprosić się nie mogą.

Rozumiem, że teraz Pan wystosuje odpowiednie przeprosiny?

„11 żołnierzy zawodowych z Dowództwa Generalnego RSZ w okresie od 1 do 10 października br. złożyło wypowiedzenie stosunku służby zawodowej. Zgodnie z zapisami ustawy z dnia 11 marca 2022 roku o obronie ojczyzny art. 230 żołnierz zawodowy może w każdym czasie wypowiedzieć stosunek służbowy zawodowej służby wojskowej bez podania przyczyny” – przekazał Wydział Działań Komunikacyjnych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił ”
https://wiadomosci.wp.pl/kolejne-odejscia-zolnierzy-z-dowodztwa-bez-podania-przyczyny-6951010309733216a

Na kazdym wiecu pewnego Pana tylko PIS, PIS, PISEM, PISOWI. co nie jest tak? I ten szalony wulgaryzm ludzi tam obecnych. I wczoraj tez a mozna było inaczej jak napisalem w poprzednim komentarzu w odpowiedzi na Pana słowa. W debacie tv jaka była to ten pierwszy Pan DT zaatakował obecnego, urzędującego premiera…
No i te głosowania przeciw Polsce europosłów opozycji….

@Tomasz
Czy pan rozumie że obydwaj ci panowie na tej rzekomej debacie która żadna debatą nie była byli jak klauni ?
To jest kabaret a nie polityka. Jak dzieci w piaskownicy
Całe szczęście reszta kandydatów i zupełnie (lub prawie) zignorowała i wyszli na poważniejszych niż ci dwaj klauni.

Jeden tylko o Pisie i Kaczyńskim a drugi tylko o Tusku i PO!
Dość tego. Mnie to kompletnie nie interesuje co zrobił Tusk 8 lat temu a co Kaczyński.

mamy w końcu rozwiązać wspólnie (!) problemy w Polsce a nie zastanawiać się co kto zrobił wcześniej.
Dla pana PIS cudowny a PO jest „be” a ja twierdzę, że obie te formacje muszą czym prędzej przejść na śmietnik historii bo to co zrobili ze społeczeństwem to jest skandal!

Panie Jerzy, ja mam inne doświadczenia z poprzednią władzą i poprzednim rządem, stad to co piszę ma potwierdzenie w faktach. Doswiadczyłem z moja rodziną wówczas strasznych czasów, i te czasy na szczescie skończyly sie po wyborach w 2015 roku. Jesli Pan tego nie doswiadczył to ma Pan inne spojrzenie na przeszłość. Ja mam takie jakie mam.

Nie wiem jakie nieszczęścia Pana spotkały w tamtych czasach, ale niech Pan pomyśli o tych, którzy może równie ciężkie chwile w ciągu ostatnich lat…Na przykład areszty oparte o wątłe podstawy, jak sie ostatnio okazało także kobiet w ciąży. Ci ludzie (i ich rodziny) też chyba mogą sie wypowiadać.

Tu chodzi o stan gospodarki kraju, bo dzieki niemu mamy pracę nie bezrobocie i nędzę jak za poprzednich czasów. Rozejrzyjmy sie wokół, dużo jeżdzę służbowo i widzę nowe drogi, mosty, ronda, zatoki, stacje benzynowe, a w miasteczkach i wsiach nowe żłobki, przedszkola ba nawet nowe szkoły podstawowe z salami sportowymi. Rodzina jaka byla u nas niedawno ni mogła poznać ulic… wjezdzali 3 lata temu waską drogą z dziurami a teraz.. czteropasmówką….

@Tomasz
Ponadto naprawdę nie rozumiem pana jako osoby skrzywdzonej.
Z jednej strony pan narzeka, że biskupi kryją sprawców, nie publikują wyroków, ignorują zgłoszenia etc. i ma pan absolutną rację (!) a z drugiej strony deklaruje pan poparcie dla partii, która… nigdy tego nie zmieni bo wspierają ich właśnie ci najgorsi z biskupów a ci z kolei siedzą u nich w kieszeni.

W przypadku wygrania ponownie tej partii nie ma sensu narzekać, że biskupi są nierozliczani bo… nigdy nie zostaną rozliczeni za rządów tej partii. Proste.

Jak mawiała moja babcia: „marzenie ściętej głowy”

Mi chodzi o zupelnie coś innego. Ale to juz moja sprawa o co. A co do biskupów… PO w Sejmie nie podała kandydata na szefa panstwowej komisji ds. pedofi,ii mimo apeli Pani Marszalek Sejmu. Bo to nie politycy mają tworzyc ta komisję! Ona powinna byc złożona z ludzi świeckich, nie zwiazanych z polityką.

Prawo świeckie owszem obejmuje biskupów jako obywateli polskich ale wyrzucić ich ze swych stołków moze tylko papież. Chyba ze sąd świecki uzna takiego czy innego biskupa za winnego a póki co żaden rząd nie odwazył się na podjecie takich postepowań w sądach, owszem coś tam sie toczy ale wyroki świeckie nie zapadły. Nawet lewicowy rząd Millera nic nie zrobił.

Niedopuszczalne granie kartą słusznego czy nie – opinia publiczna nie jest w stanie go ocenić -planu obrony sprzed 2015, nie uzasadnia jednak rezygnacji generałów na 4 dni przed ciszą wyborczą bez podania przyczyn. Przypominam, jak dzisiejsza opozycja w 2011 słusznie krytykowała wówczas szefa CBA Mariusza Kamińskiego gdy na konferencji prasowej ujawniał wzięcie od agenta Tomka łapówki przez posłankę Platformy, za jedno zdanie za dużo: „a teraz już państwo wiecie, na kogo nie głosować”. Zakaz wpływania nawet uzasadnionego, przez wojsko i służby mundurowe i tajne na wynik wyborów to jedna ze zdobyczy liberalnej demokracji. Dlatego naruszenie tej zasady większą ujmę przynosi liberalnym demokratom. Gdzie te zasady u was się podziały, że instynkt nie każe wam przynajmniej nic nie mówić? Przecież zdarzył się kolejny, znaczący regres wspólnoty obywatelskiej. Zaczął się on wcześniej, drobnymi krokami, ale nie w 2015, jakby chcieli niektórzy.

Panie Tomaszu! Doceniam Pan optymizm, ale nie wszyscy mają pracę i nie zawsze mogą ja znaleźć (także w mojej rodzinie w ciagu ostatnich lat). A nędza dalej istnieje np. wśród emerytów (czesto samotnych)- trzynastki i czternastki tego nie zmieniły. Mam znajomych u których w zimie w mieszkaniu jest 12 stopni (jak 15 to już upał), bo jak ogrzewanie mocniejsze to brakuje na jedzenie i podejrzewam, ze takich osób jest sporo. Tego z okien samochodu nie widać.

Wie Pan, jestem emerytką i takich też mam znajomych. Od pięćdziesięciu lat prowadzę domowe rachunki i mogę Panu powiedzieć, ze pomimo 13 i 14-tki jestem rocznie ok. 2000 do tyłu. Więc jak widać, więcej mi zabrali niż dali… I może to będzie na opał (jak ktoś jest oszczędny), ale może nie wystarczy na lekarza specjalisty prywatnie, w wypadku gdy na skierowanie cito dostało się termin w połowie przyszłego roku. I nie pisałam, że w rodzinie nie znaleźli pracy, tylko że mieli problemy. Na szczęście u mnie nikt nie boi się pracy takze przy łopacie.