Jesień 2024, nr 3

Zamów

Jeszcze większe istnienie. Medytacja wielkanocna

Andrea Mantegna, „Zstąpienie Chrystusa do piekieł”, 1492

Kiedy przyglądamy się stworzonemu światu, trudno uzmysłowić sobie, by mogło być coś lepszego. A jednak – jeszcze większe już się wydarzyło i nadchodzi, aby stać się widzialnym.

Zanim skończy się okres paschalny, przypominam sobie, jak pięknie wybrzmiała modlitwa podczas liturgii Wielkiej Soboty, kiedy wierni, już po zgaszeniu świec, mogli usłyszeć, że cudem było stworzenie świata, lecz jego odkupienie – znacznie większym cudem.

Wpierw czytanie z Księgi Rodzaju, w którym śledziliśmy kolejne etapy ustanawiania znanej nam rzeczywistości. Najpierw „niech się stanie”, jedno Słowo, wielkie fiat, wielkie „tak”. I stało się. Później popłynęły rzeki, wyrosły drzewa, objawiło się życie, a człowiek, jeszcze wtedy niewinny i zachwycony jak dziecko, wstał z ziemi, otworzył oczy i po raz pierwszy spojrzał na świat, który zaistniał, nie będąc dziełem przypadku. A więc był chciany. Oto słowo Boże.

Następnie kapłan poprowadził modlitwę. Obok prośby o powstanie ze snu i otworzenie oczu serca, znalazła się w niej afirmacja porządku, wedle którego „wspaniałe było dzieło stworzenia świata, a jeszcze wspanialsze jest dzieło zbawienia”. Przypomniałem sobie wówczas, że podobnie pisał Jan Dantyszek, renesansowy poeta, który w jednej z pieśni chwalącej zmartwychwstanie nazwał Jezusa Chrystusa „stworzycielem wiecznego zbawienia” (perpetuae salutis auctor).

Wszystko, co zaistniało, jest dobre, ponieważ było chciane przez Boga. Wszystko jest dobre, ponieważ celem jest Dobro

Michał Gołębiowski

Udostępnij tekst

Jest więc stworzenie początku, ale także – jak wynika z wiary i modlitwy Kościoła – drugi akt stwórczy, znacznie potężniejszy od tego, gdy powiązane zostały atomy, powstały barwy, dźwięki, stały się istnienia i wszystko, co żyje. Jest pierwotne fiat, i kolejne fiat, które odsłania coś jeszcze doskonalszego.

Szczególną rolę w zrozumieniu modlitwy kapłana pełniło, rzecz jasna, poprzedzające ją czytanie z Księgi Rodzaju. Pozwoliło ono na przyjęcie postawy kontemplacyjnej wobec powstania kosmosu, czyli porządku i tego wszystkiego, co znamy i poza co naturalnie nie jesteśmy w stanie wyjść. Zaraz potem można było jednak pojąć, że trzeciego dnia od ukrzyżowania dokonało się stworzenie większe, aniżeli to WSZYSTKO.

Przyznam, że ten wątek naszej Tradycji zawsze mnie zdumiewał. Każdego roku zwracam na niego uwagę i trwam w zdziwieniu. Teologicznie treść kapłańskiej modlitwy jest oczywiście jasna i spójna ze wszystkim, co usłyszymy w związku ze zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Ale kiedy przyglądam się stworzonemu światu, wciąż nas przekraczającemu i nieprzeniknionemu w swojej istocie, temu światu, „w którym, odkąd tylko zaczął istnieć, kontemplujemy niewidzialne przymioty Boga” (zob. Rz 1,20), aż trudno sobie uzmysłowić, aby mogło być coś lepszego. A jednak – jeszcze większe już się wydarzyło i nadchodzi, aby stać się widzialnym.

Zdaję sobie sprawę z tego, że stworzony świat nas przekracza i przewyższa. Został wprawdzie złożony w nasze ręce, na mocy twórczej odpowiedzialności, do jakiej powołał nas Bóg, ale w głębokim sensie stworzenie wciąż nie należy do nas. „Pana jest ziemia i wszystko, co na niej” (Ps 24,1). Rzeczywistość istnieje bez nas i jako taka przypomina nam o Bogu, który jest „istnieniem samoistnym”, ipsum esse subsistens. A jednak naszym celem jest „zobaczyć o wiele więcej niż to”(J 1,50).

Wesprzyj Więź

Modlitwa Kościoła zanoszona tej nocy przypomniała mi także o trzynastowiecznej regule, zgodnie z którą „dobro jest następstwem istnienia rzeczy” (bonum sequitur esse rei). Kto wierzy, ten mówi, że byt jest dobrem. Liturgia Wielkiej Soboty zawiera sobie kontemplację tej prawdy, przenikającej wszystko, co jest, od „pracowitej pszczoły”, która utworzyła świecę, symbol chwały Chrystusa, aż po objawienie pełni, która objawia się w Jego ciele, kiedy noc jaśnieje jak światło południa.

Wszystko, co zaistniało, jest dobre, ponieważ było chciane przez Boga. Wszystko jest dobre, ponieważ celem jest Dobro. A wtedy rodzi się jeszcze większe istnienie.

Przeczytaj też: Bycie „nikim”, także w Kościele, daje ogromne poczucie wolności

Podziel się

4
1
Wiadomość